Dedykacja dla NiebieskiejSmerfetki. W podziękowaniu za Twoją pomoc... :)
– Nie–
do– wia– ry – mruczał Draco, wlokąc za sobą to dziwne coś,
co Zabini nazywał walizką. Walizka! A gdzie miejsce na stare, dobre
kufry? Niestety według Zabba, mugoli mógł zdziwić widok wielkiej,
czarnej skrzyni z wybitymi herbami rodu Malfoy'ów. Za to przewożenie
ubrań w plastikowym pudełku, na czterech kółkach było podobno zupełnie
normalne. Wciąż nie mógł uwierzyć, że doszło do czegoś
takiego!
Jednak faktem było, że kółka tego co nazywano walizką,
terkotały teraz po płycie parkingu tego, co nazwano lotniskiem.
Super. Zaraz miał wsiąść do jakiejś wielkiej, metalowej puszki, która podobno wzniesie się wyżej niż jego miotła byłaby w stanie to zrobić i poleci hen, na drugi koniec świata. Czas zasmakować, jak podróżują mugole. Dobrze, że zabrano mu różdżkę, bo już on by im pokazał jak podróżuje szlachta!
Wciąż nie dowierzał, że to wszystko się dzieje naprawdę. A może, to jakiś
żart? Próba sprawdzenia jak daleko sięga jego cierpliwość? Chyba niedaleko, bo serio wydawało mu się, że zaraz wybuchnie. To był jakiś
koszmarny sen! Nie. Pomyłka. Koszmar dopiero na niego czekał, a w
zasadzie czekała. Ona. Hermiona Jean Granger..., teraz
Malfoy! Tatuś pewnie dostałby zawału, gdyby zobaczył jej nowy
paszport.
Groźby,
prośby, próba przekupstwa, zamach, sabotaż i lewe zwolnienia
lekarskie, które załatwiła Granger – nic nie pomogło. Zabini
był nieugięty, a minister jak posłuszny szczeniaczek merdał
ogonem, na wszystko co Blaise powiedział. A teraz nie było już
odwrotu. Dwa tygodnie, na jakiejś tropikalnej wyspie, z Granger udającą
jego żonę. Może jednak zdąży jeszcze złamać nogę jak
planował? Mugole w końcu długo leczyli złamania, nie to co
czarodzieje i ich eliksiry. Jednak ich pewnie też dłużej bolało.
Cholera! Przecież wiedział, że jakoś da radę. Nie takie misje przechodziło się w szeregach
wujka Voldzia!
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
Draco
dzielnie uniósł głowę i przeszedł przez drzwi, które rozsunęły
się tuż przed nim, jakby za pomocą jakiegoś zaklęcia. Czyżby ktoś im
doniósł jak ważny gość wstępuje w progi lotniska? Chyba jednak
nie, bo grupa mugolskich bachorów z plecakami, która szła tuż za
nim, również przeszła przez drzwi bez problemu. Widać mugole nie
potrafią odróżnić arystokracji od plebsu! Czego się jednak mógł
spodziewać? Odetchnął głęboko i ruszył przed siebie,
rozglądając się uważnie i próbując dojść do tego co Granger
miała na myśli, gdy powiedziała mu, że spotkają się przy
odprawie bagażowej. Że też Zabini uparł się, żeby na lotnisko
pojechać osobno! On by pewnie wiedział co to takiego. Terminal A, Terminal B... o litości Salazarze! Co to ma być?
– Może jakoś ci pomóc? – zagadała do niego jakaś mugolka, siedząca
na jednej z ławek.
– Czemu
nie? Mugolka, nie mugolka, ale pomóc może! – pomyślał na
skraju desperacji. – Wiesz może gdzie znajdę odprawę bagażową?
– zapytał siląc się na uśmiech.
– Ale
odprawę gdzie?
– Na
samolot – odpowiedział wciąż się uśmiechając – Mugolka
parsknęła śmiechem prawdopodobnie biorąc jego głupie odpowiedzi,
za uroczą próbę flirtowania.
– Ale
gdzie ten samolot ma dolecieć?
– Na
taką jedną wyspę... Poczekaj, zaraz sobie przypomnę jej nazwę...
– Tylko
Malfoy mógł założyć garnitur w podróż na Hawaje! – usłyszał
ten irytujący, wyniosły głos za swoimi plecami. – Zacisnął
zęby i odwrócił się do kpiąco uśmiechniętej Hermiony, gotowy,
by rzucić jakąś ciętą ripostą, ale niestety chwilowo brakło mu
słów. Granger, która zwykle nosiła eleganckie kostiumy i
garsonki, zupełnie inaczej wyglądała ubrana w lekką, zwiewną,
białą sukienkę w czerwone kwiaty. Jej włosy były rozpuszczone, a
jedynym dodatkiem do nich były duże okulary przeciwsłoneczne.
– To
państwo się znają? – zapytała ciekawska mugolka, nie chcąc od
razu rezygnować z dalszego flirtu z takim przystojniakiem.
– Niestety
– odpowiedzieli oboje, jak na komendę, tak samo krzywiąc się pod
nosami.
– Wszędzie
cie szukam Malfoy, czy ty jak zwykle musisz się spóźniać? –
narzekała Hermiona, ruszając w stronę odprawy bagażowej.
– A
co, już się stęskniłaś? – odgryzł się, zły na siebie, że
jej widok wywarł na nim takie wrażenie. – Cholera! Te dwa
tygodnie mogły być jeszcze gorsze niż mu się wydawało. Musiał
nauczyć się panować nad własnymi reakcjami. To tylko Granger.
Zwykła, pospolita mugolaczka... – próbował sobie wmówić, gdy
Hermiona ustawiła się w kolejce do odprawy.
– Dzień
dobry, zdaje się, że państwo coś upuścili – Hermiona i Draco
odwrócili się w stronę stojącego za nimi Diabła, który
uśmiechał się do nich uprzejmie.
– Zabini, co ty odwalasz? – zapytał Draco.
– Przepraszam
bardzo, ale nazywam się Blaise Bond i jestem zawodowym poskramiaczem
fal, to znaczy surferem – roześmiał się Zabb.
– Pajac!
– podsumował go krótko Draco i wziął od niego białą kopertę,
której wcale nie upuścili, ale którą Zabini najwyraźniej
zapomniał im wcześniej przekazać. – Blondyn ją otworzył i zamrugał
zdziwiony, patrząc na dwa złote krążki. Obrączki.
– No
chyba cię pogięło człowieku – zirytował się Draco.
– Nie
sądzę, by były konieczne...– dodała cicho Hermiona.
– Rozkaz
ministerstwa – chrząknął Blaise, udając, że kaszle.
– Minister
chyba wkrótce straci zaufanego sekretarza – odgrażał się Draco,
sięgając po obrączkę i podając Hermionie kopertę, by wyjęła
swoją.
– Nie
założycie ich sobie nawzajem? – zapytał Diabeł, szczerząc się
wrednie.
Obydwoje
spojrzeli na niego, jak na zaprzysięgłego wroga, po czym każde
szybko założyło swoją obrączkę i starało się, już o tym nie
myśleć, tylko cierpliwie doczekać się odprawy.
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
– Gdy
podejdziemy do tej kobiety, ty ułożysz walizki na taśmie, a ja
podam jej nasze dokumenty, rozumiesz? – zapytała Hermiona, która
wielokrotnie już podróżowała samolotem i czuła się poniekąd w
obowiązku, by wytłumaczyć wszystko Malfoy'owi.
– A
czy ja ci wyglądam na bagażowego? Sama umieszczaj tam sobie swoje
walizki! – odwarknął.
– Świetnie.
To ty radź sobie sam na odprawie celnej, przy wejściu do
samolotu, a później na Hawajach z transferem do hotelu! –
odpowiedziała, dumnie unosząc głowę.
– Dobra
Granger, dawaj tę walizkę i skończ się wymądrzać! – burknął
pod nosem, ignorując wyraźnie rozbawionego Diabła.
Weasley i Davis, które na początku zauważyli w kolejce daleko przed nimi, właśnie się odprawiły, dalej czekała Brown, a Potter i McLaggen ustawili się za Zabinim. Hermiona miała nadzieję, że wszyscy jakoś sobie poradzą. Davis miała już okazję podróżować samolotem, tak więc pomogła z odprawą Ginny, Harry również wiedział jak to działa, więc McLaggen też nie będzie miał problemu. Lavender jako była żona mugola, znała zasady, a Blaise był po prostu sprytny, on poradziłby sobie nawet na Marsie! Natomiast Malfoy... on mógł liczyć tylko na jej łaskę, inaczej to nawet jego urok osobisty nic, by tu nie zdziałał.
Weasley i Davis, które na początku zauważyli w kolejce daleko przed nimi, właśnie się odprawiły, dalej czekała Brown, a Potter i McLaggen ustawili się za Zabinim. Hermiona miała nadzieję, że wszyscy jakoś sobie poradzą. Davis miała już okazję podróżować samolotem, tak więc pomogła z odprawą Ginny, Harry również wiedział jak to działa, więc McLaggen też nie będzie miał problemu. Lavender jako była żona mugola, znała zasady, a Blaise był po prostu sprytny, on poradziłby sobie nawet na Marsie! Natomiast Malfoy... on mógł liczyć tylko na jej łaskę, inaczej to nawet jego urok osobisty nic, by tu nie zdziałał.
Podeszli
razem do pracownicy linii American Airlines, która przywitała ich
szerokim uśmiechem.
– Państwo
Malfoy, bilety pierwszej klasy, czyżby podróż poślubna? –
zapytała wciąż się uśmiechając.
– Tak
– odpowiedziała Hermiona, starając się również zmusić do uśmiechu.
– Moje
gratulacje! Wycieczka na pewno się państwu spodoba, Hawaje są
cudowne... – zachwalała.
– Hej!
Gdzie to jedzie?! Tam są moje rzeczy! To zabrało moją walizkę! –
zdenerwował się Draco, widząc jak jego własność odjeżdża nie
wiadomo gdzie.
Pracownica
linii lotniczych popatrzyła na niego, jak na jakiś cud natury, a
Hermiona ledwie powstrzymała się przed uderzeniem się ręką w
czoło i zaklęciem z desperacji. Co za idiota!
– Proszę
wybaczyć, mąż pierwszy raz leci samolotem, a na dodatek zapomniał
dziś o swoich pigułkach. Chodź skarbie, zaraz ci je podam! –
warknęła, w pośpiechu zabierając ich dokumenty i szarpiąc go za
ramię.
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
– Ale
z ciebie kretyn!
– No
co?! – zirytował się Draco, gdy odeszli na bok.
– Nie
zauważyłeś, że wszyscy odchodzili z tego miejsca bez walizek?
Zostaną osobną odtransportowane do samolotu!
Draco
zacisnął zęby, ale postanowił się nie odzywać. Faktycznie,
zareagował może zbyt impulsywnie, ale przecież nie wiedział co
się dzieje! Mogła mu wcześniej powiedzieć!... albo on mógł
skupić się na tym co się dzieje, zamiast wciąż na nowo wyrzucać
z głowy obraz jej niesamowicie długich nóg.
– W
porządku! Następnym razem będę już wiedział.
– Mam
nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz, jak razem podróżujemy! –
syknęła przez zaciśnięte zęby i ruszyła w stronę odprawy
celnej.
– Też
bym tak chciał, ale jakoś będziemy musieli wrócić z tych
przeklętych wakacji – mruknął, niechętnie idąc za nią.
– To
powiemy, że w ich trakcie zmieniłeś orientację i wracasz do kraju
jako chłopak Zabiniego, niech on się za ciebie wstydzi – zaśmiała
się z własnego żartu, ucieszona wściekłą miną Malfoy'a.
– Czasami
powinnaś ugryź się w ten wiedźmowaty język! Chociaż jad żmii
podobno zabija! – odpyskował.
– Podróż
poślubna, radość, szczęście, miłość... – zaśpiewał
Zabini przechodząc obok i na pozór nie zwracając na nich uwagi.
– Głupek
– warknął Draco.
– Ma
rację, postarajmy się przynajmniej nie pozabijać.
– Mogę
spróbować się postarać, ale nic nie obiecuje – stwierdził
Draco, idąc za Hermioną w stronę jakiś dziwnych, metalowych
bramek.
– Teraz
przejdziemy przez specjalną kontrolę, czy nie wnosimy niczego
niebezpiecznego do samolotu – tłumaczyła Herm – Zdejmij
marynarkę i włóż ją do tego plastikowego pojemnika.
– Pogniecie
się, a nie mogę przecież użyć zaklęcia prasującego! –
gderał blondyn.
– Teraz
pasek od spodni...
– Mam
się już tu rozbierać? Nie możesz poczekać, aż znajdziemy się w
naszym pokoju? – zakpił, a Hermiona spłonęła rumieńcem,
zwłaszcza widząc porozumiewawcze uśmiechy dwóch starszych kobiet,
które ustawiły się za nimi w kolejce.
– Zdejmij
też zegarek – poradziła.
– A
co jak ukradną? Zresztą po co im mój zegarek? Przecież nie jest
niebezpieczny!
– Takie
są zasady, zdejmij i włóż do pudła z marynarką – nakazała,
po czym sama odłożyła swoją torebkę i okulary słoneczne.
– I
co teraz? Mam stać i czekać, aż gacie mi spadną? – narzekał
Draco.
– Rób
to co ja – Hermiona położyła swoje rzeczy na taśmie, po czym
czekała, aż celnik da jej znać, że może przejść przez bramkę.
– Nic nie pisnęło, więc Hermionie pozwolono przejść dalej.
Zbierała swoje rzeczy z niepokojem patrząc na Malfoy'a. Umieścił
pudło na taśmie jak należy, poczekał, aż celnik da znak...
niestety bramka zapiszczała.
– Gdzie
z łapami?! – krzyknął Draco, gdy celnik podszedł wraz z
wykrywaczem metalu.
– Draco,
pan musi osobiście sprawdzić, czy nie masz czegoś
niebezpiecznego... – wyjaśniła Hermiona, usiłując pokonać
rumieńce wstydu, gdyż cała kolejka ludzi z ciekawością
obserwowała poczynania blondyna.
– Czy
ja wyglądam na jakiegoś bandziora, że non stop się mnie sprawdza
i przelśniewa?!
– Chyba
prześwietla... – mruknął skonsternowany celnik.
– Takie
są zasady, rób co pan mówi – poprosiła Herm, czując, że zaraz
rozboli ją głowa.
– Takie
głupoty mogli wymyślić tylko mugole!
– Żadni
jugole! Na całym świecie tak to wygląda – tłumaczył celnik.
– Dźgnij
mnie jeszcze raz tym dziwnym czymś, a zobaczysz! – zagroził mu
Draco, zaciskając zęby.
– Proszę
wybaczyć, mąż się dziś nie wyspał i jest w złym humorze –
próbowała załagodzić Hermiona, przysięgając sobie, że zażąda
podwyżki, za te wszystkie upokorzenia, jakie ją dziś spotykają.
– To
pani mąż? – zdziwił się celnik – Wygląda pani na zbyt miłą,
jak dla niego. Myślę, że ten pan nadaje się na kontrolę
osobistą!
– Proszę
tego nie robić, to nasza podróż poślubna – tłumaczyła bliska łez ze wstydu.
– Dobrze,
niech pan już idzie.
– Pewnie,
że pójdę! Ty chory psych...
– Draco,
tu są twoje rzeczy. Chodź już, bo zaraz samolot nam ucieknie! –
ponagliła go, oddychając z ulgą.
Malfoy
coś jeszcze marudził pod nosem, ale posłusznie zabrał swoje
rzeczy i ruszył za wciąż czerwoną, jak pomidor Hermioną.
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
– Godryku,
spraw, by reszta poszła już gładko – modliła się cicho Miona,
zajmując swoje miejsce.
Fotele
pierwszej klasy były duże i wygodne, ale jak dla niej Malfoy i tak
siedział za blisko niej. Niesamowicie ją to irytowało. Ten facet
wzbudzał w niej emocje tak skrajne, że aż sama się sobie dziwiła,
że to w ogóle możliwe.
– Więcej
miejsca miałem w brzuchu matki. Za ciepło. To ma być jakaś
pierwsza klasa? Słyszeli oni kiedyś o czymś takim? A co, jak to
spadnie? Nie mam zamiaru płynąc przez cały ocean!
– Możesz
się wreszcie zamknąć? – warknęła, żałując, że nie ma
swojej różdżki, by rzucić na niego silencio.
– Sama
się zamknij! – syknął obrażony Draco – Czy ona nie
rozumiała, że ten jego potok słów to reakcja organizmu na stres?
Ostatni raz tak bezradny czuł się jeszcze w szeregach
Śmierciożerców. Niepewność, bezradność, lęk przed nieznanym.
Nienawidził tych uczuć, a teraz czuł je wszystkie i praktycznie
był z tym sam. Blaise siedział gdzieś w drugiej części samolotu,
razem z Brown i resztą, a on utknął tutaj z kobietą deklarującą
się jako jego zaprzysięgły wróg. Było naprawdę źle!
– No
wreszcie! Zaraz startujemy! – ucieszyła się Hermiona, gdy
stewardessa skończyła pokazywać im jak używać kamizelek
ratunkowych i masek tlenowych.
Wbił
się mocniej w fotel i dwa razy sprawdził czy ma odpowiednio zapięty
pas. Cała ich podróż miała trwać ponad 24 godziny, łącznie z przesiadkami i Draco czuł
się jeszcze gorzej, jak tylko o tym pomyślał. Ryk silników stawał
się coraz głośniejszy, a samolot nabierał prędkości z każdą
chwilą. Draco starał się oddychać głęboko i nie myśleć o tym,
że może zginąć, a jednocześnie próbował ignorować
delikatny uśmieszek na ustach Granger. Z czego ta małpa się tak cieszyła?
Czuł
jak wszystko przewraca mu się w żołądku, gdy samolot oderwał się
od ziemi i zaczął unosić się coraz wyżej i wyżej. Salazarze! To
było jednocześnie przerażające, ale i bardzo ciekawe uczucie.
Postanowił na chwilę otworzyć oczy i wyjrzeć przez maleńkie
okienko. Wzbili się już ponad grubą warstwę chmur i świat
wyglądał teraz jak jakby wszystko przykryła wata cukrowa.
Wspaniały widok!
– Wyłączono
sygnał zapiąć pasy – ogłosiła stewardessa.
– I
jak wrażenie, Malfoy? – zapytała z uśmiechem Miona.
– Nic
strasznego, nie ma się czego bać – odpowiedział zadowolony, że
nie okazał przed nią strachu.
– Tak?
To w takim razie możesz już przestać ściskać moją rękę, skoro
się nie boisz? – parsknęła śmiechem, a Draco dopiero teraz
zorientował się, że mocno trzyma jej dłoń.
– Puścił ją, usiłując się nie zawstydzić. Miał nadzieję, że ten incydent szybko zostanie zapomniany. On – arystokrata czystej krwi – ściskający ze strachu rękę szlamy! Ale Zabini miałby z niego ubaw.
– Puścił ją, usiłując się nie zawstydzić. Miał nadzieję, że ten incydent szybko zostanie zapomniany. On – arystokrata czystej krwi – ściskający ze strachu rękę szlamy! Ale Zabini miałby z niego ubaw.
– Państwo
Malfoy? Z okazji podróży poślubnej nasze linie chciałby
zaserwować państwu szampana i owoce z bitą śmietaną – uśmiechnięta
stewardessa ustawiła przed nimi tacę owoców i wykwintnego szampana
w kubełku lodu.
– Umm,
a nie wierzyłam, że mogę mieć jakąś korzyść z udawania twojej
żony – zażartowała Hermiona, maczając truskawkę w śmietanie.
– Nawet
nie masz pojęcia ile moja żona może mieć korzyści –
odpowiedział, nim zorientował się jak dwuznacznie to zabrzmiało.
– Hermiona parsknęła śmiechem i pokręciła głową sięgając
po jakąś książkę, którą najwyraźniej miała zamiar czytać, a
Draco znów zerknął za okno, chcąc jeszcze popodziwiać piękne
widoki, nim nadejdzie zmrok. Nawet nie zorientował się kiedy coś
ciepłego opadło na jego ramię. Skonsternowany odwrócił głowę i
zorientował się, że Granger najwyraźniej zasnęła i przypadkowo
zrobiła sobie z niego poduszkę. Już miał ją zrzucić ze
złośliwym uśmiechem, gdy uświadomił sobie, jak uroczo i
spokojnie wygląda kiedy tak śpi, a z jej ust nie wypływają żadne
obelgi pod jego adresem...
– Podać
pana żonie koc? – zapytała uprzejmie stewardessa.
W
zasadzie, to jak przystało na wrednego Ślizgona, powinien odmówić,
a potem podkręcić nawiew, tak by Granger strasznie zmarzła, jednak
jakoś nie miał ochoty tego robić.
– Tak,
poproszę – odpowiedział z uśmiechem, po czym oparł się
wygodnie i przymknął oczy. Może te wakacje nie będą tak do końca
złe? Najpewniej czas pokaże.
CDN
Witajcie Kochani!
Jeszcze raz dziękuje za pomoc z sytuacją na Wattpadzie :) Jesteście naprawdę wspaniałymi czytelnikami i dzięki Wam, moja wena wróciła ze zdwojoną siłą, co zaowocowało nową miniaturką, która najpewniej pojawi się jutro. W sobotę mam nadzieję dodać dla Was ostatnią część serii "Pogryź mnie", a na początku przyszłego tygodnia na pewno pojawi się nowy rozdział "Snów...". Dziękuje za wasze wsparcie i wszelkie komentarze. Pozdrawiam Was ciepło.
Venetiia
PS. Jeśli jest tu ktoś, to jest pewien, że ma czas by zostać betą, proszony jest o kontakt na: venetiia.noks@gmail.com
Fantastyczny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńBiedny Malfoy, jakiś obcy facet maca go na lotnisku, i co on może biedaczyna zrobić? :D
Miałam na ustach cały czas uśmiech, a zwłaszcza przy końcówce. Sama słodycz *.*
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :D
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
Charlotte Petrova
Świetny rozdział, akcja robi się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńUroczy Malfoy i urocza pani Malfoy <3
OdpowiedzUsuńNawet sama nie zdawałam sobie sprawy bardzo brakowało mi Twojego dramione. Uwielbiam twoje poczucie humoru. Przeczytałam wszystko i juz chce wiecej, nie moge się doczekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Julka ;*
Nawet sama nie zdawałam sobie sprawy bardzo brakowało mi Twojego dramione. Uwielbiam twoje poczucie humoru. Przeczytałam wszystko i juz chce wiecej, nie moge się doczekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Julka ;*
Rozdział jak zawsze świetny :* Juz się nie mogę doczekać miniaturek :P
OdpowiedzUsuńDraco Malfoy i odprawa. To było... Nieziemskie! Cały rozdział śmiałam się jak głupia :D Miałam dziś od rana parszywy humor, ale czytając go odzyskałam go z nawiązką! Dzięki!!
OdpowiedzUsuńI Zabini!! Mój najukochańszy, kochany, cudowny i naj naj Diabełek :D Kocham go w takim wydaniu :D
Już się nie mogę doczekać następnego :*!!
Kocham Twoje opowiadania!!
Pozdrawiam ;*
Urocza końcówka ♥
OdpowiedzUsuńNajlepsze! Czytałam wiele Dramione ale Twoje bije inne na głowę! Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńNiesamowite 😉 przez cały rozdział miałam uśmiech na twarzy, a końcówka jest cudowna 💕 nie mogę się doczekać jutra 😃
OdpowiedzUsuńDraco na lotnisku poprostu wymiata... plastik na kółkach, powiedziałam kiedyś dokładnie to samo gdy kazano mi zabrać walizkę, a spokojnie zmiesciłambym się w plecak, Blaise Bond... hmmm okkeeej niech mu będzie, ale prawdziwemu Bondowi to on nie dorówna 😊 "mam stać i czekać aż mi gacie spadną?" Nawet nie wiesz jak takie taksty poprawiają mi humor, Draco zrobił do trochę kaprysny, przypomina trochę mojego dziadka gdy nie chce stać mu się w kilometrowej kolejce do apteki po jeden lek i swoim marudzeniem wypłasza osoby stojące przed nim, a wiec gratulacje Draco, ta umiejętność jest bardzo ważna 😊, uśmiech pojawił się na mojej twarzy gdy okazało się, że Malfoy ściska rękę Hermiony ❤ zaczyna się robić słodko
OdpowiedzUsuńBiedny Malfoy! Nie dość, że dookoła sami mugole, to jeszcze bramki zaczęły piszczeć. A Zabini stroi sobie żarty.
OdpowiedzUsuńCzekam na następne rozdziały,
Kitty
Biedny Malfoy! Nie dość, że dookoła sami mugole, to jeszcze bramki zaczęły piszczeć. A Zabini stroi sobie żarty.
OdpowiedzUsuńCzekam na następne rozdziały,
Kitty
I to uwielbiam w twoich blogach. Te urocze kłótnie i mnóstwo poczucia humoru. Oby tak dalej ! ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz najlepsze opowiadania. Obyś nigdy nie skończyła tworzyć dla nas Dramione. :)
The Truth
mam ochotę krzyczeć z radości. Cudowny rozdział na prawdę. Malfoy Granger i wszyscy inni.. to jest cudowne na prawdę, nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Uśmiech będę miała przyklejony do ust najprawdopodobniej do jutra rana. Mam nadzieję, że nie długo dodasz rozdział. Całusy od Sylwii ;)
OdpowiedzUsuńRewelacja!^^
OdpowiedzUsuńBiedny Draco taki nieogarnięty w świecie mugoli XD
Czekam z niecierpliwością na następny rodził *_*
~Flora
Prawie popłakałam się ze śmiechu Draco taki bezradny. Oczywiście Hermiona ruszyła z pomocą. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Uwielbiam Twojego Draco - tak bardzo przypomina mi tego z DŚ :D notka na to wszystko, co powinna zawierać - jest śmieszna, jest i urocza. Czekam na kolejny rozdział i pędzę do miniaturki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;) Johanna Malfoy
Hej Venik! Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętasz, ale pojawiałam się co nieco przy opowiadaniu "Gdy jesteśmy sami" i na e-mailu. Tak czy siak nie zdajesz sobie nawet sprawy, jak miło wrócić do twojej twórczości. Tę historię miałam sposobność już czytać, przynajmniej kilka rozdziałów i bawi nadal tak samo. Ciężko teraz natrafić na teksty, które rozśmieszają, są dobrze zbetowane i wciągające. Na szczęście twoje takie są. Myśląc o twoich 2 poprzednich blogach, nie wliczając "Rubinu i Stali", którego nie miałam okazji przeczytać, na szczęście wstawiasz teraz zbetowaną historię, więc na pewno się za nią zabiorę, wracają wspomnienia. "Dwa Światy" były początkiem mojej historii związanej z Dramione. Oba opowiadania mam zapisane u siebie na laptopie i aż mnie kusi, żeby do nich wrócić. Jak ten czas szybko leci, zaczęło się od czytania w gimnazjum, a teraz już nadchodzi końcówka liceum i matura. Coś mi się wydaje, że będę umilać sobie stresujące wieczory twoimi historiami. Zamierzam być stałym bywalcem, więc do zobaczenia mam nadzieję, niedługo!
OdpowiedzUsuńPS Myślałaś o tym, żeby wstawić funkcję obserwowania bloga? Łatwiej byłoby się orientować w rozdziałach. Pozdrawiam i życzę weny!
PS 2 Historia z wattpadem przypomina mi czasy, kiedy broniliśmy "Gdy jesteśmy sami", stare dobre czasy :D.
Genezis
Nie ma to jak 'obrona gjs przed wibratorem' :D :D pozdrawiam RR
UsuńTy byłeś na pierwszej linii ognia :D Rogaczu, a ty przypadkiem również nie pisałeś? Pozdrawiam :)
UsuńJa piszę tylko wiersze :D ale dla siebie nikt ich nie widzi :D chociaż napisałem też 2 bajki dla dzieci i jedna dla dorosłych ale to dla 1 osoby robiłem xd RR
UsuńW takim razie przeczułam to 6 zmysłem xd To pisz dalej, może kiedyś coś wydasz dla większej publiki. Mogę być pierwszą czytelniczką :>
UsuńNo no jak lubisz klimat horroru to może coś z tego będzie :D
UsuńTakie są najlepsze ;>>
Usuń:3 nie da się ukryć
UsuńWspaniałe! wyczekuję kolejnych rozdziałów i życzę weny.
OdpowiedzUsuń<3 tęskniłem za takim klimatem jak w dś :D co do rozdziału no to za mało Ginny reszta się zgadza :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział. Przy niektórych scenach niemal popłakałam się ze śmiechu ! :)
OdpowiedzUsuńDraco w świecie mugoli xD Umarłam ze śmiechu xD
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Nieźle się uśmiałam, uwielbiam twojego Malfoya i jego cięty humor.
OdpowiedzUsuńDraco bez magii to się nie może udać 😂. Uśmiałam się do łez przy jego gafach na lotnisku 🤣.
OdpowiedzUsuń