piątek, 29 października 2021

91. Teraz nie mów...wciąż masz swoje wartości!

 Dedykacja: Dla Polci91, Joanny K oraz wszystkich innych, które czekały 💙


💞💞💞

Stara, dziurawa dętka od roweru leżała na niewielkim stoliku tuż przed nimi.

- Naprawdę nie musisz tam ze mną jechać – Theo uśmiechnął się słabo do przyjaciela.

- Daj spokój! Zapewne jesteś świadom, że to może być tylko jakaś sztuczka z ich strony? Naprawdę lepiej żebyś nie był tam sam – Blaise uścisnął mocniej jego ramię.

- Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Nie sposób zaprzeczyć, że to wciąż moja żona, ale jednak nie czuje się dobrze z tym, że rzucam wszystko i pędzę, by się przekonać co się z nią dzieje…- Theo nerwowym gestem potarł twarz.

Blaise uważnie spojrzał na przyjaciela.

- Wiesz, że ona to rozumie, prawda? Nie ma pretensji. Jestem pewien, że sama by cię na to namawiała, gdybyś sam od razu nie postanowił, że ta sytuacja wymaga twojego przyjazdu.

Theodore zacisnął lekko usta.

- Obawiam się, że w końcu skończy jej się cierpliwość. Ktoś tak doskonały, zasługuje na więcej, niż to… Nasz pierwszy wyjazd jako pary bez dzieci, a ja zostawiam ją po ledwo kilku godzinach i znów lecę sprzątać swój własny syf!

- Daj spokój! Wyraźnie słyszałem, jak Lovegood mówiła, że jest zadowolona, że może wrócić szybciej do kraju, bo tęskni za dziećmi. Musisz wreszcie uwierzyć w to, że to wyjątkowa kobieta, która nie ucieknie przed problemami, tylko pomoże ci je pokonać – przekonywał Zabb.

- Wiem o tym, że ona mnie rozumie, ale czasem martwię się, że za dużo na nią spada w związku z moją sytuacją – Theodore westchnął ciężko.

- To krukonka, ale w najlepszym wydaniu. Ma w sobie wiele z dumy i odwagi, jak jej najlepsze przyjaciółki – gryfonki. Ona się tak łatwo nie podda! – zapewnił go Blaise.

Nott mimowolnie uśmiechnął się sam do siebie. Wiedział, że Zabini ma absolutną rację jeśli chodziło o Lunę i jej determinację. Była wspaniała.

- Jak myślisz, co stało się Tammy? – Theodore nerwowo przeczesał włosy palcami. Mógł mieć dużo żalu do swojej prawie byłej żony, ale naprawdę nie życzył jej by stała jej się jakaś poważna krzywda.

- Skoro napisali, że jest w krytycznym stanie, a ty jako jej mąż musisz się pojawić, to zapewne nie był to tylko drobny wypadek – Blaise skrzywił się lekko.

- Też tak sądzę. Mam tylko nadzieję, że to szybko się wyjaśni… - Theodore naprawdę się niepokoił.

- Zobaczymy – Zabini podsunął mu dętkę, by razem mogli ją ująć nim świstoklik się uaktywni.

 

💞💞💞

Wylądowali prosto w atrium szpitala Magicznym Chorób i Dolegliwości Świętej Betsy Bell. Obydwaj od razu zauważyli, że była to zupełnie inna placówka medyczna niż ich rodzimy św. Mungo. Tutaj wszystko było bardziej chaotyczne, ale i nowoczesne. Magiczny świat w Stanach Zjednoczonych zdecydowanie ruszył z postępem, względem zawsze konserwatywnych Brytyjczyków.

- Tam jest rejestracja – Theodore wskazał wysoki kontuar, za którym stało kilka pielęgniarek w jasnoniebieskich szatach.

- Byłeś tu już wcześniej? – zainteresował się Blaise.

- Tak, niestety mieliśmy okazję, gdy w czasie naszych wakacji tutaj, mała Tilly połknęła jeden z kolczyków Sammy.

- Połknęła kolczyk? – zaśmiał się Zabb. – Jak to możliwe?

- Do dziś zadaję sobie to samo pytanie – przyznał Theodore. – Tammy była wtedy taka wściekła. Obwiniała nas wszystkich. Uzdrowiciele mieli z nią niezłe przejścia.

- Tym bardziej to takie dziwne, że potem tak nagle uciekła – Zabini z dezaprobatą pokręcił głową.

- Może to wszystko były tylko pozory troski? – zastanawiał się cicho Theo.

Przyjaciel jednak nie zdążył nic mu na to odpowiedzieć, bowiem nadeszła ich kolej, by zostać obsłużonym przez rejestratorkę.

- Szukamy Tammy Nott – odezwał się Blaise, wyraźnie widząc, że Theodore coraz bardziej się denerwuje.

- A kim panowie są dla pacjentki? – zapytała podstarzała wiedźma w okularach na łańcuszku, która nawet nie uniosła wzroku znad rejestrów, jakie przeglądała.

- Jestem jej mężem – wyjaśnił Theo, czując jak te słowa ledwo przechodzą mu przez gardło. Prawda była taka, że nie czuł się już mężem Tammy i naprawdę nie chciał nim już dłużej być.

Kobieta powoli podniosła swoje spojrzenie, a jej oczy przeszyły obu mężczyzn niczym lodowate sztylety.

- No wreszcie pan dotarł. Pana zdaje się teść robi nam na oddziale okropny raban – staruszka westchnęła, po czym wstała i wyprostowała się ze cichym jękiem i zgrzytem kości. – Zaprasza za mną panie Nott.

Theodore i Blaise wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym posłusznie ruszyli za kobietą. Mogli się przecież spodziewać, że ojciec Tammy nie będzie się przyzwoicie zachowywał. Nowy dramat wyraźnie jawił się na horyzoncie.

 
💞💞💞

- Podaj mi ten karton! Żwawo!

- Poganiaczka niewolników – mruknęła cicho Susan, ale posłusznie podeszła do Ginny i podała jej karton, o którym była mowa.

- Daj jej się nacieszyć. Ta księgarnia to trochę jej spełnione marzenie – Hermiona uśmiechnęła się ciepło, patrząc na przyjaciółkę, która wyprawiała istne akrobacje na drabinie, próbując jak najszybciej rozpakować i odpowiednio poukładać nowe książki.

- Marzenie, którym ją zaraziłaś – zagadnęła Susan z uśmiechem.

- Owszem, ale też ona szybko je podłapała. Cieszę się, że będziemy wspólnie prowadzić tę małą sieć. A ty jeśli się sprawdzisz, zostaniesz kierownikiem następnej księgarni. Kenny już mi coś wspominał o fajnym budynku w magicznej części Bristolu – Hermiona zachichotała radośnie.

- Byłoby cudownie – Susan uśmiechnęła się do niej. – A dziewczyny naprawdę dobrze sobie radzą. Padma wszystko w mig załapała.

- Cieszę się…

- Co Padma w mig załapała? – zapytała właścicielka tego imienia.

- No cały system obsługi w księgarni – wyjaśniła pokrótce Susan.

- Bo to w sumie nic skomplikowanego. W ogóle jeszcze ci nie podziękowałam Hermiono, za tę szansę – odparła z uśmiechem.

- Nie ma za co. Proszę cię tylko byś nie przyprowadzała do pracy siostry i jej koleżanek, zwłaszcza gdy będziesz tutaj z Ginny – Hermiona westchnęła. – Wiesz, że raczej alergicznie na nią reaguje.

- To prawda, że Weasley i Zabini się zaręczyli? – spytała konspiracyjnie panna Patil.

- Prawda – wypaliła Susan, nim jej szefowa zdążyła ją powstrzymać.

- Ale wie o tym na razie tylko kilka osób, więc nie wysyp się z tym do prasy, jeśli nie chcesz by Blaise cię pozwał – dodała szybko Hermiona, zerkając z niepokojem na wciąż oddaloną od nich Ginny.

- Lepiej bym nie powiedziała nic Parvati. Jeszcze by do reszty oszalała.

- Czy to prawda, że ona i Lavender przyłapały ich mężów… in flagranti? – Susan uśmiechnęła się dość złośliwie.

- Skąd o tym wiesz? – Padma mocno zacisnęła usta.

- Sąsiadka Thomasów, jest przyjaciółką mojej mamy. Podobno one obie strasznie krzyczały coś o gejach, a oni wybiegli z domu wyraźnie nieodpowiednio ubrani…

- Wszyscy i tak się tego trochę domyślali – wtrąciła cicho Hermiona. Doskonale wiedziała, że coś było pomiędzy Deanem i Seamusem jeszcze od szkoły.

- Parvati rozważała rozwód, ale intercyza puściłaby ją z torbami. Na razie Lav mieszka u niej, a podobno oni obaj wyjechali z miasta – Padma skrzywiła się z niesmakiem.

- Wszystko to wina Potterów – Susan zachichotała. – Pierwsi wzięli rozwód i pociągnęli za sobą tłumy. Wszyscy składają wnioski rozwodowe, bo skoro Potter mógł to zrobić, to chyba każdy może.

- No właśnie… Wiadomo już kiedy zostanie orzeczony rozwód Nottów? – Padma uśmiechnęła się lekko.

- Niedługo – skomentowała cierpko Hermiona. – Aczkolwiek sami rodzice Theo liczą na to, że wkrótce potem odbędą się jego kolejne zaręczyny.

Uśmiech zniknął z twarzy Padmy niczym za pomocą zaklęcia.

- Ale… Że z Lovegood? – wyjąkała niepewnie.

- Wszyscy już o nich gorąco plotkują – zauważyła Susan.

- Bo magiczna społeczność, to same pleciugi. Wszyscy powinni mieć przycięte te długie jęzory odpowiednim zaklęciem – zauważyła Ginny, podchodząc do nich.

- Są też inne najnowsze ploteczki – Susan spojrzała wymownie na Hermionę. – Podobno twój teść szybko wraca do zdrowia po rozwodzie z tą harpią.

- Tak, ma się coraz lepiej – Hermiona uśmiechnęła się sama do siebie.

- I podobno Ron Weasley i Pansy Parkinson chcą oficjalnie ogłosić, że się spotykają – dodała Padma.

- Tak, cóż… Chyba czas dorosnąć – zaśmiała się Ginny.

- Plotkuje się też o tym, że Astoria Greengrass i Neville Longbottom praktycznie razem mieszkają. Kto by pomyślał? Taka dziwna z nich para – Susan skrzywiła się lekko.

- Dlaczego dziwna? – najeżyła się Ginny. – Obydwoje są młodzi, ładni i inteligentni.

- I dość bogaci – dodała Padma. – Wiem, że Lavender nawet jeden czas próbowała uderzać do Longbottoma, ale zmył ją jakąś gadką o przyjaźni z jej mężem.

- Bo to porządny gość – Ginny uśmiechnęła się z satysfakcją.

- Dobrze dziewczyny – Hermiona klasnęła w dłonie. – Dość tych plotek i do roboty, bo w takim tempie nie wyrobimy się na otwarcie – pogoniła je z uśmiechem.

Susan i Padma szybko chwyciły po kartonie i odeszły w stronę półek. Hermiona również zabrała się do otwierania następnego kartonu, gdy Ginny oparła się o stolik tuż obok niej, uważnie się jej przyglądając.

- No co? – zapytała ze zdziwieniem.

- Jest też jeszcze jedna, mała plotka – mruknęła. – Wyraźnie zauważyłam, że dziś rano ktoś nie wypił swojej kawy…

Hermiona zamrugała zdzwiona.

- Cóż… Nie miałam dziś na nią ochoty – przyznała, dopiero teraz sobie uświadamiając, że faktycznie tak było.

- Ty nie miałaś ochoty na kawę? Przecież bez kofeiny w twoim krwioobiegu, nie funkcjonujesz właściwie – zaśmiała się Ruda.

Hermiona zarumieniła się i lekko przygryzła wargę. Czyżby? Musiała natychmiast pójść spojrzeć w kalendarz!

Nim jednak zdołała wyminąć przyjaciółkę, Ginny złapała ją za dłoń.

- Wiem, że kochacie Theo i Lunę, ale zarówno ja jak i Zabb zabijemy was okrutnie i boleśnie, jeśli nie uczynicie nas rodzicami chrzestnymi!

Hermiona wymownie wywróciła oczami, po czym zachichotała i pochyliła się, by objąć przyjaciółkę.

- To zawsze miałaś być ty, niezależnie od tego z kim miałabym to dziecko.

- Wiem i jestem dumna z tego, że mogę odpowiedzieć ci dokładnie tym samym – Ginny uśmiechnęła się do niej ciepło. – A teraz leć sprawdzić daty. Jak coś to wiem, jak rzucić odpowiednie zaklęcie diagnostyczne – Ruda mrugnęła do niej, po czym chichocząc pod nosem odeszła z powrotem do swojej pracy.


💞💞💞
 
Ulysses Rodgeers stał na korytarzu i bardzo mocno wymachiwał rękami tuż przed twarzą jakiegoś uzdrowiciela, który mimo widocznego napięcia, ciągle próbował mu coś tłumaczyć. Pod ścianą stał rząd plastikowych krzesełek, a na jednym z nich siedziała wyraźnie przygnębiona Sammy. O dziwo jej były narzeczony Rolf – siedział tuż obok niej i mocno ściskał jej dłoń.

Theodore przełknął nerwowo. Nie wyglądało to dobrze…

Obaj z Blaisem podeszli tam powoli, nie chcąc przerywać tyrady Ulyssesa, dobrze wiedząc, że to mogłoby go tylko jeszcze bardziej rozzłościć.

- Już panu tłumaczyłem, to nie moja wina, że dokumenty tak wyglądają…

- On nie ma prawa o niczym zdecydować! To ja tu decyduje! To moja córka! – krzyczał mężczyzna.

W tej właśnie chwili Sammy dostrzegła Theodora i szybko podniosła się z miejsca. Wyraźnie za szybko, bowiem zakręciło się jej w głowie i Rolf musiał szybko asekurować ją przed wypadkiem.

- Tato… - wyszeptała słabo, ale Ulysses chyba jakimś cudem usłyszał to przez gniewne pohukiwanie, które sam wydawał.

- Co?! – warknął odwracając się i napotykając spojrzeniem na Theo i Zabba. – Ty! – warknął wściekle. – Jak śmiesz się tu pokazywać?! Przez ciebie moja córka nie żyje!

Theodore poczuł się jakby nogi wrosły mu w ziemię, a czas na chwilę stanął w miejscu. Nie żyje? Czy on właśnie powiedział, że Tammy nie żyje?

- Tato proszę cię! – Sammy z płaczem podeszła do ojca. – Dobrze wiesz, że Theo musi tu być. Nie możesz go obwiniać…

- Oczywiście, że mogę! Gdyby jej nie porzucił, to nie zginęłaby w wypadku samochodowym niczym jakaś szlama! – krzyczał Ulysses.

Theo poczuł ciężką dłoń przyjaciela na ramieniu.

- Stary, tak mi przykro… - wyszeptał zbolałym głosem Blaise.

- Tammy uciekała przed tobą! – Sammy szarpnęła się z objęć Rolfa, który wciąż stał blisko niej, obawiając się, żeby się nie przewróciła.

- Milcz smarkulo! Zapłacisz mi za to Nott! Jeszcze nie wiem jak, ale zapłacisz! – Rodgeers pluł nienawiścią w stronę byłego zięcia.

- Przepraszam bardzo, czy pan Theodore Nott? – wtrącił się wreszcie uzdrowiciel, wyraźnie znużony całym tym przedstawieniem.

- Tak, to ja – przyznał głucho Theo.

- Bardzo się cieszę, że pan już jest. Od dwóch dni tłumaczymy panu Rodgeersowi, że tylko pan może podjąć decyzje medyczne dotyczące pańskiej żony, bowiem tak stanowi prawo.

- Decyzje medyczne? Czyli Tammy żyje? – zapytała zupełnie zdezorientowany.

- Proszę za mną, a zaraz panu wszystko wytłumaczę – uzdrowiciel wskazał mu drzwi do jednego z pokoi, a Theo niepewnie ruszył w tamtym kierunku starając się ignorować złowrogie pomruki swojego teścia i przeszywający szloch Sammy.

 
💞💞💞

Tammy wyglądała jakby spała, choć jej wyraźnie wychudła sylwetka mocno niknęła w białej pościeli. Była podłączona do dziwnego urządzenia, na którym kolorowe linie wskazywały na stan zaklęć monitorujących, którymi była obdarzona.

- Co się stało? – zapytał Theo, usiłując powstrzymać uścisk w gardle.

- Pana żona miała wypadek. Rozbiła się mugolskim środkiem transportu, nazywanym samochodem.

- Wiem co to samochód – przerwał mu Theodore.

- Tak… W wyniku wypadku u pana żony nastąpiło coś, co mugole określają jako śmierć mózgu.

Theo poczuł, jak opada mu szczęka. Znów spojrzał na bladą postać, leżącą w szpitalnym łóżku.

- Jej mózg nie działa? – zapytał zdruzgotany.

- Niestety tak – uzdrowiciel posłał mu smutne spojrzenie.

- I nie możecie tego naprawić? – wtrącił się Blaise.

- Próbowaliśmy eliksirów i zaklęć, ale było zdecydowanie za późno. Pana żona nie odzyska przytomności. Nigdy.

- Czyli… że ona żyje, ale nie żyje? – Theo dopiero, gdy usłyszał swoje słowa, zrozumiał jak głupio to zabrzmiało.

- Przedstawiając to bardziej w naszej magicznej tematyce, jej ciało jest jak po spotkaniu z dementorem. Wszystko funkcjonuje, ale ona już nigdy nie wstanie, nie będzie chodzić, mówić i tak dalej.

- O Merlinie… - Nott ukrył twarz w dłoniach. Nie tego się spodziewał, gdy tu przyjechał. Nie tego chciał. Teraz okropnie żałował tych wszystkich razy, gdy w złości mówił jej, że powie dzieciom, że ona umarła…

- Taki stan u pana żony może trwać latami. Możemy też to przerwać, podając jej specjalny eliksir. Tego najwyraźniej życzył sobie jej ojciec – wyjaśnił.

- Czy jest szansa, że lekarstwo jedna się znajdzie? Za dzień, rok, dekadę? – spytał poważnie Theo.

Uzdrowiciel niepewnie poruszył ramionami.

- Ktoś musiałby go specjalnie poszukać, bo jak na razie nie znaleźliśmy drugiego takiego przypadku w historii magomedycyny. Czarodzieje rzadko giną w wypadkach, jako, że potrafią się ochronić. Najwyraźniej pana żona nie miała wtedy przy sobie różdżki…

- Jak to nie miała? – zdziwił się Blaise.

- Nie miała, bo ojciec jej ją odebrał – wyszeptała Sammy, wchodząc do pokoju. Rolf wciąż był tuż za nią.

- Powiedz mi, co się stało Sam – poprosił Theodore, starając się opanować drżenie jego dłoni.

- Tammy wróciła z Londynu z postanowieniem, że wycofa pozew wobec ciebie. To ojciec ją zmusił, ona tego nie chciała – Sammy znów zaczęła płakać. – Zmusił ją, by porzuciła Martina i wróciła do domu, a później chciał ją zmusić, by wróciła do ciebie. Myślę, że miał nawet jakiś niecny plan, byś się na to zgodził…

- Ten człowiek jest chory! – zirytował się Blaise.

- Tammy znalazła sposób, by skontaktować się z Martinem, a on przyjechał po nią i małego w środku nocy…

Theo poczuł, jak coś ścisnęło go w klatce piersiowej.

- Gdzie jest Tobias? Z tym mugolem? Muszę go zobaczyć! – zawołał w panice.

Sammy z płaczem pokręciła głową.

- Martin też zginął w tym wypadku – wyszeptała z bólem.

Theodore miał wrażenie, że za chwile upadnie. Blaise znów położył mu dłoń na ramieniu, najwyraźniej chcąc mu pomóc trochę się ustabilizować.

- Więc go on jest? – zapytał Blaise.

- Był z nimi w samochodzie…

- Co?! – Theo nie mógł się opanować, więc doskoczył do byłej szwagierki i mocno złapał ją za ramiona. – Gdzie on jest? Czy coś mu się stało? Gdzie mój syn?!

- Spokojnie Nott – poprosił go Rolf. – Z tego co wiemy, to małemu nic się nie stało. Sądzimy nawet, że Tammy mogła wykorzystać całą magię bezróżdżkową jaką miała, by móc go ochronić.

- Gdzie jest Tobias? – zapytał ostro Zabini, czują, jak stojący obok niego przyjaciel cały dygocze.

- Ojciec nie pozwolił go nam zabrać ze szpitala mugoli, gdy przenosili Tammy – wyszeptała Sammy. – Sądzę, że ich władze mogli go zabrać i umieścić w mugolskim sierocińcu.

Theo zacisnął pięści. To nie miało prawa się stać. Tobias nie był sierotą. Miał ojca i kochające rodzeństwo.

- Ruszajmy – Blaise mocno klepnął Theodora w plecy, by skierować go do drzwi.

- A co z Tammy? My… Sądzimy, że wolałaby śmierć od tego – wyjaśnił im Rolf.

Theodore ponownie spojrzał na kobietę, która przez sześć lat była jego żoną.

- Nie wiem. Musze to przemyśleć, jeszcze raz się skonsultować – odpowiedział zduszonym głosem.

- Dobrze. Jasne, że musisz mieć czas na decyzję – wyszeptała Sammy z rozpaczą patrząc na siostrę.

- Będziemy w kontakcie – poinformował ich sucho Zabini, znów popychając Theo w stronę drzwi.

Musieli działać szybko, nim mugolę wciągną małego Tobiasa głębiej w machinę biurokracji i jego odzyskanie pociągnie za sobą konieczność złamania kilku międzynarodowych praw o zakazie użycia czarów i ogólnego statutu tajności świata magii.

 
💞💞💞

Hermiona wiedziała, że mogłaby już dziś wykonać zaklęcie i poznać odpowiedź. Chciałaby się przekonać, jednak jej racjonalny umysł wyraźnie powiedział jej, że kilka dni zwłoki nie zaszkodzą, a tylko pomogą jej uzyskać pewność. Po powrocie z księgarni Ginny, wzięła się za rozwiązywanie kilku problemów ze swojej księgarni, chcąc uporać się ze wszystkim, nim spokojnie wróci do domu na kolację.

Namówiła Lunę, by wciąż razem z dziećmi zatrzymali się w ich rezydencji, tak by ułatwić blondynce opiekę nad maluchami, choć było wiadomo, że doskonale da sobie z tym radę. Nadal nie dostała żadnych wiadomości do Theo i Zabiniego na temat stanu zdrowia Tammy i powoli zaczynało ją to niepokoić.

Właśnie miała wstać, by zrobić sobie dolewkę kawy, gdy ktoś zapukał do drzwi jej gabinetu.

- Proszę! – zawołała, przekonana, że to Padma lub Susan, które również powinny już wrócić z Hogsmeade.

- Cześć…

Hermiona uniosła głowę i na chwilę zamarła, widząc, że do środka wchodzi George.

- Cześć – odpowiedziała cicho. – Mogę ci w czymś pomóc? – zapytała wstając, bardziej niż świadoma tego, że jej różdżka wygodnie spoczywa w specjalnej skrytce w jej rękawie.

- Możemy porozmawiać? – zapytał cicho.

- Tak, jasne. Usiądź  - wskazała mu jedno z dwóch stojących przed biurkiem krzeseł dla gości. – Napijesz się może kawy?

- Chętnie, jeśli to nie kłopot – George usiadł, wyraźnie spięty. Hermiona spojrzała na niego kątem oka. Nie wyglądał na przemęczonego, czy niezdrowego. Jedynie na trochę przygaszonego.

Szybko zrobiła im po kawie, próbując sobie przypomnieć, jaką George lubił pić, po czym postawiła dwa kubki z nowym logo jej księgarni na biurku i usiadła z powrotem w swoim wygodnym fotelu.

- Co cię do mnie sprowadza? – zapytała wprost.

- Tak w zasadzie, to dwie sprawy – George uśmiechnął się niepewnie.

- Zamieniam się w słuch – Hermiona posłała mu blady, ale zachęcający uśmiech.

- Po pierwsze… Chciałem cię przeprosić. Naprawdę byłem w kompletnym szoku, po tym wszystkim, jak to się potoczyło. Nasz związek, mój romans, fakt, że byłaś kiedyś żoną Malfoya…

- Harry ci powiedział? – spytała cicho.

George w odpowiedzi jedynie skinął lekko.

- Naprawdę nie chciałam cię skrzywdzić Georgie i wiem, że ty nie chciałeś specjalnie skrzywdzić mnie. Po prostu oboje chyba chcieliśmy wierzyć, że mamy coś więcej, niż naprawdę mieliśmy.

- Tak, też to zrozumiałem – przyznał ze smutkiem. – Niemniej nadal uważam, że jesteś kobietą mojego życia – zaśmiał się głęboko. – Tylko nie mów Mariettcie. I tak ciągle walczymy. Chcę spróbować stworzyć z nią odpowiedni dom dla naszego dziecka, ale to wydaje się prawie niemożliwe…

- Mam nadzieję, że jednak się wam ułoży – Hermiona uśmiechnęła się pocieszająco.

- Tak, ja też.

- A jaka to druga sprawa?

- Chodzi o Harry’ego – George nerwowo potarł twarz. – Wiem, że ty i Ron z nim nie rozmawiacie, ale on… Stoczył się. Ostatnio nie ma dnia, bym nie musiał go wyciągać pijanego z mugolskich klubów, gdzie wszczyna burdy. Jego dom wygląda jakby stratowało go stado szalonych hipogryfów, a i stan jego zdrowia jest coraz gorszy. Obawiam się, że wkrótce zapije się na śmierć.

Hermiona ze smutkiem pokręciła głową.

- Strasznie mi przykro to słyszeć. To prawda, że po latach nasze drogi mocno się rozeszły, ale on jednak był kiedyś moim najlepszym przyjacielem. Nigdy nie chciałam, by tak źle skończył.

- Właśnie dlatego przyszedłem do ciebie. Wiem, że proszę o wiele, ale może ty i Ron moglibyście spróbować przemówić mu do rozsądku? – George spojrzał na nią z wyraźnym wyczekiwaniem.

- Ja… Sama nie wiem – przyznała szczerze.

- Znam cię Hermiono. Twoje sumienie mogłoby ci nie pozwolić sobie z tym poradzić, gdyby on jednak umarł, a ty nie zdążyłabyś mu pomóc.

Hermiona nerwowo przygryzła wargę, nie wiedząc co mu na to odpowiedzieć.

- Wiesz, że on ma rację, prawda skarbie? – padło nagle ze strony kominka i Hermiona dopiero teraz zauważyła, że między płomieniami tkwiła głowa jej męża.

- Malfoy! Wiesz, że to brzydko podsłuchiwać? – warknął nieuprzejmie George.

- Weasley. Wiesz, że nadal masz zakaz zbliżania się do mojej żony? – zapytał groźnie blondyn.

- Przyjdź tutaj i powiedź mi, co powinnam zrobić – poprosiła Hermiona.

- Zaraz tam będę – obiecał Draco, znikając z płomieni.

- To ja lepiej już pójdę. Wybacz, ale naprawdę nie mogę go znieść – George szybko wstał.

- Rozumiem. Dziękuję, że przyszedłeś przeprosić. Doceniam to. Życzę ci wszystkiego najlepszego – zapewniła.

- Ja tobie też. Naprawdę – George posłał jej ostatni smutny uśmiech, po czym wyszedł.
Ledwo drzwi się za nim zamknęły, gdy Draco wyszedł z kominka.

- Wiedziałem, że lepiej odczekać dwie minuty, by nie musieć na żywo oglądać tej wrednej, bezczelnej, piegowatej mordy – zaśmiał się wrednie, podchodząc do niej.

- Też nie jesteś najmilszą postacią w obyciu – skarciła go, wstając i zatapiając się w jego ciepłych i znajomo pachnących ramionach.

- Nie jestem? – zaśmiał się, wplatając palce w jej loki i zmuszając ją by spojrzała mu w oczy.

- Dla innych. Dla mnie bywasz miły, zwykle zaraz po tym jak jesteś napalony – zachichotała, po czym sięgnęła jego ust, by skraść z nich słodki pocałunek.

- Zawsze jestem na ciebie napalony kochani – przyznał z uśmiechem, gdy wreszcie się od siebie oderwali.

- Wiem – zachichotała. – Ale teraz lepiej powiedz mi, co powinnam zrobić ze sprawą Pottera?

Draco zaśmiał się i usiadł w jej fotelu, po czym zgrabnie posadził ją sobie na kolanach.

- Jak to co? Wyruszyć, by go ratować, jak na szlachetną gyrfonkę, którą jesteś przystało.

Hermiona wtuliła się w niego i westchnęła cichutko. Naprawdę nie potrzebowała kolejnych problemów, ale zarówno Draco jak i George mieli rację. Nie poradziłaby sobie z tym, że porzuciła go na pastwę losu. Harry tak naprawdę był jej pierwszym, prawdziwym przyjacielem.

- Muszę coś wymyślić – zdecydowała.

- Plan na ratowanie Pottera. Który to już w twoim życiu, co? – zaśmiał się Draco.

- Mam nadzieję, że ten będzie ostatni.


💞💞💞

Witajcie!

Jeszcze 9 rozdziałów, a w zasadzie 8 i epilog do końca. Trzymajcie kciuki i psioczcie jeśli musicie, nawet jeśli się o to denerwuje, a może jakoś uda nam się tam dotrzeć 😋

Wielkie buziaki! 

Venetiia

32 komentarze:

  1. Super rozdzial. To z Tammy bylo troche do przewidzenia, ale moze I lepiej ze wyszlo tak a nie innaczej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Kochana mam takie postanowienie od dwóch dni ze nie psioczę. Bedziesz miala czas to napiszesz i wstawisz a ja nie zamierzam się narzucać. :) Wiesz ze strasznie ubolewam ze to opowiadanie sie kończy,ale coś się kończy coś się zaczyna. Co do rozdzialu znasz po części moja opinie,ale to nie wszystko co mam do powiedzenia. Zacznijmy od tego,że miec takiego przyjaciela jak Zabb to skarb w najprawdziwszej postaci. Zawsze wspiera przyjaciol i pomoze kiedy zajdzie potrzeba. Widać że Teo się o wszystko i martwi. Boi sie ze związek z Luna nie przetrwa,ale wiadomo ze ona nie jest glupia zeby zostawić go. Kochają się i to jest najważniejsze. Luna wstępując w związek z nim byla świadoma tego ze Teo nie może odsunąć sie od przeszłości. Wiem ze pokonają wszystkie przeciwności i w końcu będą szczęśliwi w piątkę. Jeżeli chodzi o Hermione,to ciesze się ze wcisnęłaś jeszcze wątek Georga. W końcu zrozumial ze Hermiona do niego nie wróci. A Harry niech się w końcu odpierdoli bo to kreatyn i nic mnie nie obchodzi ze popadł w alkoholizm. Skoro sam do tego doprowadził. Bardzo ciesze się ze Hermiona będzie w ciąży z Draco. Tylko to im do szczęścia brakuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa! Tak wreszcie, tak długo czekałam na ten rozdział i się nie zawiodłam. Jak zawsze był cudowny!😍

    I mam pytanie, czy w weekend jest możliwość wstawienia drugiej części Miniaturki "Nie odzyskasz straconego"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ponieważ weekend to publikacja "Przyrzeczonej", ale druga część miniaturki powinna być gdzieś w najbliższym 1-2 tygodniach.

      Usuń
  4. Dawaj dawaj, wierzymy w ciebie! 😃 Naprawdę super opowiadanie, już nie mogę się doczekać zakończenia, ciekawa, w jaki sposób zakończysz tą piękną historie 😇

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie, zresztą ja zawsze, bo jesteś światna 😍. Nie mogę już doczekać się zakończenia, szczególnie tego w jaki sposób to wszystko się po toczy i w sumie chyba chciałabym tak słodki happy end, bo po tym wszystkim im się należy

    OdpowiedzUsuń
  6. 💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
    I przesyłam MOC 💪🏻
    #wenadlaOPC-ROS 💚
    #wenadlaTNMŻ 💚
    #WENADLAPRZYRZECZONA 💚
    #wenadlanowości 💚
    #WENADLAVENIKA 💚

    OdpowiedzUsuń
  7. Już kilka razy czytałam to opowiadanie od początku. Jest śliczne
    i za każdym razem łapie za serce. Żal ogromny że już się kończy

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię Dramione takich dorosłych i dojrzałych. Czekam z niecierpliwością na zakończenie wszystkich wątków i dokąd finalnie ich to zaprowadzi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział! Żal mi się zrobiło Tammy. Podejrzewam, że Theo namówi Draco żeby jego laboratorium rozszerzyło działalność 😅 A co do Dracusia mojego kochanego to ma on instykt hahaha Wiedział kiedy się pojawić. A może on ma jakiś namiar na George'u lub Mionie? 😁

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile się wydarzyło w tym rozdziale! Aż nie wiem czego mogę spodziewać się po kolejnych 8! Będzie mi smutno bez tej historii 😞 z drugiej strony zawsze mogę do niej wrócić 😀 ciekawe jak Hermiona uratuje Pottera 🤔

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam mętlik w głowie od informacji ale jest dobrze bo tak czasami musi być 😁 czekam z niecierpliwością na następny rozdział😊

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze mówiąc śmierć Tammy rozwiązałaby wiele problemów. Jestem ciekawa jak potoczy się sprawa z Potterem i staraniami o dziecko naszej ulubionej pary 😀

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdyby Tamm umarła to by wszystko rozwiązało. A Herm w ciąży ale byłoby super 🥰

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku, szkoda mi Tammy, szczególnie dlatego, że nie chciała niszczyć życia Teo, tak jak jej ojciec. Jestem ciekawa jak to się potoczy. Mam nadzieję, że Hermiona okaże się byc w ciąży. Już wyobrażam sobie reakcję Draco.
    Lilak

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam mieszane uczucia co do Tammy. Z jednej strony mi jej szkoda, a z drugiej no kurcze zasłużyła sobie ale chyba nie w taki sposób. Ale za to mam nadzieję, że Hermionka jest w ciąży. Przecież reackja Draco będzie bezcenna. Fajnie by było jakby były bliźniaki wtedy i Ginny z Diabłem, i Teo z Luną mogli by być rodzicami chrzestnymi. Troszkę przykro że zbliżamy się do końca ale z drugiej jestem ciekawa zakończenia. Życzę weny do dokończenia tego znakomitego opowiadania ❤️

    OdpowiedzUsuń
  16. O kurczę, ale się porobiło z Tammy 🙈 Mimo wszystko trochę mi jej szkoda. Mam nadzieję, że Theo znajdzie synka i wszystko się szczęśliwie skończy! ☺️
    Draco bardzo dobrze doradził żonce! Miło wiedzieć że jest taki rozsądny i wgl 😅
    Ciekawe co wymyśla w sprawie Pottera.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem zryczana po obejrzeniu Marley i ja, dlatego ten maraton czytania dobrze mi zrobi 😂
    Kurcze, Tammy nie była najlepszym człowiekiem na świecie, ale nikt nie zasłużył na taki koniec. Śmierć mózgu jest najgorsza. Tu niby wszystko funkcjonuje jak należy, ale nigdy się już nie obudzi. I to wszystko wina jej ojca. Gdyby nie był takim zawistnym sukinsynem, to ona nadal by żyła. Może by nawet doszli z Theo do jakiegoś porozumienia i może mimo tego, że nie byliby małżeństwem, to Theo na pewno pozwoliłby jej się wciąż widywać z dziećmi jeśli tylko by tego chciała. Na pewno by się dogadali. Pytanie, co teraz będzie z Tobiasem. Mam nadzieję, że jednak się wszystko ułoży i trafi do Theo.
    Hermiona w ciąży? Nie wykluczone. Chcemy wszyscy zobaczyć naszych Dramionków jako szczęśliwych rodziców ❤️ Nie mogę się tego doczekać, 😍
    I ta rozmowa z Georgem. Nie spodziewałam się, że przyjdzie I przeprosi Hermione. Jednak nie jest takim idiotą. No i nawet o Harry'ego się martwi. To przykre, że Potter się stoczył aż tak, ale szczerze mówiąc po tym co się odwaliło, to nie wiem, czy bym u chciała pomagać.

    OdpowiedzUsuń
  18. O wiele za krótko! Mam wielki niedosyt po tym rozdziale, ale nie mogę się już doczekać zakończenia 😍
    Dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  19. O kurde 😱 takiego obrotu spraw to się nie spodziewałam 😱😬😬 myślałam że Tammy po prostu postawi się ojcu a nie przypłaci to życiem 😢 nie przepadałam za nią ale napewno nie życzyłam jej śmierci i ten jej ojciec😠 przecież ten człowiek nadaje się na oddział zamknięty w Mungu. Współczuję Teo bo teraz stoi przed bardzo trudna decyzja 😢 Tammy zapewne wolałaby być tam u góry z Martinem. Mam też nadzieję że Teo odnajdzie szybko Tobiasa i będzie mógł go zabrać do domu.
    Co do Hermiony to niezmiernie się cieszy jakby miała im się rodzinka powiększyć 🥰😊😍 Cieszę się,że George zmądrzał i przyszedł przeprosić i powiedział jej o Harrym . Hermiona jest naprawdę cudowna przyjaciółka,oby udało jej się wyciagnac Harry'ego z tego dna i żeby on dam sobie pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  20. Teraz odezwało się moje sumienie (tak, wiem... jesteś w szoku, że posiadam coś takiego :D) i jest mi szkoda Tammy... Jeszcze dodatkowo fakt, że Tobias był w samochodzie, a ona... No nie teraz to jest mi ewidentnie smutno...
    George... Jestem pozytywnie zaskoczona, że przyszedł przeprosić... No i plan ratowania Pottera... Czyżby postać Herry'ego też została jakoś ułaskawiona? Hmmm.... Nie wiem co dla nas planujesz :D
    Tzn... Podejrzewam, że to zbyt piękne, żeby już nie było żadnej dramy pomiędzy Dramionkami... No i też trochę Cię znam... (z jednej gliny nas ulepiono :D) więc wiem, że szykujesz coś strasznego! Pozostaje mi tylko czekać na rozwój wydarzeń...

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja naprawdę nie umiem komentować, przeważnie kiedy tylko zobaczę, ze coś dodałaś, to pochłaniam to w mgnieniu oka i najczęściej niedosyt nie pozwala mi skreślić paru odpowiednich słów określających to co czuje w danym momencie🙈😂 Każde twoje opowiadanie to jest po prostu SZTOS a to, to po prostu petarda🥰 Przesyłam moc buziaków i cierpliwie czekam na kolejny rozdział! 😇

    OdpowiedzUsuń
  22. Opowiadanie jest cudowne przeczytałam je w praktycznie dwa dni, kiedy dodasz nowy rozdział???!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Oni są prze uroczy, ostatnia scena piękna. Teraz nic tylko czekać na wybuch radości Malfoy'a gdy dowie się, że zostanie tatą 😅
    A jeśli chodzi o Teo, to bardzo mi go szkoda...😕

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeju, przeczytałam te kilkadziesiąt rozdziałów w jakieś 3 dni... Cudowne opowiadanie, zresztą jak wszystkie spod twojego pióra :) Pamiętam jak po raz pierwszy czytałam "Gdy jesteśmy sami", zresztą to było chyba pierwsze dramione jak czytałam. Mega się cieszę, że nadal piszesz i czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie mogę się doczekać końca tej historii.. przyznam szczerze że na trochę ją opuściłam ale dziś nadrobiłam 30 rozdziałów.. bd siedzieć jak na szpilkach i wyczekiwać konca😍😍😍 wierzę w mega szczęśliwe zakończenie tej histori🥰.. kiedy kolejny rozdział?🥺🥺🥺

    OdpowiedzUsuń
  26. Sytuacja powoli wkracza na jakieś tory ale mam wrażenie że są one nadal na jakimś rollercoasterze tylko tym razem o lagosniejszym wzniesieniu... choć oczywiście to mają bardzo długi więc niewiadomo co spotkamy za tą niską górką 😈😜
    Tammy... biedna ale musiało się to źle skończyć by Teo mógł mieć całą trójkę 😉😅🙈
    Harry ahhh Harry... Ty niemądry ludziu... nawet teraz iedy Woldzia nie ma zaczynasz wchodzic na pierwszy plan... Król dramatu Potter I 🤦‍♀️🤣🤣🤣

    Ps. Dziś jestem bez serca 😈😜😉😁😁😁
    Ale rozdział EXTRA!!!! MAM NADZIEJĘ ŻE NASZE GOŁĄBKI WYGRUCHAŁY MAŁEGO GOŁĄBKA 🤰😍🥰😘

    OdpowiedzUsuń
  27. Będzie baby Malfoy!!! ❤ W sumie mam nadzieję, że to będzie dziewczynka 😁😁 zawsze pierwsi są chłopcy, ale w sumie starszy brat to cudo 😍 więc baby Malfoy zawsze będzie s cudowny!
    Smutny rozdział 😔 Martin nie żyje, tammy w śpiączce, oby zdążyli uratować małego Tobiasa!!! I jeszcze Harry. Liczę na pomoc Hermiony, ona jest pełna empatii i pomocy ❤️

    OdpowiedzUsuń