sobota, 24 lutego 2018

Jego Prawdziwa Twarz - rozdział dziesiąty

          
Betowała: Anna M.
Dedykacja: Dla Ani Z. z grupy "Zemsta to słodka rzecz" :)



~_~_~


          Kolejnego ranka, Hermiona obudziła się z dominującym przeczuciem, że wczoraj przeżyła coś niewłaściwego i zakazanego. Rozejrzała się po swojej sypialni, usilnie starając sobie przypomnieć wszystkie wydarzenia minionego wieczoru. Fakt, że była naga, tylko spotęgował uczucie paniki i dezorientacji. Czy to był tylko sen? A może ona naprawdę to zrobiła? Pozwoliła mu…?
Przejechała palcami po swojej szyi i jęknęła cicho, gdy zapiekła ją skóra. Ostrożnie wstała z posłania, mocno owijając się prześcieradłem. Powoli przeszła do łazienki, ignorując dziwne odrętwienie, jakie ogarniało całe jej ciało.  Z pewną obawą spojrzała w wiszące nad umywalką lustro. Czerwona malinka na szyi nie pozostawiała wątpliwości. To nie był sen.
Zamknęła oczy i potrząsnęła głową, chcą jak najszybciej wyrzucić z pamięci całe to wydarzenie. Jednak było to niemożliwe. Wszystkie obrazy wróciły do niej, natychmiast wypełniając jej głowę falą przedziwnych wspomnień.

- Przyszedłeś tu... - Nie potrafiła odpowiednio sformułować pytania.
- Bo taką miałem ochotę.
- Ale... - Głos jej zmarł, gdy Draco spojrzał jej prosto w oczy.
Popatrzył na nią w taki sposób, że przebiegł ją od tego dreszcz. Zaraz potem jednym skokiem znalazł się przy niej, gwałtownym ruchem unosząc ją do pionu.
Przestraszyła się jego determinacji i tego szaleństwa widocznego w spojrzeniu. Co on chciał jej zrobić?
Nie była pewna czy sama cofnęła się pod ścianę, czy to Draco  ją tam przeniósł. Miała przyśpieszony oddech, podobnie zresztą jak on. Stał za blisko… Serce biło jej tak mocno, że najpewniej mógł to poczuć. Szorstko złapał za jej podbródek, zmuszając ją, by popatrzyła mu w oczy.
- Zawsze musisz to robić, prawda? Nic się nie zmieniłaś - wysyczał.
- Co…? – jęknęła.
- Właśnie to, Granger! Pojawiasz się i wszystko psujesz! Jak zwykle! Niszczysz mój spokój, niweczysz każdy plan… – Puścił ją i zrobił krok w tył, dysząc, jakby dosłownie roznosiło go ze tłumionej wściekłości.
- Ale ja nie…
- Ten jeden raz… Zamknij się! – Znów do niej doskoczył, władczym gestem zakleszczając dłoń na jej włosach, tym samym uniemożliwiając jej unik.
Drugą ręką mocno objął ją w talii i przyciągnął do siebie.
- To będzie ostatnie wspomnienie, jakie mi zabiorą - wyszeptał tuż przy jej ustach, po czym pocałował ją tak, jakby świat miał się zaraz skończyć.

          Merlinie! Hermiona znów mocno potrząsnęła głową, chcąc, by ten obraz natychmiast zniknął. Lecz ślady jego zębów na jej szyi i dekolcie oraz dość brutalne odciski palców na jej udach nie pozostawiały wątpliwości, co było dalej.

          Pamiętała, że na początku próbowała mu przerwać. Odepchnąć go jakoś od siebie. Wtedy Draco złapał obie jej dłonie i uniósł je wysoko nad jej głowę, nawet na chwilę nie przestając jej całować. Był niewyobrażalnie silny i pachniał tak cudownie upajająco. A jego pocałunki… To musiała być magia, która spowodowała, że jej opór osłabł w zastraszającym tempie. Kolana się pod nią ugięły, a całe ciało zelektryzowało pożądanie. Gdy tylko uwolniła swoje dłonie z jego uścisku, zamiast od razu bezpardonowo odepchnąć go od siebie, owinęła ramiona wokół jego szyi i z pasją zaczęła oddawać wszystkie te szorstkie pocałunki. Odchyliła głowę, syczą z przyjemności, gdy bezlitośnie wgryzł się w jej szyję, a kiedy drapieżnym ruchem rozerwał jej koszulkę, jęknęła głośno prosto w jego usta i sama od razu zrobiła to samo z jego koszulą. Niesiona namiętnością, drapała jego plecy praktycznie do krwi. Nie wiedziała co w nią wstąpiło – demon czy sam diabeł, ale gdy tylko zamykała oczy, widziała przed sobą tego cudownego mężczyznę ze zwierciadła Jyrkdo Ezcilbo. Przystojnego bruneta o stalowych oczach… To z nim chciała być. To jego bliskość chciała teraz czuć. To był on. Tuż tuż. Tak intensywnie… Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Szept zaklęcia, a zaraz później chłód ściany na nagim ciele. Jej dłonie badające go zachłannie i z pasją. Cudowne usta desperacko całujące jej piersi. Natarczywy nacisk jego dłoni na jej udach. Głośne jęki, przeplatane z cichymi warknięciami. Ciała zespolone w namiętnym  uścisku. Intensywność i żar. I fala rozkoszy, nieporównywalna do niczego, czego wcześniej zaznała.  A później wszystko zaczęło się od początku… I jeszcze raz.

          Hermiona znów spojrzała w lustro i przygryzła wargę. Czemu to właśnie do niej przyszedł? Ktoś taki jak on mógł mieć każdą. Czy to miała być jakaś forma pożegnania, przed jej ostatecznym zniknięciem z jego życia? Przecież kazał jej iść własną drogą. Czego jeszcze od niej chciał? A może… - Poczuła przejmujący dreszcz strachu. A co, jeśli on naprawdę zamierzał zabić Lucjusza? Czy właśnie to miał na myśli, mówiąc jej o ostatnim wspomnieniu, które mu zabiorą? Za morderstwo Ministra Magii mogła być tylko jedna kara – pocałunek Dementora. I nie ważne, kto by tego dokonał. Nie było ratunku. Jęknęła cicho i usiadła na brzegu wanny. Nawet nie wiedziała, kiedy po jej twarzy spłynęły łzy. To musiało być właśnie to. Ostatnie dobre wspomnienie. Ich jedyna wspólna noc. Ale dlaczego wybrał właśnie ją? To pozostawało tajemnicą. Tajemnicą, której nie będzie miała szansy odkryć.
          Nie wiedziała, jak długo pozwoliła łzom płynąć dochodząc do gorzkiego wniosku, że i tak nic nie mogła zrobić. Nie było możliwości, żeby go powstrzymać. To była jego decyzja, jego życie… Mimo to, czuła całą sobą, że dzięki niej zawahał się choć przez chwilę. Teraz nie miała już wątpliwości. Istniał jakiś skrawek dobra w tym mężczyźnie. I to właśnie to wspomnienie o nim powinno z nią pozostać na zawsze.
          Wykąpała się i przebrała, przygotowując się, by stawić czoła wszystkim sprawom, jakie jeszcze miała do załatwienia przed wyjazdem. Gdy zbierała z ziemi porozrzucane poduszki, zauważyła, że na jej nocnej szafce leży podłużne pudełko. Zdziwiona ostrożnie podeszła do mebla. Co to mogło być? Dwukrotnie przetarła oczy ze zdziwienia, gdy odkryła, że była to… różdżka! Jej ukochana, cudowna różdżka! Usiadła na posłaniu, czując, jak dłonie drżą jej z emocji. Malfoy zwrócił jej różdżkę! Ale dlaczego? Przecież miał ją oddać do Ministerstwa, by tam ją przełamano. Niczego już nie rozumiała… Ze smutkiem odłożyła magiczny atrybut na miejsce. Przecież miała już nigdy więcej nie używać magii. Czyżby Draco zmienił zdanie? To bez sensu. Chyba, że… Skoro Lucjusz miał umrzeć, a jego domniemany syn ponieść za to karę, to nie było już nikogo, kto mógłby ją skrzywdzić. Czy to oznaczało, że miała zostać? Mętlik w jej głowie jeszcze bardziej się powiększył i stwierdziła, że musi wyjść z domu, jeśli nie chce zwariować.


~_~_~


          Spacer po deszczowych ulicach Londynu nieco ostudził jej emocje. Postanowiła nie zmieniać planów i wyjechać. Musiała zacząć wszystko od nowa. Odciąć się i zapomnieć. Zawsze, gdy w jej głowie był gotowy plan działania, wstępowała w nią nowa energia. Wracała do domu z postanowieniem samodzielnego przygotowania pysznej kolacji i dokończenia pakowania. Jednak jej plany legły w gruzach, gdy pod swoimi drzwiami zastała siedzącą na wycieraczce zakapturzoną postać…
Zamrugała, chcąc się przekonać, że to nie był tylko jakiś omam.
- Astoria? – wyszeptała, wciąż niedowierzając.
- Granger! – Dziewczyna zerwała się na równe nogi i podbiegła, by ją przytulić.
Dopiero teraz Hermiona zorientowała się, że Greengrass jest cała zapłakana. Szybko otworzyła drzwi i wprowadziła ją do mieszkania.
- Na Wielkiego Godryka, co się stało? – Zaczęła rozmowę dopiero, gdy Astoria zdjęła pelerynę i usiadła na kanapie.
- Dracona aresztowano… - wyszeptała, znów zalewając się łzami.
Hermiona przygryzła wargę, czując, jak ta wiadomość powoli dociera do jej świadomości. Więc jednak się stało. Naprawdę to zrobił.
- Lucjusz Malfoy nie żyje – wyszeptała Greengrass, wycierając nos w rękaw szaty. – Zginął wczoraj wieczorem. Avada prosto w serce.
Hermiona drgnęła. Wczoraj wieczorem?
- To nie Draco go zabił? – wypaliła bez zastanowienia.
Ku jej zdziwieniu Astoria smutno pokiwała głową.
- Ivan to zrobił – wyjaśniła i na powrót zalała się łzami.
- Naprawdę? – Hermiona była w szoku. Dlaczego ochroniarz Malfoya posunął się do czegoś takiego?
- On kocha Dracona jak własnego syna. Oddałby za niego życie. Nie chciał, by Draco sam musiał tego dokonać. – Astoria szlochała rozdzierająco.
- Skoro to on, to dlaczego to Draco został aresztowany? – Hermiona zaczęła nerwowo krążyć po pokoju.
- To przez starego Notta. Szuka sposobu na przejęcie majątku Malfoyów. Wie, że Draco bardzo mocno pokłócił się o coś z Lucjuszem. A poza tym… Draco nie zaprzeczył. Nie ma też żadnego alibi.
- Żartujesz?! Czy on oszalał? Pozwoli się skazać za coś czego, nie zrobił? – Hermiona poczuła, jak ogarnia ją wściekłość.
- Ivan mu nie pozwoli. – Astoria zawyła niczym ranne zwierzę i osunęła się na podłogę.
Hermiona szybko pobiegła do kuchni po szklankę wody. Dopiero po dłuższej chwili Greengrass odzyskała panowanie nad sobą.
- Ja go kocham… - wyszeptała, wzdychając ciężko.
- Wiem… - Hermiona objęła ją ramieniem, okazując wsparcie.
- On myślał, że nikt się nie dowie. Chciał uratować Draco przed tym wszystkim, ale Nott wyczuł swoją szansę. Nie odpuści, póki dziedzic Malfoyów nie zniknie – westchnęła ciężko. - Ivan mówi, że nie ma wyboru. Nie pozwoli skrzywdzić Smoka. Musi się przyznać i przekazać im swoje wspomnienia oraz różdżkę. Na pewno dostanie pocałunek De…De… - Astoria aż zakrztusiła się łzami. – Musisz mi pomóc, Granger! – zawołała. -  Tylko ty możesz to zrobić! Mogę nawet na nowo ujawnić się w świecie magii, ale przecież nie mam nic na obronę Draco…
- Jak ci mogę pomóc? – zapytała Hermiona.
- Ivan zgodził się iść do Ministerstwa dopiero jutro rano. Jeszcze dziś muszę znaleźć kogoś, kto wie, gdzie Draco był przez cały wczorajszy wieczór i noc. – Astoria patrzyła na nią błagalnie.
Dłoń Hermiony bezwiednie powędrowała do malinki na jej szyi. No tak! Przecież to właśnie ona mogła dać Draconowi potrzebne alibi!
- Był u mnie – przyznała się Astorii.
Greengrass otworzyła szeroko oczy, po czym skoczyła na równe nogi.
- Naprawdę?! Był tutaj?! Z Tobą?!
Hermiona w odpowiedzi jedynie skinęła twierdząco.
- O której stąd wyszedł? Mów zaraz!
Zastanowiła się chwilę. Gdy kochali się po raz trzeci, tym razem w jej sypialni, kątem oka zauważyła, ze zegar na jej nocnej szafce wskazywał, że było już po drugiej w nocy. Gdy tylko skończyli, Hermiona prawie natychmiast zasnęła. Szczerze mówiąc, nie miała bladego pojęcia, o której blondyn mógł wyjść.
- Na pewno był tutaj między dziewiątą wieczorem, a drugą w nocy – wyjaśniła.
- Tak! – Astoria podskoczyła i klasnęła w dłonie. – Lucjusz zginął w okolicach północy. O jedenastej widział go jego sekretarz, a o pierwszej jego nowa kochanka znalazła go zmordowanego w jego biurze! Granger, nie wiem, jak mam ci dziękować! Będą musieli wypuścić Draco, a wtedy Nott się na nic więcej nie odważy! Po śmierci Lucjusza zapanowała spora panika. Ivan na trochę zniknie i tym sposobem żadnemu z nich nic się nie stanie! – Astoria wyglądała na przeszczęśliwą.
Hermiona nerwowo przygryzła wargę. Naprawdę mogła to zrobić? Była w stanie uratować Draco od więzienia, procesu i straszliwej kary? Pytanie tylko, czy powinna?
- Nie sądzisz, że gdyby Draco sam chciał, to opowiedziałby, gdzie wczoraj był? – zapytała cicho.
Astoria spojrzała na nią zdziwiona. Nagle jej wzrok powędrował do szyi Hermiony. Była Gryfonka miała ochotę zakląć. Mogła założyć jakąś apaszkę, by zakryć tę wielką malinkę.
- Myślisz, że się wstydzi, że był u ciebie? – zdziwiła się Astoria.
Hermiona nerwowo przełknęła ślinę. Niestety nie znajdowała innego wyjaśnienia dla zachowania mężczyzny. Nie chciał, by ktokolwiek o nich wiedział. Czy wolał śmierć od wstydu? Tego nie wiedziała, niemniej, jeśli stawi się w Ministerstwie i zezna na jego korzyść, może wpaść w nowe kłopoty. Kto wie, co chodziło po głowie Malfoya?
- To nie tak, Hermiono. On pewnie boi się, że ktoś jednak oskarży Ivana. Chce się poświęcić. Wiem, że jest na to gotowy. Pozamykał wszystkie swoje sprawy. Przepisał mi na powrót majątek Greengrassów, a Ivanowi resztę. Odprawił skrzaty domowe, powysyłał swoich ludzi w najodleglejsze części świata na bezsensowne misje. Ivanowi i mnie też kazał wyjechać i nie wracać, aż będzie po wszystkim. Wiedziałam jednak, że coś jeszcze go gryzie. Jakaś niedokończona sprawa. Nie wiedziałam tylko, że to ty nią jesteś. Weszłaś w jego życie tak mocno, że nie mógł odejść, nie dostając choć nikłego potwierdzenia, że i on zagościł w twoim.
- Naprawdę tak myślisz…? – Hermiona wciąż miała wątpliwości.
- Nie pozwolisz mu umrzeć, obie o tym wiemy. – Astoria spojrzała na nią przenikliwie.
Hermiona wstała i nerwowym gestem poprawiła włosy.
- Nie, nie pozwolę – stwierdziła pewnie. Decyzja już zapadła.


~_~_~


          Theodor Nott patrzył na nią ze szczerą nienawiścią. Nie dziwiło jej to. Nigdy za nią nie przepadał, a teraz na dodatek siedział naprzeciwko niej i patrzył, jak za jej przyczyną  olbrzymia fortuna Malfoyów powoli wymyka mu się z rąk.  Hermiona uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Nottowie byli pewni, że teraz przyszedł ich czas. Nott senior zawsze marzył o zostaniu nowym Ministrem Magii, jednak póki Lucjusz piastował to stanowisko, nie odważył się nawet mrugnąć okiem bez jego pozwolenia. Teraz chciał rozwinąć skrzydła… Jednak miał problem. Poza nimi były jeszcze rodziny Zabinich, Parkinsonów i Macnairów. Wszyscy tak samo zdeterminowani do przejęcia roli nowych panów magicznego świata. Każdy z nich kalkulował, co bardziej by mu się opłacało. Pozbycie się dziedzica Malfoyów było świetnym planem, nie mniej… Dla zwykłych czarodziei śmierć Lucjusza była powodem do strachu i paniki. W kim mogli upatrywać utraconego poczucia bezpieczeństwa, jeśli nie w jego synu? Zbyt pochopne pozbycie się Dracona mogło nieść za sobą wiele nieprzewidzianych konsekwencji. Przynajmniej to zdaniem Hermiony rozważali starzy Macnair i Zabini. Ich synowie, również obecni w pokoju, patrzyli prowokująco na wyraźnie wściekłego Theodora i jego nie mniej nerwowego ojca.
- Rozumiem, że jest pani skłonna pokazać nam swoje wspomnienia? – Zapytał Zabini, ignorując pomruk dezaprobaty Notta seniora.
- Po raz setny mówię, że tak. Mówiłam już, że mogę nawet wypić veritaserum, jeśli to panów zadowoli. – Hermiona zaplotła ręce na piersi, starając się oddychać miarowo.
- To żaden dowód! – wtrącił Theo.
- Zawsze byłeś takim głąbem, Nott czy dopiero teraz ci się to zaczęło? Co jest mocniejszym dowodem od veritaserum? – wtrąciła Astoria.
Chłopak rzucił jej rozwścieczone spojrzenie, jednak Greengrass w ogóle się tym nie przejęła. Dumnie uniosła głowę tak, by wszystkie jej blizny były dobrze widoczne. Miłość Ivana musiała sprawić, że na nowo uwierzyła w siebie.
- Myślę, że nie ma sensu tego przeciągać. Zaprośmy pana Malfoya na kolejne przesłuchanie. Jeśli potwierdzi pani słowa i również zgodzi się oddać wspomnienia, to sprawa będzie zakończona – stwierdził Zabini senior.
- Doskonale. Na nic innego nie liczymy – burknęła Astoria.
Wyszły na korytarz, gdzie czekał na nie wyraźnie zdenerwowany Ivan.
- Asti… - zaczął mówić.
- Cii... – Astoria ruszyła ku niemu i położyła mu palec na ustach, a następnie przytuliła się do niego. – Nic nie mów. Wszystko dobrze się skończy. Zobaczysz. – Uśmiechnęła się do mężczyzny, a on w odpowiedzi objął ją mocniej i złożył na jej czole czuły pocałunek.
Hermiona musiała się odwrócić, nie chcąc dłużej oglądać tej sceny. Tak bardzo zazdrościłam im tego uczucia. Czy znajdzie się kiedyś ktoś, kto ją tak pokocha?
W końcu korytarza pojawiło się dwóch strażników. Zaraz za nimi kolejnych dwóch prowadziło skutego kajdankami Dracona. Miał zacięty wyraz twarzy i nieobecny wzrok. Jednak, gdy spostrzegł ich trójkę stojącą pod salą przesłuchań, zatrzymał się i zmierzył ich zaskoczonym spojrzeniem. Gdy tylko strażnicy przyprowadzili go bliżej, z jego ust od razu padło pytanie.
- Co ty tu do cholery robisz, Granger?


 ~_~_~


To oczywiście jeszcze nie koniec!:)
Będzie jeszcze Epilog, który ku mojej ogomnej radości jest już napisany i zabetowany.
Powoli jest również tworzona wersja PDF tego opowiadania. Mam nadzieję, że już niedługo będziecie miały/mieli okazję ją dostać w swoje łapki :)
Zapewne zauważyliście, że opowiadanie dziwnym, magicznym sposobem zmieniło tytuł. Nowy brzmi "Jego prawdziwa twarz". Skąd ta zmiana? Ano stąd, że ostatnio odkryłam, że istnieje już opowiadanie ff (sevmione) o tytule: "Prawdziwa twarz".
Żeby nie wprowadzać zamętu przy pobieraniu wersji pdf. postanowiłam dokonać tej zmiany :)
Mam nadzieję, że przygoda z tym opowiadaniem, również przypadła Wam do gustu. Liczę na wasze komentarze oraz wiadomości mailowe opisujące wrażenia :)
Podziękowania dla bety ekspresowej - naszej wspaniałej Ani, za ogrom pracy włożonej w sprawdzanie tekstu :)
Pozdrowionka dla Wszystkich!

V.

W razie pytań cały czas możecie się ze mną skontaktować: venetiia.noks@gmail.com lub poprzez fb:https://www.facebook.com/venetiia.noks

10 komentarzy:

  1. Brak mi słów na opisanie Draco xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda im się i ten głąb nie zaprzeczy :/ chociaż znając go szanse są nikłe :(

      Sytuacja z Ivanem przypomniała mi trochę sprawę w Crossie :D
      Oby nic im się nie stało wszystkim :/

      Usuń
  2. to już naprawdę koniec? nieee :( Biedny Malfoy no i Hermiona co ona musiała przeżywać. Czekam z niecierpliwością na epilog.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo podobał mi się ten rozdział! Na fajnym tekście od razu inaczej się pracuje, o wiele swobodniej. Dobrze Ci wyszły te retrospekcje. Scena była trudna, a ostatecznie wyszło z tego naprawdę coś, co przyjemnie się czytało. Cóż, chyba każda z nas lubi takiego Draco ;) a przy okazji nie stracił on na swoim charakterze i nie wyszła z niego nagle ciepła kluska.
    Dziękuję!
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To opowiadanie mi się osobiście bardzo podobało, gdyż było zupełnie inne niż większość ff w tematyce Dramione :) Warto było je przeczytać!
    Pozdrawiam,
    Areti

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest chyba moje ulubione opowiadanie napisane przez Ciebie. Zawsze myślałam, że nic nie pobije „Gdy jesteśmy sami”, ale ”Prawdziwa Twarz” to dowód na to, że zawsze dasz radę napisać kolejne opowiadanie jeszcze lepsze niż poprzednie. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec, ale jednocześnie szanuję Cię bardzo za umiejętność przestawiania pisania zanim napiszesz za dużo i opowiadanie się przeje <3 czekam na epilog z niecierpliwością
    Dannie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem miło zaskoczona że kolejny rozdział jest tak szybko ! Super!
    Rozdział jest cudny, dużo weny życzę! To chyba moje ulubione opowiadanie 😍

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciesze się, że w końcu pojawiłaś ssi z nowym rozdziałem. Znając Draco to pewnie nie będzie chciał się pezyznac że był z Hermioną. Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Majstersztyk. Tylko nie mogę rozgryźć Draco.

    OdpowiedzUsuń
  9. Reakcja Draco na widok Granger była do przewidzenia, myślę, że on coś do niej czuje i nie chce się do tego przyznać przed samym sobą, tak samo jak Hermiona.

    OdpowiedzUsuń