Dedykacja: Dla Kindziaxx - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ode mnie i od Neski, która specjalnie z tej okazji przyśpieszyła pracę nad zakończeniem betowania rozdziału! 💖😁
💍💍💍
16 grudzień 1998
Nie obchodziło ją specjalnie, czy mu przeszkadzała. Nigdy się
na to nie poskarżył, więc i ona nie miała zamiaru sama go o to pytać. Po prostu
codziennie po zjedzeniu śniadania w swoich komnatach, przychodziła prosto do
jego pokoju. Badała go, pilnowała, by wypił swoje eliksiry, a później siadała w
dużym fotelu, który przysunęła nieco bliżej jego łóżka i spokojnie sięgała po
przyniesione jej przez Strzałkę książki.
Malfoy nie był zbyt szczęśliwy, że wciąż kazała mu leżeć i
trochę próbował się targować o to, żeby pozwoliła mu już wreszcie chociaż wstać
z łóżka. Jednak Hermiona przez lata doświadczeń z Ronem i Harrym w podobnych
sytuacjach, po prostu rzucała mu groźne spojrzenie i odpowiadała krótko:
- Nie, jeszcze nie. Musisz w pełni wyzdrowieć.
Malfoy w odpowiedzi tylko zaciskał usta i nie odzywał się do
niej przez większość czasu, samemu zajmując się czytaniem czy też popadaniem w
krótkie drzemki, z książką nonszalancko rozłożoną na piersi. Wyglądał wtedy tak
spokojnie, że Hermiona nie raz porzucała własną lekturę, by móc go przez kilka
chwil poobserwować. Nadal nie wiedziała, gdzie się podział ten wstrętny,
wredny, wyniosły drań, który przez lata dręczył ją w szkole? Bo naprawdę miała
wrażenie, że ten przystojny blondyn, był kimś zupełnie innym niż się tego po
nim spodziewała.
Lucjusz i Narcyza wpadali do komnaty Draco, po kilka razy
dziennie, by móc sprawdzić co u niego. Hermiona była nieco zdziwiona, ale i
zadowolona, że w pełni popierali każdą jej decyzję dotyczącą jego powrotu do
zdrowia. Blaise, który został wtajemniczony w całą sprawę z Bellatrix, również
odwiedzał go każdego dnia. Wtedy to Hermiona wychodziła z pokoju, by dać
chłopakom trochę prywatności, a sobie samej odrobinę wytchnienia, od ciągłej chęci
analizowania każdego szczegółu dotyczącego Tego Nowego Draco Malfoya – jak
lubiła to określać w swoich myślach.
💍💍💍
- Naprawdę wciąż źle się czujesz, czy tylko ze względu na
doskonałą opiekę medyczną, postanowiłeś pochorować trochę dłużej? – droczył się
Blaise, gdy odwiedził przyjaciela w środowe popołudnie.
Blondyn wywrócił oczami i jęknął cicho.
- Chciałbym wstać, ale Granger ciągle mi na to nie pozwala.
Traktuje mnie, jak swój osobisty manekin do nauki praktykowania magomedycyny.
Trzy razy dziennie macha nade mną różdżką, rzucając jakieś skomplikowane
zaklęcia kontrolne, a później poi mnie jakimiś ohydnymi miksturami, jeszcze
wmawiając mi przy tym, że to wszystko dla mojego dobra – uskarżał się.
Ku jego irytacji, Blaise zaczął się szczerze śmiać.
- I naprawdę ci się to nie podoba? To, że Hermiona się tak
bardzo o ciebie troszczy?
- Tak, bo robi to tylko i wyłącznie z poczucia winy, za to że
oberwałem za nią klątwą – burknął, zakładając ręce na piersi.
- Nawet jeśli tak jest, to nie masz innego wyjścia, jak to
zaakceptować. To gryfonka. Spaliłaby się od środka, gdyby nie mogła się jakoś
odwdzięczyć lub zadośćuczynić za twoje poświęcenie – Blaise nadal, irytująco
się do niego uśmiechał.
- Nie oczekuję po niej wdzięczności – Draco nerwowo potargał
swoje włosy. – Tak naprawdę, ta cała sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca.
Obiecałem jej, że Bellatrix będzie trzymała się z daleka…
- Skąd mogłeś przewidzieć, na co ta szajbuska wpadnie, by się
tu dostać? To nie tak, że ktoś zna sposób, by przewidzieć plany tak pokręconej
wariatki – Zabini skrzywił się z niesmakiem.
- Skoro obiecałem, to powinienem był jakoś tego dopilnować. I
teraz nawet nie wiem, jak ją za to przeprosić. Musiała być przerażona, przez te
kilka minut, gdy była z nimi sama w bibliotece, zanim skrzaty zdołały mnie
dobudzić – westchnął ponuro.
- Zapewne tak, ale jestem też przekonany, że Granger nie ma
do ciebie o to pretensji. I nie sądzę też, by opiekowała się tobą tak zaciekle
z powodu samego poczucia winy. Bardziej dlatego, że naprawdę się o ciebie
martwi – Zabini znów błysnął zębami w szerokim uśmiechu.
- Ona martwiłaby się nawet o hodowlę gumochłonów tego
głupiego Hagrida. Wiesz jaka jest…
- Nie sądzę, by poświęcała cały swój wolny czas na opiekę nad
jakimś gumochłonem. Codziennie siedzi przez wiele godzin w twoim pokoju, nie
spuszczając cię z oka na dłużej, niż możesz wyjść do łazienki. To coś więcej
niż troska i poczucie winy.
- Nie mam pojęcia, co sugerujesz – Draco spojrzał oschle na
przyjaciela.
- Ja jeszcze też nie – Zabini zachichotał. – Ale na pewno
coś…
- Lepiej skończmy ten temat. Nasz wypad na zakupy w piątek
nadal aktualny? Muszę odebrać kilka zamówień – przypomniał Draco.
- Jeśli twoja prywatna pani magomedyk cię puści, to jak
najbardziej możemy skoczyć na Pokątną i wszystko załatwić.
- Hermiona coś mówiła, że dostała sowę od Tracey i też się
wybierają w piątek, by załatwić świąteczne prezenty.
- Teraz to Hermiona, prawda? Już nie Granger… - Blaise był
irytujący, gdy wciąż zaczynał chichotać.
- Nadal mówię do niej Granger. Jednak matka bardzo nalegała,
byśmy nie mówili sobie po nazwisku, bo będzie skandal jeśli wymsknie się to
przy kimś obcym. A poza tym…
Blaise z rozkoszą obserwował, jak na zwykle porażająco blade
policzki jego kumpla, występuje delikatny rumieniec.
- Poza tym, ona postanowiła, że będzie się zwracać do mnie po
imieniu, skoro jestem kimś, kto uratował ją przed okrutną klątwą.
- Gdyby wiedziała, ile razy w życiu zdołałeś ją uratować
przed wszelkimi nieszczęściami, jak nic wpadłaby prosto w twoje ramiona – O
dziwo Blaise tym razem się nie śmiał.
- Bardzo wątpliwe – Draco skrzywił się pod nosem. – I
naprawdę mam nadzieję, że nigdy się o tym nie dowie.
- A ja nie – burknął Blaise, ale tak cicho, że Draco tego nie
dosłyszał.
- Przyniosłeś mi nowe wydanie Quidditch Leauge? Chciałem
zobaczyć statystyki – Draco wyraźnie chciał zmienić temat.
Blaise wyjął z kieszeni, przerzuconego przez oparcie fotela
płaszcza, rzeczone pismo i podał je kumplowi. Mimo, że Draco oberwał naprawdę
mocno i z konieczności musiał spędzić ostatnie kilka dni w łóżku, wyglądał dziś
naprawdę dobrze. Zabini nie miał wątpliwości, co było tego przyczyną.
Uśmiechnął się lekko sam do siebie. Tak, to był idealny początek.
💍💍💍
W czwartek, Hermiona z łaską pozwoliła Draco na wyjście z łóżka
i czytanie na jednej z wygodnych kanap w bibliotece. Znów nie zapytała, czy
przeszkadzałoby mu, gdyby poszła tam razem z nim. Po prostu to zrobiła i tak
siedzieli tam razem przez całe popołudnie, popijając herbatę i wymieniając
kilka zgrabnych uwag na temat lektur, którymi obydwoje się obecnie zajmowali.
Dziś wieczorem na kolacji mieli znów pojawić się państwo
Flint, których wizytę odwołano, z powodu niedyspozycji Hermiony po aferze z
domniemaną kradzieżą bransoletki. Ona i Narcyza zgodziły się, że Draco może
wziąć udział w dzisiejszym wieczorze, pod warunkiem, że nie będzie pił alkoholu
i da znać Hermionie, jeśli tylko poczuje się gorzej.
Blondyn słuchając ich rozmowy, jedynie prychnął i przewrócił
oczami. Wcale nie był zadowolony z tego, że obie chciały decydować za niego,
ale też nie miał siły się kłócić, wiedząc, że to z góry przegrana sprawa.
Hermiona miała właśnie zapytać Draco, co myśli o narzeczonej
Marcusa, jako że nie miała okazji jeszcze zbyt wiele z nią porozmawiać, gdy
nagle coś błysnęło za jednym z wielkich okien.
Nim się zorientowała, co naprawdę się dzieje, została
poderwana z miejsca. Na sekundę pociemniało jej przed oczami, ale gdy tylko jej
wzrok się wyostrzył, zobaczyła, że znów stoi ukryta za postawną sylwetką
Malfoya, a on sam trzyma w ręce różdżkę, celując w coś, co właśnie wylądowało na środku
pokoju. Była lekko zszokowana tym, jak niesamowicie szybki w swych ruchach był
blondyn.
- Co…?
- To tylko patronus – odpowiedział, nim zdążyła dokończyć
pytanie.
Hermiona wychyliła się zza jego pleców i na chwilę zamarła. To był
jeleń.
- Harry! – wykrzyknęła, rzucając się do przodu. Na jej widok
srebrzysty jeleń uniósł głowę i przemówił, tak znajomym dla niej głosem:
Hermiono, pomocy! Jesteśmy gdzieś w Wiltshire. Uciekaliśmy
przed bandą szmalcowników i Ron znów się rozszczepił. Jego noga strasznie
krwawi. Mam nadzieję, że jesteś na tyle blisko, że patronus cię odnajdzie.
Pomóż nam! Błagam!
- O Boże! – Hermiona przytknęła dłoń do ust, czując jak
głucho wali jej serce. Co miała teraz zrobić? Jak szybko skontaktować się z
Kingsleyem, by mógł on coś wymyślić?
- Cały Potter. Żadnego planu na wypadek sytuacji awaryjnej,
poza szukaniem ratunku u ciebie – sarknął Draco, machając szybko różdżką.
Hermiona zamrugała z zaskoczenia, gdy do biblioteki wleciały
dwa ciepłe płaszcze. W tym jeden najwyraźniej przywołany z jej szafy.
- Odeślij mu patronusa. Niech za dwie minuty, wystrzeli w
niebo czerwone iskry – polecił, zakładając płaszcz. – A później niech powtarza
to, co kolejne dwie.
- Ale ty… Nie możesz… - Hermiona sama nie wiedziała, co
chciała powiedzieć. Malfoy nie mógł im pomagać. Przecież on był…
- Granger, w Wiltshire mieszka przynajmniej połowa z rodów
czystej krwi, z tego prawie wszyscy są zaangażowani w działalność
śmierciożerców. Jeśli ktoś znajdzie ich przed nami, ta wojna jeszcze dziś się
skończy, ale nie sądzę byśmy byli zadowoleni z tego zakończenia – Malfoy szybko
pomógł jej założyć płaszcz, po czym złapał ją za nadgarstek i wyciągnął na
przylegający do biblioteki taras.
- Ale…
- Odeślij patronusa! – warknął, znów machając swoją różdżką.
Hermiona wstrzymała oddech próbując przywołać jakieś
szczęśliwe wspomnienie. Na szczęście niezawodny obraz tego, jak jej rodzice
pierwszy raz w życiu zabrali ją na łyżwy, pomógł jej wezwać srebrzystą wydrę.
- Harry, co dwie minuty wystrzel z różdżki prosto w niebo
czerwone iskry. Gdybyś zapomniał, zaklęcie brzmi: Periculum.
Machnęła różdżką popędzając wydrę, by wyruszyła na
poszukiwanie jej przyjaciół. W ostatniej chwili przypomniała sobie, że powinna
zabrać ze sobą swoją magiczną torebkę, w której trzymała odpowiedni zapas
eliksirów leczniczych. Malfoy, w tym czasie przywołał do siebie dwie
nowocześnie wyglądające miotły.
- Musimy lecieć wysoko, wtedy łatwiej będzie nam ich
zlokalizować – zapowiedział, wręczając jej jedną.
Hermiona przełknęła nerwowo. Nigdy nie lubiła latania na
miotle, ale od czasu incydentu z Szatańską Pożogą w Pokoju Życzeń, bała się
tego jeszcze bardziej.
- Nie mów, że wciąż nie znosisz latania – Draco uśmiechnął
się nieco złośliwie.
- Ja nie…
- Nie mamy na to czasu Granger! – westchnął zniecierpliwiony,
wyrywając miotłę z jej dłoni i pomniejszając ją tak, by zmieściła się do
kieszeni jego płaszcza. – Wsiadaj i złap się mocno – nakazał, przesuwając się
bliżej przodu swojej miotły.
Hermiona odetchnęła płytko. Z dwojga złego, naprawdę już
wolała lecieć razem z nim. Usiadła ostrożnie i położyła dłonie na bokach jego
talii, niepewnie łapiąc za materiał drogiego płaszcza. Usłyszała, jak Malfoy
wypuszcza z ust nerwowy syk, po czym nagle poczuła, jak łapie ją za nadgarstki
i pociągnął jej ręce do przodu, tak by mocno objęła jego sylwetkę swoimi
ramionami.
Mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem, gdy została praktycznie
siłą wtulona w jego plecy. Opierając policzek pomiędzy jego łopatkami, zamknęła
oczy, gdy pęd zimnego powietrza, potargał jej loki.
Malfoy leciał szybko i wznosił się naprawdę wysoko i choć,
nie było to dla niej ani trochę przyjemne, trzymając się go tak blisko i mocno,
czuła się dziwnie bezpieczna. Wiedziała, że on nie pozwoli, by coś jej się
stało.
- Rozglądaj się Granger! – pouczył ją, jakby naprawdę mógł
zobaczyć, że wciąż miała zamknięte oczy.
Było naprawdę zimno, a padający śnieg, nie poprawiał
widoczności, ale wreszcie po około kwadransie, dostrzegli w oddali przed sobą
iskrę czerwonych promieni.
- Tam! – krzyknęła Hermiona, odrywając od niego rękę, by
wskazać na wschód.
Malfoy bez słowa protestu poprowadził miotłę w tamtą stronę.
Pod nimi znajdował się naprawdę gęsty las, ale blondyn świetnie manewrował
pomiędzy drzewami, aż wreszcie postawili stopy na zamarzniętej ziemi. Obydwoje
od razu zsiedli z miotły, a Hermiona poczuła się nieco odrętwiała z zimna. Nim
jednak udało jej się wyjąć z rękawa swoją różdżkę, Malfoy zdołał już rzucić na
nią zaklęcie rozgrzewające.
- Dziękuję – uśmiechnęła się do niego lekko.
- Wyślij im kolejnego patronusa – pouczył ją. – Niech zdejmą
osłony, jeśli jakieś mają, bo inaczej nigdy ich nie znajdziemy.
Hermiona od razu go posłuchała i po raz drugi przywołała
swojego patronusa. Wydra pobiegła przodem, a oni skierowali się zaraz za nią,
sądząc że to odpowiedni kierunek. Nie zaszli daleko, gdy usłyszeli trzask
gałęzi.
Obydwoje trzymali swoje różdżki w gotowości, ale Hermiona
nieco irytowała się tym, jak Malfoy zawsze starał się, by szła pół kroku za
nim, jakby w każdej chwili znów miał skoczyć do przodu i zasłonić ją własną
piersią. Wiedziała, że jego ojciec złożył przysięgę dla Zakonu, że oni jej nie
skrzywdzą, ale nie sądziła, że obiecali również, że nie dopuszczą, by stała jej
się jakakolwiek krzywda. Jak największy egoista świata Draco Malfoy – mógłby
przekładać jej bezpieczeństwo nad swoje własne? To jej zupełnie nie pasowało do
obrazu jego osoby, jaki przez lata wykreowała w swej głowie.
Trzask gałęzi powtórzył się, a ona i Draco odwrócili się w
stronę wielkiego drzewa.
- Wyjdź stamtąd! – nakazał ostro Malfoy.
Potargane włosy, przekrzywione okulary, brudne ubrania…
Hermiona wyrwała się do przodu, ale Draco mocno złapał ją za ramię i zatrzymał
w miejscu, nie przestając celować różdżką w swojego szkolnego wroga.
- Harry! – Hermiona była naprawdę szczęśliwa, że udało jej
się odnaleźć przyjaciół. Musiała jak najszybciej pomóc Ronowi. Jeśli naprawdę
się rozszczepił, to zapewne strasznie cierpiał. – Gdzie jest Ron? Co z nim?
Nie mogła jednak podbiec do przyjaciela, by mógł jej
odpowiedzieć, bowiem Draco owinął palce wokół jej nadgarstka, nie pozwalając
jej zrobić nawet pół kroku do przodu.
- Musimy się upewnić, że to on – oznajmił chłodno blondyn,
uważnie obserwując Pottera.
- Chcesz żebym zadał ci pytanie Malfoy? – Harry był wyraźnie
spięty i zdenerwowany. – Proszę bardzo! W co zostałeś zamieniony na naszym
czwartym roku w Hogwarcie?
Hermiona miała ochotę wywrócić oczami. Naprawdę nie powinni
tracić czasu na słowne utarczki.
- Mustela putorius furo – odpowiedział przez zaciśnięte zęby
Draco.
- Co? – Harry spojrzał pytająco na Hermionę.
- To łacińska nazwa dla fretki domowej. Szybciej! Ron na
pewno potrzebuje pomocy! – ponaglała nerwowo.
- Zgadza się, Malfoy. Byłeś wtedy małą, białą, przerażoną
fretką – Potter uśmiechnął się złośliwie, opuszczając różdżkę. Draco jednak nie
opuścił swojej.
- Plakietki z jakim napisem promującym twój udział w Turnieju
Trójmagicznym rozdawałem wszystkim na naszym czwartym roku? – Teraz to Draco
uśmiechnął się cynicznie.
Harry zacisnął gniewnie szczękę i znów uniósł różdżkę.
- Możecie przestać? Naprawdę nie mamy na to czasu! –
zdenerwowała się Hermiona. – Muszę natychmiast sprawdzić co z Ronem!
- Uśpiłem go zaklęciem – wyjaśnił jej szybko Harry. – A na
plakietkach pisało „Potter śmierdzi”!
- Cuchnie, ale sens był ten sam – Draco wyglądał na nieco
zadowolonego z siebie.
- Jeśli Ron się rozszczepił, uśpienie go nie za wiele pomoże
na utratę krwi – Hermiona wreszcie wyrwała dłoń z uścisku Dracona i szybko
podbiegła do przyjaciela, wyjmując po drodze swoją torebkę z koralikami z
kieszeni płaszcza
- Nie możemy tu zostać – wtrącił Malfoy, idąc zaraz za nią. –
Ktoś mógł zauważyć te iskry. Musimy się przenieść.
- Nawet nie rozbiłem jeszcze namiotu. Gdzie niby mielibyśmy
pójść? – irytował się Harry, prowadząc ich w stronę leżącego na starym kocu,
wyraźnie nieprzytomnego Rona.
Hermiona szybko opadła na kolana, rzucając szereg zaklęć
diagnostycznych i starając się zachować spokój. Nie mogła teraz panikować. Ron
potrzebował, by dała z siebie wszystko, aby mu pomóc.
- Śmiałek! Strzałka! – zawołał Draco, a dwa skrzaty prawie
natychmiast zmaterializowały się obok niego. – Strzałko zabierz Hermionę do
mojego starego domku na drzewie, tego przy północnej granicy posiadłości, a ty
Śmiałku teleportujesz mnie tam, razem z Potterem i Weasleyem.
- Chcesz ich zabrać na teren Malfoy Manor? – zdziwiła się
Hermiona.
- Nigdzie indziej w całym Wiltshire nie będą teraz bezpieczni
– wyjaśnił szybko Draco. – Muszą się jednak mnie trzymać, by osłony nad dworem
pozwoliły im przejść.
- W porządku. Ruszajmy! – Hermiona podniosła się z klęczek,
zadowolona, że zaklęcia diagnostyczne nie wskazywały, by życie Rona mogło być w
jakiś sposób zagrożone.
- Hermiona… - Harry spojrzał na nią z powagą. – Czy jesteś
pewna, że możemy mu zaufać? – zapytał cicho, uważnie obserwując Dracona.
- Jeśli miałeś co do tego jakieś wątpliwości Potter, to po
jaką cholerę wysyłałeś do Granger patronusa z prośbą o ratunek, wiedząc że
przebywa w moim domu? – wściekał się blondyn.
- Bo nie sądziłem, że przyprowadzi cię ze sobą! – wykrzyknął
Harry.
- Daj spokój Harry! Nie odnalazłabym was, gdyby nie Draco. To
szczęście, że zgodził mi się nam pomóc. Nie mamy żadnego innego wyjścia, jak
tylko zrobić to co mówi. Szybko pomóżmy Ronowi, a później ja spróbuję jakoś
wezwać Kingsleya…
Gdzieś w oddali usłyszeli trzask gałęzi, po których wyraźnie
ktoś stąpał.
- Szybko! – warknął Draco, a Hermiona rzuciła się, by móc
złapać za dłoń Strzałki.
💍💍💍
Zamknęła oczy, gdy porwał ją wir teleportacji, a po chwili
uświadomiła sobie, że znalazła się w czymś, co wyglądało niczym trochę
zakurzony salon z drewnianą podłogą. Ściany również były drewniane, choć w
kilku miejscach wisiały na nich stare plakaty z jakimiś zawodnikami Quidditcha.
Lekko zapadnięta kanapa była przykryta ciemnozieloną narzutą, a w
niewyszukanym, kamiennym kominku leżała kupka popiołów. Na regale w kącie
leżały stare magazyny sportowe oraz kilka zestawów figurek prezentujących
graczy z miotłami. Hermiona prawie mogła zobaczyć w swojej wyobraźni, jak mały
Draco przychodził, by się tu bawić.
Nie miała jednak czasu nad tym rozmyślać, bowiem Harry, Draco
i Ron, właśnie pojawili się w pokoju, teleportowani tam przez Śmiałka.
- Ułóżcie go na kanapie – poprosiła, widząc jak obaj
podtrzymują za ramiona wciąż nieprzytomnego Rona.
Hermiona szybko przyklęknęła przy nim i różdżką rozcięła jego
stare jeansy, by mieć lepszy dostęp do rany na nodze. Nie mogła wprost
uwierzyć, że Ron znów rozszczepił się przy teleportacji. Czy on się nigdy tego
prawidłowo nie nauczy?
- Co mam zrobić? Jak mogę ci pomóc? – spytał z paniką Harry.
- Potrzebuję pustej miski i jakichś ręczników –
zapowiedziała.
- Nie wiem, jak mam to wyczarować – Harry wyglądał na
przejętego.
- Jakieś ręczniki najpewniej będą w łazience, Potter – Draco
wskazał mu na jedne z dwójki drzwi wychodzących z salonu.
Sam w tym czasie podszedł do stojącego w kącie stolika.
Hermiona dopiero teraz zauważyła, że stoją tam puste butelki po whisky i kryształowe
szklanki. Malfoy jednym machnięciem różdżki, transmutował jedną ze szklanek w
dużą, kryształowa misę.
- Może być? – zapytał, podchodząc, by móc jej ją podać.
- Idealnie. Dziękuję – Hermiona szybko napełniła miskę wodą z
różdżki, a Harry w tym czasie wrócił z łazienki, wręczając jej zielony ręcznik.
Hermiona szybko oczyściła ranę na nodze Rona, zanim zabrała się do jej
dokładnego leczenia.
- Co to za miejsce? – Harry zwrócił się do Malfoya,
rozglądając się nerwowo.
- Spójrz przez okno Potter – polecił cierpko Draco.
Harry podszedł do jedynego okna w pokoju i wyjrzał niepewnie
przez brudną szybę.
- Jesteśmy na drzewie?
- Mówiłem przecież, że to moja stara chatka na drzewie.
Bawiłem się tutaj, gdy byłem dzieckiem.
- Miałeś w dzieciństwie domek na drzewie z dużym salonem i
osobną łazienką? – Harry popatrzył na blondyna z niedowierzaniem.
- Jak widzisz. Miałem też magicznego kucyka i wynajętych
trolli, do których mogłem strzelać z mojej zaczarowanej procy – Draco
uśmiechnął się bezczelnie.
- Rozpuszczony bachor – wymamrotał Potter, ale i tak zdołali
go usłyszeć.
Na szczęście Draco nie był tym razem skłonny do wszczynania
kłótni, koncentrując się na tym, jak Hermiona leczyła ranę Weasleya. Nie było
wątpliwości, że w przyszłości zostanie naprawdę genialnym uzdrowicielem.
- Musimy go wybudzić, bym mogła mu podać eliksiry. Chodź
Harry, uniesiesz go trochę – poprosiła, grzebiąc w swojej torebce, w
poszukiwaniu fiolek.
Wreszcie, gdy już znalazła wszystko, rzuciła zaklęcie, a Ron
się ocknął. Jęknął cicho, nim otworzył oczy.
- Hermiona… - wyszeptał z napięciem. – To naprawdę ty,
kochanie? – sięgnął dłonią, by dotknąć jej policzka.
- Nie ruszaj się Ron – poprosiła. – Twoja noga wciąż się goi.
Musisz wypić kilka eliksirów. Pomóż mi mu to podać, Harry – poprosiła
przyjaciela, wręczając mu fiolki.
- Jak się tu znaleźliśmy? – Ron przełknął wszystko
posłusznie, po czym powoli rozejrzał się po chacie. – Co on tu robi do
cholery?! – warknął, próbując samodzielnie usiąść i najwyraźniej sięgnąć po
swoją różdżkę, gdy dostrzegł stojącego pod jedną ze ścian Draco.
- Nie ruszaj się Ron! Musisz leżeć! – pouczyła go Hermiona,
ponownie sprawdzając ranę.
Ron krzywił się pod nosem i nie przestawał mordować Malfoya
wzrokiem, ale posłusznie opadł z powrotem na kanapę.
- Czemu ten pierdolony śmierciożerca jest tu razem z nami? –
wykrztusił, gdy wreszcie doszedł w pełni do siebie.
- Nie ma za co Weasley – wycedził przez zaciśnięte zęby
Draco. – Uratowanie cię, to zawsze sama przyjemność.
- Nikt cię o to nie prosił, ty brudny śmierciojadzie! –
wykrzyknął Ron, czerwony na twarzy.
- Ron, przestań! Gdyby nie Malfoy i Hermiona, to nie wiem, co
byśmy zrobili. Byłeś rozszczepiony, a ja nie wiedziałem jak i gdzie mam cię
przenieść – Harry złapał przyjaciela za ramię.
- Hermiona na pewno poradziłaby sobie sama! Nie potrzebowała
tego gnojka do pomocy! – Ron złapał ją mocno za nadgarstek i przyciągnął do
siebie, władczo obejmując ją ramionami, mimo niezgrabnej pozycji.
Malfoy parsknął pod nosem, po czym gwałtownie ruszył do wyjścia.
- Przestań Ron! – Hermiona wyswobodziła się z jego uścisku. –
Nie dałabym sobie rady, gdyby Draco mi nie pomógł. Zawdzięczasz jemu ten
ratunek!
- Draco? Od kiedy mówisz do tego parszywca po imieniu? –
krzyczał rudzielec.
Drzwi z chaty trzasnęły głośno, co oznaczało, że Malfoy znalazł się na zewnątrz.
- Jakbyś zapomniał, to teraz mój narzeczony! – wycedziła
przez zęby, unosząc dłoń by pokazać pierścionek zaręczynowy błyszczący wymownie
na jej palcu.
- Tylko udawany! Nadal jesteś moją dziewczyną! To niczego nie
zmienia, bo my wciąż się kochamy! A ty wciąż go nienawidzisz, tak samo mocno jak ja!
– Ron krzyczał tak głośno, że zapewne Malfoy nawet stojąc za drzwiami, nie miał
problemu, by to wszystko usłyszeć.
Hermiona poczuła, jak opanowuje ją gniew. Jak on śmiał być
tak niewdzięczny? Gdyby nie Draco, sama mogłaby nie dać rady im pomóc. Dopiero
w tej chwili uświadomiła sobie, że na widok Rona nie poczuła nic, poza troską o
dobro przyjaciela. Gdy poprzednim razem się rozszczepił, każdy jęk jego bólu
sprawiał jej samej nieomal fizyczną krzywdę. Teraz, gdy wiedziała, że jego noga
jest w porządku, była już tylko na niego zła. Nie chciała jednak się z nim
kłócić, gdy był w takim stanie. To nie był właściwy czas.
- Leż spokojnie Ron. Eliksiry zaraz zadziałają, a ty się
rozluźnisz – burknęła, po czym wstała i skierowała się do łazienki.
Gdy umyła ręce i przeczesała palcami rozmierzwione loki,
dotarło do niej, że Draco naprawdę im dobrowolnie pomógł. Nie kłamał, gdy
mówił, że wcale nie chciał zwycięstwa Czarnego Pana. Tak wiele zaryzykował…
Gdyby jego oklumencja kiedyś zawiodła, a Voldemort dowiedział się, że uratował
jego najgorszego wroga, blondyn zginąłby, nim zdążyłby mrugnąć okiem.
Hermiona poczuła, jak przeszywa ją przeraźliwy dreszcz.
Cholera! To było naprawdę bardzo niebezpieczne, a ponadto Draco dopiero, co
doszedł do siebie, po dosyć poważnym urazie. Nie powinien jeszcze latać na
miotle ani tym bardziej teleportować się z nieprzytomnym Ronem uwieszonym na
jego ramieniu.
Szybko przeszła przez chatę. Harry wciąż siedział przy
Weasleyu, a Draco najwyraźniej nie wrócił do środka. Wyszła więc na zewnątrz.
Okazało się, że chatka na drzewie miała też drewniany taras oraz prawdziwą
opuszczaną w dół sznurową drabinkę, po której można było zejść.
Draco stał z rękami opartymi o drewnianą balustradę. Jego
twarz nie wyrażała żadnych emocji i Hermiona zastanawiała się, czy przypadkiem
wciąż nie stosował oklumencji. Szybko podeszła i skierowała na niego swoją
różdżkę.
- Co ty wyprawiasz? – spytał, od razu łapiąc ją zapobiegawczo
za nadgarstek, wyraźnie spięty.
- Chciałam tylko rzucić na ciebie zaklęcie diagnostyczne. Nie
powinieneś był jeszcze tak się przemęczać – wytłumaczyła spokojnie.
- Nic mi nie jest – Draco puścił jej dłoń i znów odwrócił się
do niej bokiem. – Lepiej zajmij się tym rudym głupkiem. Jeśli dalej będzie się
tak wydzierać, to ta konspiracja nie potrwa długo.
- Przepraszam cię za niego. To co powiedział…
- Nie masz za co. Nie żeby kiedykolwiek zależało mi na jego
opinii na mój temat – sarknął, ale wyraźne napięcie widoczne w linii jego
szczęki, wskazywało na to, że mimo wszystko jest zdenerwowany.
Drzwi z chaty otworzyły się i Harry do nich dołączył.
- Ron zaczyna znów przysypiać. Kiedy będę mógł go stąd
zabrać? – zwrócił się z pytaniem do Hermiony.
- Najlepiej byłoby, gdyby dziś już się nie ruszał. Nogi nie
należy w żaden sposób obciążać – przyznała z napięciem.
- Może tu zostać, ale niezbyt długo. Masz ze sobą swój
magiczny płaszcz Potter? – zapytał cierpko Draco.
W odpowiedzi Harry jedynie skinął głową.
- Możesz go założyć i wyjść za bariery. Stamtąd teleportuj
się gdzieś, gdzie będziesz w stanie przekazać wiadomość, że mają tu przybyć i
go stąd zabrać. Najpóźniej musi stąd zniknąć jutro rano – wytłumaczył.
- Co o tym myślisz? – spytał Harry, patrząc wyczekująco na
Hermionę.
- To dobry plan. Nawet jeśli ktoś znalazłby tu Rona, nie
zrobią mu krzywdy, gdy wyjaśni, że przyszedł tu by sprawdzić czy ze mną
wszystko w porządku. To nie byłoby specjalnie dziwne. Jeśli jednak znajdą tu
ciebie… - Hermiona przełknęła nerwowo.
- W porządku – Harry szybko wyjął ze swojej starej torby
pelerynę niewidkę. – Gdzie kończą się bariery antyteleportacyjne? – zapytał
Malfoya.
- Jakieś dwie milę stąd, w tamtą stronę – Draco wskazał mu
kierunek, po czym sięgnął do kieszeni i szybko powiększył jedną ze swym mioteł.
- Czy to nowa Błyskawica Silver Arrow? – zapytał, a jego oczy
zaświeciły się z podziwu.
- Masz mi ją później odesłać, Potter! – warknął Malfoy,
rzucając miotłą w bruneta.
- Oczywiście, że tak. I… Dziękuję Malfoy. Najwyraźniej ty i
twój ojciec naprawdę nie kłamaliście, że chcecie nam pomóc – Harry wygiął lekko
kąciki ust.
- Najwyraźniej nie – skomentował chłodno Draco, znów
odwracając się bokiem.
Harry szybko uściskał Hermionę, szepcząc w jej włosy słowa
podziękowania i prośby by opiekowała się Ronem, po czym podał jej pelerynę i
sam wskoczył na miotłę. Hermiona zarzuciła na niego magiczny płaszcz i jedynie
odgłos świstu powietrza, jaki rozległ się obok nich, wskazał, że Harry już
wyruszył.
- Dziękuję ci. Ja naprawdę nie wiem…
- Przestań, Granger. Oczywistym jest, że oni bez ciebie
najwyraźniej są kompletnie bezużyteczni – Draco posłał jej mały uśmiech, który
od razu odwzajemniła. Nie miała nawet siły i ochoty, by bronić przed nim honoru
przyjaciół.
- Czy Śmiałek może cię teleportować stąd do dworu? Naprawdę
nie powinieneś już dziś latać.
- Może – Draco westchnął ciężko. – Poproś Strzałkę, by
przyniosła wam tu kolację i może jakieś ciepłe koce. Nie radzę używać transmutacji
na meblach, bo są już stare i nie wiem czy się nie rozpadną. Może Strzałka
znajdzie wam też jakiś materac.
- Myślisz, że zostanę tu na noc? – zapytała, kompletnie
zaskoczona.
- Zapewne chciałabyś go mieć na oku – Draco rzucił jej krótkie
spojrzenie.
- Chciałabym, ale przecież nie mogę. Za godzinę zaczyna się
kolacja, a wiesz, że dziś przychodzą goście – Hermiona spojrzała na słońce,
które właśnie zaczęło chować się za horyzontem.
- Nie martw się tym. Jakoś wytłumaczę twoją nieobecność przed
rodzicami i Flintami. Nikt się nie zorientuje.
- Ja… Dziękuję. To naprawdę miłe z twojej strony – Hermiona
nie miała pojęcia, co jeszcze mogłaby mu powiedzieć. Kompletnie nie spodziewała
się, że zaproponuje jej by została z Ronem.
- Nie ma za co. W razie problemów wezwij do siebie skrzaty –
Draco nawet ponownie na nią nie spojrzał.
I nim Hermiona zdecydowała się, co jeszcze mogłaby mu
powiedzieć, blondyn wezwał do siebie Śmiałka, a zaraz potem zniknął, nie mówiąc
jej nawet nic na pożegnanie.
Hermiona westchnęła ciężko i wróciła do chaty, czując się
dziwnie odrętwiała po tej rozmowie. Dlaczego miała wrażenie, że w jakiś sposób
Draco nie chciał z nią dłużej przebywać, a nawet na nią patrzeć? Czym go
zdenerwowała? Przecież sam zaproponował pomoc dla jej przyjaciół.
- Jesteś! – Ron otworzył oczy i posłał jej promienny uśmiech.
– Czy ten zgniły śmierciożerca wreszcie stąd poszedł? Wpadł na to, że nikt go
tu nie chce i wreszcie ma zmiatać?
- To jego chata Ron, postawiona na jego rodzinnej ziemi – warknęła Hermiona. – To ty jesteś tu niemile widzianym gościem, nie on, więc z łaski swojej zamknij się!
- Dlaczego tak go bronisz? To tylko wstrętny…
- Dość! Jeśli dalej chcesz obrażać Malfoya, to ja nie mam
zamiaru tego ani przez chwilę słuchać – oznajmiła dosadnie, podchodząc do niego
i przysiadając na skraju kanapy, by jeszcze raz móc obejrzeć jego nogę.
Nie zdołała jednak dobrze się przyjrzeć, gdy Ron nagle
usiadł, a zaraz później złapał ją za ramiona i przyciągnął do siebie, by móc ją
pocałować.
Gdy jego suche, spierzchnięte usta zetknęły się z jej wargami,
Hermiona poczuła nieprzyjemny dreszcz. Odsunęła się szybko od niego, kładąc mu
ręce na ramionach.
- Połóż się Ron, nie powinieneś się tak wysilać.
- Daj spokój – chłopak uśmiechnął się do niej dwuznacznie. –
Zostaniemy tu sami na całą noc. Wiem, że chata to też nie wymarzona sceneria i
jeśli naprawdę nie chcesz, nie posuniemy się za daleko, ale chyba możemy się
trochę poprzytulać i całować, prawda? – Ron znów pochylił się i ponownie
zetknął swoje usta z jej.
Hermiona miała wrażenie, że za chwilę poczuje się chora. Sama
myśl o nocy spędzonej w objęciach Rona sprawiała, że coś boleśnie zaciskało jej
się w żołądku. Nie chciała tego. Ani trochę.
- Przykro mi Ron, ale nie mogę zostać – skłamała. – A poza
tym, ty musisz wypić eliksir i przespać przynajmniej dwanaście godzin, by
dobrze się zregenerować. – Kolejne kłamstwo.
Ron skrzywił się pod nosem, wyraźnie obrażony.
- To wygląda prawie, jakbyś nie cieszyła się, że się
zobaczyliśmy – burczał.
- Cieszę się, choć wolałabym by okoliczności były inne – westchnęła
ponuro. – Chcesz coś zjeść, zanim weźmiesz eliksir?
- Nie. Ja i Harry właśnie wychodziliśmy z restauracji, gdy
szmalcownicy próbowali nad dopaść. Nie jestem głodny.
- Jedliście w restauracji? W biały dzień? – Hermiona z niedowierzaniem
pokręciła głową.
- Miałem ochotę na udka z kurczaka – Ron wyraźnie obrażony
założył ręce na piersi. – Harry długo nie chciał się zgodzić, ale jakoś go
przekonałem…
- Co za głupota! – zirytowała się, wreszcie wpychając fiolkę
z eliksirem w dłoń Rona. – Nigdy więcej nie wpadajcie na takie idiotyczne
pomysły! – nakazała, wstając z kanapy i sprzątając puste fiolki po eliksirach.
- A co jeśli w nocy coś mi się stanie? – Weasley mocno złapał
ją za dłoń. – Zostań ze mną, proszę cię – zrobił tę minę zbitego szczeniaczka,
która zawsze na nią działała. Dziś jednak nie czuła wcale współczucia, tylko
wciąż irytację.
- Naprawdę nie mogę. Ale mój skrzat domowy będzie cię
doglądał i da mi znać, gdyby coś się z tobą działo – zapewniła uspokajająco.
Ron prychnął z niesmakiem i puścił jej dłoń.
- Od kiedy to masz skrzata domowego, co? – warknął,
otwierając ostatnią fiolkę z eliksirem, który mu podała, po czym pochłonął ją
jednym haustem i z jękiem położył się z powrotem.
- Od wtedy, gdy stałam się Niną Dagworth-Granger, narzeczoną
Dracona Lucjusza Malfoya – wyszeptała, szukając w swojej magicznej torebce
jakiegoś starego koca.
Nakryła nim Rona, gdy ten westchnął cicho, najwyraźniej zapadając już w głęboki sen. Przyglądając mu się przez chwilę, doszła do bardzo prostego wniosku. Nie kochała go już. Nie tak, jak dziewczyna powinna kochać swojego chłopaka. Nadal był jej przyjacielem i pozostawał jej bliski. Jednak jej serce było już wolne i gotowe na to, by w przyszłości mogła je bez wyrzutów sumienia, oddać komuś innemu.
💍💍💍
Strzałka bez problemów przeniosła ją z powrotem do dworu, a
Hermiona wzięła szybki prysznic i założyła przygotowaną dla niej na ten wieczór
sukienkę, buty i biżuterię.
Właśnie kończyła zapinać drugi kolczyk, gdy usłyszała trzask
drzwi z sypialni Malfoya. Szybko pośpieszyła do własnych i wyszła z pokoju,
akurat gdy Draco go mijał. Zajęty poprawianiem spinki przy jednym z mankietów,
nie zauważył jej od razu. Gdy jednak zamknęła za sobą drzwi swojej sypialni,
zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Co ty tu robisz? – wychrypiał gardłowo, mrugając szybko,
jakby chcąc się przekonać, że naprawdę wcale nie ma omamów.
- Zadaje się, że od niedawna mieszkam – Hermiona z uśmiechem
spojrzała na drzwi swojej komnaty.
- Ale sądziłem… - Draco chyba naprawdę był zaskoczony tym, że
jednak wolała stawić się na kolacji z jego rodzicami i ich gośćmi, niż zostać w
chacie z Ronem.
- To byłoby podejrzane, gdybym dwa razy z rzędu nie pojawiła
się na kolacji akurat z Flintami – stwierdziła rzeczowo. – Chodźmy lepiej, nie
wypada nam się spóźnić. – Sama podeszła i ujęła go pod ramię, po czym gładko
poprowadziła go w stronę wyjścia z korytarza.
Widząc jego szczere zdziwienie tym, jak postąpiła, Hermiona
naprawdę poczuła się lepiej. Była mu wdzięczna za to, co zrobił dla jej
przyjaciół i naprawdę nie zamierzała dostarczać mu innych problemów, jeśli
mogła tego uniknąć. Tak, to był jedyny powód dla którego wolała dzisiejszej
nocy pokazać się u jego boku, jako jego narzeczona, niż zostać i zaopiekować
się nieprzytomnym przyjacielem. Przynajmniej dokładnie o takich jej powodach,
próbowała przekonać samą siebie.
💍💍💍
Cześć!
Jak widzicie, akcja nadal posuwa się do przodu 😋
Mam nadzieję, że taki jej rozwój Was satysfakcjonuje. Jak na razie nic nie zagraża publikacjom "Przyrzeczonej" raz w tygodniu i mam nadzieję, że to Was cieszy. Zapraszam oczywiście do częstszych odwiedzin, bowiem jak wspominałam - mam wiele tekstów w toku pisania i jak tylko coś skończę, wtedy na pewno się z Wami od razu tym podzielę 😊
Pierwsza? 😻
OdpowiedzUsuńDruga?
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze, idealnie na sobotnie popołudnie ��
OdpowiedzUsuńJak miła niespodzianka w tak deszczowy dzien😍😍 chce się więcej i więcej.... Ron to prostak jak można się tak zachowywać jak ktoś ciebie ratuje i tylko o jednym myśli jak zaciągnąć Hermione do łóżka palant
OdpowiedzUsuńZrób nam niespodziankę i dodaj dodatkowy rozdział na tygodniu😽
OdpowiedzUsuńJestem za ☺️👍
UsuńRon ty złamasie. Narażasz siebie i Harry'ego, dla głupiego kurczaka a potem obrażasz jedyną osobę, dzięki której jeszcze żyjesz? Ty rudy szczurze niewdzięczny. Możesz nienawidzić Malfoya ale powinieneś chociaż spróbować ugryźć się w język za to że pomógł cię uratować.
OdpowiedzUsuńBrawo Hermiona. Popieram powrót do Draco i pozostawienie tego niewdzięcznika w domku na drzewie.
A dla Draco wyrazy uznania. Czego się nie robi dla ukochanej kobiety
Super rozdział! Akcja nabiera rozpędu. Nie mogę się doczekać dalszych części.
OdpowiedzUsuńLilak
Absolutnie cudowny sposób wymazania Rona z obrazka!❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńOwww! ❤️💙 Jak słodko...😄😄
OdpowiedzUsuńAle serio Ron to po prostu okropny kretyn...🙈
Nawet w takiej sytuacji mimo tego że nie lubi Dracona,mógłby przynajmniej powstymac się od zgryźliwych uwag...
Draco na prawdę wiele ryzykował pomagając jemu i Potterowi...😡
Ale Hermiona swoim zachowaniem zrobiła najlepsze co mogła 💚💛
Dziękuję za ten rozdział i czekam na wszystko co masz dla nas w zanadrzu 😁😁😁
Ściskam 🚀🚀🚀🚀
Ciekawe ile razy przeczytam ten rozdział do następnej publikacji. Już mam na koncie 3. Może nauczę się go na pamięć🤔
OdpowiedzUsuńDomyślam się, jak Draco musiał się poczuć w tym wszystkim, pewnie sobie coś ubzdurał i dlatego nie mógł patrzeć na Hermionę😔 A jednak stanął na wysokości zadania i pomógł uratować tego rudego bęcwała i Pottera. Marzy mi się, żeby Hermiona zerwała ostatecznie z Ronem w następnym rozdziale. Już wystarczająco długo się z nim męczy. Szkoda, że nie zrobiła tego jak miała okazję, ale przynajmniej teraz ma pewność, że nie chce być z tym nierozważnym, zidiociałym typkiem. Takie coś mogłoby przekonać Draco, że sprawa nie jest przegrana i może spróbowałby zawalczyć o swoją narzeczoną.
Na prawdę nie wiem jak wytrzymam do następnego rozdziału. Nie ma ktoś przypadkiem urodzin w tym tygodniu?😂
Czekam na wszystko co masz nam do zaproponowania❤️💚
Dużo weny i pomysłów na następne historie!
Po kolejnym przeczytaniu muszę zweryfikować swoją teorię odnośnie zerwania. Skoro Ron będzie spał 12 godzin to równie dobrze może się już nie zobaczyć z Hermioną bo ktoś może go stamtąd wcześniej zgarnąć😒 I dobrze niech się stamtąd szybko wynosi. Niemniej nadal liczę, że moje marzenie niedługo się spełni.
UsuńPrawdziwe slow burn. Ale chyba m. in. za to lubię to dramione.
Dodatkowo, rumieniący się Draco to w moim odczuciu wisienka na torcie tego rozdziału. To miłe, że taka mała rzecz ze strony Hermiony wywołała taką reakcję.
Cieszy mnie też to, jakim Blaise jest przyjacielem. Codzienne odwiedziny i uważna obserwacja blondyna świetnie mu wychodzą. Widać, że potrafi się cieszyć z powoli rozwijającej się relacji narzeczonych. Wierzę, że też odnajdzie swoje szczęście.
Moim zdaniem zdziwienie Malfoya, że Hermiona wolała jego towarzystwo od Rona ukazuje poniekąd jego brak wiary we siebie😟 Mam nadzieję, że Draco szybko się zorientuje, że jego narzeczona nie pała miłością do rudego i nienawiścią do jego samego. Skoro mógł słyszeć to co wykrzykiwał Ron to pewnie przez to był w takim nastroju.
Ciekawi mnie również czy Lucjusz i Narcyza zostali poinformowani o nieobecności Hermiony na kolacji i jeśli tak to jak zareagują skoro jednak się pojawi. Oczami wyobraźni widzę te uśmieszki zadowolenia kierowane w stronę Draco😏 Chociaż z drugiej strony poinformowanie ich mogłoby być trochę niebezpieczne dla nich samych... Tu jest tyle niewiadomych, że aż nie wiem, której teorii się chwycić🤯
Muszę przyznać, że po poprzednim rozdziale tęsknię za Lucjuszem i Narcyzą.
Narzeczona Flinta wcześniej wydawała mi się miła bądź neutralnie nastawiona w stosunku do Hermiony, więc może to będzie udana kolacja. Chociaż Draco po aferze z bransoletką wspomniał, że za nimi nie przepadają. A może to też było kłamstwo, żeby Hermiona nie wahała się odpocząć po tej przykrej sytuacji?🤔
Kolejna sprawa to to, że gdyby Harry poznał prawdę o przeszłości Draco to schowałby głowe w piasek po komentarzu o jego dzieciństwie😤 Czym jest luksusowy domek na drzewie bez poczucia bezpieczeństwa i braku okazywania uczuć. Że już o Voldemorcie w domu nie wspomnę. Potter miał chociaż familię Weasleyów.
Piękny!!!! Ale Rona to powinna pogonić!!! Cały dzień siedząc na zajęciach na uczelni odświeżała bloga, by sprawdzić czy jest już rozdział, ale i tak nie udało mi się być pierwsza... Może innym razem. Ale rozdział naprawdę cudowny
OdpowiedzUsuń🖤🖤
OdpowiedzUsuńŚWIETNE! Rozdział naprawdę wciągający. Jak mnie Rób wkurzał. Zrobiło mi się naprawdę żal Draco ale cieszę się, że Hermiona jednak postanowiła pójść na kolację z Draco ❤️ Sto lat dla Kindzi 🎊😍❤️
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!❤️ Coś zaczyna się dziać między Hermioną i Draco, nie mogę się doczekać, jak to się rozwinie❤️ Ron jest tak irytujący, że mam ochotę go czymś zdzielić. Niech się wypcha tym udkiem z kurczaka.
OdpowiedzUsuńI dziękuję bardzo za życzenia!!❤️❤️
Rozdział super zreszta jak zawsze 💓
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać ile rozdziałów planujesz? ☺️ Pisałaś zd pomiędzy 30-50 ale już 37rozdział a akcja rozwija się powoli i zaczęłam się zastanawiać :)
Zmieniłam już na 50, a 70. Myślę raczej, że bliżej 70 się skończy.
UsuńRon to debil czyli jak zawsze. 🤦🏽♀️ A między nasza kochana para już widać jakieś oznaki 🥰
OdpowiedzUsuń🔥❤️
OdpowiedzUsuńUgh Ron ty niewdzięczny... Udek mu się zachciało 😡😡 Dobrze że Hermiona go tam zostawiła. Podobają mi się zmiany w relacji Hermiony i Draco, nie mogę się doczekać co będzie dalej bo wyczuwam że w końcu coś się zacznie dziać 😍
OdpowiedzUsuńJaki słodki ten Draco 😍. Czyżby Hermionka czuła już miętę do Malfoy’a? 🤔☺️Czekam na kolejny rozdział i nie tylko. Pozdrawiam cieplutko ☺️
OdpowiedzUsuńJuż nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału i jak zwykle się nie zawiodłam. Podoba mi się rozwój uczuć Hermiony w stosunku do Draco. Ron jak zwykle jest denerwujący w swojej zapalczywej nienawiści do Malfoya. Ale to dobrze, ponieważ dzięki temu Hermionie łatwiej będzie odkryć sama siebie i otworzyć na nową miłość. Już nie mogę się doczekać jak się sytuacja rozwinie 😁
OdpowiedzUsuńTy Rudy kaszalocie... Meh.
OdpowiedzUsuńPiękny początek niedzieli, rozdział cudny.
OdpowiedzUsuńRelacja Draco i Hermiony coraz bardziej się poprawia. Ona na wiele wątpliwości... No i w końcu doszła do tego że nie kocha Rona tak jak powinna to robić dziewczyna. Niech w końcu go rzuci, bo on staje się mocno wkurzający. Pomysł, żeby wybrać się na kurczaki to już taka wisienka na torcie, ten koleś jest po prostu tępy... No jego zachowanie w stosunku do Draco. Zero wdzięczności... Chociaż Harry wykazał się odrobiną normalności, czym mnie w sumie zaskoczył. Cieszę się, ze Hermiona postanowiła towarzyszyć Draco na tej kolacji, mocno go tym na pewno zszokowała. Nie mogę doczekać się jakie będą ich kolejne relacje.
Weny!
Buźka:*
PS Wszystkiego najlepszego Kindziaxx :*
Ron, jak to on, zachował się jak typowy burak. Może to z miłości, może z zazdrości, ale nadal jak burak. Draco musi mieć ogromną samokontrolę przy całej tej sytuacji... Hermiona, widzę, że zaczyna się otwierać na Draco, jak on sobie z tym poradzi? Tego nie przewidział.
OdpowiedzUsuńJuż czekam na kolejny weekend!
Dużo weny na wszystkie projekty, niespodzianki w ciągu tygodnia są bardzo przyjmie 🙂
Fajnie, że powoli widać te delikatne, niewymuszone gesty, pojawiają się uczucia między nimi. Ładnie to wszystko razem wygląda, oby tak dalej😊
OdpowiedzUsuńRon jest takim samym prostakiem, jakim był zawsze, nic się nie zmieniło. Idiota bez pomyślunku. Jego brak wyczucia bije po oczach. Nieporadny, nieogarnięty, denerwujący jak mało kto. Jeśli zaś mowa o Harrym... Przykre, że dalej Hermiona musi ratować ich tyłki co chwilę. Choć przynajmniej on podszedł do Malfoy'a na chłodno i nie zrobił afery, jedyny plus.
Ron to taki oblech i kompletny idiota … trwa wojna a on sobie do restauracji idzie 😑
OdpowiedzUsuńMalfoy naprawdę zyskuje i mam nadzieje ze Hermiona jeszcze bardziej się o tym przekona i nie będzie sama siebie zwodzić co do uczuć względem tego Nowego Dracona Malfoya
💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Świetny rozdział,czekam na więcej. Pozdrawiam Natalia M.
OdpowiedzUsuńTo w ogóle jest bardzo ciekawa sytuacja. Draco w tym opowiadaniu jest bardzo dojrzały Ci bardzo mi się podoba, Ron bardzo przypomina tego książkowego Rona, więc nie ma się co dziwić, że ma takie podejście i zachowania, ale może zmądrzeje i będzie chociaż trochę wdzięczny Malfoyowi. Czekam na więcej. 😁
OdpowiedzUsuńJak ja nie trawie tego Rudego złamasa... Aż mi ciśnienie skoczyło.
OdpowiedzUsuńNocne karmienie i rozdziały przeczytane kolejny raz ❤️
OdpowiedzUsuńZnam temat, u mnie to samo dopóki nie przysne;)
UsuńWidzę że Hermiona powoli przejrzała na oczy i widzi że to Draco jest dojrzały. Ron to takie duże dziecko
OdpowiedzUsuń💚Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Jezu Ron to taki debil że nie mam słów XDD
OdpowiedzUsuńRozdział boski, jak zwykle!
Nie cierpię tego Rona. Jest tak tępy, że aż strach. Naprawdę nie wiem jak Hermiona może z nim być. Bardzo się cieszę, że zaczyna do niej docierać, że nie kocha Rona. Draco jest taki dojrzały i pomaga nawet przyjaciołom Hermiony mimo, że ich nie lubi. Naprawdę się zmienił. Podoba mi się zachowanie Harrego. Nie lubi Draco ale jednak docenia jego zachowanie. Cóż, czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i grzecznie spytam czy dało by sie go przyspieszyć? Jutro mam urodziny🙂
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę❤💚💜💙💛
Wszystkiego dobrego! Spełnienia marzeń🤗
UsuńDziękuję🙂
UsuńDlaczego Ron jest taki głupi i niewdzięczny. Nie rozumiem do tej pory jak w oryginale mogli ich połączyć razem. Super postawa Hermiony ;) czekam na dalsze rozdziały ;) zdecydowanie jesteś moją ulubioną pisarką jeżeli chodzi o Dramione ;)
OdpowiedzUsuńZaczyna się robić coraz ciekawej, Ron, No co tu dużo mówić, nie pałam do niego miłością. Hermiona chyba powoli zaczyna coś czuć do Draco, nie mogę się doczekać rozwoju akcji ❣️
OdpowiedzUsuń❤💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS ❤💚
#wenadlaTNMŻ ❤💚
# wenadlaPRZYRZECZONA ❤💚
#wenadlanowości ❤💚
#WENADLAVENIKA ❤💚
#zdrowiedlaNeski ❤💚
Ależ cierpiałam, że dopiero teraz czytam, ale niestety bardzo intensywne dni nie pozwoliłyby mi się skupić w 100% na tekście. Tęskniłam bardzo do Przyrzeczonej i jak zwykle nie zawiodłaś ♥️
OdpowiedzUsuńHermiona, która się opiekuje Draco to w moim odczuciu iskierka jasności w ich przyszłym związku ♥️
Rozmowa Draco i Zabini ego, liczę, że Blaise powie Hermionie prawdę, liczę że to on będzie tym mądrym zapalnikiem do upustu uczuć tej dwójki. Chciałabym aby to był on 💥
Ron... Niewdzięczny palant. Jakim idiota trzeba być będąc poszukiwanym jeść sobie w restauracji, bo on ma ochotę!? Na prawdę jak Hermiona mogła z nim być i co w nim widziała, nie wiem! Chyba tylko przywiązanie i przyzwyczajenie bo na pewno nie miłość... Harry też, że się zgodził to intelektem nie grzeszy...
Lot na miotle, ten stres, ale w tym wszystkim przytulenie i poczucie bezpieczeństwa przy Draco ♥️ puste miejsce w sercu, gotowa na nową miłość, wiemy z kim i uwierzcie mi jak to przeczytałam to po prostu miałam takiego banana na twarzy 😁 nie mogę się doczekać jak to się dalej rozwinie, czekam z niecierpliwością ♥️♥️♥️
❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńCzy możemy liczyć na spoiler?🤩
OdpowiedzUsuńBędzie dziś wieczorem :)
UsuńSpoiler niedzielnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńWeszły razem do magicznej drogerii, bowiem Tracey chciała kupić jakieś specjalne perfumy dla swojej kuzynki. Hermiona przeglądała akurat zestaw najnowszych kremów do twarzy z serii „Wiecznie Młoda Czarownica”, gdy usłyszała dziwnie znajomy głos, wołający w jej kierunku powitanie.
Odwróciła się akurat w dobrym momencie, by spostrzec Oliwę Robards, która szła do niej w towarzystwie jakiejś eleganckiej szatynki.
- Panno Dagworth-Granger, jak miło znów cię widzieć! – przywitała się bardzo oficjalnie córka obecnego Ministra Magii, niemniej całując ją elegancko w oba policzki.
- Witaj panno Robards, to zawsze przyjemność – odpowiedziała w podobnym tonie Hermiona, zastanawiając się czy Narcyza pochwaliłaby takie powitanie, na swoich lekcjach etykiety, których zaczęła jej udzielać.
- Świąteczne zakupy? Czyżbyś właśnie wybierała prezent dla swojego ukochanego narzeczonego? – Oliwia z dziwnym uśmieszkiem spojrzała kątem oka na swoją towarzyszkę, która o dziwo cały czas uważnie obserwowała Hermionę.
- Ależ nie! Na szczęście już wcześniej załatwiłam sprawę prezentów dla Dracona – Hermiona zmusiła się do uprzejmego uśmiechu.
- Dracona? Masz na myśli Draco Malfoya? To właśnie ty jesteś tą jego narzeczoną? – głos przyjaciółki panny Robards o dziwo miał temperaturę zamieci lodowej.
Hermiona usłyszała, że dziewczyna pomimo doskonałego angielskiego, miała dostrzegalnie francuski akcent, dlatego nawet specjalnie się nie zdziwiła, że nie skojarzyła jej jako narzeczonej Malfoya, choć wszystkie magiczne gazety w Anglii trąbiły o tym od tygodni.
- Och! Właściwie, to sobie was nie przedstawiłam – Oliwia zachichotała głupiutko. – Philipo, poznaj proszę to jest…
- Doskonale widzę kto to jest! – Dziwna francuska dziewczyna zmierzyła Hermionę jeszcze raz oceniającym wzrokiem, dłuższa chwilę zatrzymując się na jej rozpuszczonych lokach. – To takie smutne, że Draco naprawdę się do tego posunął!
Och wkracza Philipa! Juz nie mogę się doczekać rozdziału ❤ H.
UsuńMam teorie ze venik i neska nas torturują dając takie spojlery w środku tygodnia 😂 przecież nikt z nas nie wytrzyma calego tygodnia czekając na rozdział i będziemy co chwilę wpadac na bloga sprawdzając czy aby napewno nic sie nie zmieniło 😂❤️
UsuńHaha! :D Jestem pewna, że spokojnie wytrzymacie do niedzieli :)
UsuńPrzydałby się zmieniacz czasu żeby się przenieść od razu do niedzieli😂 Jeśli kiedyś wynajdą podróżowanie w czasie to od razu lecę kilka lat do przodu i czytam wszystko co Venik napisze❤️
UsuńJestem bardzo ciekawa Philipy! I tego o co mogło jej chodzić. Czyżby zauważyła podobieństwo między sobą i Hermioną? I oczywiście blednie myśli ze Draco Hermioną sobie zastępuje tą idiotkę 🙄 i czy Hermiona poczuje się zazdrosna? 🥺 Weekendzie przybywaj!
UsuńNie bądź taka okrutna i może chociaż w sobotę??? Nie mogę się doczekać jak sie u nich namiesza przez nia;) może Hermiona pokaże pazurki ,za Draco, co zasieje niepewność w nim, ze moze narzeczona zazdrosna? Chciałabym to przeczytać;) a ten rozdział czytałam w autobusie i pominęłam kilka przystanków, potem z buta trzeba było walić;) ale warto było! Draco jest niesamowicie opanowany i tako dojrzały. Aż bym chciała aby odsłonić mu nieco nadziei;) może niedługo już? Hermiona wcale wygląda na mega zakochana w rudzielcu. Ale co tu poradzić Jak Draco sobie wmawia? Niech już zaczną rozmawiać ze sobą, bo biedny nie wytrzyma. Aż kibicuje Draco po tych wspomnieniach, aby Hermiona otworzyła się bardziej na niego. Błagam o dodanie wcześniej niż niedzielę, bo od teraz mi będzie głowę mieszało z niecierpliwości;)
OdpowiedzUsuńTen skrawek nowego rozdziału niesamowicie pobudza wyobraźnię!
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że Philipa dostrzegła podobieństwo między nią i Hermioną skoro tak jej się przyglądała. Jeśli tak to ciekawe czy coś z tym zrobi. Mam wrażenie, że będzie się upierała, że Draco wybrał Hermionę bo jest do niej podobna. Coś czuję, że nie przekonam się do Tej Francuzki. Nie po tym co zrobiła Draco.
No i co ona w ogóle robi w Angli? Ewidentnie chce jakoś namieszać. A fe, niech się trzyma z daleka😣
Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału, jestem ciekawa czy choć jedna z moich teorii się sprawdzi czy jednak za daleko odleciałam🙄😅
Venetiia!!! Jak możesz??? Czym Ci ta biedna Hermiona zawiniła???
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miała biedaczka jednego spokojnego dnia! jak nie właściwie były chłopak, który sprawia, ze prawie ją mdli, to na każdym kroku jakieś zazdrosne lafiryndy, które robią jej przykrości...
Zlituj się nad nią, ile może znieść jedna osoba? Daj jej chociaż jakiegoś przytulaska, czy buziaka na pocieszenie....błagam!!!!
Myślałam, że coś rozwalę jak czytałam o Ronie 🤣 po co on ją wgl całuje? 😅 Niewdzięcznik i ślepa kura z niego! Agrr...dobrze, że Hermiona go zostawiła na noc samego i wybrała Draco! 🥰 To dobry znak i prawdziwy początek uczuć! 🥰
OdpowiedzUsuńPrzez cały tydzień czekam na niedzielę tylko dla rozdziału Przyrzeczonej
OdpowiedzUsuńUh w końcu mam chwilę na lekturę ❤ Rozdział bardzo ciekawy, ale aż mnie skręca by wszystko toczyło się trochę szybciej. Cóż cierpliwość to cnota. Ron jak zwykle denerwuje, czyli po staremu :p
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje że francuska namiesza....
OdpowiedzUsuńRon to całkowity palant! Draco za to istny chodzscy ideał. Naprawdę cieszę się że po książkowym marsronie dopiero teraz przeczytałam rozdział to mniej czekania do kolejnego ❤
OdpowiedzUsuńJak zawsze udownie napisany
Weny weny weny ❤
Czekamy na kolejny rozdział 😃
OdpowiedzUsuńTak ❤️❤️
UsuńZdecydowanie tak!🤩
UsuńAhh! No nie... Najpierw Bellatrix... Teraz Ron... Kto będzie następny? Philippa siedząca okrakiem na Draco? Miej nade mną litość :(
OdpowiedzUsuńWiem, że nie powinnam... ale no cóż Ron powinien zamknąć oczka i nie wstać już więcej.- to wiele by ułatwiło. Mam nadzieję, że Hermiona niebawem (w następnym rozdziale najpóźniej :D) powie Ronowi, że z nimi koniec :D
No i te jej "powody" - pfff ja wiem, że powód był conajmniej jeszcze jeden :D A Hermiona za takie odrzucanie oczywistości powinna mieć wyryte na dłoni "nie będę opowiadała kłamstw" :D
Ron Ty kretynie 🤦♀️🤣 nawet z krwawiacą nogą myślisz o swoich egoistycznych potrzebach... zero szacunku i wdzięczność🙆♀️ ja nie wiem jak to możliwe że cała rodzina posiada te cechy a Ty jedyny nie masznich nawet odrobiny...
OdpowiedzUsuńHermiono osobiście jestem z Ciebie bardzo dumna że w końcu dokonała tego odkrycia w swojej świadomości i powoli zaczniesz otwierać się na reakcję z naszym Draco 😍😍😍
Ps oczywiście natknęłam się na spoiler i o zgrozo pierwsza moja myśl to to że ta tępa dzida myśli że on jest z Hermiona bo przypomina mu ją a nie że bylo odwrotnie a ich bliższą reakcją była spowodowana jej podobieństwem do Hermiony🤦♀️ co za idiotka 🤣🤣🤣🤣
Nie mogę się doczekać aż Hermiona wreszcie spławi tego rudego imbecyla...🙈🙈 I mam wielką nadzieję, że zrobi to z hukiem, a Draco akurat będzie przy tym obecny ❤
OdpowiedzUsuńSerce mi się kraje jak widzę jak bardzo on nie wierzy w to, że jest godny jej miłości!
Między Draco i Hermioną zaczynam powoli wyczuwać chemię 😍. Hermiona niech już spławi tego rudego głupka 🙈🙉.
OdpowiedzUsuń