Dedykacja: Dla Neski - za całokształt cierpliwości do wszystkiego ze mną związanego
🐉🐉🐉
Poniedziałkowy poranek zaczął się od nieprzyjemnej wiadomości, dostarczonej mu przez skrzata domowego. Było to nagłe wezwanie od ojca, do złożenia mu raportu. Był doskonale świadom tego, że to była najpewniej tylko wymówka. Pieprzony Flint, musiał spełnić swoją groźbę i naskarżyć Lucjuszowi, że wciąż nie sypiał z Hermioną… A w zasadzie sypiał, tyle że po drugiej stronie łóżka, w ogóle jej nie dotykając.
Merlinie! Jak dobrze, że w sobotnią noc go posłuchała! Gdyby podeszła bliżej, mógłby nad sobą nie zapanować i jeszcze mocniej ją od siebie odstraszyć. Pożądanie do niej powoli zaczynało mącić mu zmysły – i najwyraźniej ocenę sytuacji, bowiem zauważał rzeczy, które najpewniej tylko mu się wydawały. Bo to chyba niemożliwe, by Granger gapiła się na jego usta z rozmarzonym wyrazem twarzy? Albo, że rumieniła się, gdy łapał ją za rękę przy innych…? W każdym innym przypadku, Draco byłby pewien, że seksualne przyciąganie, które odczuwał, jest odwzajemnione… Ale jednak, to była Hermiona Granger – ostatnia kobieta na świecie, która mogłaby go zechcieć w taki sposób. Mimo wszystko, podejrzewał, że nadal jest zakochana w pieprzonym Ronie Weasleyu i tęskniła za nim, choć nigdy jeszcze nie słyszał, by szlochała w poduszkę.
🐉🐉🐉
Wjeżdżał windą na ostatnie piętro, nerwowo stukając palcami o teczkę, którą trzymał w rękach. Poprawił różdżkę, ukrytą w rękawie swojej marynarki i wysiadł na piętrze należącym do obu ministrów. Wiedział, że konwersacja z ojcem, jak zwykle, nie będzie przyjemna, ale nie miał wyboru. Teraz musiał martwić się nie tylko o siebie. A o nią, martwił się nawet bardziej…
Tak, jak podejrzewał, Lucjusz już wiedział o Zaklęciu Łoża i o tym, że od nocy poślubnej nie tknął Hermiony nawet palcem. Draco, siląc się na spokój i nonszalancję, wyjaśnił, że na razie ją oswajał, a jeśli z czasem ona zacznie prawdziwie go pożądać, wtedy spłodzenie z nią potomka będzie o wiele łatwiejsze i nie wywoła żadnych skutków w postaci jej próby ucieczki lub załamania nerwowego…
Lucjusz wyśmiał jego słowa, pytając od kiedy to obchodzą go uczucia szlam. Dodał, że Granger jest im potrzebna tylko w jednym celu, a jej dobre samopoczucie jest niewiele warte, dopóki potomek nie będzie w drodze. Kazał mu ją zachęcić w najprostszy znany sposób – zaklęciem lub eliksirem, który sam mu dał. Eliksir Pożądania. Draco na sam widok fiolki, poczuł jak zawartość żołądka podchodzi mu do gardła i o mały włos, a pożegnałby się ze swoim śniadaniem. To było okrutne i podłe. I nie zamierzał tego zrobić… Do momentu, aż ojciec, zasugerował, by oddał mu dwa swoje włosy, a on zrobi to za niego, udając się do niej pod wpływem eliksiru wielosokowego, skoro on tego nie chce.
- W porządku. Sam to zrobię – Tylko tak mogła zabrzmieć jego odpowiedź.
- Zrób to dziś, albo jutro wieczorem, przynieś mi swoje włosy i zniknij ze swoich pokojów na całą noc – Lucjusz zarechotał lubieżnie, a dłoń Draco drgnęła, w ogromnej chęci, szybkiego sięgnięcia po różdżkę. Co za pieprzony psychol!
- Nie musisz się martwić, załatwię to zaraz po pracy – Draco zgarnął fiolkę z biurka ojca i wyszedł, z całej siły trzaskając drzwiami.
Wiedział, że Granger go za to znienawidzi, ale kompletnie nie miał innego pomysłu. Jeśli pozwoliłby, aby Lucjusz go zastąpił i zrobił to za niego… Hermiona już nigdy w życiu nie pozwoliłaby mu się do siebie zbliżyć. Dobrze znał preferencje swego ojczulka, o których chętnie opowiadały mu wiedźmy goszczące w łóżku starego. To było perwersyjne i odrażające. Granger nie zasługiwała na to. Będzie dla niej delikatny, zrobi to szybko i upewni się, że tym razem i jej będzie się to podobało…
🐉🐉🐉
Po takim początku poranka, widok Ginny Weasley, czekającej na niego pod biurem, ze łzami w oczach, od razu go zirytował. Wziął głęboki oddech i przywitał się z nią, a ona od razu zapytała, co zrobiła źle, że jednak postanowił ją zwolnić.
- Zmarnujesz swój potencjał jako zwykła sekretarka – skłamał, zmuszając się do uśmiechu.
- To moja decyzja – upierała się Ruda.
Draco westchnął i potarł skroń nerwowym gestem.
- Nie ty jesteś tu od decydowania. Nie pokazuj się więcej w pobliżu mojego biura Ginewro, dobrze ci radzę. To wszystko – Po tych słowach wszedł do gabinetu i zatrzasnął jej drzwi przed nosem.
Przez resztę dnia był spięty i zniechęcony. Myśl o tym, że będzie znów musiał skrzywdzić Hermionę, dosłownie dławiła mu oddech. Nie miał jednak wyboru. Może kiedyś zdoła jej wytłumaczyć, dlaczego był lepszym rozwiązaniem niż jego ojciec. Jeśli będzie miał dużo szczęścia – ona zrozumie.
Specjalnie zaproponował wino do kolacji, a gdy uśmiechnięta i wyraźnie zrelaksowana Granger poszła do łazienki, przywołał kieliszki i wlał do obu nieco eliksiru pożądania. Do swojej porcji tylko kilka kropel, tak by zagłuszyć gorycz i wyrzuty sumienia. Do jej kieliszka – całą dawkę, by jej to ułatwić, najmocniej jak mógł.
- Pomyślałem, że jeszcze się napijemy przed snem – zaproponował, gdy wyszła z łazienki.
- Tylko trochę – zgodziła się, z uśmiechem i od razu złapała za kieliszek.
Draco wstrzymał oddech, patrząc jak przykłada lampkę do ust.
- To jest inne, niż to które piliśmy do kolacji – zauważyła, ale piła dalej, najwidoczniej niczego nie podejrzewając.
- Tak, to jest… Specjalne… Z kolekcji z naszej piwniczki – skłamał, czując się naprawdę podle. Kłamstwo i manipulacja, to od zawsze były jego dwie najlepsze przyjaciółki. Nie wiedział, dlaczego teraz było to dla niego tak bardzo trudne.
- Dobre – skomentowała, zaraz później zdejmując szlafrok i wchodząc pod kołdrę.
- Napij się jeszcze – zachęcił, chcąc by przyjęła maksymalnie dużą dawkę tego specyfiku, nim przejdzie do rzeczy…
Gdy Granger ułożyła się wygodnie, a on kątem oka zobaczył, jak krwiste rumieńce wypływają na jej śliczną buzie, wiedział, że eliksir zaczyna działać. Jej ciało się spięło, a oddech przyśpieszył. Draco zamknął oczy, nie chcąc patrzeć na nią, gdy zacznie… To była kolejna potworność, jaką miał zamiar jej zrobić i naprawdę nie chciał tego, całym sobą.
Dotknięcie jej skóry ustami, było jak lekkie porażenie piorunem. Całe jego ciało przeszył silny dreszcz, a jego przyrodzenie, prawie natychmiast zrobiło się boleśnie twarde… Miała taką miękką, cudownie pachnącą skórę, a jej ciche jęki rozpalały jego zmysły. Wreszcie miał okazję, poczuć w dłoni jej pierś… Spełnione marzenie. Krzyknęła, gdy potarł kciukiem jej sutek, który natychmiast stwardniał w odpowiedzi. Nie miał wątpliwości, że była strasznie napalona… Poczuł jej dłonie na swoich ramionach i gdy już był pewien, że zaraz mocniej przyciągnie go do siebie, a on wreszcie po raz pierwszy naprawdę ją pocałuje, usłyszał jak gwałtownie krzyczy:
- Nie!
- Hermiono, nie walcz z tym, proszę… Nie opieraj się… - zamarł na chwilę, domyślając się, że zaczęła walczyć ze skutkami eliksiru… Jak mógł zapomnieć o tym, że jej nienawiść do niego była tak wielka, że mogła to zrobić?
- Nie chcę! Coś ty mi zrobił…? Co…?!
Usłyszał jej płacz i wiedział, że to koniec. Nie dotknie jej nigdy więcej… Niezgrabnie podniósł się z łóżka i biegiem rzucił się do salonu. Ledwo zamknął za sobą drzwi, a od razu pożałował, że nie zabrał ze sobą różdżki. Chciałby móc skończyć ze sobą tu i teraz. To było jedno z najgorszych doświadczeń w jego życiu… Odepchnęła go. Nawet po tak silnym eliksirze. Na co on u diabła liczył? Jakie znaki z jej strony sobie uroił? W pierwszym odruchu myślał o tym, by uciec z apartamentu, gdziekolwiek go nogi poniosą, ale wiedział, że nie może. Ona miała prawo przekląć go stąd na skraj świata, a on musiał to znieść.
🐉🐉🐉
Porwał z barku butelkę whisky i usiadł przy stole, od razu hojnie napełniając szkło. Nienawidził samego siebie ze wszystkich sił…
Nie zareagował, gdy wybiegła z ich sypialni, ani gdy bez chwili zawahania dała mu w twarz. Był tak odrętwiały, że to nawet specjalnie nie zabolało.
- Ty przeklęty draniu… - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Zasłużyłem – przyznał szczerze, dolewając sobie whisky.
- Coś ty sobie myślał?! – W jej głosie słyszał gorycz, rozczarowanie i niedowierzanie.
Nie odpowiedział jej, zamiast tego pragnąc, by whisky, którą teraz przełykał, sparzyła mu przełyk do tego stopnia, by już nigdy nie mógł wydobyć z siebie głosu.
- Powiesz mi, dlaczego próbowałeś mi to zrobić? – spytała, a w jej głosie wyraźnie było słychać zbliżający się szloch.
Podniósł się z krzesła, siłą powstrzymując się przed tym, by jej nie złapać i nią nie potrząsnąć. Czy ona naprawdę myślała, że zrobił to dla rozrywki, albo przyjemności? Czy nie rozumiała, że nie chciał tego nawet bardziej niż ona?
- Bo musiałem, do kurwy! Rozumiesz? – krzyczał. – Myślisz, że zostałaś moją żoną tylko po to, by ludzie ci się kłaniali i nazywali cię panią Malfoy? – zapytał gorzko, próbując wyczytać z jej twarzy odpowiedź.
- I to, że jestem twoją żoną daje ci prawo, by poić mnie eliksirem pożądania? – wyszeptała, patrząc na niego z wyraźnym bólem w oczach.
- Serio wolisz bym robił ci to siłą? – zapytał, nawet nie chcąc słyszeć jej odpowiedzi.
- Nie wiem o czym mówisz! Żeby zawiązać małżeństwo wystarczy raz… - wyjąkała.
- Nie rób z siebie idiotki! Serio myślałaś, że to będzie tylko raz? – Miał ochotę gruchnąć pogardliwym śmiechem, ale zamiast tego tylko cicho prychnął. Naiwna Złota Dziewczynka…
- Ty mi chyba nie chcesz powiedzieć…?
- Pierdolone Zaklęcie Łoża, Granger! Dociera? – Napił się whisky, by jak najszybciej zmyć z ust sam smak nazwy tego przeklętego czaru.
- Ale ono tylko rejestruje ile… - jąkała się.
Draco spojrzał na nią z ukosa.
- A wiesz kto ma wgląd w ten papierek? No dalej! Pomyśl…! – No dalej, Granger! – szydził w swoim umyśle. – Na pewno w końcu na to wpadniesz.
Musiał odwrócić wzrok, widząc, jak ona przegryzła dolną wargę. To zawsze na niego działało.
- Kierownik departamentu do spraw cywilnych – Padła jej odpowiedź.
- Jebany Marcus Flint! – warknął, mając ochotę wrócić po różdżkę, a później iść poszukać tego pojeba i go zabić. To wszystko działo się przez niego!
- On nie może… - zaczęła mówić.
- Nie? W sobotę wieczorem mnie zapytał, czy moja żona od trzech tygodni ma okres, skoro ze mną nie sypia! – opowiedział, czując, że ma dość. Musiał się znaleźć gdzieś indziej. Byle dalej od niej.
- Mogłeś mi powiedzieć… - Jej cichy szept zatrzymał go tuż przy drzwiach do sypialni. Serio tego chciała? I co by odpowiedziała, gdyby wyjaśnił jej sytuację? Że znów położy się z nim do łóżka z zaciśniętymi zębami, udając, że to wcale się nie dzieje? Że wcale nie pieprzy jej wbrew jej woli, jak jakiś obrzydliwy gwałciciel? Musiał jej to powiedzieć…
- Żebyś się zachowała, tak jak w noc poślubną? Przysięgam, że wcześniej wolałbym się sam przekląć avadą, niż przeżyć to jeszcze raz!
- Draco posłuchaj… - zaczęła mówić, a jego gardło lekko się zacisnęło, gdy usłyszał autentyczną nutę smutku w jej głosie.
- Zastanawiam się tylko, jak bardzo musisz mnie nienawidzić, że oparłaś się działaniu eliksiru. – Sam nie wiedział, dlaczego jej to wyznał, ale fakt był taki, że to cholernie bolało. Właśnie dziś zrozumiał, że ona nadal nim pogardza i się nim brzydzi. A on… Nie mógł nawet myśleć o tym, co naprawdę teraz do niej czuł. Nie mógł, bo to by go do reszty zniszczyło.
🐉🐉🐉
Siedziała na łóżku, gdy wyszedł z łazienki. Nie było wątpliwości, że miała mu coś jeszcze do powiedzenia.
- Jeśli chcesz się dalej kłócić, to wiedz, że jestem na to zbyt zmęczony – poinformował ją chłodno i z dystansem. Przez cały czas brania prysznica, obiecywał sobie, że zacznie wprowadzać swój plan w życie.
Podeszła do niego, bez grama strachu czy niepewności. Zdziwiło go to nieco, dlatego spojrzał na jej śliczną buzię, ciekawy co ma mu jeszcze do powiedzenia.
- To nie przez nienawiść. Ten eliksir, który dał mi twój uzdrowiciel, to był neutralizator. Jego efekt utrzymuje się w krwi przez trzy tygodnie. Żaden eliksir tego typu nie zadziałałby teraz na mnie w pełni – wyjaśniła rzeczowo i bez zawahania.
Nie mógł uwierzyć, że to powiedziała. Wcale nie musiała wyjaśniać… Przyjął wersję o tym, że nienawiść zwyciężyła siłę eliksiru. To co powiedziała, tylko na nowo zamiesza mu w głowie…
- Ale jeśli jeszcze raz spróbujesz mnie potraktować jakimś eliksirem lub zaklęciem, to jak z tobą skończę, to twój ojciec będzie mógł ci zamówić piękny, marmurowy nagrobek, rozumiesz? – Brzmiała nad wyraz poważnie i Draco nie miał wątpliwości, że w tej chwili, nie żartowała.
- Straszna, waleczna lwica – zażartował, czując jak cały trud tego przeklętego dnia spada na niego. Chciał już tylko pójść spać. Nawet nie miał siły ją zapytać o pozwolenie. Jeśli po tym wszystkim, nie chciała z nim leżeć w jednym łóżku, to już jej problem.
- Powinieneś już przywyknąć. A Flintem się nie przejmuj. Załatwię to jutro – zapewniła, bez cienia skrępowania, wskakując na swoją stronę.
Poczuł, jak na chwilę zamiera mu serce. Ona nie mogła zbliżyć się do tej podłej gnidy nawet na krok!
- Nie! Nie mieszaj się, bo ten gnojek… - zaczął wyrzucać z siebie.
- Powiedziałam, że to załatwię, więc przyjmij to do wiadomości i już – ucięła krótko.
- Granger…
- Kładź się. Podobno jesteś zbyt zmęczony na kłótnie – Uśmiechnęła się do niego złośliwie, po czym odwróciła się do niego bokiem, chcąc mu pokazać, że dyskusja jest skończona.
Zacisnął szczęki i nerwowo przeczesał włosy palcami. Trochę się obawiał, że jutrzejszy dzień, wcale nie będzie lepszy od dzisiejszego. Cholera…
🐉🐉🐉
Jego nowa sekretarka, Beatrice, faktycznie była stara i brzydka. Za to od razu uporządkowała papiery i podała mu naprawdę świetną kawę. Wiedział, że o taką właśnie pomoc mu chodziło.
Akurat składał podpisy i popijał kawę, w myślach rozważając to, jak normalnie dziś rano zachowywała się względem niego Hermiona, pomimo wczorajszego incydentu, gdy drzwi do jego gabinetu nagle się otworzyły, a jego żona dosłownie wpadła do środka.
- Witaj koch… - Chciał powiedzieć swoją zwyczajową formułkę, ale coś w jej minie sprawiło, że zabrakło mu słów. Coś musiało się stać.
- Mam coś dla ciebie, chciałam ci to tylko przekazać… - Granger ewidentnie była cała rozedrgana.
- Beatrice, możesz iść teraz na przerwę – nakazał swojej sekretarce, która wciąż stała w drzwiach i przyglądała się całej tej scenie.
Kobieta szybko mu podziękowała i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
- Co ci się stało? – zapytał ostrożnie, wstając od biurka i podchodząc do niej.
- To nic. To tylko… – Hermiona widać próbowała zdusić nadchodzący szloch.
Coś szarpnęło jego wnętrznościami i nim zdołał to przemyśleć, lub się powstrzymać, zamknął ją w swoich ramionach, chcąc ją pocieszyć i przepędzić jej smutki. Oparła się o niego i rozpłakała, zaciskając jedną z pięści na klapie jego marynarki.
Czuł, jak wiotka była w jego ramionach, dlatego postanowił pomóc jej usiąść, nim zupełnie straci władzę w nogach. Blat jego biurka był najbliżej, a poza tym, tak wygodniej było mu wciąż być blisko…
Zdziwił się trochę, gdy szybko porzuciła papiery, z którymi tu przyszła i przytuliła się do niego mocno, wciąż nie przestając lać łez.
- Ktoś zrobił ci coś złego? Powiedz mi… - poprosił cicho, delikatnie głaszcząc jej cudnie miękkie loki.
- Harry… On… Och! Chyba miałeś rację! – wyszeptała, a jej ciepły oddech owionął jego szyję.
- Co zrobił? – zapytał, w myślach już będąc w windzie, która miała go zawieźć do gabinetu Pottera. Zabije go gołymi rękami, jeśli jakoś skrzywdził jego żonę.
- Pocałował mnie – wyjaśniła, nieco się uspokajając.
- Naprawdę? – Przez chwilę nie mógł uwierzyć, że Potter zdobył się na coś tak odważnego. Od zawsze uważał go za tchórza, który krył się za silniejszymi od siebie. Widać coś go jednak pokusiło… Pieprzony szmaciarz!
- Myślałam, że to co mówiłeś… Że to nieprawda… Bo to przecież takie… Niewłaściwe… I wstrętne! – wymieniała, wyraźnie rozgoryczona.
- Myślę, że po prostu nie mógł się powstrzymać… – powiedział pierwsze, co przyszło mu na myśl. Nie miał wątpliwości, że Potter ją kochał, a nie móc pocałować ukochanej kobiety, gdy jest blisko ciebie, było prawdziwą torturą. Spojrzał na jej cudowne usta, a ona znów zahaczyła zębami o dolną wargę.
- Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jakie to może być trudne… - wyszeptał, starając się znaleźć w sobie resztki opanowania. Nie może jej pocałować zaraz po tym, gdy zrobił to jej wieloletni przyjaciel. Dwa pocałunki wbrew jej woli w ciągu kwadransa, jak nic by ją załamały.
Chciał wziąć głębszy oddech, przeprosić ją i się odsunąć, gdy nagle poczuł jej palce w swoich włosach, a chwile po tym, zderzyła jego usta z własnymi w desperackim, ale pełnym pasji pocałunku.
Nie potrzebował nawet sekundy, by rzucić się w to całym sobą. Salazarze! Od tylu dni marzył o tym, że to kiedyś się stanie! Że wreszcie kiedyś poczuje jej piękne, pełne wargi na swoich ustach, jej gładki, gorący język, stykający się z jego, w najczulszej pieszczocie, tak intymnej, tak słodkiej…
Wiedział, że mruczy niczym zadowolony kot, gdy jej palce szarpią jego blond kosmyki. Spełnił swoją fantazję i wbił lekko zęby w jej dolną wargę, którą tak wiele razy przygryzała, kusząc go tym do zrobienia czegoś złego…
- Draco wiesz może…? – nagłe otwarcie drzwi i irytujący głos oderwał ich od siebie.
- Nie umiesz kurwa pukać?! – ofuknął go wściekle Malfoy, w duchu wyobrażając sobie, jak patroszy Higgsa swoją różdżką. Co za cholerny dureń!
- Przepraszam… - Higgs gapił się na nich, niczym oszołomiony zaklęciem.
- Nic nie szkodzi! – Hermiona była czerwona niczym dorodna wiśnia, gdy szybko zeskakiwała z jego biurka.
- Czego tu jeszcze Higgs?! – Draco miał cichą nadzieję, że jeśli szybko pozbędzie się z biura jego zastępcy, to może mogliby jeszcze… Chociaż przez chwilę…
- Ja… Mam kilka pytań…
- Nie widzisz idioto, że jestem teraz zajęty?! – krzyczał na głos. - Wynoś się kurwa, albo zaraz cię przeklnę! – warczał w myślach.
- Nie! Nie przeszkadzajcie sobie! Ja tylko chciałam ci to dać. Lepiej byś to ty osobiście to załatwił! – Hermiona podała mu pergaminy, które wcześniej zostawiła na jego biurku, po czym praktycznie uciekła z gabinetu, jakby ją śmierć goniła. Cholera!
- Widzę, że dobrze się wam układa… - zaczął Terence z miłym uśmieszkiem.
Draco posłał mu spojrzenie, od którego powinien natychmiast paść martwy.
- Nie twój pieprzony interes, Higgs. Jeśli jeszcze raz wejdziesz bez pukania do mojego gabinetu, to obiecuję ci, że twoją kolejną posadą, będzie bycie stajennym w Mirum Pars. Czy wyraziłem się jasno? – spytał cierpko.
Higgs zmył z twarzy swój bezczelny uśmieszek i przełknął nerwowo. Wiedział, że Malfoy, jeśli naprawdę by się uparł, mógł zatruć mu życie tak, że Flint nie byłby w stanie go z tego wybronić.
- Po prostu cieszę się z twojego szczęścia…
- Wcześniej bym ci uwierzył, gdybyś powiedział, że pod szatą masz ukrytego Voldemorta, niż w to co właśnie powiedziałeś. Cokolwiek masz mi do przekazania, możesz to zrobić później, a teraz się wynoś! – nakazał Draco, nadal gromiąc go wzrokiem.
Na szczęście Terence posłuchał i wyszedł, a Draco wziął głębszy oddech i przeczesał palcami potargane włosy. Hermiona go pocałowała… Ona jego. Pierwsza. To było… idealne. Wspaniałe. Cudowne. Fantastyczne. I zrobiłby wszystko, by móc to przeżyć jeszcze raz. Wiele razy…
Uśmiechnął się sam do siebie. Cóż… Początek był najważniejszy. Skoro już zaczęli, to być może wkrótce uda im się to powtórzyć.
Wziął z biurka dokumenty, które mu przyniosła i pobieżnie je przestudiował. Klauzula poufności na „Zaklęcie Łoża”, podpisana przez obu ministrów, co w praktyce oznaczało, że nikt – nawet sam Marcus Flint, nie będą mogli odczytać tych dokumentów, dopóki obaj ministrowie nie będą sygnować mu na to zgody. Cóż za doskonały plan! Nie miał pojęcia, jak Hermiona przekonała jego ojca, żeby to podpisał, ale to było naprawdę świetne.
Nie mógł powstrzymać się od zachichotania na głos. Hermiona naprawdę była najmądrzejszą czarownicą jaką znał. Szkoda, że żeby dostać podpis Pottera, musiała spotkać ją pewna nieprzyjemność, ale Draco postanowił, że jej to wynagrodzi. Może dziś zabierze ją na kolację do jakiegoś ładnego miejsca w mugolskim Londynie? Tak… A po kolacji, jeśli mu się poszczęści, może skradnie jej kolejnego buziaka? Albo kilka… Och! Ten dzień był zdecydowanie lepszy od poprzedniego.
Szybko skreślił krótki liścik do żony, po czym ze szczerym i szerokim uśmiechem, postanowił osobiście pójść do Flinta, tylko po to, by zobaczyć jak jego głupi, tępy pysk opada w szoku, gdy zobaczy te dokumenty.
🐉🐉🐉
Wyszedł z windy na korytarz, prowadzący do biura Marcusa, nie mogąc sobie odmówić przyjemności cichego pogwizdywania. Naprawdę bawiło go to, że Flint nic nie będzie mógł poradzić, na zakazanie mu wglądu w te papiery. To go na pewno wkurzy…
W przedsionku do gabinetu nie było sekretarki, dlatego Draco, nie chcąc czekać, zastukał trzy razy i wszedł do biura swojego największego wroga. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy, była Astoria, która poprawiała podwiniętą spódnicę i zapinała bluzkę. Flint na jego widok uśmiechnął się szeroko i z głośnym dźwiękiem zapiął rozporek swoich spodni. To było odrażające.
- Malfoy… Miło, że wpadłeś – zarechotał Flint.
- Poczekam na zewnątrz, aż skończycie – oznajmił z niesmakiem.
- Ależ nie! Zostań. Ty i Astoria jesteście przecież bliskimi przyjaciółmi… Znaczy kiedyś byliście. A teraz ja i ona, jesteśmy praktycznie zaręczeni… - Marcus znów zaśmiał się, co brzmiało jak rechot rozdętej żaby.
- Ja już pójdę, skończyła mi się przerwa. Do zobaczenia – mruknęła Greengrass, po czym, nie patrząc na Draco, szybko wyszła z gabinetu.
- Na razie, najdroższa! – zawołał za nią Marcus, bez przerwy się uśmiechając, jakby właśnie wygrał mecz Quidditcha z dużą przewagą punktową.
Draco w duchu obiecał sobie, że szybko zmyje ten uśmieszek z jego twarzy.
- Załatwmy to szybko, mam dziś plany na wieczór – oznajmił blondyn.
- Zapytałbym co planujesz, ale to zapewne nudne, skoro to nie seks – zakpił Flint. – Co cię do mnie sprowadza, Malfoy?
- Dwie sprawy. Po pierwsze, ostrzegam cię, że jeśli Higgs jeszcze raz coś spierdoli, to będę wnioskował, żeby wyleciał z ministerstwa – Draco uśmiechnął się wrednie.
- Jemu to powiedz – mruknął Marcus, na chwilę tracąc swój uśmiech.
- Powiedziałem. I niech nauczy się pukać, jeśli ma zamiar przychodzić do mojego gabinetu.
- Czyżby coś ci przerwał? – Flint z zainteresowaniem zaczął bawić się swoim piórem.
- Owszem, ale nie będę wdawał się w szczegóły – Draco doskonale wiedział, że ledwie wyjdzie za próg biura, a Flint już wezwie Terenca do siebie, by usłyszeć, co takiego zobaczył.
- A ta druga sprawa? Potrzebujesz jakiejś przysługi? No dalej, nie wahaj się błagać – szydził z zadowoleniem Flint.
Draco odpowiedział równie szyderczym uśmiechem, gdy położył przed nim dokumenty.
- Tak w zasadzie, to przynoszę ci informację o… nazwijmy to zmianie zakresu twoich kompetencji…
- Nic ci do zakresu moich kompetencji, Malfoy! – warknął Marcus, szybko łapiąc za papiery.
Draco nie mógł nie napawać się wizją tego, jak rysy brzydkiej twarzy Flinta tężały pod wpływem tego, czego się właśnie dowiadywał.
- To sfałszowane – oznajmił z pogardą, rzucając papierami.
- Dobrze wiesz, że ministerialnych dokumentów nie da się sfałszować. Nieźle załatwione, prawda? – zaśmiał się Draco.
Flint zerwał się zza swojego biurka, waląc pięściami w blat.
- Nie wiem, jak to zrobiłeś, ale dopilnuje, by to wycofano! Nie będziesz ukrywał tego, że twoja żona nie chce się z tobą pieprzyć i…
- To moja żona załatwiła te dokumenty – Draco uśmiechnął się triumfująco. – To ona nie chciała, byś wiedział kiedy będziemy się z sobą pieprzyć, dlatego postanowiła najpierw to załatwić. Co do reszty… Jak mówiłem, mam już plany. Miłego popołudnia, Flint…
- Wypierdalaj z mojego gabinetu Malfoy! – ryknął za nim Marcus, a Draco był prawie pewien, że gdy zamknął drzwi, to coś w nie uderzyło.
Zachichotał, zadowolony z tego, jak przebiegła ta konwersacja, ale ledwo wyszedł na korytarz, a zauważył, że przy windach czeka na niego nie kto inny, a znowu Astoria.
Zdusił przekleństwo, próbując nie chcieć sprawić, by znów zaczęła wyć niczym syrena alarmowa. Szybko jednak przekonał się, że nic z tego, gdy Greengrass praktycznie rzuciła się na niego, szlochając rozpaczliwie.
- Co znowu… - warknął, próbując zdjąć jej ręce ze swojej szyi.
- Draco… Draco, błagam… - szeptała, trzymając się go, niczym diabelskie sidła.
- Puść mnie i powiedz o co ci chodzi! – nakazał, odrywając ją wreszcie od siebie.
- Kochanie… Musisz mi pomóc… Ja… Proszę… - wzdychała spazmatycznie.
Draco zdusił w sobie chęć warknięcia i szybkim ruchem wydobył z kieszeni chusteczkę, którą jej podał.
- Wytrzyj twarz i powiedz mi, co się stało – poprosił, starając się okazać cierpliwość.
- Słyszałeś Marcusa… On zaaranżował nasze zaręczyny! – wyjęczała. - A ja nie chcę! Nawet go nie lubię! Jest strasznie brzydki i ma okropne pomysły i jest kiepski w…
- To co robiłaś dziś w jego gabinecie? – zdziwił się Draco.
- Pierwszej nocy, po twoim… ślubie z nią… On zrobił nam zdjęcia w swojej sypialni. Szantażuje mnie, że je wszystkim pokaże, jeśli nie będę dalej do niego chodziła – wyszeptała, nie kryjąc strachu.
Draco ledwo zdusił jęk.
- Czy cię nie ostrzegałem, Greengrass? Czy nie powtarzałem, że to psychol i masz się trzymać od niego z daleka? – pytał.
- Wiem! Wiem, że popełniłam błąd… Ale byłam taka zazdrosna o ciebie i o nią… - Astoria znów zbliżyła się do niego, usiłując pogłaskać go po policzku.
Blondyn szybko odepchnął od siebie jej dłoń i spojrzał na nią z pogardą.
- Nic nie poradzę na to, że ci odwaliło Greengrass. To nie moja sprawa. Mam własne problemy do rozwiązania – Draco wyminął ją i wcisnął przycisk przywołujący windę.
- Niby jakie? – syknęła ze złością. – Bo chyba nie z Granger, co? Widzę, jak co rano uśmiechacie się do siebie w windzie! Widzę, jak na nią patrzysz!
- Nic ci do tego – warknął, szczęśliwy, że winda tak szybo nadjechała.
- Proszę cię… Zrób coś! Porozmawiaj z twoim ojcem! Pomóż mi… - błagała.
- Pojedziesz następną – Draco zatrzymał ją, gdy próbowała wsiąść za nim, po czym oznajmił, na które piętro chce dojechać.
- Ale… - Astoria chciała coś jeszcze powiedzieć, ale winda już się zamknęła, a Malfoy z prawdziwą ulgą, uwolnił się od jej obecności.
🐉🐉🐉
- To był długi dzień – mruknął w jej włosy, gdy stali razem w windzie, po skończonej pracy. Hermiona nie stawiała oporów przed tym, by ją objął i sama szybko wtuliła się w niego, również wyraźnie zmęczona. Może powinni zrobić sobie małą, słodką drzemkę, nim wybiorą się razem na kolację?
- To prawda – wymruczała, a dźwięk jej głosu, rozszedł się z przyjemną falą ciepła po jego ciele.
Nagle uniosła głowę i spojrzała na niego dziwnie podejrzliwie.
- Coś się stało? – spytał zaskoczony.
- Astoria ma ładne perfumy – oznajmiła, uśmiechając się do niego, choć jej oczy nagle zrobiły się bardzo smutne. – I szminkę też… - Złapała za kołnierzyk jego ciemno-szarej koszuli, by mu to zademonstrować.
Cholera jasna! Nie mógł wprost uwierzyć, że ta podła idiotka, zostawiła na nim jakieś ślady, gdy skoczyła mu na szyję po jego wizycie w biurze Flinta. Musiał natychmiast wyjaśnić Granger, co tak naprawdę się tam wydarzyło.
- To nie jest tak, jak myślisz… - Dopiero, gdy to wypowiedział, dotarło do niego, jak głupio to brzmiało.
Hermiona wyśmiała go, wyraźnie dając do zrozumienia, co myśli o jego próbie wyjaśnienia.
- Naprawdę niczego mi nie tłumacz! Nic mnie to nie obchodzi! - Praktycznie mu to wykrzyczała.
- Spotkałem ją u Flinta i… - Naprawdę chciał jej to wyjaśnić.
- Czego nie zrozumiałeś z tego, co powiedziałam? – zmierzyła go zimnym spojrzeniem.
- Daj mi… - próbował dalej.
- Absolutnie nie mam zamiaru tego słuchać! Dobrze wiesz, że mi to nie przeszkadza. Możesz z nią robić, co zechcesz! – wysyczała wściekle, po czym wyszła z windy, ledwo kraty się odsunęły.
🐉🐉🐉
18+
Szedł za nią, w głowie układając sobie cały plan tego, jak dobrze wyjaśni jej tę sytuację. Wiedział, że być może będzie musiał ją zmusić, by go wysłuchała, ale nie miał wyboru. Nie może jej pozwolić odciąć się od niego, po tym co dziś się wydarzyło. Jego ojciec tylko czekał, aż Draco zrezygnuje i wtedy…
Nie poczekała na niego przy kominku, choć zawsze przenosili się razem, a gdy on stanął w holu, widział tylko ostatni fragment ciemnobrązowych loków, gdy skręcała w korytarz prowadzący do ich komnat, nawet nie oglądając się za siebie. Była na niego ewidentnie wściekła… Zastanawiał się tylko, czy to dlatego, że żałowała ich pocałunku, czy dlatego, że była zazdrosna.
Zazdrosna? Granger miałaby być o niego zazdrosna…? Jeśli tak, to… Musiał się tego dowiedzieć!
Wbiegł za nią do ich komnaty i kopniakiem zatrzasnął drzwi. Odrzucił swoją teczkę i wyrwał jej własną, po czym bardziej kierowany instynktem nim czymkolwiek innym, przyszpilił ją do drzwi, chcąc ją zmusić, by posłuchała jego wyjaśnień.
- Puszczaj! – warczała wściekle się z nim szarpiąc.
- Nie! Teraz mnie wysłuchasz! – Oznajmił bez prawa do sprzeciwu, rejestrując całym sobą, jak blisko niej znów się znalazł. To było oszałamiające i mocno wpływało na jego samokontrolę.
- Nie zamierzam… - głos jej zadrżał, a jej ciało się spięło.
Draco właśnie zrozumiał. On też na nią działał. Jego bliskość miała na nią wpływ.
- Nie chcesz, to nie! – szepnął w jej usta, po czym pocałował ją tak jak zawsze chciał – zachłannie i brutalnie, ale wciąż z namiętnością i pasją.
Poczuł jak na chwilę zamarła, ale sekundę później sapnęła w jego usta z zaskoczenia. Wykorzystał to, by wtargnąć językiem do środka i pogłębić ich pocałunek. Prawie krzyknął z radości, gdy jej ramiona mocno oplotły jego szyję, a jej dłonie przyciągnęły go bliżej. Jęknął i zsunął usta na jej szyję, czując jak jego erekcja boleśnie ociera się o spodnie. Wiedział, że jeśli ona pozwoli mu dłużej się tak całować, może eksplodować w spodnie, niczym jakiś uczniak. Nie! Nie mógł tego zrobić!
- O kurwa… Nie mogę… Cholera… Cholera… - zajęczał na głos, dopiero po sekundzie sobie uświadamiając, co robi. Musiał ją odepchnąć, żeby się nie skompromitować. Odepchnąć, albo spróbować pójść dalej.
- Do diabła…! Przepraszam… - wydyszał, bojąc się, że to co robi, w jakiś sposób ją krzywdzi. Nie mógł się jednak już opanować. Musiał spróbować, jeśli chciał pozostać przy zdrowych zmysłach.
Pożądał tej kobiety jak nigdy żadnej innej. Była wszystkim. Gdyby ktoś kazał mu wybierać – życie, albo kontynuowanie tej chwili, bez zawahania wybrałby tę intensywną bliskość z nią, a zaraz później umarł szczęśliwy.
Praktycznie bez udziały świadomości – wystudiowanym ruchem, a raczej prowadzony swymi najmroczniejszymi pragnieniami, zawędrował palcami pod jej majtki, gdzieś na skraju świadomości rejestrując, że są zrobione z koronki. Niegrzeczna dziewczynka… Planowała go zabić. Doprowadzić do zawału w wieku dwudziestu kilku lat…
Hermiona zadrżała i krzyknęła, gdy wsunął w nią palec. Nawet przy tak niewielkiej ingerencji poczuł, jak ciasna jest. Merlinie! Co za doskonała cipka. Gorąca, jedwabista i mokra… Prawie zachwiał się na nogach, gdy dotarło do niego, że ona też musi go pragnąć, skoro tak właśnie się zachowuje. Jej słodkie jęki i to w jaki sposób nabijała się biodrami na jego dłoń, wskazywało bez cienia wątpliwości, że też tego chciała…
Salazarze! Miał ochotę płakać z radości. Hermiona pragnęła tego… Chciała być z nim w ten szczególny sposób! Wiedział, że najrozsądniej byłoby teraz przestać, pocałować ją, przeprosić za dziś i zaprosić na romantyczną kolację, a może potem, w ich łóżku…
Jednak, gdy całował jej szyję i pieprzył ją swoim palcem, czując jak moczy jego dłoń obfitością swojego podniecenia, wiedział, że nie przerwie tego za nic w świecie. Chyba, że wyraźnie mu to rozkaże.
Praktycznie na oślep sięgnął do jej bluzki i rozerwał ją gwałtownie, nie chcąc tracić czasu na jej rozpinanie. Marzył o tym… I zdobył to po kilku sekundach, wpychając łapczywie w usta jej sutek i ssąc go niczym najpyszniejszego lizaka w swoim życiu.
- Co… Co ty…? – zapytała, wijąc się w jego ramionach.
Zdrętwiał na ułamek sekundy, przerażony tym, że teraz go odepchnie. Nie rób tego Hermiono! – błagał w swoim myślach.
- Błagam… Tylko nie każ mi teraz przestać… - poprosił, starając się szybko ściągnąć z niej majtki, by nie miała czasu na zmianę decyzji.
- Nie… Nie przestawaj… – westchnęła wprost do jego ucha i o mały włos nie sprawiła, że doszedł tak jak stał.
Kurwa! Co ta kobieta z nim wyprawiała? Miał wrażenie, że nigdy w całym swoim przeklętym życiu, nie był tak nieprzytomnie podniecony. Nie liczyło się już nic… Dekada wojny, rozkazy, przepowiednie… Teraz istniała tylko ona – jej słodka, zarumieniona skóra, cudownie błyszczące oczy i miękka, gorąca, mokra cipka, w której chciał się zanurzyć teraz, natychmiast.
Zamknął jej usta pocałunkiem, nie dając szans na zmianę zdania, jednocześnie rozpinając spodnie. Zdusił jęk ulgi, gdy jego napięty i gorący penis wyskoczył wreszcie z spodni. Zsunął je tylko na tyle, by wygodnie mu było poruszać biodrami, po czym złapał ją i uniósł, wciąż mocno wbijając ją w drzwi.
- Przepraszam… Ale… Muszę… Naprawdę… - Planował ją przeprosić, że nie poświęcił jej więcej uwagi. Powinien przed nią upaść na kolana i wielbić jej kobiecość do przynajmniej dwóch orgazmów, ale wtedy na pewno skończyłby skompromitowany przedwczesnym wytryskiem. A jeśli już miał tego doświadczyć – wreszcie z nią, a nie z jedną ze swoich fantazji na jej temat, to chciał skończyć w niej. W jego wymarzonej kobiecie. W jego żonie.
Wsunął się w nią szybkim ruchem, zastanawiając się czy nie robi jej krzywdy, bowiem jej cipka oplatała go niczym jedwabny kokon, ciasny i wilgotny.
Wtulił twarz w jej szyję, zamykając oczy, doskonale wiedząc, że jeśli zobaczy na jej twarzy ekstazę, którą właśnie artykułowała swoimi ślicznymi ustami, dojdzie prawie natychmiast.
- Salazarze…! Jakim cudem wciąż jesteś tak cholernie ciasna…? – wyszeptał, musząc o to zapytać. Miał wrażenie, że jest jej pierwszym mężczyzną. Pieprzył już dziewice, które nie były, aż tak idealnie do niego dopasowane. To było niczym przeznaczenie.
Poruszał się coraz szybciej, doskonale świadom tego, że nie będzie wstanie wytrzymać wystarczająco długo, by dać jej orgazm. Tygodnie fantazjowania o tej chwili, sprawiły, że to czego teraz doświadczał, wydawało mu się po stokroć doskonalsze. Wynagrodzi jej to i to wiele razy nadchodzącej nocy… Teraz musi tylko dojść.
Przyspieszył rytm, pieprząc ją mocno i głęboko, a ona krzyczała, wbijała w niego paznokcie i szarpała go za włosy. Cudowna, naturalna, taka piękna…
Wiedział, że od spełnienia dzielą go sekundy… i właśnie wtedy to się stało. Hermiona krzyknęła i wygięła się w jego ramionach, a jej cipka zaczęła pulsować na nim, prawie sprawiając mu ból siłą jej orgazmu.
Nie mógł wprost uwierzyć w swoje szczęście. Udało się! Osiągnęła spełnienie w jego ramionach, jęcząc i drżąc. Salazarze! Kochał wszystkie te dźwięki, jakie opuszczały jej usta.
- O tak, moja mała lwico… - zamruczał, gdy bez wyrzutów sumienia trysnął w jej wnętrzu, spełniony i szczęśliwy.
I nim minęła ostatnia sekunda jego własnej ekstazy, właśnie zrozumiał, że kochał w niej wszystko… Każdą jedną chwilę z nią spędzoną. Każdy jej uśmiech. Każde słowo. Spojrzenie. Kochał ją całą.
🐉🐉🐉
Cześć!
Wiem, że to na ten rozdział czekaliście - i oto jest 😋
Cieszę się, że udało mi się utrzymać publikacje w tym tygodniu zgodnie z planem - w przyszłym mam naprawdę dużo zajęć, ale dam z siebie ile mogę, by się wyrobić.
W niedzielę zapraszam Was na rozdział nr 2 "Przyrzeczonej" - spoiler do niego, znajdziecie pod rozdziałem nr 1.
W razie pytań piszcie komentarze lub wysyłajcie wiadomości na adres: venetiia.noks@gmail.com Możecie też odwiedzić mnie na fb pod pseudonimem Venetiia Noks 😈
Wielkie Buźki i udanego weekendu! 😘
V.

PIERWSZA!
OdpowiedzUsuńBrawo Panda :D Ostatnio jesteś nie do pobicia w szybkości :D Chciałam sprawdzić, jaka jest szybkość Pandy, ale pokazało mi, że 145km/h - zdziwiłam się, co tak dużo i okazało się, że chodzi o FIATA PANDĘ :D
Usuńhahahaha! Porównujesz fiata pandę do mnie? Toż to niemalże jak porównywanie Poloneza do Lambo :D
UsuńChyba tylko Ty jedna wiesz jak strasznie czekałam na ten rozdział - dni, tygodnie, miesiące pytań (pytań... nie nękań, nie dopowiadaj sobie :D) właśnie o tą scenę WRESZCIE przyniosły owoce :D
Ah... Ponownie narodziła się nienawiść do Flinta i do Astorii... ale biorę wtedy głęboki wdech i wydech i przypominam sobie, że WSZYSTKO DOBRZE SIĘ SKOŃCZY!
Salazarze! Napisałabym, że nawet nie wiesz ile razy sobie wyobrażałam tą scenę, ale no kto jak kto Ty wiesz :D Cudowna! Boska! Uwielbiam w niej wszystko!
Bardzo Ci dziękuję, że rozpisałaś tą scenę!
TAK! JEST JUŻ 🥰🤩
OdpowiedzUsuńBoże Draco ... czekałam na ten rozdział i matko jest cudowny... nawet nie wiem co napisać, mowę mi odjęło jakby ich spełnienie i mnie ogarnęło 😅 czytałam z zapartym tchem, to jak Draco w końcu zobaczył że i on dla Miony nie jest obojętny i to nawet w sposób ten całkiem cielesny 😁 aż mi się gorąco zrobiło od tego czytania 🤩
UsuńCały dzień czekałam ❤️🥰
OdpowiedzUsuńAaa dla mnie? Naprawdę? 😍😍🥰🥰
OdpowiedzUsuńRozdział cudo, jak zawsze :) i wcale nie było miliona literówek 🤣🤣🤣
🤩🤩🤩 cudo cudo cudo. Pierwszy raz z perspektywy Draco 😍 tyle emocji... brak mi słów... powiem że cudownym podsumownaiem tego rozdziału są jego przemyślenia "właśnie zrozumiał, że kochał w niej wszystko…"- to mówi wszystko 💚💚💚
OdpowiedzUsuńWłaśnie ten tekst jest cudowny. Venik jak zawsze genialna.
UsuńTak, genialny tekst!!!
UsuńRozgrzana tym seksem a na koniec taki cudownie romantyczny dodatek w postaci tego tekstu ❤
Ps. Venik chyba Ci znowu machnę jakiś wiersz kradnąc ten wers 😁
Jak najbardziej Ann - bardzo proszę :D Dawno nie czytałam niczego od Ciebie i tęsknię :)
UsuńI to jest super początek weekendu 🥰 trochę słońca w tym deszczowym tygodniu. Czekałam na ten rozdział i muszę powiedzieć że jestem zaskoczona, jest całkiem inny od tego w Rozejmie
OdpowiedzUsuńHistoria oczami Draco pokazuje imię spojrzenie, muszę jeszcze kilka razy przeczytać żeby dokładnie się zapoznać 😘😍
❤️❤️❤️ jaki cudowny!!!
OdpowiedzUsuńNo nie.... 😲 Jak to możliwe że to wygląda lepiej niż pierwotny Rozejm? No ja się pytam: JAK???
OdpowiedzUsuńrozdział kurwa świetny, niby znane ale zawsze coś nowego. Ta perspektywa Draco dużo wnosi i jestem przeszczęśliwa z tego powodu😁 już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału 😁😁😁😁
Buziole😘
🔥🔥🔥na to czekałam. Z perspektywy Draco jeszcze lepiej się czytało. Już więcej nie musi fantazjować😀
OdpowiedzUsuńMój ukochany kotlecik i jeszcze bardziej ukochany fragment! 😍 Czekałam na ten szalony seks przy drzwiach tak bardzo, że nawet sobie tego nie potrafisz wyobrazić! Chociaż raz Astoria się na coś przydała, bo Hermiona się z miejsca zrobiła zazdrosna o Draco i skończyło się tak, jak się skończyło ❤️ Miło też było czytać o tym jak się czuł, kiedy Hermiona zainicjowała ten pocałunek w jego biurze i faktycznie dobrze wyszło, że to ona to zainicjowała. Draco zachował się odpowiednio nie naciskając na nią i pozwalając jej przejąć inicjatywę w tej kwestii, a o Higgs sobie popatrzył trochę i miał co przekazać pieprzonemu Flintowi potem xD No a teraz tą mniej przyjemna kwestia, powiedziałabym, że wręcz oburzająca. Z Lucjusza serio jest tu kawał sukinsyna i współczuję Draco takiego ojca. Lucjusz jest po prostu obleśny i swoim zachowaniem wyzwala we mnie najgorsze instynkty, że mam go po prostu ochotę zabić 😠 Serio dziwię się Draco, że jeszcze nie kropnął tego starego dziada. Jego i Flinta. Aż mi serio żal Astorii, ale sama się prosiła o coś takiego. Draco przecież ostrzegał...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na Przyrzeczoną❤️
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Miałam dzisiaj naprawdę koszmarny dzień, ale ten rozdział sprawił, że mogłam rozerwać się chociaż na chwilę.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Czapki z głów za Twój sposób ukazywania miłości i namiętności. :) Wszystko jest "smaczne" i chce się więcej ;)
Oczywiście najbardziej słodkim fragmentem było to, że Draco przyznał się przed sobą, żę kocha Hermionę. :) ❤️
ale pozostałe wywoływały we mnie również niemałe emocje :)
Cudowny rozdział pokazujący nam Draco - zakochanego faceta. Faceta, którego obrzydza zachowanie śmierciożerców i ojca oraz faceta, który ma wspaniałe serce (chęć wysłuchania Astorii).
Scena seksu miód i malina a ich pierwszy pocałunek i pierwszy raz był soooooo🔥
Uwielbiam czytać te opowiadanie z perspektywy Dracona :)
KOCHAM🐉💕
O tak! Na ten rozdział czekałam bardzo długo! Perspektywa draco jest tak cudowna, emocjonalna, wręcz ogłupiająca nadmiarem przeżyć. Rozdział wyszedł obłędnie i już nawet nie wiem co powiedzieć. Poprostu odebrało mi mowę i zdolność logicznego myślenia. Czekam zarówno na 2 rozdział przeznaczonej jak i na kolejne rozdziały ROS i TNMŻ! Życzę dużo weny, wolnego czasu i radości z pisania!
OdpowiedzUsuńTo jakby wcześniej przyszła gwiazdka, a jest kwiecień. Choć w sumie u mnie leży śnieg. Rozdział cudo. Akcja trochę popędzana ale ja sama się powstrzymywałam, żeby od razu nie zjechać do sceny +18 więc w tym rozdziale to wielki plus. A ostatnie zdanie jest tak idealnym podsumowaniem, że to niewiarygodne.
OdpowiedzUsuńZgodnie z chronologią następny rozdział zacznie się od łóżka więc czekam tym bardziej
OdpowiedzUsuńOooo tak to był jeden z najlepszych rozdziałów 🥰 i to że Draco w tym momencie uświadomił sobie że kocha w niej wszystko. Dobrze się czyta z jego perspektywy 😏
OdpowiedzUsuńWreszcie! Tyle czekania opłaciło się i to z nawiązką - to wyznanie na koniec, co prawda tylko w myślach ale i tak cud miód! Oczami Draco ta historia o wiele bardziej mi się podoba, nie żeby oryginalne było złe, absolutnie! Ale w jego głowie dzieją się fascynujące rzeczy! Dziękuję! I czekam na więcej! I na pozostałe opowiadania też!
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
I przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#WENADLAPRZYRZECZONA 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
O kurde!!!! Szok!!! Mega hot scena!! Wody wody!!😍😍
OdpowiedzUsuńNie mogłam się jej doczekać, ta scena to jeden wielki ogień 🔥 aż brak mi słów, arcydzieło w każdym calu!
Dużo weny kochana! Z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział 😍
TAAAK! W końcu ten rozdział 😍😍 Jak zwykle nie zawiodłaś, było hooot 🔥🔥🔥 Warto było czekać 😏
OdpowiedzUsuńO borze zielony! Jak ja czekałam! I to przerosło moje oczekaiwanua! Czytam drugi raz! I chyba przeczytam jeszcze kilka ❤️ Normlanie Draco jest cudowny! Aj! Te tryskające emocje 😀! Tak to ja mogę zaczynać weekend! Rozjem jest po prostu mistrzostwem, ale oczami Smoka, to już brak skali zajebistości 😀❤️
OdpowiedzUsuńW końcu ten rozdział! Wszyscy na niego czekaliśmy:P
OdpowiedzUsuńIch pierwszy pocałunek i to zainicjowany przez Hermione taki słodki i mocno zaskakujący Draco. Oj chłopak się tego nie spodziewał. Emocje wzięły górę.
Astoria też o dziwo się na coś przydała, chociaż mocno nie świadomie xD
Pchnęła ich do siebie i wywołała mocno zazdrość Hermiony. A scena ich "pierwszego" zbliżenia to istny ogień. Uwielbiam czytać wszystko z perspektywy Draco. Historia wygląda zupełnie inaczej:) Nie spodziewałam się tylu emocji w Draco. Namiętność do jego żony działa na niego:P Końcówka taka urocza i piękna. Malfoy szybko pokochał swoją żonę, tylko szkoda że jej samej powiedział to tak późno...
Buźka:**
PS Z wyczekiwaniem czekam na kolejny rozdział Przyrzeczonej:)
Jej! Jak ja na to czekałam!
OdpowiedzUsuńTo chyba moje ulubione opowiadanie, razem w Wow, bo czytałam nie raz :D
OdpowiedzUsuńNo i mamy!😍😍😍 w koncu Draco zrobił to o czym od tak dawna marzył 😁😁😁 widać i naszej Hermionie się podobało 😜😜😜. Uwielbiam to opowiadanie q każdej weraji🤩🤩
OdpowiedzUsuńŚwiat oczami Smoka jest cudowny ❗😍 Te ciasne spodnie i ciągła ochota na jej usta nastraja do ciekawych wizji ich relacji w mojej głowie ❗😛🥰 aż normalnie mam potrzebę 😅😉 przeczytać znowu ten rozdział z obu wersji ❤❗😊 Świetnie przekazane uczucia 😍 Twoja wena i wyobraźnia są ZACHWYCAJĄCE❗ NIECH TEN STAN TWA ♾ ❤💐❗😘😘😘
OdpowiedzUsuńHaha Aguś masz rację wyobraźnia pracuję przy tym rozdziale na mega obrotach 😁
UsuńZresztą jak zawsze u Venika ❤
Nareszcie 🥰🥰 tyle czekałam na ten rozdział i przeszedł moje najśmielsze oczekiwania 🤗🙈🔥
OdpowiedzUsuńByło ostro 🔥
Najbardziej romantyczne to to że Draco już kocha Mione ❤️ nie spodziewałam się że to nastąpiło tak szybko!
Czekam z niecierpliwością na następne ☺️
O taaak!!!
OdpowiedzUsuńTo co tygryski lubią najbardziej 😁
Te emocje Draco, to jak ją podziwia, jak zastanawia się co ona myśli o nim, zależy mu na niej i te drobne gesty, ten wstręt do samego siebie..
Scena na biurku hot, zazdrość Hermiony dała mu do myślenia i scena seksu 😁
Chyba nawet lepsza niż z perspektywy Hermiony 😁 hot, hot, hot 😈🔥
I ta końcówka kiedy uświadomił sobie co czuje ❤
Chyba na żaden rozdział nie czekałam z takim utęsknieniem, jak ten w którym się zbliżą z perspektywy Draco! 💕
OdpowiedzUsuńI ta perspektywa jest zdecydowanie lepsza!
Już kalkuluje w głowie ile razy będę ponownie czytać to opowiadanie w przyszłości ❤️
Piękny rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuń💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚
OdpowiedzUsuńAh satysfakcja jak dowalili Flintowi niezapomniana 😃głupia głupia Astoria 🙄 i ten gorący seks z perspektywy Malfoya 😈😈😈 cudowny rozdział jak zawsze zreszta ❤️
OdpowiedzUsuńCiekawiło mnie to dlaczego Draco zdecydował podać Hermionie Eliksir pożądania, bo zdecydowanie nie było jego najlepsze postępowanie, ale nigdy nie myślałam, że Lucjusz mógłby wypić eliksir wielosokowy i pójść do łóżka z Hermioną, to obrzydliwe, ale teraz wiem, że Draco właściwie nie miał wyboru i rozumiem dlaczego to zrobił, ale wciąż czuł się z tym okropnie
OdpowiedzUsuńNieźle załatwili Flinta, strasznie się wkurzył, ale dobrze mu tak 😆
No i jest, długo wyczekiwana scena pod drzwiami! Z perspektywy Draco była jeszcze lepsza, a końcówka, kiedy uświadamia sobie, że kocha Hermionę była najlepszym zakończeniem, Cudo! 🥰🥰