Dedykacja: Dla wszystkich, którym nieporozumienia przyniosły kiedyś coś fajnego 😋😉
Betowała Iga 💚
🍸🍸🍸
Wysoki chichot przebił się przez całą restaurację, a zaraz
później zawtórowały mu dwa głupiutkie szczebioty i kolejna salwa ryczącego
śmiechu. Nie oznaczało to niczego innego, poza tym, że Romilda Vane, Padma
Patil i Marietta Edgecombe jadły razem lunch dwa stoliki dalej od Ginny, Luny i
Hermiony.
- Z czego te idiotki się tak ciągle śmieją? – zapytała z
niesmakiem Ginny.
- Może miały dziś udany poranek? – zastanawiała się śpiewnie
Luna.
- Vane na pewno, bo dziś czwartek – Hermiona skrzywiła się
pod nosem i sięgnęła po swoją szklankę z lemoniadą.
- Możesz rozwinąć tę myśl? – poprosiła Ginny.
- Czwartek to dzień wydawania licencji w naszym
departamencie – sarknęła Hermiona, trochę żałując, że w porze lunchu nie wypada
zamówić jej alkoholu.
- To przecież twoja działka. Romilda jest tylko asystentką –
stwierdziła Luna.
- Tak, ale każdy czwartkowy poranek rozpoczynamy od wydania
kolejnej licencji, dla któregoś z podmiotów Malfoy Chemical Inc.
- Niech zgadnę! Przysyłają wtedy do was jakiegoś prześlicznego
byłego ślizgonka, do którego ta napalona zdzira nie może przestać się ślinić? –
spytała z rozbawieniem Ginny.
- Lepiej – Hermiona uśmiechnęła się kwaśno. – Co tydzień to
sam pan prezes przychodzi odebrać te dokumenty.
- Serio? Draco sam fatyguje się do twojego departamentu z
powodu głupiego świstka, który w zasadzie można by mu wysłać sową? –
niedowierzała Ginny.
- Nie opuścił jeszcze ani jednej wizyty od ponad pół roku.
Proponowałam mu już nawet, że może wystąpić o całoroczne zezwolenie na swoją
produkcję, ale stwierdził że woli taki system, bo wtedy sam może wszystkiego
dopilnować, tak by żadna kontrola nie mogła się doczepić do jego biznesu –
Hermiona westchnęła ponuro i wróciła do skubania swojej sałatki.
- I Romilda myśli, że on przychodzi tam też dla niej? – Luna
spojrzała w stronę wciąż mocno rozchichotanych dziewczyn.
- Chyba się łudzi, że tak – Hermiona nonszalancko wzruszyła
ramionami. – Malfoy zawsze staje przy jej biurku na kilka minut rozmowy, a ona wtedy
szczerzy się do niego, cała w błyskach zachwytu.
- Ciekawie czy nie przeszkadzałoby to jego żonie… - Ginny
wyciągnęła mocno szyję w stronę siedzących przy przeciwległej ścianie Astorii
Malfoy, Daphne Flint i Pansy Higgs.
- Nie mam pojęcia czy o tym wie. Draco zaczął odwiedzać nasz
departament jakoś krótko po tym, gdy Romilda została moją asystentką. Jednak nigdy
nie zauważyłam, by łączyło ich coś więcej poza koleżeńską pogawędką. Nie słyszałam
żeby ją poodrywał lub planował gdzieś zaprosić. Zwykle rozmawiają tylko o
pogodzie i najnowszych ministerialnych plotkach.
- Aż tak uważnie obserwujesz ich relację? – Ginny rzuciła
jej złośliwy uśmieszek.
Hermiona westchnęła i przewróciła oczami.
- Nie, ale wolę trzymać rękę na pulsie, by przypadkiem nie
było kłopotów. Mój departament to nie odpowiednie miejsce na romansowe
skandale.
- Parkinson chyba teraz coś o nas mówi, bo ona i siostry
Greengrass patrzą w naszą stronę – zauważyła Luna.
Hermiona uniosła głowę, by móc stwierdzić, że faktycznie
byłe ślizgonki dość ostentacyjnie się na nie gapiły.
Nagle Astoria zerwała się od stołu i chwyciła w dłoń
kieliszek, w którym najwyraźniej znajdowała się schłodzona mimoza. Hermiona
pozazdrościła jej trochę, że jako niepracująca i wygodnie żyjąca żona miliardera,
mogła sobie pozwolić na popijanie drinków w czasie lunchu.
Nagle w restauracji zrobiło się bardzo cicho, gdy Astoria
dosłownie iskrząc ze wściekłości zaczęła przedzierać się przez stoliki.
Hermiona kątem oka zauważyła, jak śmiech zamarł na ustach Romildy, gdy z
przerażeniem patrzyła, jak żona jej ulubionego obiektu do flirtowania, zmierza
w jej stronę niczym złowroga chmura burzowa.
- Patrzcie! To będzie ciekawa akcja! – zachichotała Ginny, śledzą
to, jak pani Malfoy zbliża się do asystentki Hermiony.
Nagle jednak wszyscy jeszcze mocniej wstrzymali oddech, gdy
Astoria szybko minęła stolik Vane i jej koleżanek i ruszyła prosto w ich
kierunku ze wzrokiem tak pełnym nienawiści i pogardy, że chyba tylko cudem Hermiona
nie padła od tego od razu martwa.
- Ty dziwko! – wrzasnęła, zatrzymując się i bez sekundy zawahania
chlusnęła Hermionie w twarz swoim drinkiem. – Wcześniej cię zabiję, niż pozwolę
ci ukraść mi męża! Przebiegła, wstrętna, brudna szlamo!
Hermiona sapnęła w szoku, szybko zrywając się na nogi gdy
zimny płyn zalał jej oczy. Ginny i Luna również wstały, na wszelki wypadek od
razu wydobywając swoje różdżki. W całej restauracji wszyscy dosłownie zamarli, jednocześnie
chciwie czekając na dalszy rozwój akcji.
- Oszalałaś Greengrass?! Dlaczego u diabła to zrobiłaś?! – krzyknęła
Ginny, szturchając Astorię w ramię i odpychając ją od ich stolika.
- Malfoy! Wciąż jeszcze nazywam się Malfoy! I wcześniej
zabiją i ją i jego, niż dopuszczę do tego, by byli razem! To mała, podła
zdzira! Dowiedźcie się teraz wszyscy wszem i wobec, że wasza Złota Dziewczynka
z Gryffindoru jest tylko zwykłą, pospolitą szmatą! Z premedytacją uwiodła
mojego męża i rozbiła mój związek! To tylko obrzydliwa, rozpustna kurwa! –
wyzywała Astoria.
Hermiona była w takim szoku, że chwilowo nie potrafiła
znaleźć żadnych argumentów na swoją obronę. Ona i Malfoy nigdy nawet ze sobą
nie flirtowali, nie mówiąc już o czymkolwiek głębszym. Oczywiście już dawno
zauważyła, że Draco wyrósł na przystojnego i interesującego mężczyznę, ale
przecież powszechnie było wiadomo, że jest żonaty i Hermiona nigdy nie
pozwoliła sobie spojrzeć na niego, jako na potencjalny obiekt seksualny. Romans
nie był czymś, co jej głęboko zakorzenione poczucie moralność mogłoby znieść.
- Astoria, opamiętaj się! Wywołujesz skandal! – Daphne
podbiegła do siostry cała rozemocjonowana, próbując ją jakoś odciągnąć.
- Ja? To ona go wywołała! – Astoria oskarżycielsko wskazała
Hermionę palcem. – Nie wiem jak długo to trwało, ale tak namiętnie pieprzyła
mojego męża, że od wielu miesięcy nawet nie zbliżył się do mojej sypialni!
- To nieprawda! – krzyknęła zdruzgotana tą sceną Hermiona. –
Postradałaś zmysły kobieto! Nic mnie z nim nigdy nie łączyło!
- Nie?! To dlaczego on zawsze nosi ze sobą twoje zdjęcie?!
Dlaczego jęczy przez sen twoje imię?! Dlaczego wpłaca ogromne kwoty na te twoje
śmieszne fundacje charytatywne i dlaczego złożył pozew o rozwód, tłumacząc mi,
że chce szukać szczęścia z inną kobietą?!
Po całej restauracji przetoczyła się gwałtowna fala
soczystych szeptów, a Hermiona opadła na swoje krzesło, naprawdę nie mając
pojęcia, co miała jej na to wszystko teraz odpowiedzieć.
Malfoy nigdy, naprawdę przenigdy nie dał jej sygnału, że widzi w niej kogoś
więcej niż urzędnika państwowego. W sumie to prawda, że raz przysłał jej kwiaty,
ale wyłącznie jako podziękowanie za szybsze załatwienie nowego pozwolenia niż wskazywał
na to urzędowy termin. I prawda, że czasami pytał ją jak mają się sprawy w
fundacjach, którym przewodziła. Bywało też, że zagadywał ją o literaturę, którą
ostatnio czytała i zawsze wymieniali na ten temat kilka grzecznych uwag. Nie
było to jednak nic więcej, niż łączyło ją z każdym innym biznesmenem, który
potrzebował zgody jej Departamentu na prowadzenie swojej działalności. Te
wszystkie oskarżenia Astorii były kompletnie niedorzeczne.
- Wystarczy tego! – Pansy kiedyś Parkinson, a obecnie Higgs,
wkroczyła do akcji i łapiąc Astorię mocno za ramię, przeciągnęła ją szybko do wyjścia
z restauracji.
- Powinnaś umrzeć ze wstydu Granger, za to co jej zrobiłaś!
– syknęła przez zęby Daphne, gdy przechodziła obok ich stolika, by dogonić
szlochającą po całej tej scenie siostrę.
Gdy tylko wyszły, Hermiona ukryła twarz w dłoniach, dopiero
teraz orientując się, że jest cała mokra i lepka z powodu mimozy, którą Astorią
na nią wylała.
Ginny i Luna również wreszcie usiadły na swoich miejscach, obie
patrzyły na przyjaciółkę bardzo niepewnie.
Ruda wreszcie machnęła różdżką, choć trochę oczyszczając Hermionę z
żółtej mazi.
- Powiedźcie mi proszę, że to mi się tylko przyśniło – wyszeptała
słabo Hermiona, wciąż niedowierzając, że właśnie została oskarżona na oczach
kilkudziesięciu czarownic i czarodziejów o rozbicie małżeństwa Draco Malfoya.
- Wszystko w porządku? – zapytała cicho Luna.
- Oczywiście, że nie! – jęknęła, kładąc głowę na stole i
nakrywając się ramionami. Czuła się upokorzona i cholernie niesprawiedliwie
potraktowana.
- Czy ona… Mówiła prawdę? – spytała szeptem Ginny, jednocześnie
gromiąc wzrokiem wszystkie ciekawskie dusze, które nadal się na nich ostentacyjnie
gapiły.
- Co?! Jak w ogóle możesz o to pytać?! – krzyknęła Hermiona,
gwałtownie unosząc głowę. – Czyżbyś też postradała zmysły? Znasz mnie Ginny!
Wiesz, że brzydzę się romansami pozamałżeńskimi!
- Nikt by cię nie winił… - wtrąciła cicho Luna. – Draco jest
bardzo przystojny, a skoro był nieszczęśliwy…
- Nic mnie z nim do cholery nigdy nie łączyło! – warczała
wściekle Hermiona.
- Ale nie deklarujesz, że nie będzie łączyło, prawda? –
Ginny uśmiechnęła się do niej dwuznacznie.
- Zamknij się, albo sama zamówię mimozę, tylko po to by ją
na ciebie wylać! – ostrzegła poważnie Hermiona.
- To niezły pomysł. Pójdę do baru po jakiś alkohol –
zdecydowała Luna wstając. – I tak nie możesz w tym stanie wrócić dziś do pracy,
więc lepiej będzie jak weźmiesz wolne na resztę popołudnia.
- Masz rację – zgodziła się ponuro Hermiona, odsuwając od
siebie talerz z niedojedzoną sałatką, która też została zalana żółtym drinkiem.
- Myślisz, że Greengrass mówiła poważnie? Że Malfoy
naprawdę… Jak to było? Jęczy nocami twoje imię? – zapytała Ginny, uśmiechając
się do niej dwuznacznie.
- Mój Merlinie! Naprawdę nie mogę w to uwierzyć! To wszystko
jest kompletnie bez sensu! – rozpaczała Hermiona.
- Vane chyba wygląda na zszokowaną tym, że Astoria jednak
podejrzewała o ten romans ciebie.
- Nie ma się co dziwić. Ciągle chwaliła się wszystkim, że już
prawie poderwała Malfoya. Słowo daję, że sama zaczynałam w to wierzyć –
przyznała oschle Hermiona.
- Mówiłaś, że od pół roku przychodził do waszego
departamentu, co zbiegło się w czasie z zatrudnieniem w nim Romildy? –
zastanawiała się na głos Ginny.
- No tak się złożyło… - Hermiona nie bardzo rozumiała, do
czego Ruda zmierza.
- A czy nie było przypadkiem tak, że musiałaś zwolnić swoją poprzednią
asystentkę, którą przyłapałaś było nie było, na całowaniu się z moim
bratem-idiotą, co też sprawiło, że wasz czteroletni związek rozpad się z głośnym
hukiem na oczach całego magicznego świata? – ciągnęła Ginny.
- To prawda, ale…
- Ile czasu po ogłoszeniu twojego zerwania z Ronem, Malfoy
pojawił się osobiście u ciebie, by odebrać licencję?
Hermiona nerwowo zagryzła usta. Wciąż pamiętała ten dzień… Ciągle
jeszcze wypłakiwała oczy po ogłoszonym szumnie dzień wcześniej w Proroku
ostatecznym zakończeniu jej związku, gdy Draco wszedł do jej gabinetu. Z
miejsca oświadczył, że od teraz sam będzie odbierał magiczną licencję, by móc
właściwie wszystkiego dopilnować. A później z empatią podał jej swoją elegancką
chusteczkę i powiedział, że Ron to skończony szmaciarz, który nie jest wart jej
łez. Uznała to wtedy za pierwszy komplement jaki jej w życiu powiedział i dobrą
wróżbę zmiany jego nastawienia co do jej osoby.
- A widzisz! Może Astoria wcale się nie myliła , że właśnie
dla ciebie ją zostawił? – zawołała triumfująco Ginny, na co kilka osób znów
gwałtownie spojrzało w ich stronę.
- Słodka Morgano, niech Luna zamówi dużo whisky – poprosiła
płaczliwie Hermiona. – Najlepiej tak dużo, bym mogła się w niej utopić!
Hermiona bardzo szybko uznała, że słowa Astorii Malfoy jednak nie miały żadnego odbicia w prawdzie. Dzień po tym incydencie, dostarczono jej do biura duży bukiet kwiatów i liścik, w którym Draco napisał, że bardzo ją przeprasza za niewłaściwie zachowanie jego żony i obiecuje, że to się nigdy więcej nie powtórzy.
Nie miała pojęcia jak Malfoyom się to udało, ale najwyraźniej zadbali o to, by
żadna wzmianka o incydencie w restauracji nie przedostała się do prasy. Nie
spowodowało to jednak natychmiastowego wygaśnięcia wszystkich plotek. Zwłaszcza
Romilda przodowała w ich cichym szeptaniu. W następny czwartek po tym
wydarzeniu, Malfoy przysłał na swoje miejsce Stevena Bletchleya – przeuroczego
prawnika, który z dumą opowiadał wszystkim o tym, jak bardzo zaangażowany jest
w udany związek ze swoim chłopakiem – Lorenzem. Później Steven pojawiał się już,
by odebrać licencję w każdym kolejnym tygodniu, co Romilda uznała za niezbity
fakt, że Draco jednak spektakularnie porzucił Granger i pokornie wrócił do
żonki.
Hermiona nie miała specjalnie pretensji. Sama uznała, że
Draco zapewne postanowił pogodzić się z żoną i w miarę możliwości unikać
czynników, które mogły ją złości – tak jak na przykład widywanie się z Hermioną
chociażby w celach służbowych.
Nie miała już siły nikomu tłumaczyć, że nigdy nie miała
romansu z Malfoyem i naprawdę nie cierpi, po tym jak ją zostawił. Mimo tego, przez
kilka tygodni ciągle towarzyszyły jej jakieś podszyte kpiną spojrzenia i
fałszywe słowa pociechy o tym, jak podłym był facetem, skoro tak brzydko z nią
postąpił.
Od razu uznała, że najlepszym sposobem na wyciszenie tych
głupich plotek, będzie ich absolutne ignorowanie, z nadzieją, że wkrótce się
skończą. Nie mogła jednak ani trochę zignorować tego, co słowa Astorii wywołały
w niej samej.
Czy Draco naprawdę nosił zawsze przy sobie jej zdjęcie?
Jeśli tak to po co? No i które zdjęcie? Czy to mogło oznaczać jakieś głębsze uczucia?
Nie łudziła się przecież że tak, ale jednak brzmiało to tak niesamowicie
dziwnie…
Wiedziała z doświadczenia swojego i wielu koleżanek, że gdy kobieta zaczynała
podejrzewać zdradę męża lub partnera, następnym krokiem zawsze było zbieranie
dowodów jego winy.
Astoria najwyraźniej znalazła ich na tyle, by móc uznać, że to Hermiona jest
winna rozpadowi jej małżeństwa. Oczywiście mogła wiele nadinterpretować. Jej zdjęcie
mogło znaleźć się w posiadaniu Malfoya zupełnie przypadkiem, a jęczeć jej imię przez
sen mógł nawet w koszmarach. Co do wpłat na jej fundacje, faktycznie
sprawdziła, że od pół roku regularnie wpływały tam duże, anonimowo przekazywane
sumy, które mocno podreperowały budżet, ale naprawdę nie miała żadnych dowodów
na to, że pochodziły one od niego. Prasa milczała też na temat ewentualnego
rozwodu, jaki miał nastąpić pomiędzy Malfoyami, więc Hermiona uznała, że cała
ta sprawa była tylko głupim nieporozumieniem, a Astoria po prostu na siłę
próbowała wmówić sobie, że ktoś chciał rozbić jej małżeństwo.
🍸🍸🍸
W czwartek, równo dwa miesiące po incydencie w restauracji, Romilda wparadowała
do jej biura w wyraźnie złośliwym nastroju.
- Przyszedł już pan Bletchley? – zapytała Hermiona,
zastanawiając się co jest przyczyną kwaśnej miny jej asystentki.
- Nie. I chyba dziś to nie on się tu pokaże, co nie? –
zapytała cierpko.
- Dlaczego? – Hermiona zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.
- Naprawdę nie wiesz? – Romilda dość ostentacyjnie rzuciła
jej na biurko, poranne wydanie „Proroka codziennego”.
Hermiona podniosła gazetę i na chwilę zamarła czytając tytuł
na pierwszej stronie.
„Rozwód wśród arystokracji! Rozpad małżeństwa Astorii
Greengrass i Draco Malfoy ostatecznie potwierdzony wyrokiem sądu!”
- Moje gratulacje… - zakpiła Romilda.
- I moje dla ciebie. Możesz znów z nim spróbować jeśli się
tu pokaże – odparła spokojnie Hermiona, składając gazetę, by nie patrzeć na
zrozpaczoną Astorię, praktycznie wyciąganą siłą z sądu przez swoich rodziców
oraz Draco w ciemnych okularach, mówiącego reporterom, że niczego nie będzie
komentował.
Romilda prychnęła nieelegancko, po czym wyszła z jej
gabinetu, a Hermiona wzięła głębszy oddech. To wcale nie miało z nią żadnego
związku. Malfoy najpewniej wcale nie pokaże się dziś w jej departamencie, a
Bletchley wyraźnie się spóźniał tylko z powodu jakiś nieprzewidzianych
kłopotów. Hermiona postanowiła zakopać się na nowo w dokumentach, by jak
najmniej myśleć o tej sprawie.
🍸🍸🍸
Na dobre pogrążyła się w pracy, gdy na godzinę
przed lunchem, Romilda pośpiesznie wprowadziła do jej biura viceministra magii,
Rodgera Burka. Hermiona podniosła się ze swojego miejsca, niepewna co wizyta
takiej szychy może dla niej oznaczać.
- Proszę usiąść panno Granger, nie zajmę zbyt dużo pani
czasu – Rodger uśmiechnął się do niej uprzejmie, gestem wypraszając Romildę za
drzwi i samemu siadając po drugiej stronie biurka Hermiony.
- Panie viceministrze…
- Przyszedłem do pani osobiście, bowiem ta sprawa jest pilna
i bardzo ważna dla całego ministerstwa.
- Rozumiem – Hermiona poczuła, że coraz mocniej zaczyna się
denerwować.
- Ministerstwo ma zamiar wkrótce podpisać kontrakt na
wyłączność w celu dostarczania nam eliksirów dla Departamentu Aurorów, Szpitala
św. Munga oraz Sekcji Niewymownych.
Hermiona miała wrażenie, że napięcie w niej wzrasta. Już wiedziała
jakie nazwisko zaraz padnie…
- Malfoy Chemical Inc. proponuje nam najlepsze warunki. Jednak
byśmy mogli to bez przeszkód podpisać, potrzebujemy przeprowadzenia pełnej
kontroli w ich nowej fabryce eliksirów w Szkocji.
- Chciałby pan, żebym zebrała zespół, który się tym zajmie?
Burke skrzywił się pod nosem.
- Niestety pan Malfoy nie zgadza się na kilkuosobowy zespół,
ze względów bezpieczeństwa jego metod produkcji i patentów.
- W takim wypadku myślę, że nasz dyrektor do spraw kontroli
Aldo Rayan…
- Pan Malfoy osobiście poprosił o panią. Twierdzi, że ma
największe zaufanie dla pani kompetencji i uczciwości w kwestiach ochrony własności
intelektualnej jego firmy i dlatego to pani będzie musiała tam pojechać i samodzielnie
przeprowadzić tę kontrolę.
- Sama? – spytała cicho, czując jak głucho wali jej serce.
- Tak. Pan Malfoy zapewnił, że jego pracownicy odpowiedzą na
wszystkie pani pytania i pokażą wszystko, czego pani od nich zażąda. Pan Steven
Bletchley odbierze stąd panią jutro w południe, wraz z świstoklikiem gotowym do
podróży.
Hermiona odetchnęła lekko. Czy to oznaczało, że Malfoy wcale
nie będzie osobiście ją oprowadzał? Oby tak było! Naprawdę nie wiedziała, jak
się przed nim zachować, po całej tej sprawie z Astorią. Przez to wydarzenie w
restauracji ten mężczyzna w ostatnich tygodniach zbyt wiele razy zaprzątał jej
głowę, a ona – choć wiedziała , że to wysoce nieodpowiednie – czasem rozmyślała
o tym, co by zrobiła, gdyby on naprawdę wykonał w jej stronę jakiś krok.
- Ile ma mi zająć ta kontrola? – zapytała.
- Niestety… Praktycznie cały weekend. Oczywiście
ministerstwo zapłaci pani odpowiednio za nadgodziny, a pan Malfoy zapewnił, że
zostanie pani ulokowana w komfortowych warunkach. Rozumiemy, że to może być
problem w tak krótkim czasie zorganizować wszystko, ale to naprawdę ważny
kontrakt, a całe ministerstwo dużo na tym zyska – Burke patrzył na nią niczym
jastrząb, gotów zaatakować przy pierwszych oznakach zawahania ofiary.
- W porządku. Będę na jutro gotowa – Hermiona starała się
opanować drżenie rąk. To była tylko praca. To absolutnie nic nie znaczyło, że
Malfoy poprosił o to, by to właśnie ona osobiście dokonała tej kontroli i to ledwo
w dwa dni po ogłoszeniu jego rozwodu. Nie było żadnego związku pomiędzy tymi
dwoma sprawami.
- Doskonale, panno Granger! Ministerstwo bardzo się cieszy,
że zawsze może na panią liczyć – Rodger wstał i uścisnął jej dłoń.
Po jego wyjściu Hermiona opadła na krzesło i ukryła twarz w
dłoniach. Musiała być profesjonalistką – nic więcej. Nie mogła się
zaczerwienić, ani w żaden sposób dać Malfoyowi znać, że wzięła choć trochę na
poważnie oskarżenia jego już byłej żony. To po prostu nie mogło się wydarzyć.
- To tylko biznes – przekonywała samą siebie, pakując do
walizki komplet swojej najładniejszej bielizny. – Być może nawet wcale go tam nie
spotkam – dodawała, przygryzając wargę i w duchu złorzecząc na siebie za to, że
tak naprawdę wcale nie chciałaby mieć w tej kwestii racji.
🍸🍸🍸
Steven
Bletchley punktualnie odebrał ją z jej biura w ministerstwie i poprowadził
wprost do działu transportu, gdzie czekał już na nich świstoklik. Hermiona
starała się nie denerwować, tak by nie dać po sobie poznać, że cała ta sprawa z
koniecznością przeprowadzenia kontroli w firmie Malfoya w ogóle w jakiś sposób
ją spinała.
Została zakwaterowana w jednym z najlepszych hoteli w Edynburgu, w luksusowym
apartamencie, usytułowany na najwyższym piętrze. Miała do dyspozycji sypialnię
z ogromnym łożem, salon z podręczną biblioteczką oraz taras z prywatnym jacuzzi
i widokiem na miasto. Hermiona wprost nie mogła uwierzyć w przepych z jakim
Malfoy Chemical Inc. przyjmowało swoich gości.
Bletchley dał jej godzinę na rozgoszczenie się w pokoju i
przygotowanie do inspekcji. Słowem nie wspomniał o tym, by Draco miał im
towarzyszyć, dlatego Hermiona powoli opanowała swoją nerwowość.
Nowa fabryka eliksirów korporacji Malfoya była naprawdę
ogromna. Wielki kompleks srebrnych budynków, błyszcza w popołudniowym słońcu i
nieco przytłaczał swą monumentalnością. Hermiona jednak nie spodziewała się
niczego mniej – Draco był w końcu najlepszym w kraju magicznym biznesmenem.
🍸🍸🍸
Zaraz wejściu do głównego budynku, okazało się, że na
Hermionę czekała już wytworna kobieta w średnim wieku i podstarzały mężczyzna. Obydwoje
przedstawili jej się jako dyrektorzy poszczególnych działów i szybko zapewnili
ją, że są gotowi odpowiedzieć na wszelkie jej pytania i pokazać jej wszystkie
dokumenty, jakich od nich mogła zażądać.
Bletchley nie odstępował jej boku, długo i kwieciście
przemawiając o genialności i innowacyjności nowego tego przedsięwzięcia, a
Hermiona z każdą chwilą coraz mocniej traciła nadzieję na to, że gdzieś mogłaby
spotkać tu Malfoya. Widać niepotrzebnie w zakamarkach własnego umysłu, uroiła
sobie, że być może zaproszenie jej do skontrolowania fabryki, tuż po jego
rozwodzie, naprawdę mogło mieć jakieś drugie dno.
Skończyli sprawdzać część, w której wytwarzane są eliksiry
późnym popołudniem, a Steven zapewnił ją, że jutro po śniadaniu wrócą do
obejrzenia części gdzie pozyskiwane są składniki na eliksiry. Hermiona
uśmiechnęła się blado, zapewniając, że dzisiejsza część jej oględzin przebiegła
pomyślnie i z radością myślała już o możliwości zjedzenia spokojnej kolacji,
najlepiej na tarasie w jej pięknym hotelowym apartamencie.
- Mam nadzieję, że zdąży pani nieco odpocząć przed naszą
kolacją? – zagadnął Bletchley, gdy zaprowadził ją do jednego z kominków w
głównym budynku fabryki.
- Kolacją? – zapytała niepewnie.
- Ależ tak! Dziś o ósmej spotkamy się w głównej restauracji w
pani hotelu. Mamy już zarezerwowany stolik – Steven uśmiechnął się z
entuzjazmem.
- Obawiam się, że nie zabrałam ze sobą sukni na oficjalną
kolację – Hermiona skrzywiła się pod nosem, w duchu zastanawiając się kto tam
jeszcze będzie. Czyżby on…?
- To żaden problem! Mój chłopak jest przecież projektantem
mody damskiej! Na pewno znajdzie dla pani coś odpowiedniego i zdąży podesłać to
do hotelu. Pokazywałem mu już pani zdjęcia w gazecie i był totalnie zachwycony
pani figurą – chwalił mężczyzna.
- W taki razie bardzo dziękuję. Proszę podesłać numer
skrytki, a umieszczę w niej odpowiednią kwotę, gdy tylko wrócę do Londynu –
odpowiedziała grzecznie, w duchu zastanawiając się czy na pewno będzie ją stać
na prywatny projekt, choć wiedziała, że ten cały Lorenzo dopiero zaczynał swoją
karierę w branży.
🍸🍸🍸
Ich stolik znajdował się w kącie pokoju i siedziało już przy
nim sześć osób. Hermiona od razu zauważyła, że są to dyrektorzy, ale spięła
się, gdy okazało się, że najwyraźniej towarzyszą im ich życiowi partnerzy. To
musiało oznaczać, że kolacja będzie miała o wiele bardziej swobodny charakter,
a ona będzie na niej jedynym singlem. Co za koszmar…!
Steven wstał jako pierwszy, by ją powitać, po czym
przedstawił jej Lorenzo oraz pozostałych współmałżonków dyrektorów działów.
Hermiona zmusiła się do uprzejmego uśmiechu i przyjęcia kilku komplementów, a
Steven kurtuazyjnie wysunął dla niej krzesło i zapytał czego się napije.
Zważywszy na to, że wszyscy inni mieli już przed sobą jakieś
drinki, poprosiła o kieliszek martini. Dopiero, gdy Steven przywoływał kelnera,
zauważyła, że krzesło po jej lewej stoi puste. Czyżby na kogoś czekali? Serce znów
zabiło jej mocniej, gdy usłyszała jak
żona pracownika Malfoya, szepcze teatralnie: „Twój szef już tu jest”.
- Dobry wieczór – przywitał się Draco, podchodząc do stołu,
a wszyscy dyrektorzy i ich partnerzy od razu wstali, więc Hermiona również
podniosła się ze swojego miejsca, mając nadzieję, że nie wyglądało to tak
niezgrabnie, jak ona czuła, że było.
- Witamy panie Malfoy, czekaliśmy na pana! – oznajmił z
przesadnym entuzjazmem Steven.
- Bardzo przepraszam za spóźnienie, ale spotkanie z moim
prawnikiem nieco się przedłużyło – wyjaśnił pokrótce Malfoy, gest zapraszając
ich, by z powrotem zajęli swoje miejsca.
Hermiona odwróciła się chcąc opaść na krzesło, gdy nagle
poczuła jak Draco ujmuje jej dłoń.
- Dobry wieczór Hermiono, pięknie dziś wyglądasz – szepnął
gdzieś w okolicach jej ucha, pomagając jej zająć miejsce z dżentelmeńską
kurtuazją.
- Dziękuję – zdołała z siebie wydusić, walcząc z falą gorąca
i rumieńców. Ze wszystkich sił musiała się starać nie patrzeć, jak ubrany w
elegancki, szary garnitur Malfoy zajmuje miejsce tuż obok niej i zaczyna swobodną
rozmowę z kelnerem na temat oferowanej w restauracji karty win.
🍸🍸🍸
Hermiona
starała się brać udział w rozmowie i odpowiadać płynnie na pytania zebranych
gości. Jednak nie mogła się nie spinać, gdy to Draco zwracał się bezpośrednio
do niej. Było to śmieszne i naprawdę nie mogła zrozumieć, skąd u niej ta nagła
wstydliwość w kontaktach z blondynem. Miesiącami rozmawiało im się całkiem
swobodnie, a teraz za każdym razem, gdy napotkała spojrzenie jego pięknych szaro-niebieskie
oczów, jej ciało natychmiast przeszywa silny dreszcz. Czuła się trochę jak
głupiutka nastolatka, zauroczona najprzystojniejszym chłopakiem w szkole.
Ucieszyła się, gdy wreszcie się okazało, że kolacja dobiegła
końca, a ona już za chwilę będzie mogła uciec do swojego apartamentu i wziąć
zimny prysznic, na ostudzenie emocji. Gdy Malfoy poinformował kelnera, że wszelkie
koszty za ten wieczór ma dopisać do jego rachunku, uznała, że to odpowiedni
moment, żeby się pożegnać. Podziękowała krótko wszystkim za towarzystwo i
wstała od stołu z wymuszonym uśmiechem.
- Ja również już pójdę. Było mi jak zwykle bardzo przyjemnie
się z wami zobaczyć – oznajmił Malfoy, również się podnosząc ze swojego miejsca.
Hermiona ledwo powstrzymała się od zaklęcia pod nosem. Nie
wypadało jej teraz samej odejść. Dlatego poczekała, aż wszyscy współpracownicy
Dracona kwieciście ich pożegnali, nie kryjąc się raczej z dość dwuznacznymi
spojrzeniami na ich dwójkę. Hermiona miała nadzieję, że opanuje się na tyle, by
zarumienić się dopiero, gdy znajdzie się w swoim pokoju.
Gdy przechodzili przez salę w stronę wyjścia, poczuła
wyraźnie dłoń Malfoya na swoich plecach. Wyglądało to tylko na chęć pomocy, gdy
mijali zatłoczone stoliki, ale i tak znów sprawiło, że jej ciało zalała fala
gorąca. Dotyk jego długich palców, dosłownie parzył jej skórę przez materiał
sukienki. Nigdy wcześniej nie czuła czegoś podobnego.
- Jak przebiegła dzisiejsza inspekcja? – zapytał uprzejmie
Draco, gdy znaleźli się w głównym atrium hotelu.
- Wiesz, że nie mogę ci tego zdradzić – Hermiona uśmiechnęła
się do niego lekko, nadal starając się opanować rumieńce. – Ale mogę mimochodem
wspomnieć, że nie masz się czym martwić…
- Bardzo się cieszę – blondyn uśmiechnął się do niej, gdy
poprowadził ją w kierunku wind. – I dziękuję, że zgodziłaś się przyjechać, by
to załatwić. Byłem przekonany, że po żenującym występie Astorii nie będziesz
skłonna dłużej ze mną współpracować – przyznał, przyglądając jej się uważnie.
- Absolutnie nie mam o to pretensji. Domyślam się, że
przeżywała trudne chwile w związku z rozwodem i to dlatego tak się zachowała – powiedziała
szybko, patrząc wyczekująco w stronę windy, zdeprymowany tym, jak Malfoy wciąż się
na nią gapił.
- Całe to małżeństwo było pełne trudnych chwil – powiedział
cicho.
Hermiona wreszcie spojrzała na niego i o mały włos, a nogi,
by jej się ugięły pod wpływem intensywności jego spojrzenia. Chciała mu coś na
to odpowiedzieć i już nawet rozchyliła usta, ale żadna rozsądna myśl nie
przyszła jej w tej chwili do głowy. Na szczęście właśnie ten moment wybrała
sobie winda, by głośnym dzwonkiem oznajmić swoje przybycie.
Hermiona otrząsnęła się i zmusiła do uśmiechu.
- Bardzo dziękuję za zaproszenie na kolację.
- To była prawdziwa przyjemność móc znów cię zobaczyć –
odpowiedział z nieco łobuzerskim uśmieszkiem Draco.
- Wzajemnie – odpowiedziała, patrząc jak mężczyzna sięga po
jej dłoń, by złożyć na niej delikatny pocałunek. Gdy tylko jego usta zetknęły
się z jej skórą, prawie natychmiast po jej ciele rozeszła się fala gwałtownego
ciepła.
Co ten facet z nią wyprawiał?
Hermiona zauważyła, że drzwi windy zaczynają się zamykać,
więc delikatnie wysunęła dłoń z uścisku jego palców i szybko wsiadła do środka.
- No to dobranoc… - powiedziała, zbierając się na odwagę, by
po raz ostatni spojrzeć mu prosto w oczy.
Blondyn patrzył na nią z taką namiętnością, że miała ochotę
rozpłynąć się jak galaretka na mocnym słońcu. Przez sekundę miała nawet nadzieje,
że zaraz wejdzie za nią do tej widny, a później zacznie całować ją bez
opamiętania.
Draco jednak tylko uśmiechnął się uprzejmie.
- Dobrej nocy, Hermiono…
Drzwi windy wreszcie się zamknęły i ruszyła w górę, a
Hermiona opadła na ścianę, wciąż czując dziwną miękkość w kolanach. Dawno nie
przeżywała takich emocji w kontakcie z jakimkolwiek mężczyzną i nawet nie
chciała wyobrażać sobie, co się stanie, gdy kiedyś znów z nim zostanie sam na
sam.
🍸🍸🍸
Bletchley
czekał na nią rano w atrium z szerokim uśmiechem. Hermiona nie spała specjalnie
dobrze tej nocy, wciąż wspominając całą swoją interakcję z Malfoyem. Czy to
naprawdę było tak gorące, czy tylko jej własne odczucia takie były? Nie miała
pojęcia.
- Dzień dobry, czy dobrze pani dziś spała? – zapytał na wstępie
Steven.
- Dzień dobry. Tak, dziękuję, bardzo dobrze – skłamała. – Pragnę
jeszcze raz przekazać podziękowania dla Lorenzo za tę sukienkę. Była naprawdę przepiękna – Hermiona
uśmiechnęła się do niego, gdy razem szli w kierunku kominka.
- Pół nocy mówił mi tylko o tym, jak doskonale pani w niej
wyglądała i że chciałby żeby wszystkie modelki na pokazach nosiły jego kreacje
z taką gracją – Steven wciąż uśmiechał się promiennie.
- To miły komplement, ale naprawdę bardzo daleko mi do modelki
– zaśmiała się, czekając aż pracownik hotelu podejdzie do niej z proszkiem
Fiuu.
- Ależ to absolutna nieprawda! Wystarczy wspomnieć, że pan
Malfoy nawet na chwilę nie odrywał wczoraj od pani wzroku, a akurat on zna się
na kobiecej urodzie. Jego była żona również przed ślubem była przecież modelką…
- mówił z entuzjazmem Steven.
Hermiona poczuła ciepło na twarzy, na wzmiankę Bletchleya o
tym, że Malfoy na nią wczoraj patrzył. Jeśli inni też to zauważyli, to musiało
oznaczać, że wcale jej się to tylko nie wydawało, prawda?
Nie miała czasu skomentować słów pracownika Dracona, bowiem
musiała już wejść w zielone płomienie. Wylądowała w eleganckim lobby i szybko
otrzepała swą szarą spódnicę z pyłu. Dobrała dziś do niej czarną bluzkę z nieco
głębszym dekoltem, a swój żakiet trzymała w ręku na czas podróży kominkiem.
Odsunęła się, czekając aż Steven do niej dołączy i właśnie
chowała różdżkę do torebki, gdy poczuła dużą dłoń opierającą się na jej
plecach.
- Dzień dobry… - usłyszała tuż przy swoim uchu.
- Och! – podskoczyła w miejscu i odwróciła się szybko,
stając oko w oko z uśmiechniętym Draconem.
- Cześć! – wypaliła na jednym wydechu. – Ja… przepraszam, nie
spodziewałam się… – wyjąkała.
- To ja przepraszam. Naprawdę nie chciałem cię przestraszyć
– Draco uśmiechnął się do niej ciepło, a ona znów poczuła tę dziwną wiotkość w swoich
nogach. Jeśli przyjdzie jej dziś spędzić z nim cały dzień, obawiała się, że
może w którymś momencie rozpłynąć się z wrażenia.
- Dzień dobry panu! Nie wiedziałem, że pan dziś do nas
dołączy – przywitał się wesoło Steven, uśmiechając się wymownie na widok dłoni
Malfoya wciąż opartej na plecach Hermiony.
- W zasadzie to mam dziś wolny dzień, więc chętnie sam zajmę
się panią Granger. Ty możesz w tym
czasie wrócić do wypełniania dokumentów Bletchley – Draco spojrzał chłodno na
swojego pracownika, który od razu się wyprostował i zgubił swój uśmiech.
- Oczywiście, jak pan każe! Miłego dnia pani Granger –
Steven ukłonił jej się i szybko odszedł w stronę jednej z wind.
Hermiona starała się rozluźnić na myśl o tym, że będzie
zwiedzała fabrykę sama w towarzystwie Malfoya. Musiała zachować swój profesjonalizm,
dlatego sięgnęła do swojej torebki po samonotujące pióro i notes.
- Gdzie zaczniemy? – zapytała, patrząc na niego wyczekująco.
- Myślę, że w salach z magicznymi zwierzętami i istotami, a
później możemy odwiedzić szklarnię – Draco uśmiechnął się, leniwie przesuwając
wzrokiem po całej jej twarzy, jakby wprost nie mógł się nacieszyć jej widokiem.
- W porządku, w takim razie niech pan prowadzi, panie Malfoy
– Hermiona uśmiechnęła się do niego, nieco figlarnie.
- Z największą przyjemnością, panno Granger – Draco mrugnął
do niej, po czym gestem wskazał jej duże, srebrne drzwi.
Ruszyła przodem, pozwalając mu pójść dwa kroki za nią. Nie
miała pewności, ale coś mówiło jej, że Draco skorzystał z okazji, by teraz
zerknąć na jej tyłek. Nie żeby jej to jakoś mocno przeszkadzało…
Pióro śmigało po kartce zapisując proporcje, czas hodowli i
ilość pozyskiwanych składników ze wszystkich możliwych magicznych zwierząt,
jakie były umieszczone w specjalnych boksach w Malfoy Chemical Inc.
Draco był doskonałym przewodnikiem. Rzeczowym i miejscami
zabawnym, a Hermiona nie mogła się powstrzymać przed podziwianiem jego
seksownej postawy w tych ciemnych spodniach i jasnoniebieskiej koszuli, która
nie ukrywała zbyt wiele tego, jak doskonale rozwinięte były jego mięśnie.
- Jak masz okazję zauważyć, wszystkie magiczne istoty mają
wybiegi podobne do ich środowiska naturalnego. Są również odpowiednio karmione,
a składniki z nich pozyskiwane nigdy nie przekraczają narzuconych nam norm –
tłumaczył, wskazując na wesołe Lunaballe, które tańczyły za szklaną szybą, przy
świetle magicznie przywołanego obrazu księżyca.
- Wygląda to naprawdę pierwszorzędnie – przyznała z
uznaniem.
- Przejdźmy do następnego sektora. Musimy jednak być
ostrożni. To oddział bestii – Draco uśmiechnął się do niej, znów kładąc swoją
dużą dłoń na jej plecach i prowadząc ją do następnych drzwi.
Hermiona była zaskoczona, widząc wysoko sklepioną salę i
kolejne, wielkie, szklane zagrody w których przebywały największe zwierzęta,
takie jak groźny garboróg czy jeszcze groźniejszy buchorożec.
- Jakim cudem udało się wam złapać nundu? – niedowierzała Hermiona,
patrząc na lamparto-podobne stworzenie, które majestatycznie przechadzało się
po swoim dużym wybiegu.
- Nie było to proste, ale za odpowiednią sumę galeonów,
udało się go pojmać dużej grupie najemników z Afryki. Trudniejsze było
uzyskanie pozwolenia na zachowanie go tutaj w celu zbioru jego sierści, jako że
jest na liście zagrożonych gatunków. Pozwolono nam na to pod warunkiem, że
Departament Regulacji i Kontroli Magicznych Stworzeń, będzie mógł tu przysyłać
swoich badaczy i obserwatorów – wyjaśnił.
- Nie mieli żadnych obiekcji na temat tego, że trzymanie w
zamknięciu tych wszystkich zwierząt jest niehumanitarne? – zainteresowała się.
- Przetrzymujemy tylko najrzadsze zwierzęta, a na dodatek
takie, od których zdobycie składników eliksirów jest dobrowolne. Jak zauważysz
nie mamy tu jednorożca, czy memortków, bowiem istnieją potwierdzone dowody na
to, że są one bardzo nieszczęśliwe w niewoli. Ich włosy czy pióra niezbędne do
wytwarzania mikstur zdobywamy od indywidualnych dostawców. Tak się akurat składa,
że to Hagrid jest naszym głównym kontrahentem jeśli chodzi o włosy jednorożca,
których wciąż dużo zbiera w Zakazanym Lesie – wyjaśniał.
- Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem – przyznała szczerze.
Draco spojrzał jej w oczy, po czym uśmiechnął się promiennie.
- Zawsze chciałem zrobić na tobie wrażenie, więc tym
bardziej się cieszę, że mi się udało – kokietował.
- Naprawdę? – zapytała, czując jak przyśpiesza jej puls. – A
zdradzisz mi dlaczego tego chciałeś?
Ku jej zaskoczeniu Malfoy zrobił krok w jej stronę, nadal
patrząc jej prosto w oczy.
- A któżby nie chciał zaimponować najmądrzejszej czarownicy
od czasów Roweny Ravenclaw?
Hermiona przygryzła delikatnie dolną wargę, mając nadzieję,
że znów się nie zaczerwieni.
- Jest wiele takich osób…
- W takim wypadku należy nazwać ich głupcami – odpowiedział całkiem
poważnie, po czym odwrócił się i poprowadził ją w stronę kolejnej przegrody.
- To coś, co również sprawiło nam już sporo kłopotów, ale
warto z powodu jadu, który wykorzystujemy w naszych eliksirach – tłumaczył, gdy
i ona podeszła bliżej szyby.
- Och! Czy to naprawdę…?
- Co się gapisz głupia dziwko?! – ryknęło stworzenie, a
Hermiona mimowolnie odskoczyła w tył, wpadając prosto na stającego za nią
blondyna.
- Bądź grzeczny Manti, mówisz do damy! – upomniał stwora
Draco, kładąc opiekuńczo swe duże dłonie na talii Hermiony i pomagając jej
odzyskać stabilizację.
- Mantykora? Naprawdę nawet to udało ci się zdobyć? –
zapytała, patrząc na niego przez ramię i dopiero teraz rejestrując jak blisko siebie
się znajdowali. Jeśli tylko Draco pochyliłby głowę…
- Czyżbym znów ci zaimponował? – zapytał, zbliżając się
lekko, a jego ciepły oddech owionął jej twarz. Wciąż patrzył jej głęboko w
oczy, a uścisk jego dłoni na jej talii nieco się wzmocnił. Jej puls znów
gwałtownie się zwiększył i nieco rozchyliła usta, czując jak oddech jej
przyśpiesza.
- Pieprzcie się tu! Chcę zobaczyć! – ryknęła Mantykora swym
złowrogim tonem.
To sprawiło, że od razu odsunęli się od siebie. Draco
odchrząknął, a Hermiona wytarła wilgotne dłonie o swoją spódnice. To
niewiarygodne, że było tak blisko…!
- Myślę, że możemy teraz przejść do szklarni – zaproponował
Malfoy, delikatnie kładąc dłoń na jej plecach i wskazując jej kolejne drzwi.
Hermiona wzięła głęboki oddech nim ruszyła w tamtą stronę.
Nie tak powinna się zachowywać profesjonalistka. Nic jednak nie mogła poradzić
na to, że dotarło do niej jak imponującym mężczyzną po tych wszystkich latach
stał się Draco Malfoy.
Mnogość zgromadzonych przez jego firmę magicznych roślin,
była prawdziwie porywająca. Hermiona nie mogła oderwać oczu od rzadkich,
magicznych drzew i krzewów. Podejrzewała, że Neville umarłby tu z zachwytu.
Podzieliła się tym spostrzeżeniem z Malfoyem. Ku jej zaskoczeniu Draco
zachichotał.
- Tak w zasadzie, to bywa tu przynajmniej kilka razy w
miesiącu. Jest naszym zewnętrznym konsultantem. Proponowałem mu pracę i
czterokrotnie taką pensję, jak dostaje w Hogwarcie, ale wciąż nie chce się
zgodzić. To człowiek idei, nauczanie to jego druga pasja.
- To zdecydowanie prawda – Hermiona nie mogła się nie
uśmiechnąć na wspomnienie o przyjacielu. – Ale teraz rozumiem czemu Luna urządza
takie wystawne wesele. Ciągle mówiła mi o tym, że stać ich na to przez
dodatkowe konsultacje, których Nev komuś udziela.
- Tak, słyszałem, że prawdopodobnie to będzie wydarzenie
roku – Draco oparł się o jeden z długich stołów i założył ręce na piersi,
obserwując jak Hermiona bada jedną z magicznych paproci. – Mam nadzieję, że tak
się stanie i wtedy przyćmi to trochę mój rozwód.
Hermiona spojrzała na niego uważnie, ale nie mogła
stwierdzić czy wyglądał w tej chwili na smutnego.
- Przykro mi z tego powodu… - powiedziała cicho.
Blondyn uniósł głowę i spojrzał jej w oczy.
- Nie ma takiej potrzeby. Jak wspomniałem wczoraj, całe to
małżeństwo było pełne nieporozumień i trudnych chwil. To ulga, że się
skończyło.
- Tak, nieporozumienia zniszczyły już wiele związków –
powiedziała, znów skupiając swój wzrok na roślinach.
- Podobnie, jak zdrady – wtrącił cicho.
Hermiona uśmiechnęła się ponuro pod nosem. Cztery lata
budowania wspólnego życia, by wejść i zobaczyć, jak jej durny narzeczony wpycha
jęzor w gardło jej głupiutkiej asystentki. Minęło pół roku, a Ron nadal nie
potrafił zrozumieć, czemu nie chciała po tym do niego wrócić. Przecież ciągle
mówił, że tak strasznie tego żałował…
- Astoria bardzo chciała wierzyć, że to przez zdradę, a nie
niedopasowanie nasze małżeństwo się rozpadło – dodał po chwili.
- Tak, zdołałam to zauważyć – Hermiona posłała mu niepewny
uśmiech. – Mimo wszystko powinno jej być łatwiej, skoro jej nie zdradziłeś.
- Zdradziłem – przyznał.
Hermiona spojrzała na niego czując, jak zasycha jej w
ustach. Czyli, że Malfoy też był niewiernym palantem? Merlinie! Czy nie było
już porządnych mężczyzn na tym świecie? Poczuła się teraz gorzko rozczarowana.
- Zdradziłem ją wyłącznie emocjonalnie – doprecyzował. – Ale
mimo wszystko, to wciąż była zdrada. Nie powinienem trwać w związku, w czasie
gdy to nie moja żona była tą kobietą, o której ciągle myślałem.
Hermiona była pewna, że czerwone rumieńce wystrzeliły na jej
twarzy niczym dwie dorodne róże. Czyżby jednak…? Czy miał na myśli…? O Godryku!
Czuła, że zaczynają jej się trzęść kolana. Musiała stąd uciec i to najlepiej jak
najszybciej!
- Zasadniczo myślę, że na tym mogę zakończyć inspekcję.
Wszystko wygląda idealnie. Mam przykaz, by sporządzić ten raport ekspresowo,
więc spodziewaj się go za około siedem dni, a do tego czasu możesz już
spokojnie przygotować wszystkie odpowiednie dokumenty. Ten kontrakt na pewno
zostanie podpisany – szczebiotała, unikając patrzenia w jego stronę, niby
zajęta pieczołowitym pakowaniem jej pióra i notesu do torebki.
- Świetnie, bardzo ci dziękuję. Musisz już dziś wrócić do
Londynu? – zapytał, podchodząc bliżej.
- W zasadzie nie ustaliłam jeszcze ze Stevenem kiedy mam mieć
powrotny świstoklik – przypomniała sobie.
- Twój pokój jest zarezerwowany do poniedziałku, gdybyś jednak
zechciała zostać – Draco stanął tuż przed nią, zmuszając ją tym samy, by
uniosła głowę i na niego spojrzała.
- Dziękuję, to brzmi dobrze. Może wieczorem wyjdę trochę zwiedzić
miasto – wyjąkała, zarzucając torebkę na ramię.
- W takim razie może pozwolisz się zaprosić na kolację?
Obiecuję, że potem zabiorę cię na wieczorne zwiedzanie – Draco uśmiechnął się do
niej zachęcająco.
- Och! – Hermiona czuła, jak pali ją twarz i żałowała, że
nie może zdobyć się na nieco więcej opanowania. – Bardzo bym chciała, ale nie
zabrałam ubrań, na oficjalne wyjścia i…
- To nie oficjalne wyjście. Jeśli się zgodzisz, to zjemy kolację
w moim domu. Zapewniam, że mój kucharz jest naprawdę doskonały – jego ton był
wręcz uwodzicielski i Hermiona już wiedziała, że nie będzie w stanie mu odmówić.
- Dziękuję za zaproszenie, chętnie skorzystam po raz kolejny
z twoich usług jako przewodnika – odpowiedziała, zdobywając się na uśmiech.
- Nie mogę się wprost tego doczekać – oznajmił, wyjmując zza
pleców piękny okaz magicznego, purpurowego tulipana. Kwiat ten był bardzo cenny
i rzadki, a jego symbolika oznaczała oddanie, pragnienie i nadzieję.
- Jaki cudowny! – Hermiona, poczuła najpierw dreszcz, a
później falę ciepła, odbierając od niego roślinę.
- Neville powiedział mi, że tulipany to twoje ulubione
kwiaty – Draco uśmiechnął się, gdy patrzył z zadowoleniem, jak Hermiona
przykłada tulipana do swego nosa.
- Tak, to prawda. Bardzo ci dziękuję – powiedziała,
całkowicie rozbrojona jego gestem i tym, że zadał sobie trud by się czegoś o
niej dowiedzieć. Teraz już nie miała wątpliwości, że Malfoy chciał od niej
czegoś więcej i Gryffindor jej świadkiem, że raczej chętnie by mu to dała.
- Pozwól, że odprowadzę cię do kominka – Draco wskazał jej
drogę, ponownie kładąc swą dużą, ciepłą dłoń na jej plecach.
- Będzie mi bardzo miło – odparła z uśmiechem, w głębi
siebie wiedząc, że nie będzie już w stanie odmówić zupełnie niczego temu
mężczyźnie.
Denerwowała się niczym przed pierwszą randką, a może nawet
bardziej, zważywszy na to, z kim miała się dziś spotkać. Malfoy już dawno
przestał być jej szkolnym nemezis, a stał się kimś na kształt sympatycznego
znajomego, z którym lubiła rozmawiać. Jednak od zerwania z Ronem, nie była
jeszcze na żadnej poważnej randce, a fakt, że Draco był uosobieniem marzeń
prawie każdej wolnej czarownicy w ich świecie, wcale jej nie pomagał.
Nim wyszła z siedziby jego firmy, Malfoy przekazał jej
elegancką wizytówkę z adresem jego domu w Edynburgu. Wciąż zarumieniona z
konsternacją patrzyła na to, jak znów ucałował jej dłoń na pożegnanie, mówiąc,
że nie może się doczekać ich wspólnego wieczora. Wymamrotała tylko coś w
podobnym tonie, po czym szybko uciekła w zielone płomienie.
Długo zastanawiała się co założyć. Wreszcie zdecydowała się
zmienić kolor jednej z jej biurowych spódnic na czerwony i nieco skrócić ją
zaklęciem – jednak nie zbyt ostentacyjnie. Dobrała do niej kremową bluzkę z
geometrycznym wzorem, która ładnie podkreślała linię jej biustu. Włosy
rozpuściła, zakręcają loki różdżką, tak by wydawały się bardziej oswojone. Na
koniec transmutowała swą torebkę w elegancką kopertówkę i wyczarowała kolejną
parę ładnych, czarnych szpilek. Jej makijaż był delikatny – jedynie usta
podkreśliła mocną czerwienią. Skropiła się ulubionymi perfumami i wzięła kilka
głębszych oddechów nim zeszła do lobby hotelu, by stamtąd przenieść się do domu
mężczyzny, którego dość niespodziewanie zaczęła naprawdę głęboko pożądać.
Nie zdziwiła się, gdy postawiła stopę w eleganckim holu.
Przy śnieżnobiałych ścianach stały majestatyczne posągi, a podłoga była
wykonana z najlepszej jakości marmuru. Hermiona zastanawiała się czy są na niej
zaklęcia antypoślizgowe, obawiając się, że w przeciwnym wypadku zrobi sobie
krzywdę.
Ledwo zdążyła się rozejrzeć, gdy z bocznych drzwi wyszedł
wysoki, barczysty, siwowłosy mężczyzna.
- Dobry wieczór panno Granger – przywitał się uprzejmie. –
Czy pozwoli pani, bym mógł odebrać jej płaszcz? – zapytał.
- Dobry wieczór. Tak, oczywiście – odpowiedziała, zdejmując
swoje nakrycie, które zabrała myśląc o ich późniejszej wycieczce na miasto. –
Bardzo dziękuję – dodała, gdy kamerdyner odebrał płaszcz.
- Nazywam się Cordell i chętnie służę pani każdą pomocą –
oznajmił kłaniają się usłużnie. – Jeśli jest pani gotowa, to proszę za mną. Pan
Malfoy już czeka na górnym tarasie.
W odpowiedzi Hermiona skinęła tylko głową, nie bardzo wiedząc
co jeszcze mogłaby mu powiedzieć. Nie ukrywała, że zdziwiła się trochę, że
Malfoy wolał ludzką służbę, od ślepo mu posłusznych skrzatów domowych, ale w
żadnym wypadku nie miała zamiaru na to narzekać.
Taras był naprawdę okazały i piękny. Podłoga tutaj również
była marmurowa podobnie jak balustrada, którą na całej długości oplatała
magiczna odmiana bluszczu. Na samym środku stał elegancki stół nakryty dla
dwóch osób. Draco stał plecami do wyjścia, z założonymi dłońmi i patrzył na
migoczące w oddali światła. Hermiona dopiero po chwili domyśliła się, że były
to budynki jego fabryki. Czujny szef najpewniej lubił mieć na wszystko oko.
- Dobry wieczór – przywitała się.
Blondyn od razu odwrócił się w jej stronę, witając ją
prześlicznym uśmiechem. Gorące spojrzenie jego oczu, przesunęło się po całej
jej sylwetce i Hermiona poczuła, jak zasycha jej od tego w ustach. On był taki
niesamowity…!
Wyglądał bardzo przystojnie w czarnych spodniach i
jasno-szarej koszuli, która również podkreślała jego imponującą muskulaturę.
Jego wciąż lekko wilgotne włosy i odurzający zapach wody kolońskiej, który
poczuła, gdy podszedł bliżej, sprawiły że coś wymownie zacisnęło się w jej
podbrzuszu. Merlinie! Musiała wziąć szybki oddech na opanowanie, by przypadkiem
jakoś się nie skompromitować, komentując na głos to, jaki był seksowny.
- Witaj ponownie Hermiono – Draco złapał na powitanie jej
dłoń. Jednak tym razem nie pochylił się, by ją pocałować, zamiast tego
układając swe cudownie miękkie usta na jej policzku. Od miejsca, w którym jej
dotknęły, prawie od razu rozeszło się przejmujące ciepło. – Pięknie wyglądasz –
skomplementował.
- Dziękuję, ty również bardzo dobrze – wyjąkała, czując się
nieco idiotycznie z tym, jak mocno zadziałał na nią ten drobny pocałunek.
- Zapraszam do stołu
– Draco zaofiarował jej swoje ramię, po czym odprowadził ją na jej
miejsce, od razu wysuwając dla niej krzesło.
- Wygląda wspaniale – Hermiona zmusiła się do uśmiechu,
patrząc na drogą, porcelanową zastawę i kryształowe kieliszki
- Przekaż kucharzowi, że możemy zaczynać – poprosił
Cordella, po czym uśmiechnął się do niej i sięgnął po butelkę wykwintnego wina.
Hermiona odetchnęła płytko. Nie powinna wypić zbyt wiele, by
się przed nim przypadkiem nie ośmieszyć, ale z drugiej strony trochę alkoholu
na pewno pomogłoby jej się rozluźnić. Z kolejnym płytkim oddechem sięgnęła po
wino.
- Za udany wieczór! – wzniósł toast Draco.
Uśmiechnęła się do niego, gdy ich kieliszki się stuknęły.
Tak… Jeśli tylko zdołałaby się trochę rozluźnić, ten wieczór naprawdę mógłby
być całkiem udany.
🍸🍸🍸
Na szczęście Draco był świetnym rozmówcą. Szybko wciągnął ją
w przyjemną pogawędkę o polityce, ministerstwie i innych ploteczkach z
magicznego świata. Rozmawiali też o zbliżającym się ślubie Luny i Nevilla, a
Hermiona przez chwilę odniosła wrażenie, że Malfoy chciał ją zapytać, czy nie
poszliby tam razem. W zasadzie nie miałaby nic przeciwko, zwłaszcza, że Ron
zapewne znów przyprowadzi jakąś kolejną, głupią fankę jego drużyny Qudditcha,
którymi to od rozstania nieustannie świecił jej po oczach.
Wreszcie na ich talerzach wylądował deser – wspaniałe lody
domowej roboty z wiśniami w likierze. Hermiona zastanawiała się, czy Draco znów
jakoś się dowiedział, że lody były jej ulubionym przysmakiem. Nie miała jednak
odwagi go o to zapytać.
- Od czego zaczniemy, zwiedzanie? – zainteresowała się, w
duchu zastanawiając się czy oglądanie zabytków architektury późnym wieczorem,
odda cały ich urok.
- Od czego zechcesz – odpowiedział z kurtuazją, podnosząc
się ze swojego miejsca.
- Pomyślałam, że mógłby to być Zamek na Skale albo Pałac
Holyrood?
- Doskonale, w takim razie zapraszam – Draco wstał od stołu
i podszedł do niej z wyciągniętą dłonią.
Ujęła ją z uśmiechem i instynktownie skierowała się w stronę
wyjścia, jednak blondyn zamiast tego pociągnął ją w stronę balustrady.
Poszła za nim, niepewnie postukując obcasami.
- Pozwól, że ci pomogę – zaofiarował i ku kompletnemu
zaskoczeniu Hermiony, nagle znalazła się w jego ramionach, gdy z łatwością
wziął ją na ręce.
Zręcznie wszedł na szeroką poręcz balustrady. Hermiona
pisnęła ze strachu, mocniej łapiąc go za szyję. Nie zdążyła nawet spojrzeć w
dół, gdy Malfoy skoczył.
Nie spadli jednak dalej niż dwadzieścia centymetrów, a jego
stopy płasko wylądowały na czymś stabilnym.
Jego cichy chichot sprawił, że Hermiona wreszcie odtworzyła
oczy, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że odruchowo wtuliła się mocno w jego
wspaniale pachnącą szyję.
- Spokojnie. Nigdy bym nie pozwolił, by stało ci się coś
złego – wyszeptał, przesuwając delikatnie nosem po jej policzku.
- Wiem – odpowiedziała równie cicho, patrząc mu w oczy. To
znów był ten moment niesamowitej bliskości…
Jako pierwsza odwróciła głowę i rozejrzała się dookoła, a
Draco powoli i chyba dość niechętnie odstawił ją na nogi.
- Czy ty żartujesz? To niemożliwe! To nie może być…? -
mówiła w szoku.
- Latający dywan? – roześmiał się. – Tak, to dokładnie on.
- Ale przecież one są nielegalne! – zawołała z
rozdrażnieniem. Malfoy chyba postradał zmysły, sądząc, że pozwoli mu łamać
przepisy. Była w końcu urzędnikiem państwowym.
- Nie według tutejszego prawa. Jeśli polecimy na odpowiedniej
wysokości pod zaklęciem rozczarowania, to lot ten będzie całkowicie legalny nad
terenem całego miasta i obszarami przyległymi – wyjaśnił.
- Naprawdę? To fantastyczne! – Hermiona poczuła duży napływ
entuzjazmu. – Nigdy w życiu nie byłam na latającym dywanie! Zawsze o tym
marzyłam, gdy jako mała dziewczynka oglądałam Alladyna!
- Alla… co? – zapytał Draco.
- Kiedyś ci opowiem – Hermiona niezobowiązująco machnęła
ręką i rozejrzała się po szerokim, ciemnozielonym i puszystym dywanie. Na
jednym z jego końców znajdowała się sterta przytulnych poduszek, patera z
owocami i kubełek ze zmrożonym szampanem. Powoli ruszyła w tamtą stronę.
- Na wszystkie boki rzucone jest zaklęcie bariery, więc nie
można spaść, nawet jeśli się wychylisz – poinformował idąc za nią. – Ponadto są
też zaklęcia cieplne, ale jeśli to nie wystarczy mamy też ciepłe koce.
- Jestem pewna, że wszystko będzie w porządku –
odpowiedziała szybko, w duchu czując, że sama jego bliskość wystarczy do tego,
by było jej cholernie gorąco.
Usiedli wygodnie pomiędzy poduszkami, a Draco wyjął różdżkę
i stuknął nią w dywan, który najpierw powoli zaczął znosić się w górę, a potem
ruszył wprost przed siebie.
Pomimo szybkości z jaką lecieli i znacznej wysokości,
dookoła nich wszystko pozostało ciche i stabilne. Hermiona z wypiekami na
twarzy rozglądała się za widokami, naprawdę zachwycona tym, co Malfoy wymyślił,
by ułatwić jej zobaczenie miasta.
- To jest naprawdę cudowne! – stwierdziła z prawdziwą
radością.
- Cieszę się, że ci się podoba. Nie byłem pewien, czy nie
będziesz się bała. Wiem, że nie znosisz latania na miotle – Draco z delikatnym
uśmiechem sięgnął po butelkę szampana.
Hermiona przyjrzała mu się uważnie.
- Skąd wiesz o mnie takie rzeczy? – zapytała cicho.
Malfoy odwrócił się i spojrzał jej w oczy.
- Zapomniałaś, że w czasie wojny byłem szpiegiem? Potrafię
zdobywać informację jeśli ich potrzebuję – wyznał.
Hermiona sięgnęła po stojące przy kubełku lodu kieliszki i
cierpliwie poczekała, aż Draco naleje im złocistego płynu, nim postanowiła
kontynuować tę rozmowę.
- A informację o mnie były ci potrzebne, ponieważ…? –
dociekała, gdy blondyn odstawił z powrotem butelkę i pociągnął łyk ze swojego
kieliszka.
- Ponieważ są interesujące – odpowiedział z delikatnym
uśmiechem.
- To nie jest odpowiedź, której oczekuję – Hermiona również
napiła się swojego szampana, nie spuszczając z niego wzroku.
- Pozwól więc, że sprecyzuję. Zbierałam informację o tobie,
ponieważ to ty jesteś interesująca – oznajmił dziwnie ochrypłym szeptem.
- Od dawna tak uważasz? – drążyła temat, mimo że jej serce
zaczęło bić coraz szybciej, a dłonie nieco bardziej się pocić.
- Praktycznie od zawsze – przyznał bez ogródek.
- Co? – Hermiona zrobiła wielkie oczy.
- Oczywiście kiedyś wcześniej bym odgryzł sobie język, niż
głośno się do tego przyznał – Draco westchnął ponuro i seksownym gestem
przeczesał swoje idealnie jasne włosy.
- Masz na myśli, że już w szkole…?
- Owszem, zwłaszcza gdzieś od połowy piątej klasy. Uważałem,
że jesteś interesująca, niesamowicie mądra i po prostu piękna.
Hermiona miała przez chwilę wrażenie, że to jej się śni. To
było takie nierealne, że właśnie prowadziła z nim tę rozmowę.
- Dlaczego nigdy nic nie powiedziałeś? – wyszeptała z
napięciem.
Draco skrzywił się do siebie.
- Bo byśmy nie uwierzyła, a poza tym to i tak niczego by nie
zmieniło. Wiedziałem, że chcesz dla siebie tylko Weasleya. Nie było sensu się
łudzić.
- I przez tyle lat nie zmieniłeś zdania na temat tego, że
jestem interesująca? – Hermiona niedowierzała.
Draco złapał jej dłoń i złożył na niej lekki pocałunek.
- A także mądra – szepnął przesuwając usta nieco wyżej. –
Zaradna – kolejny lekki pocałunek na jej przedramieniu. – Odważna. – Jego usta
znów znalazły się nieco wyżej. – Lojalna.
Malfoy wymieniał komplementy, składając drobne pocałunki na
całej długości jej ręki, a Hermiona poczuła jak rwie jej się oddech, a gorąco i
napięcie kumulują się gdzieś w dole jej ciała. Pragnęła, by ta chwila trwała
wiecznie… Albo, by jak najszybciej zmieniła się w coś jeszcze bardziej
namiętnego.
- Słodka… - wymruczał muskając ustami szczyt jej ramienia, a
ona zadrżała, gdy wbił w nią spojrzenie tych wspaniałych oczu. – I niesamowicie
piękna… - wyznał, sięgając wyżej w tej samej chwili, gdy ona się pochyliła.
Ich usta spotkały się delikatnym, lecz pełnym od dawna
tłumionej pasji pocałunku. To było elektryzujące, wręcz ekstatyczne uczucie, a już
chwilę później Hermiona wiedziała tylko tyle, że leżała miękko ułożona na
puchowych poduszkach, unosząc się na latającym dywanie nad szkockim
krajobrazem, całowana tak dobrze jak jeszcze nigdy w swoim życiu, przez nie
kogo innego tylko samego Draco Malfoya.
Nie wiedziała ile to trwało, gdy blondyn wreszcie odsunął
się od niej, biorąc głębszy oddech.
- Nie masz pojęcia, od jak dawna o tym marzyłem – wyszeptał
stykając ich czoła razem i pocierając swoim nosem o jej.
Hermiona wplotła palce w jego cudownie miękkie włosy i
przygryzła wargę, próbując odnaleźć w sobie odwagę, na zadanie tego pytania.
- Czy to prawda, że zawsze nosisz ze sobą moje zdjęcie?
Draco odsunął się od niej, widocznie zaskoczony, po czym
parsknął śmiechem i przeturlał się na bok. Hermiona pożałowała, że jednak o to zapytała,
nie chcąc tracić niczego z piękna tej chwili… Ale nim zdążyła przeprosić, Draco
sięgnął do tylnej kieszeni i wyjął z niej skórzany portfel.
Z lekkim niedowierzaniem, patrzyła na to jak w jego dłoni
pojawia się… Karta z kolekcjonerskiej edycji Czekoladowych Żab, na której
widniał jej wizerunek. Krótko po wojnie ona, Ron i Harry zostali na nich
umieszczeni, a wszystkie egzemplarze rozeszły się dosłownie w mgnieniu oka.
- Musiałem kupić dwanaście skrzynek tych pieprzonych łakoci,
by znaleźć to zdjęcie – wyznał z nostalgią patrząc na kartę.
- Żartujesz? Dlaczego po prostu nie zdobyłeś jakiegoś mojego
zwykłego zdjęcia? – Hermiona mimowolnie zachichotała, dziwnie dumna z tego, że aż
tak mu zależało.
- Zdobycie ciebie nigdy nie mogło być proste, dlatego nie
mogłem pójść na łatwiznę – wymruczał, odkładając kartę i pochylając się do
kolejnego pocałunku, który Hermiona z przyjemnością mu dała. Znów ułożył ją na
poduszkach, całując namiętnie i mrucząc z zachwytu, gdy czule przeczesywała
palcami jego włosy.
- Poczekaj! – Hermiona oderwała się od niego, czując, że
musi to poruszyć - Czy jesteś pewien, że
jesteś na to gotowy? Twój rozwód dopiero co został orzeczony…
Draco westchnął ciężko i zamknął oczy.
- Poślubiłem Astorię, mając nadzieję, że to pomoże mi
zapomnieć. Nigdy bym tego nie zrobił, gdybym nie sądził, że już na zawsze
zostaniesz z Weasleyem. Gdy okazało się, że ten skończony idiota cię zdradził, przyznaję,
że byłem w kompletnym szoku. Co za debil wypuszcza z rąk najjaśniejszą
czarownicę tego wieku? – zapytał nie kryjąc swojej głębokiej pogardy dla Rona.
Hermiona nie mogła się nie roześmiać. Draco Malfoy naprawdę
jej chciał. A ona musiała szczerze przyznać, że też chciała jego. Obydwoje byli
wolni i nic ich nie kosztowało spróbować… A może akurat okazałoby się, że są
dla siebie idealnie stworzeni? Ta noc na niebie, tuż pod gwiazdami mogła być
prawdziwym początkiem czegoś naprawdę wspaniałego.
(Pełna scena 18+ na latającym dywanie - pojawi się jutro wieczorem na prywatnym hot blogu 🔥😜)
Epilog
Ten dzień był trochę szalony, ale Hermiona wiedziała, że
potrzebuję chwili przerwy by zjeść pożywny lunch i upewnić się, że wszystko z
ich listy zakupów zostało odpowiednio załatwione.
Usiadła przy stole i z uśmiechem przyjęła menu od kelnera,
ukradkiem patrząc na to, jak blondyn
siedzący naprzeciwko niej z prawdziwym podziwem ogląda swoją nową różdżkę.
- Schowaj ją na razie do pudełka i zerknij do menu. Nie mamy
już zbyt wiele czasu, nim twój ojciec skończy swoje spotkanie i będzie na nas
czekał w „Dziurawym kotle” – przypomniała.
- Dobrze mamo – Scorpius westchnął tęsknie, chowając różdżkę
i zabierając się do wyboru swojego lunchu.
Hermiona uśmiechnęła się sama do siebie. Jej syn był
naprawdę dobrze wychowany, zawsze grzeczny i posłuszny. Zarówno z wyglądu, jak
i z powściągliwego charakteru, był idealną kopią swojego ojca. W
przeciwieństwie do jego siostry – małej piekielnicy o dzikich blond lokach,
która wszystko rozstawiała po kątach swoją apodyktyczną, wszechwiedzącą naturą.
Na szczęście Lyra była oczkiem w głowie Lucjusza i Hermiona mogła ze spokojnym
sumieniem zostawić ją dziś pod opieką dziadków, gdy razem z synem załatwiała
ostatnie sprawunki przed wysłaniem go wkrótce na pierwszy rok do Hogwartu.
- Mamo, a dlaczego ta pani patrzy na nas takim dziwnym
wzrokiem? – zapytał cicho, spoglądając w stronę siedzącej przy jednoosobowym
stoliku pod ścianą ponuro wyglądającej brunetki, która mocno zaciskała dłoń na
swoim kieliszku wypełnionym żółtym napojem.
Hermiona zerknęła w tamtą stronę i ledwo zdusiła jęk.
- Ponieważ od dawna jest bardzo nieszczęśliwa –
odpowiedziała wreszcie cicho.
- Czy to dlatego, że coś zgubiła? – zapytał dociekliwie
jedenastolatek.
- W sumie można by tak to określić – Hermiona uśmiechnęła
się delikatnie, po czym wstała ze swojego miejsca. - Chodź Cory, pójdziemy zjeść
gdzie indziej.
- Dlaczego? – zapytał nieco zdziwiony.
- Ponieważ z doświadczenia wiem, że jedzenie doprawione
mimozą nie smakuje najlepiej – Hermiona sięgnęła po ich torby i w miarę szybko
wyprowadziła syna z restauracji.
🍸🍸🍸
Astoria zacisnęła zęby i szybkim ruchem opróżniła kieliszek,
bardzo żałując, że nie mogła znów chlusnąć swoim drinkiem Granger prosto w
twarz. Ta mała zdzira już dawno powinna zapłacić, za to że od początku czyhała
tylko na to, by ukraść Astorii jej wszystkie plany i marzenia. Już przed ślubem
podejrzewała, że Draco miał coś do tej małej, obrzydliwie doskonałej szlamy,
ale nigdy nie sądziła, że mogłoby im razem wyjść. To nie miało prawa się stać!
I choć ona sama po raz kolejny poślubiła bardzo bogatego
czarodzieja, a jej życie wciąż było pełne bogactwa, luksusu i zimnych drinków
zamawianych do lunchu, to nigdy, przenigdy nie wybaczyła sobie tego, że na czas
nie zapobiegła temu, by Granger zdołała jakoś ukraść jej męża. Dziś znała już całą
prawdę o tym, że ten romans marzeń, faktycznie zaczął się dopiero po ich
rozwodzie, ale jednak nadal uważała, że posądzenie Granger o to, że była zwykłą,
pospolitą dziwką, było od samego początku jak najbardziej słuszne. Żałowała
tylko, że nie znała jeszcze żadnego innego sposobu, poza wylaniem na nową Lady
Malfoy klejącego drinka, tak by móc się na niej właściwie za to wszystko zemścić.
I oto jest - od jakiegoś czasu zapowiadana, krótka i lekka miniaturka 😊 Raz na jakiś czas lubię sobie wymyślić coś krótkiego - tutaj pomysł opierał się na tym, że tym razem Hermiona miała dowiedzieć się o uczuciach Draco do niej z zupełnie niespodziewanego źródła. Czy bardziej Wam żal Astorii, czy bardziej cieszy Was, że Draco jednak odnalazł szczęście - to już pozostawiam dobrowolnej interpretacji.
Do zobaczenia przy następnej publikacji!
Wasza Venetiia.
PS. Jak wspomniałam pełna scena 18+ pojawi się na Hot Blogu w środę 25.08 w godzinach wieczornych. Jeśli ktoś jeszcze chce dołączyć do tamtej społeczności, to informuję, że zostały ostatnie miejsca - warunek konieczny - komentowanie prac, jako że pisze tam bardzo wielu autorów 😉
pierwsza! super!
OdpowiedzUsuńDruga 😻😻😻
OdpowiedzUsuńLecę czytać!
OdpowiedzUsuńSuper! Będzie co czytać po pracy :D
OdpowiedzUsuńRewelacyjna miniatura w sam raz na zimny wieczór 🤗 było mi gorąco od czytania 😊 Uwielbiam ten motyw, kiedy Malfoy tak bardzo pragnie Hermiony i to od tak dawna❤️A dodając Twoją umiejętność pisania wyszedł majstersztyk! 😍 podobały mi się nawiązania do "Słusznego Wyboru" (albo to był czysty przypadek) - mam na myśli tutaj ROZSĄDNE buty Hermiony oraz motyw ze zdjęciem :) Też sama teraz mówię na niektóre buty, że są rozsądne 😄A noszenie czyjegoś zdjęcia w portfelu uważam za oczywisty znak, że zależy nam na tej osobie :)
OdpowiedzUsuńWracając do treści miniaturki - Obłędna! Malfoy jako właściciel odnoszącego tak ogromne sukcesy biznesu bardzo do mnie przemawia :) Nie mogę sie pozbyć wrażenia, że ten biznes zbudował dzięki Hermionie. Wspomniał, że zawsze chciał zrobić na niej wrażenie, więc myślę, że mógł cały czas przyświecać mu ten cel, aż stał się najlepszy :) Cudowny motyw motywacji miłością :)
A randka, na którą zabrał Hermionę była sztosem! Latający dywan😍Ten pan potrafi czarować proszę Państwa! 😁 Wszystko było opisane też bardzo naturalnie, budowane napięcie czułam razem z Hermioną i to było najlepsze! 😊
Jestem oczywiscie ciekawa sceny +18, chciałabym ją bardzo przeczytać :) Ale chcę też być uczciwa - nie zawsze znajduję czas na komentowanie dłuższe - czy można też komentować kilkoma zdaniami? czy jest to odbierane jako brak szcunku?
Epilog mnie bardzo usatysfakcjonował :) Nie szkoda mi Astorii. Skoro podejrzewała, że w czasach szkolnych Draco coś czuł do Hermiony nie powinna za niego wychodzić :) Na pewno też nie był dla niej szczególnie romantyczny przed małżeństwem, skoro wciąż kochał Hermionę :) My, kobiety czujemy kiedy nie jesteśmy tak naprawdę chciane :) i właśnie dlatego nie powinna pakowac się w to małżeństwo - nawet jeśli go kochała. Bo tak wywnioskowałam, że go kochała, na swój Ślizgońsko - Greengrassowy sposób. A może chciała tylko nazwiska? hm...🤔.Tyle możliwych interpretacji 😊
To, że Draco i Hermiona mieli dwójkę dzieci mnie mega rozczuliło 😁a ta dziewczynka, mała diablica i do tego oczko w głowie Lucka to złoto! 😍
Dziękuję za tak cudowny wieczór, dzięki Twojej miniaturce ❤️ Przeczytałam ją z czystą przyjemnością 😍
Ale miła niespodzianka! Coś mi podpowiedziało żeby zerknąć... Chyba zostanę wróżką:) miniaturka wspaniała, opisujesz wszystko tak barwnie! Cieszę się szczęściem Dracona, choć Astorii też mi trochę żal. Ale chyba lepszy rozwód niż bycie przez lata tylko marnym substytutem prawdziwej miłości.
OdpowiedzUsuńMiniaturka podobnie jak każda Twoja praca jest niesamowita. Wciąga już od pierwszych zdań i czyta się ją lekko i przyjemnie. Już się nie mogę doczekać sceny +18. Szkoda, że tak krótko i czekamy na więcej Twojej twórczości :)
OdpowiedzUsuńSuper wciągająca miniaturka:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ją jednym tchem. Fajna, lekka historia:)) Kocham Twoje miniaturki tak samo jak opowiadania:) I nie mogę doczekać się sceny +18:P
Buźka:*
Ale świetna ! Uwielbiam takie szybkie akcje w Twoim wykonaniu ❤️ Oczywiście ciesze się, ze Dracze znalazł wresCie swoją miłość! Wszystko tutaj takie stonowane, e też pełne emocji😀❤️
OdpowiedzUsuńLatajacy dywan! Tego chyba jeszcze nigdzie nie czytałam 🤔😀
Ale to cudowne ❤️🤩 kocham takie historie! Malfoy biznesem najlepszy w swoim fachu. Moj ukochany wątek czyli skrywana miłość do Hermiony od szkoły.
OdpowiedzUsuńI to jak od zdrady Rona to przeżywał źe nawet o niej śnił. To jak odpowiedzialnie się zachował przekraczając za zachowanie Astorii i wstrzymanie się z odwiedzaniem jej w MM dbając tym o nią. To jak potem się starał jaki był czarujący i nie nachalny 😭
Przykro mi z powodu Astorii, lecz tak w życiu czasem bywa.
To tak komfortowa miniaturka na pewno będę do niej często wracać i nie mogę się doczekać +18 🙈
Idealne zakończenie dnia ❤️
Uwielbiam opowiadanie gdzie to Draco jest nieszczęśliwie zakochany, a nie Hermiona. Ma nadzieję że się zarumieni w swoim pokoju? O matko! Jakbym czytała o sobie �� miniaturka sama w sobie jest meega przyjemna. Zrobiłaś mi wieczór, bo w sumie chciałam zobaczyć czy jest spojler a tu takie cudo ����
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka! Akurat miałam ochotę na przeczytanie czegoś lekkiego, a ty jak zwykle nie zawiodłaś! Uwielbiam, kiedy Draco jest zakochany w Hermionie od dawna, a ona nie jest tego świadoma. Dużo, dużo weny dla innych twoich prac ❤️❤️
OdpowiedzUsuńGenialna miniaturka! Draco, który jest od dawna zakochany w Hermionie i ona kompletnie nie jest tego świadoma, to coś co Weronika lubi najbardziej 😄 Czekam na więcej takich tekstów!
OdpowiedzUsuńTo jest dokładnie to, czego dzisiaj potrzebowałam. Słodkie, romantyczne, bez dram i sprawiające, że mam motyle w brzuchu hahah Naprawdę cudowna miniaturka. Przeczytanie jej poprawiło mi nastrój ☺️ napisana w taki sposób, że wszystkie drobiazgi, każdy dotyk i intensywne spojrzenie ze strony Draco przeżyłam tak samo jak Hermiona. Fajnie, jeśli więcej miniaturek będzie na blogu!!
OdpowiedzUsuńBuziaki
Zabieram się za czytanie 💚
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się publikacji 18+ 🔥🔥🔥 Fantastycznie robi czasem takie oderwanie od rzeczywistości - ta miniaturka dała mi dużo radości 😁😁😁 Herm ja też zawsze chciałam przelecieć się dywanem Alladyna 😍😍😍 Draco jak zawsze cudowny 💚💚💚
OdpowiedzUsuńI niestety ale też nie szkoda mi Ast 🤷🏻🤷🏻🤷🏻 nie zabiera się za facetów zaangażowanych uczuciowo z kimś innym
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Miniaturka po prostu rewelacja 😁😁😁
OdpowiedzUsuńW sumie chyba nie mogę się zdecydować czy bardziej żal mi Astorii czy mozebardzuej się cieszę,że Draco znalazł szczęście🤔
Niemniej podoba mi się tak kreacja Dracona..Taki szarmancki i romantyczny...
Rozpływałam sie przy ich rozmowach 😍😍😍
💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaprzyrzeczona💚
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA
🥰 słodko i pięknie 🥰 no i jeszcze na latającym dywanie 😁 tego nie było 😂 świetna lekka miniaturka, oni zawsze się odnajdą 😌
OdpowiedzUsuńGdy szukałam srebra a znalazłam złoto 😱
OdpowiedzUsuńChyba przeczytam znowu wszytskie twoje miniaturki bo nabrałam ochoty na resztę po tej, pomimo że już je wszystkie czytałam 😻 jak zwykle to jest mistrzostwo 👑
OdpowiedzUsuń❤️ Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek ❤️
OdpowiedzUsuńPrzesyłam Moc 💪💪🔥
#WENADLAOPC-ROS🌺🌹❤️
#WENADLATNMŻ🌺🌹❤️
#WENADLAPRZYRZECZONA🌺🌹❤️
#wenadlanowości🌺🌹
Ta miniaturka jest genialna 😁 lekka, przyjemna, bosko się ją czyta😁 brawo kochana 💞
OdpowiedzUsuńPół na pół. Cieszę się, że Draco znalazł szczęście bo jakby nie było męczył się tyle lat z kobietą, której nie kochał myśląc, że Hermiona nigdy go nie zauważy.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony niczego nieświadoma Astoria, najpewniej kochająca bardziej jego pieniądze niż samą osobę Dracona, żyła w nieświadomości, że jej mąż tak naprawdę kocha inną osobę. Niestety. Myślę, że zasmakowała goryczy rozczarowania...
Miniatura jak zwykle piękna, poruszająca bardzo ciekawy wątek :) Czekam na next :)
Dużo wena!
Jak cudownie być na bieżąco ze wszystkim... Kawa od razu smakuje mi lepiej przy czytaniu :)
OdpowiedzUsuńZ reguły nie przepadam za opowiadaniami, gdzie Draco jest rozwodnikiem... jakoś burzy mi to jego wspaniały obraz, ale tutaj nawet to zeszło mi na drugi plan, bo tylko czekałam na moment ich zejścia.
Mantrykora i jej "pieprzcie się tu, chcę to zobaczyć" - myślałam dokładnie to samo i aż się zaśmiałam na głos :D
Latający dywan - od razu miałam przed oczami scenę z Alladyna i ta piękna piosenka... ah rozmarzyłam się normalnie :D
Trochę mi szkoda Astorii... ale tylko trochę, bo poślubiła kogoś innego :D a myślę, że uczucia nie były dla niej ważne :D
Z niecierpliwością czekam na publikację sceny - Ty wiesz, co pandy lubią najbardziej :D
❤🌺 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🔋
#wenadlaOPC-ROS ❤🌺
#wenadlaPRZYRZECZONA ❤🌺
#wenadlaTNMŻ ❤🌺
#wenadlanowości ❤🌺
#WENADLAVENIIKA ❤🌺
Takie niespodzianki są zawsze mile widziane. :D
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę, kiedy Astoria zamiast podejść do stolika przy którym urzędowała Romilda podeszła do stolika Hermiony. Trochę mnie tym zaskoczyła, ale która by tak nie zareagowała, kiedy by się dowiedziała, że mąż ją zdradza. Szkoda tylko, że oberwało się za to niewinnej Hermionie.
Niesamowita wręcz jest to miejsce, które stworzył Draco, a ta Mantykora z tekstem "- Pieprzcie się tu! Chcę zobaczyć!" - rozłożyła mnie na łopatki. 😂
Myślę, że Draco specjalnie to zaplanował, aby tylko wykorzystać okazję, że Hermiona będzie nieopodal niego i spróbować się do niej zbliżyć.
Latający dywan, jak z Alladyna, zrobił zapewne wspaniałe wrażenie. :) Nie mogę się doczekać, aż będę mogła przeczytać scenę na tym dywanie na hot blogu. :D
Może byłoby mi szkoda Astorii, gdyby naprawdę kochała Draco, ale ona zapewne niedługo po ich rozwodzie wyszła ponownie za mąż za jakiegoś bogatego faceta, więc wątpię, żeby kochała Draco, dlatego nie jest mi jakoś bardzo przykro z jej powodu. :)
Życzę dalszej weny do pisania równie dobrych, jak nie lepszych, miniaturek oraz opowiadań. 💜
Miniaturka urocza, lekka i bardzo przyjemna. Nie mogę się doczekać aż rozwinięcie wydarzeń na dywanie pojawi się na blogu 18+. Jakoś nie żal mi Astorii, szczególnie że w tym opowiadaniu nie zyskała mojej sympatii
OdpowiedzUsuńHej też bym chętnie dołączyła do Hot Bloku 😁🤗
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania czytam już od roku. I zaskakujesz mnie z nimi coraz bardziej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń💜 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
UsuńI przesyłam MOC 💪🏼🔋
#wenadlaOPC-ROS 💜
#wenadlaPRZYRZECZONA 💜
#wenadlaTNMŻ 💜
#wenadlanowości 💜
#WENADLAVENIIKA 💜
To się nazywa niespodzianka!
OdpowiedzUsuńMiła i przyjemna miniaturka, a Twoja wyobraźnia chyba nie ma granic. Uwielbiam wszystko co mogę tutaj przeczytać.
Na dywanie musiało być gorąco 🙈
Życzę dużo weny i wielu pomysłów!
Do kolejnego rozdziału!
O MÓJ BOŻE!!! TO JEST TI CZEGO POTRZEBOWAŁAM!!! Mega spodobał mi się sposób w jaki Hermiona dowiedziała się o uczuciach Draco. Trochę szkoda mi Astorii ale przecież miłość pokona wszystkiego przeszkody. Gratuluję tak wspaniałej miniaturki ❤️🎊
OdpowiedzUsuń#venetiiomaniaczek
#wenadlaPRZYRZECZONA
#wenadlaTNMŻ
OdpowiedzUsuń💜 Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
I przesyłam MOC 💪🏼🔋
#wenadlaOPC-ROS 💜
#wenadlaPRZYRZECZONA 💜
#wenadlaTNMŻ 💜
#wenadlanowości 💜
#WENADLAVENIIKA 💜
Scena z drinkiem - zajebista drama 😅 obrót sytuacji naprawdę opisany zajebiscie!!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na miniaturkę, przyjemna i lekka. Miłe oderwanie od problemów w Przyrzeczonej 🥰 oby tak dalej! Miniaturka 100/10 ❤️ Dużo weny kochana!!
Cudowna miniaturka ❤️, idelana na umilenie dnia niespodzianka 😍
OdpowiedzUsuńCudo 🥰
OdpowiedzUsuńUfff nadrabiam zaległości! Znowu! 😂 Muszę też zacząć nadrabiać zaległości z drugiego bloga i może ta scena 18+ z tej miniaturki to dobry start!
OdpowiedzUsuńCo do samej miniaturki to cudoo! Taka lekka, urocza a jednocześnie taka świeża i z fajnym motywem. Mega podoba mi się to jak Hermiona dowiaduje się o uczuciach Draco. 😂
I wgl super akcja z latającym dywanem! Moje serce rozpłyneło się kiedy Draco powiedział, że z nim nigdy nie stanie się jej nic złego! I jej "Wiem...".
No generalnie Venik jak dla mnie jesteś mistrzynią a twoja wyobraźnia jest po prostu nieskończona! Serio nie wiem jak robisz!
Pozdrawiam i jak tylko coś przeczytam na drugim bloga to skomentuję!
Nie wierze, miniaturka jest dostępna od 2 dni a ja dopiero teraz ja zauwazylam🤦♀️. LOL, ale gapa ze mnie.
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetna praca. Uwielbiam twój styl pisania, po prostu aż chce się czytac. Świetna scena z drinkiem, ciekawy sposób na dowiedzenie się o uczuciach Draco. Hermiona musiała przeżyć niezły szok. Bardzo lekkie i przyjemnie opowiadanko. A teraz hot scena, coś na co zawsze czekam najbardziej🔥🤣. Nie mam dostępu do hot bloga, zaraz wysle ci maila i mam nadzieje ze znajdzie się jeszcze miejsce🙏
🌺❤ Codzienna dawka energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🔋
#wenadlaOPC-ROS 🌺❤
#wenadlaPRZYRZECZONA 🌺❤
#wenadlaTNMŻ 🌺❤
#wenadlanowości 🌺❤
#WENADLAVENIIKA 🌺❤
Uwielbiam twoje opowiadania jak i miniaturki, wracam do nich często i odkrywam je za każdym razem na nowo. Najnowsza miniaturka jest lekka, idealna na deszczową pogodę. Wysyłam maila z prośbą o dostęp do hot bloga, mam nadzieję, że znajdzie się dla mnie jeszcze miejsce:)
OdpowiedzUsuńMiniaturka wspaniała Venetiio - czytałam z zapartym tchem! ❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka, kolejna do listy moich ulubionych 💚
OdpowiedzUsuńCudowna, lekka, wakacyjna miniaturka! Uwielbiam Twojego Draco we wszystkich opowiadaniach, jest idealnym mężczyzną! A szczególnie dla Hermiony ♥ Lubię czytać o jego przemianie, jakim się stał człowiekiem, że nigdy nie chce nikogo skrzywdzić i traktuje innych z szacunkiem. Domyślam się, że brak skrzatów też jest podyktowany ewidentną niechęcią Hermiony do ich niewoli? :D Pomysł z latającym dywanem bomba! Są o wiele bezpieczniejsze niż miotły przecież :D
OdpowiedzUsuńChyba sto lat mnie tu nie było ;c ale życie, praca.. cieszę się, że mogę najpierw skomentować tą boską mini zanim zacznę nadrabiać przyrzeczoną!!
Dużo weny i zdrówka!! ♥
Nie mogę się już doczekać przyrzeczonej i co chwilę sprawdzam bloga 😳😂
OdpowiedzUsuńO jejku! Chwilę mnie tu nie było, ale coś mi dziś podpowiedziało żeby wejść i zajrzeć. A tu dwie publikacje i w dodatku coś nowego. Mega podobała mi się ta miniaturka. Uwielbiam motyw tego, że to Draco podkochuje się w Herm i marzy o niej od dłuższego czasu! Aż nabrałam ochoty na kolejny reread Dwóch Światów. Super praca!
OdpowiedzUsuńSzkolenia się skończyły, a ja w końcu mogę ponadrabiać zaległości w czytaniu 😊
OdpowiedzUsuńCzy żal mi Astorii, no trochę tak i nie. Żal, bo wyszła za mąż za mężczyznę, który swoje serce już dawno temu oddał innej kobiecie. Emocjonalna zdrada ma prawo boleć tak samo jak zwykłą. Z drugiej strony nie jest mi jej żal, bo skoro wiedziała, że Draco jej nie kocha po co wgl tkwiła w tym małżeństwie? Tylko dlatego, żeby się kasa zgadzała? Dlatego bardzo cieszy mnie fakt, że Draco znalazł prawdziwą miłość i w końcu ją dostał od kobiety, którą naprawdę kochał. No i każdy pretekst jest dobry, żeby widywać ukochaną kobietę. Edynburg za to będzie mi się kojarzył chyba już zawsze z Aukcją 🙈
Lecę nadrabiać dalej 😊
Wracam po wakacjach wypoczęta i pełna sił do komentowania 😉
OdpowiedzUsuńMiniaturka zaskoczyła mnie swoją obecnościa 🙈😅
Fajna, przyjemna i idealna na powakacyjna lekturę 😁
Draco jaki szarmancki! Nie dziwię się że tak szybko zdobył serce Hermiony 🥰
Z chęcią idę czytać uzupełnienie na drugim blogu 😁
Lekko i przyjemnie. Czasem fajnie jest poczytać coś bez intryg.
OdpowiedzUsuńMega🥰🔥
OdpowiedzUsuńDziewczyno cudowna, nie mam słów żeby skomentować Twoją twórczość. Zwykłe pochwały to za mało. Ja osobiście uważam J.K. Rowling za najbardziej utalentowaną pisarkę spośród tych które znam, ale kiedy dzisiaj zapoznałam się z Twoją twórczością to w moim osobistym odczuciu ją przebiłaś. ❤💎
OdpowiedzUsuńWytrwała, nie szukająca poklasku, cierpliwa, wymagająca miłość. Miłość wszystko przezwycięży i w końcu się odnajdzie. Cudowna miniaturka <3
OdpowiedzUsuńW tym wszystkim nie mogę zapomnieć o Astorii, chociaż tu mam bardzo mieszane uczucia, bo tak jak zazwyczaj w opowiadania Astoria lub Pansy - wiedzą, że Draco nie jest zainteresowany, nie jest chętny, że ich nie kocha, jest z nimi z przymusu itd. to jednak w tym tkwią. To jest beznadziejnie naiwne i kiedy nadarza się okazja do bycia z osobą, którą się kocha, no wiadomo jak to się skończy. Z drugiej strony to najbardziej pożądany mężczyzna Magicznego Świata, prestiż, bogactwo, duma, arystokracja i mnóstwo innych przywilejów. Jednak za taką naiwność się płaci. A Astoria zapłaciła najwyższą cenę, mimo wszystko jak myślę nad tym komentarzem to mi jej żal, każda zdrada boli, nawet taka emocjonalna. W jej serce musiało się wbijać tysiąc sztyletów gdy słyszała imię Hermiony w nocy. Zapewne kierowała się tym samym co Draco, oboje liczyli, że on zapomni. Smutne, ale koniec końców cieszę się, że są razem. Mam nadzieję, że są szczęśliwi, a skoro Lucek został z wnuczką to i w rodzinie jest dobrze. Takie zakończenie pojawia się w mojej głowie :)
Pomysł z latającym dywanem to geniusz! <3
Dobre to
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś temat dość trudny. Zdrada emocjonalna jest chyba gorsza.. Nie chciałabym żeby okazało się że moja miłość przez lata ciągle myśli i śni o kimś innym.. Ale co do całości to bardzo ciekawy pomysł historii. Kompletne nieporozumienie sprawiło że dopełniło się to co miało się stać. Fajnie że dodałaś takie zakończenie bez niego czułam bym ogromny niedosyt. Draco tutaj jest cierpliwy jego miłości jest cierpliwa i taka grzeczna 😉 ulubiony moment:
OdpowiedzUsuń"-Musiałem kupić dwanaście skrzynek tych pieprzonych łakoci, by znaleźć to zdjęcie – wyznał z nostalgią patrząc na kartę.
- Żartujesz? Dlaczego po prostu nie zdobyłeś jakiegoś mojego zwykłego zdjęcia? – Hermiona mimowolnie zachichotała, dziwnie dumna z tego, że aż tak mu zależało.
- Zdobycie ciebie nigdy nie mogło być proste, dlatego nie mogłem pójść na łatwiznę – wymruczał, odkładając kartę i pochylając się do kolejnego pocałunku, który Hermiona z przyjemnością mu dała. Znów ułożył ją na poduszkach, całując namiętnie i mrucząc z zachwytu, gdy czule przeczesywała palcami jego włosy."
Podziwiam go za wytrwałość ale to pewnie przez brak pewności że ona będzie go chciała był w stanie żyć w takim życiu. Z resztą sam to tak ujął na koniec przed epilogiem.
Podsumowując bardzo ciekawa i emocjonująca mini z dużą ilością cierpliwej ukrytej i szczerej miłości. Bardzo mi się to podoba że co rusz mogę u Ciebie przeczytać najróżniejsze jej odmiany. Jak i najróżniejsze wersje naszych bohaterów 😍