Pansy i Hermiona, miały naprawdę
dobre relacje. Nie do końca leżał mu pomysł, by swatać jego przyjaciółkę z
Nevillem Longbottomem, który zawsze kojarzył mu się z totalnym idiotą, ale
skoro Pansy wydawała się być zadowolona, to nie zamierzał protestować. Uśmiechnął
się do siebie, widząc jak Parkinson swobodnie rozsiada się naprzeciwko niego,
lekko zarumieniona i z tym specyficznym błyskiem w oczach. Wyraźnie było widać,
że ekscytowała ją ta nowa znajomość.
- Dzięki za lunch, Panss – Draco przysunął bliżej siebie
opakowania, w którym przyjaciółka przyniosła dla niego duży kawałek lasagne
oraz jagodowe babeczki na deser.
- Smacznego Smoku – Pansy sięgnęła do torebki po różdżkę
oraz paczkę papierosów. Szybko rzuciła zaklęcie antyzapachowe i z rozkoszą
zaciągnęła się swoją nikotynową używką.
- I mówisz, że miałaś raczej udane spotkanie z dawnym
gryfońskim ciamajdą? – zapytał z rozbawieniem.
- Nie nazywaj go tak, Malfoy! I nie próbuj mi wmawiać, że
nie powinnam umawiać się z gryfonem. Jesteś żonaty z samą księżniczką
Gryffindoru.
- Niczego nie chcę ci wmawiać, mam tylko nadzieję, że wiesz
co robisz. Longbottom wyrósł na swój wiek, ale dobrze wiesz, że mało kto ma
szanse w potyczce z Zabbem, a już zwłaszcza na pięści – roześmiał się Draco.
- Nic mu do tego z kim się widuje! Nie ma nawet prawa o to
pytać! – zdenerwowała się Pansy.
- Znasz go. Łatwo się z tym nie pogodzi – Draco nie chciał za
dużo o tym mówić, ale naprawdę martwiła go ta sytuacja. Zabini choć czasem
zachowywał się jak prawdziwy palant, to tak naprawdę szczerze kochał Pansy.
Draco nie miał co do tego żadnych wątpliwości.
- Przysłał mi zaproszenie na swoje urodziny w sobotę…
- Zamierzasz przyjść? – zapytał.
- Nie chciałam, ale w końcu uznałam, że to dobra okazja, by
mu wyjaśnić, że to definitywny koniec. Możemy być znajomymi i od teraz życzyć
sobie wzajemnie najlepszego, ale nasze drogi nie powinny się ponownie
skrzyżować.
- Serio? Znajomymi? Pansy… - Draco z niedowierzaniem
pokręcił głową.
- Owszem, tylko tyle! Nie kocham go już. Mam sentyment, bo
jednak sporo czasu spędziliśmy w tej parodii związku, ale nie, nie chcę wracać.
Nie tym razem – Pansy brzmiała naprawdę na bardzo zdeterminowaną.
Rozległo się krótkie pukanie do drzwi.
- Wejdź – odpowiedział Draco, domyślając się, że to jego nowa
asystentka.
- Przepraszam, ale chciałam ci tylko powiedzieć, że wychodzę
na lunch. Potrzeba ci czegoś? – zapytała Ginny uprzejmie.
- Nie, dzięki. Udanej przerwy – Draco uśmiechnął się do niej
przyjaźnie, a oczy Rudej zabłyszczały prawdziwą radością, gdy wychodziła z
gabinetu.
- Powinieneś był jej powiedzieć, że potrzebujesz, by się od
ciebie odpieprzyła – warknęła na niego przyjaciółka.
- Po co miałbym to zrobić? Skoro sama chce…
- Draco! Jeśli masz zamiar wdać się w brudny romans, z dawną
przyjaciółką swojej żony, to wiedź, że urwę twoje jaja i wepchnę ci je do
gardła, żebyś się opamiętał!
- Auć! Bolesna wizja – zaśmiał się Draco, zamykając pudełko
po lasagne.
- Nie wygłupiaj się! Hermiona nie zasłużyła…
- Nie zamierzam jej zdradzać, Pansy – warknął, wyraźnie
poirytowany.
Na ustach jego przyjaciółki, rozlał się szeroki, zadowolony
uśmiech.
- Zależy ci na niej, prawda? Nie dziwie się. Od zawsze
miałeś ją pod swoją skórą… Jeszcze w szkole.
- Nie wygaduj bzdur! Nienawidziłem jej wtedy!
- Tylko dlatego, że zaprzeczała wszystkiemu w co wierzyłeś.
Pamiętam, a wiesz, że pamięć mam dobrą, jak byłeś rozczarowany gdy trafiła do
Gryffindoru w czasie ceremonii przydziału, a później jeszcze mocniej, gdy po
pierwszej wspólnej lekcji, dowiedzieliśmy się, że jest mugolaczką… Od razu
wmówiłeś sobie, że jest nie dla ciebie, ale to nie przeszkadzało ci nienawidzić
Pottera i Weasleya, tylko za to, że oni byli z nią blisko. Zresztą
nienawidziłeś też Longbottoma, za to, że zawsze mu pomagała na eliksirach. Po
balu w czwartej klasie podarłeś swój plakat z autografem Kruma, a potem
psioczyłeś z dobry miesiąc, że dlaczego to właśnie ją wybrali do drugiego zadania,
jako jego cenną osobę…
- Skończ już tę bezsensowną tyradę – poprosił oschle
Draco.
- Mowy nie ma! Pamiętam jak w szóstej klasie przekląłeś
MacLaggena, bo z nim chodziła. I jak codziennie pytałeś Zabba, co takiego robiła
w klubie Slughorna, niby tylko po to, by ją wyśmiać, ale tak naprawdę ona
zawsze była gdzieś na orbicie twoich myśli. Wiem też, że w czasie wojny, zawsze
sprawdzałeś listę ofiar i naszych nowych zakładników, chcąc wiedzieć czy
Hermiony na niej nie ma.
- Interesowało mnie całe złote trio! – zaprotestował.
- Tak, ale śmierć Weasleya czy Pottera, może by cię nawet
ucieszyła. Jej na pewno nie… - Pansy uśmiechnęła się złośliwie.
- Dobra! Mogę przyznać, że zawsze uważałem, że Granger jest
za dobra dla Pottera i Weasleya, ale więcej ode mnie nie dostaniesz!
- Teraz to Malfoy! Już nie Granger – zaśpiewała wesoło
Pansy.
Draco wywrócił oczami i otworzył kartonik z babeczkami.
- Nie obrażajmy jej, przyrównując ją do tego nazwiska. Nie
zasłużyła sobie na to.
- Och! Słodki jesteś! Mój mały chłopiec zakochał się w
ślicznej, dobrej dziewczynce… - Pansy była ewidentnie rozbawiona.
- Jeden lunch z Longbottomem i od razu wyraźnie spadł ci
poziom inteligencji. Boje się co będzie dalej – Draco wyszczerzył się do niej
paskudnie.
Pansy wstała, również wciąż uśmiechając się złośliwie.
- Dalej? Dalej pewnie będą małe smoczki z loczkami i
miłością do czytania nielogicznej ilości książek.
- Spadaj stąd, nim rzucę w ciebie babeczką, Panss – ostrzegł,
wskazując na ciastko w swojej dłoni.
- Spadam, bo mam dziś dostawę jedwabiu z akromantuli. A ty
wywal tę rudą łasiczkę, nim narobi ci jakiś problemów z Hermioną – poradziła.
- Nie narobi… - zaczął mówić, ale przerwało mu gwałtowne
uczucie gorąca, które przeszło mu wzdłuż kręgosłupa. Podniósł się ze swojego
krzesła, czując całym sobą, że stało się coś złego.
- Co jest? Nagle zbladłeś jak trup – zmartwiła się Pansy.
- Ja… To chyba zaklęcie. Muszę… - Draco ruszył przed siebie,
z nieuwagi uderzając boleśnie kolanami o kant biurka, nie przeszkadzało mu to
jednak. Biegł pędem do drzwi, a Pansy podążyła tuż za nim, domyślając się, że
stało się coś złego.
Razem wpadli do gabinetu Hermiony, a jej sekretarka i Sebastian Pucey podnieśli
się ze swoich miejsc.
- Panie Malfoy…
- Gdzie jest moja żona? – zapytał od razu.
- Myśleliśmy, że wciąż u pana w gabinecie – przyznał
Sebastian, czerwieniąc się lekko.
- Choler jasna, Pucey! Zabije cię! – warknął na ochroniarza,
odwracając się i biegnąc szybko do windy.
Ledwo jednak przy nie stanął, a Pansy i Pucey dołączyli do
niego, gdy na korytarzu pojawił się mały, srebrzysty byk.
- Pucey, ktoś zaatakował panią Malfoy. To chyba zwykła
klątwa odrętwiająca. Wynosimy ją do atrium i wzywamy uzdrowicieli. Poinformuj pana Malfoya…
Sebastian wyglądał, jakby zaraz miał zemdleć, gdy poczuł na
sobie wściekły wzrok swojego szefa.
Draco zacisnął zęby, próbując nie sięgnąć do szyi
ochroniarza i nie skręcić mu od razu karku. Wiedział jednak, że nie ma sensu.
To on był tu winien… Nie ochronił Hermiony, choć wiedział, że może jej sporo
grozić z rąk jego własnych wrogów.
- Spokojnie, to nie powinno być nic poważnego… - wyszeptała
Pansy, łapiąc go za nadgarstek, gdy wreszcie wsiedli do windy.
Draco rzucił jej ostre spojrzenie. Nie chciał słuchać, że
nic się nie stało. Stało się! Był przerażony na samą myśl, że to mogłoby się
skończyć dużo, dużo gorzej.
Winda wreszcie dojechali do Atrium, a Draco i Pansy wybiegli
z niej zaraz za Puceyem, który krzyczał coś do małego tłumu gapiów. Ludzie
szybko schodzili mu z drogi, chyba widząc jego zdeterminowaną minę – legendy o
tym, jak dobrym był czarodziejem może były trochę przesadzone, ale wszyscy
woleli uniknąć z nim bezpośredniej konfrontacji. Nikt z rozmysłem nie wchodził
mu w drogę. Wreszcie zauważył swoją żonę leżącą na ziemi. Padma Patil trzymała
jej głowę na swoich kolanach, a Ron Weasley pochylał się nad nią, z czułością ściskając
jej dłoń.
- Co jej się stało? – zapytała Pansy, wyraźnie przerażona widokiem przyjaciółki
w takim stanie.
- Przesuń się Weasley! – Draco ledwo się opanował, by go od
niej gwałtownie nie odepchnąć. Na szczęście, Rudy od razu posłuchał i już po
chwili, to on trzymał ją w ramionach, słabą niczym nowonarodzony kociak, ale na
szczęście całą. Zadrżała lekko i wtuliła się w niego, gdy ją podniósł.
- To chyba była jakaś klątwa obezwładniająca. Ja i Ron znaleźliśmy ją na
korytarzu pod główną salą Wizengamotu – opowiadała szybko Padma.
- Odsunąć się! Z drogi! – krzyczał Sebastian Pucey, odpędzając każdego kto chciał
się jej z bliska przyjrzeć.
Draco szedł na tyle szybko, by mieć pewność, że jej to nie
zaszkodzi, ale czuł całym sobą, że musi jak natychmiast znaleźć dla niej pomoc.
- Kominek? Może lepiej… - wtrąciła Pansy.
- Idź przodem i sprowadź Jevonsa! – nakazał jej tonem
nieznoszącym sprzeciwu.
- Za chwilę zjawią się uzdrowiciele! Zostaw ją Malfoy, bo
jej jeszcze zaszkodzisz! – dopiero teraz Draco, uświadomił sobie, że Weasley
podążył za nimi. Nie miał jednak czasu, by go przepędzić. Musiał dostarczyć ją
jak najszybciej do Mirum Pars.
- Hej lwico, słyszysz mnie? – spytał najdelikatniej, jak potrafił, gładząc
lekko jej kark.
- Tak – odpowiedziała słabo, ledwo otwierając oczy.
- Musisz mnie objąć bardzo mocno, dobrze? – Draco postanowił zmienić pozycję,
na taką w której mógłby ją stabilniej trzymać.
- Dobrze… - wyszeptała.
Szybko ją odstawił i obrócił przodem do siebie, po czym uniósł ją, a ona
oplotła go nogami w pasie. Była lekka, jak piórko. Zakleszczyła swoje ramiona
na jego karku i mocno wtuliła nos w jego szyję, wzdychając cicho. Była taka
malutka w jego ramionach i taka bezbronna, że serce mu od tego pękało. Szybko
upewnił się, że trzyma ją tak mocno, jak tylko potrafił, nie sprawiając jej
przy tym bólu.
- Trzymaj się mała. Lecimy – szepnął, wchodząc do kominka. Miał nadzieję, że
nic poważnego jej nie dolegało. Nie przeżyłby poczucia winy, gdyby było
inaczej…
Jevons
trzymał ją w magicznie wywołanej śpiączce, by mieć pewność, że jej ciało
szybciej się zregeneruje. Draco siedział przy łóżku, co kwadrans mierząc jej
gorączkę i rzucając na nią pełną diagnostykę. Pod ich pokojami prawie bez
przerwy kłębił się mały tłum ludzi, a i Pansy nie chciała odejść zbyt daleko,
pilnując go by spał i jadł. Lucjusz był szczerze oburzony tym co się jej stało,
a Potter zrobił awanturę na pół ministerstwa, domagając się natychmiastowego zobaczenia
z Hermioną.
Podobną scenę zrobił Thedore Nott, żądając by Draco go do niej
wpuścił… Pansy musiała go siłą odciągnąć, by Malfoy go przypadkiem nie zabił,
po tym jak Theo zarzucił mu w twarz, że to wszystko jego wina. Wiedział o tym…
Nie potrzebował jeszcze słuchać tego od faceta, zakochanego po uszy w jego
żonie.
Na szczęście zdaniem uzdrowiciela, wystarczyło by Hermiona
dużo wypoczywała, a jej organizm nie powinien odnieść żadnych trwałych
uszkodzeń. Mimo wszystko, patrzenie na nią jak słaba i blada leży w ich łóżku,
budziło ból w jego sercu. Odetchnął z prawdziwą ulgą, gdy się wreszcie
obudziła. Właśnie wyszedł z łazienki po prysznicu, gdy zauważył, że ma otwarte
oczy.
- Jak się czujesz? – zapytał, podchodząc do szafki i zakładając zegarek.
- Bywało lepiej – przyznała szczerze, uśmiechając się blado.
- Zdrowiej szybciej, bo czeka cię jeszcze porządne lanie – Draco chciał
zażartować, czując wewnętrznie prawdziwą ulgę, że już po wszystkim.
- Lanie? – powtórzyła głucho.
- Kto ci pozwolił ruszyć się gdziekolwiek bez ochrony?
- To ministerstwo… Nie sądziłam… - zaczęła się jąkać.
- Myślisz, że za co płacę temu idiocie, Puceyowi? Ma cię nie spuszczać z oka! –
Draco był naprawdę zły na ochroniarza, że pozwolił jej chodzić samotnie po
ministerstwie.
- Och! Tylko go nie zwalniaj! Claudia by się załamała! – zawołała z rozpaczą.
Szczerze zachciało mu się śmiać z jej zachowania. Jakby nie miała
poważniejszych problemów, niż życie uczuciowe jej podwładnych.
- Ktoś cię atakuje ciosem w plecy, a ty pierwsze o co się
martwisz, to jakiś biurowy romansik? Kobiety!
- Wiadomo już kto to był? – zapytała cicho.
- Nie, ale biuro aurorów Kingsleya już się tym zajmuje. Przeprowadzą kontrole
różdżek – wyjaśnił, w duchu ciesząc się, że miała się lepiej.
- Naprawdę? To poważne…
- Gdy nasi dwaj ministrowie magii się dowiedzieli, że ktoś cię zaatakował, to
prześcigali się w wymyślaniu sposobu na złapanie i ukaranie sprawcy. Potter
domagał się nawet, by go do ciebie przyprowadzić.
- Był tu? – spytała z niedowierzaniem.
- Wcześniej go ucałuje, niż pozwolę mu przekroczyć próg naszych komnat! –
zapewnił z mocą. W życiu nie dopuścił by do niej Pottera albo Weasleya.
- Chciałabym to zobaczyć – zaśmiał się.
- Serio przez tyle lat nie zauważyłaś, że jest w tobie tak kompletnie
zakochany? – spytał, trochę niedowierzając, że tak się mogło stać. Musiałaby
naprawdę starać się tego nie zauważyć.
- Nie jest. Myślę, że jest tylko wściekły o to, że już nie
może na mnie polegać. Dużo razem współpracowaliśmy w czasie wojny i pewnie
teraz mu poniekąd tego brakuje. Nie ma się kogo poradzić…- Draco patrzył w jej
twarz, gdy to wszystko mówiła i zyskał pojęcie, że ona naprawdę w to wierzy.
Wciąż nie dopuszczała do siebie myśli, że Potter mógł jej chcieć dla siebie.
- Potter, jest aż chory z zazdrości o ciebie. Ostatnio prawie mnie uderzył, jak
wychodziłem z gabinetu od ojca. Patil znów go powstrzymała – opowiadał
zdarzenie sprzed kilku dni, które jeszcze mocniej umocniło go w przekonaniu, że
nowy minister magii, też należał do fanklubu jego żony.
Hermiona otworzyła lekko usta, wyraźnie zdziwiona.
- Nie wiedziałam…
- Przynajmniej Weasleyowi już powoli mija – Draco nie był pewien, czy to
właściwy moment, by poruszyć ten temat, jednak z drugiej strony był naprawdę
ciekawy jej reakcji.
- Tak myślisz? – spytała, o dziwo bardzo spokojnie.
- A jak sądzisz, co robił z Padmą Patil w ciemnych
zakamarkach Wizengamotu? – kontynuował, cały czas uważnie ją obserwując.
Granger parsknęła śmiechem.
- Ron i takie coś? Niemożliwe! On jest na to za bardzo staroświe… - Widać, że
dopiero po chwili dotarło do niej, co tak właściwie chciała mu powiedzieć.
- Naprawdę? To musiałaś się strasznie wynudzić przez te dziesięć lat! – Musiał
się powstrzymać, by nie ryknąć głośnym śmiechem. Mógł się domyślić, że
Weasley w seksie był tak samo górnolotny jak we wszystkim – czyli wcale.
- Umiem sobie sama zorganizować rozrywkę – uśmiechnęła się
do niego, w taki sposób, że fala ciepła przepłynęła mu wzdłuż kręgosłupa.
- No proszę, jakie nowiny… W każdym razie dobrze, że nie dostajesz depresji od
tego, że on już się pocieszył inną – Draco wiedział, że brzmi teraz dość
głupio, ale przynajmniej to, co powiedział było całkowicie szczere.
- Prawdę mówiąc, cieszy mnie to. Życzę mu jak najlepiej. Teraz martwi mnie ta
sprawa z Ginny... – przyznała, patrząc na niego niemal błagalnie.
Draco westchnął ciężko i przejechał palcami po swoich wciąż wilgotnych włosach.
Jak miał jej odmówić, gdy tak na niego patrzyła? Podpaliłby dla niej świat,
gdyby go teraz o to poprosiła. Przepadł przez te jej słodkie oczy łani i na swoje
nieszczęście był tego coraz mocniej świadomy.
- Dobrze. Nie mam ochoty się o to spierać. W poniedziałek odeśle ją do
eksperymentalnej, a sam zatrudnię jako sekretarkę jakąś starą, brzydką nudziarę
– obiecał jej.
Wyraz jej oczu natychmiast się zmienił, a na jej twarzy zagościł najpiękniejszy
uśmiech, jaki w życiu widział.
Masz przejebane, Malfoy – pomyślał z lekką paniką, mając nadzieję, że ona nie
zauważy, że jest taki spięty.
- Dziękuję!
- Masz u mnie za to dług wdzięczności, lwico – Czuł, że może trochę z nią
poflirtować, skoro tak głośno i wyraźnie powiedziała, że to koniec marzeń o
powrocie do głupiego łasica.
- Niech ci będzie. Która godzina? Dziewczyny umówiły się ze mną o dziesiątej.
- Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci gdzieś się ruszyć? Masz leżeć przynajmniej
do jutra! – zaznaczył z mocą.
- Ale sukienka…
- Pansy coś dla ciebie zamówi. Mam tylko nadzieję, że
wyraźnie zrozumiała moje polecenie dotyczące długości i dekoltu…
Hermiona zaśmiała się pod nosem. Pewnie tak samo jak on, myślała o tym, że
Pansy będzie miała w szczerym poważaniu jego nakazy. Jak zresztą zwykle.
- Skąd wiedziałeś, że dostałam zaklęciem w plecy? – zainteresowała się.
- Unum et anima una – wyjaśnił pokrótce.
- Serio? Myślałam, że daje znać tylko o zranieniach, które wiążą się z upływem
krwi.
- Najwidoczniej nie tylko. Przez chwilę poczułem się, jakby
ktoś mi przystawił gorący kociołek na sam środek kręgosłupa – opowiedziała,
wzdrygając się lekko na samą myśl.
- Twój zastępca wiedział, że jadę do Wizengamotu – przypomniała sobie.
Draco zacisnął szczękę i pięści. No tak… Czego on się spodziewał? Gdy wczoraj
odprowadzał magomedyka do drzwi, wśród małego tłumku ciekawskich stojących pod
drzwiami był też Flint. Draco ledwo się powstrzymał, przed zabiciem go na
miejscu. Doskonale wiedział, że to ten śmieć ją skrzywdził. Na szczęście Blaise
obcesowo chwycił go za fraki i wyprowadził z korytarza, nim Draco choć zdążył
się do niego odezwać.
- Wiedziałem, że to był ten pierdolony Flint! – warknął, nim zdołał się
powstrzymać.
- Naprawdę tak myślisz? – zainteresowała się.
- On i Terence są dla siebie jak bracia. To dlatego mianowałem go na mojego
vice przewodniczącego. Flint wie, że jeśli mi podskoczy, to najpierw oberwie
Higgs – wyjaśnił jej.
- Ministerialne intrygi… - posłała mu blady uśmiech.
- Kiedyś ci opowiem o wszystkich, a teraz możesz wziąć prysznic, nim skrzaty
dostarczą nam śniadanie – odpowiedział swoim uśmiechem, czując się naprawdę
szczęśliwym, że nic jej się nie stało.
Naprawdę chciało mu się śmiać, gdy wspinał się do wieży, w której mieściły
się apartamenty Zabiniego. Granger wygnała go na imprezę, niczym introwertycznego nastolatka, który unikał wyjścia z domu. A może miała już dość jego obecności,
non stop przez kilka ostatnich dni? Nie… Nie wydawało mu się, żeby tak było.
Ich relacja była w porządku. Śmiali się, rozmawiali i swobodnie zadawali sobie
pytania… Mógł nawet uznać, że czuli się nad wyraz dobrze w swoim towarzystwie.
Jednak pod jego skórą wciąż tkwiło coś drażniącego. Ona miała niesamowicie
śliczne usta, a gdy się śmiała lub mówiła coś z zaangażowaniem, często
zahaczała zębami o dolną wargę, co doprowadzało go do prawdziwego szału. Chciał złapać tę
wargę własnymi zębami i gryźć, ssać i całować tak długo, aż im obojgu
zabrakłoby tchu.
Miała też cudowną barwę oczu. Naprawdę niespotykaną. Nie był to brąz, nie złoto, ani
karmel… Godzinami mógłby się zastanawiać nad tym, jaki to właściwie był kolor
i tak nie potrafiłby na to odpowiedzieć. W ogóle jej ciało, też było doskonałe – piersi,
które choć nie wiedział na pewno, wydawałyby się idealnie zmieścić w jego
dłoniach. Seksowna linia bioder i tyłek, który gościł w każdej jednej jego
prysznicowej fantazji… Zachowywał się jak napalony idiota, ale nic nie mógł na to poradzić. Pożądał jej całym sobą, choć było to złe i niewłaściwie. Nie powinien
tak się czuć, po tym do czego był zmuszony w ich noc poślubną i po tym, do
czego zmusił ją samą. Niestety nie potrafił przestać i będąc szczerym z samym sobą - chyba wcale nie chciał.
- Stary! Jak się cieszę, że jesteś! Jak
twoja żonka? – przywitał go Blaise, mocno klepiąc go w ramię. Był już wyraźnie zaprawiony po kilku urodzinowych drinkach.
- Dobrze. Odpoczywa w komnatach. Przesyła
ci życzenia i prezent – Draco wręczył Zabiniemu butelkę drogiej whisky i
voucher na zakupy w jego ulubionym mugolskim sklepie z ubraniami ze skóry.
- Dzięki przyjacielu! Wchodź i się rozgość. Mamy tu dziś wiele samotnych panienek, a Astoria wyraźnie jest jakaś
smutna… – Blaise mrugnął do niego porozumiewawczo.
- To nie mój problem! – warknął pod
nosem, po czym wszedł dalej do komnaty.
Blaise ustawił pod ścianami kilka
stolików z dużym wyborem alkoholi i przekąsek, a na środku pokoju, gdzie zwykle
stała jego sofa, dziś był prowizoryczny parkiet.
- Dobrze, że już jesteś – Pansy
uśmiechnęła się do niego, gdy podszedł bliżej do stolika z alkoholem, przy
którym stała.
- Spora imprezka – Draco spojrzał na pełen
parkiet i kilkanaście osób luźno rozsianych po komnacie.
- Cały Zabini. Wiesz, że lubi się popisywać. Jak się czuje
Hermiona? – zapytała.
- Pansy, byłaś u niej nie dalej jak trzy
godziny temu. Nic się nie zmieniło – Draco uśmiechnął się do przyjaciółki.
- Bo ma dobrego opiekunka – Parkinson
mrugnęła do niego.
- Jasne… - sarknął pod nosem, częstując
się whisky.
- Cześć wam! – Milicenta Bulstrode
podeszła się przywitać.
- Hej Millie, świetna bluzka – pochwaliła
Pansy.
- Z mojej najnowszej kolekcji. Jak się
miewa Hermiona, Smoku? – zapytała uprzejmie.
- Lepiej, dzięki, że pytasz – odparł
zdawkowo.
- Jeśli tylko się dowiecie, kto jej to
zrobił, to dajcie mi znać. Szybko to załatwię! – Milie wymownie podwinęła
rękawy.
Draco chciał jej coś odpowiedzieć, jednak
nie zdążył, gdy przy ich stoliku zjawiła się rozchichotana Tracey Davis.
- Fajnie was widzieć. Jak się miewa twoja
żona Draco, czy wszystko już u niej w porządku? – zapytała wesoło.
- Ma się doskonale, dzięki – Draco czuł
się coraz mocniej zirytowany, tym, że wszyscy go pytali o to samo.
- Się macie! – Davide Ress podszedł do
nich i przyjaźnie poklepał Draco po plecach. – Jak tam się miewa pani Malfoy,
stary? Lepiej z nią? – zagadnął.
- Tak – odwarknął Draco. – Wybaczcie mi
na chwilę, ale muszę do łazienki – skłamał, chcąc się uwolnić od tych wiecznych
pytań.
Nie chodziło o to, że ich troska o
Hermionę mu przeszkadzała. Po prostu, każde jedno takie pytanie, przypominało mu
o tym, że zostawił ją samą na dole. Chyba powinien jak najszybciej do niej
wrócić… Chciał jak najszybciej do niej wrócić.
Gdy wyszedł z łazienki, nieomal od razu
wpadł na wyraźnie czekającą na niego Astorię. Ledwie zdusił serię brzydkich
przekleństw na jej widok.
- Cześć – przywitała się cicho.
- Cześć, mogę przejść? – zapytała, bowiem
kobieta ewidentnie stała mu na drodze.
- Pogadamy? – zapytała, robiąc krok w
jego stronę.
- Niestety nie rozmawiałem jeszcze z
ojcem o twojej sprawie – westchnął z irytacją.
- Ja… Myślałam, że możemy pogadać… No
wiesz… Tak bardziej prywatnie. Przyszedłeś tu bez niej, więc chyba też
pomyślałeś… Może moglibyśmy pójść do mnie… - Astoria wyciągnęła dłoń w stronę jego twarzy.
- Chyba kpisz Greengrass! Nawet o tym nie
myśl! – Draco obcesowo złapał ją za nadgarstek, po czym niezbyt delikatnie
przesunął ją w stronę ściany i szybko odszedł. Nie miał zamiaru mówić nic
więcej na temat jej niedorzecznej propozycji.
Wrócił do głównej komnaty, gdzie wyraźnie
coraz mocniej pijane towarzystwo bawiło się w najlepsze.
Pansy nadal stała przy stole i popijała
swego drinka, wyraźnie niespokojna. Draco postanowił znów do niej podejść, gdy
nagle tuż przed nim zmaterializował się Marcus Flint.
- Z drogi, śmieciu! – Draco warknął na
niego, bliski sięgnięcia po różdżkę.
- Tak witasz wszystkich swoich kumpli,
Malfoy? – Marcus posłał mu złośliwy uśmieszek.
Blondyn zacisnął szczękę.
- Nie jesteśmy kumplami, Flint!
- Och… Serio? No trudno! Chyba jakoś to
przeżyję – Marcus wciąż uśmiechał się złowieszczo. - Jak tam się czuje twoja śliczna żonka?
Wyzdrowiała już?
Draco poczuł, jak czerwona mgiełka
zakrywa mu wzrok. Niewiele mu brakowało, by zabić tego drania tu i
teraz. Niestety – za dużo świadków, by mogło mu to ujść
na sucho.
- Jeśli się dowiem, że maczałeś w tym
palce, zdmuchnę ci ten pusty łeb przy samej dupie, gnido! – wysyczał, patrząc
prosto w oczy Flinta.
- Spokojnie Malfoy! – Marcus uniósł dłonie
w geście poddania. – Nie tknąłem twojej małej gryfoneczki nawet palcem… Zresztą
podobnie jak i ty – uśmiechnął się cwaniacko.
- Przestań bredzić i zejdź mi z oczu! –
poradził mu cierpko Draco.
- Wiesz jakim departamentem kieruję,
prawda? Mam wgląd w wiele ciekawych dokumentów takich jak np… Zaklęcie Łoża.
Powiedź no Malfoy, czy twoja żona ma od trzech tygodni okres, że nie staracie
się gorąco wypełniać polecenia twojego ojca?
Draco poczuł, jak w jednej sekundzie sztywnieją mu wszystkie
mięśnie. Zupełnie zapomniał, że Flint mógł mieć wgląd w papiery, które pokazywały
mu, jak często on i Hermiona uprawiali ze sobą seks. To było doprawdy
obrzydliwe.
- Nie twój zasmarkany interes, Flint! –
Naprawdę czuł, że jest na skraju swojej samokontroli.
- Niby nie mój, ale będę musiał przekazać
twojemu ojcu te dane. Taka praca – Flint roześmiał się naprawdę paskudnie, po
czym wyminął Malfoya i szybko się oddalił.
Draco wziął trzy krótkie oddechy, z całej
siły zaciskając swoje pięści. Jeśli jego ojciec faktycznie dowie się o tym, że
nie podejmował kolejnych prób przespania się z Hermioną, jak nic wymyśli coś
okropnego, by ich do tego zmusić. Na samą myśl o kolejnym, wymuszonej na niej
seksie, robiło mu się niedobrze.
Ponownie podszedł do Pansy i od razu
sięgnął po whisky, potrzebując solidnego drinka, na ukojenie nerwów.
- Co ten pieprzony dupek ci powiedział,
Smoku? Jesteś czerwony niczym bluzka Tracey – Pansy patrzyła na niego uważnie.
- Nic takiego… Spytał tylko o Hermionę, a
wiesz, że nie chcę by się do niej zbliżał – wyjaśnił naprędce, zaraz potem
wlewając bursztynowy płyn do swoich ust.
- Siema Smoku! – wyraźnie pijany Theodore
Nott poklepał go mocno po ramieniu.
- Radzę ci odejść, Nott. Nie jestem w
nastroju – ostrzegł go Draco.
- Coś taki najeżony? Napij się jeszcze! –
Theo zachwiał się lekko, sięgając do stołu po butelkę ginu.
Draco postanowił go zignorować i
kontynuować picie. Wiedział, że to niezbyt rozsądne, zważywszy, że w jego łóżku
leżała kobieta, której niemal obsesyjnie pragnął, ale i tak czuł, że potrzebuje
dziś znieczulenia…
Tracey i Milie znów do nich podeszły, by
uzupełnić swoje szkło i pogawędzić z Pansy.
- Więc… Jak się miewa Hermiona? – zapytał
Theodore, wgapiając się ponuro w Dracona.
- Ma się świetnie – odpowiedział zimno blondyn.
Theodore pochylił się lekko, tak blisko
by tylko Draco mógł go usłyszeć.
- Ty pewnie też. Widziałem, że Astoria
poszła za tobą do łazienki. Miło wam było?
- Odpierdol się Nott, albo zaraz
oberwiesz! – warknął ostrzegawczo. – Zamieniłem tam z nią dwa słowa, to wszystko!
Theodore odsunął się od niego i
uśmiechnął szyderczo.
- Zapewniałeś nas wszystkich, że jeśli to ty
poślubisz Granger, to będziesz miał ją w dupie. Więc jak to właściwie jest? Jest jakaś szansa,
że mi ją wypożyczysz na jedną noc, skoro ona cię tak naprawdę nie interesuje? Ile by to mogło mnie kosztować?
Nim zdążył się powstrzymać, z całej siły
cisnął swoją whisky o podłogę i ruszył na Theodora, pragnąc tylko jednego - zabić go i to z zimną krwią. Jak ten pieprzony palant, mógł pomyśleć, że byłby
skłonny sprzedać mu swoją żonę, niczym tanią dziwkę? Hermiona była
najwspanialszą kobietą, jaką spotkał w swoim życiu, a ten mały, popierdolony
śmierciożerca, sądził, że mógł ją dostać? Musiałby przejść po jego trupie, by
móc to osiągnąć!
Chciał w jednej chwili doskoczyć do Theodora Notta i zatłuc go
gołymi pięściami, ale Tracey i Milie jednocześnie mocno złapały go za
ramiona i odciągnęły do tyłu. Pansy w tym samym czasie chwyciła Theo za
koszulę i pociągnęła w stronę drzwi, choć Nott mimo upojenia alkoholowego, sam
wyraźnie widział, że lepiej jest się szybko zmywać, jeśli chciał ujść dziś z życiem.
- Trzymaj się od niej z daleka, ty
chory pojebie, albo mnie popamiętasz! – krzyknął za nim Draco, próbując uspokoić swój gwałtowny
oddech.
- Spokojnie Smoku, już go tu nie ma –
pocieszała go Tracey.
- Nottiemu odpierdoliło totalnie na punkcie
Hermiony – Milie z dezaprobatą pokręciła głową.
- Niech nie wchodzi mi w drogę, albo
rozniosę go w pył! – ostrzegł Draco, powoli wracając do stabilności.
- Przekażemy mu to jutro, gdy
wytrzeźwieje – zapewniła Tracey, szybko napełniając kolejną szklaneczkę z
whisky i podając ją Malfoyowi.
- Wszystko w porządku? – zapytała Pansy,
wracając do ich towarzystwa.
- Tak – odburknął Draco, znów szybko
wlewając w siebie drinka. Ten wieczór był kompletnie do dupy…
- Hej stary! Widziałem akcję z Nottem.
Czym cię tak wkurzył? – zapytał Zabini również podchodząc do nich.
- Mówił coś o tym, że chciałby pożyczyć
jego żonę – zachichotała Tracey, jednocześnie wdzięcząc się do Zabiniego.
- To naprawdę ma szczęście, że wyszedł stąd o własnych siłach.
Zabiłbym, gdyby ktoś chciał mi odebrać moją kobietę! – Blaise niezgrabnie
zarzucił ramię na barki Pansy i przyciągnął ją mocno do siebie.
- Weź się odpierdol! – oburzyła się
kobieta, próbując się uwolnić z jego uścisku.
- No co ty, Zabb… Przecież Pansy ma już
kogoś nowego! – Tracey posłała Parkinson złośliwy uśmieszek.
- Że co? – spytał półprzytomnie Zabini.
- Odejdź od niej Blaise – poprosił Draco,
widząc wyraźny dyskomfort przyjaciółki.
- O czym ona mówi? – Zabini wyglądał na
coraz mocniej wkurzonego.
- O niczym. Daj mi spokój! – poprosiła
chłodno Pansy.
- Dlaczego ostatnio mnie unikasz i do
mnie nie przychodzisz, choć wysyłam ci wiadomości? – Blaise delikatnie
pogłaskał ją po policzku.
- Mówię ci, że ona umawia się już z innym
– zawołała głośno Tracey. – Sama widziałam, jak wychodzi codziennie na lunche z
Longbottomem z Feniksów!
- Co?! – Na twarzy Zabiniego od razu
pojawiła się zimna furia.
- Odejdź od niej Zabb! Nie będę się
powtarzał! – ostrzegł Draco, robiąc krok do przodu, by w razie czego móc szybko
odciągnąć swoją przyjaciółkę od jej byłego faceta.
- To już nie jest twoja sprawa… To koniec
Zabini. Z nami. Definitywny koniec - powiedziała cicho Pansy, wyraźnie bliska
łez.
- Ty dziwko! – Blaise złapał ją mocno za
ramię, szarpiąc nią bez opamiętania. – Ledwo co zabiłaś nasze dziecko, a już
rozkładasz nogi przed innym? Ty mała, puszczalska… - Nie zdążył dokończyć,
bowiem Draco doskoczył do niego i powalił go jednym, silnym ciosem prosto na ziemię.
- W tej chwili ją przeproś, albo cię
zabije! Jak śmiesz ją o coś oskarżać, jak to wszystko było twoją winą, Blaise! –
krzyczał Draco.
Zabini mimo mocnego wstawienia po kilku
drinkach, zwinnie skoczył na nogi i z całej siły przyłożył Draconowi z pięści w
twarz. Blondyn od razu poczuł jak pęka mu dolna warga, a krew napływa do ust.
Od razu tuż obok niego pojawiła się wyraźnie rozhisteryzowana Astoria,
krzycząc coś niezrozumiale i próbując go przytulić. Draco odepchnął ją od siebie,
szykując się do kolejnego ciosu wymierzonego w Zabiniego, gdy stojąca obok
Milicenta i jej mocny prawy sierpowy od razu posłał Zabiniego z powrotem na
glebę.
Astoria ponownie doskoczyła do Dracona,
krzycząc coś o krwi i konieczności pomocy.
- Odpierz się Greengrass, albo zaraz cię przeklnę! –
zagroził jej Malfoy, szorstko ocierając krew z ust.
- Dość tego, Asti! Pogarszasz sprawę! –
Bulstrode sprawnie chwyciła Greengrass w talii i uniosła nad ziemią, po czym
wyniosła ją w stronę łazienki.
- Masz się z nim więcej nie spotykać
Pansy, albo… - Zabini również miał rozciętą wargę i wyraźnie krwawił z nosa.
- To z tobą nigdy więcej się nie spotkam!
Nigdy ci nie wybaczę, że uderzyłeś Draco! – zawołała Pansy przez gęsto płynące
łzy.
- To on zaczął! – oburzył się Blaise.
- I skończyłem! Z tobą. To koniec naszej
przyjaźni. Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj, albo gorzko pożałujesz! –
oznajmił mu z pogardą blondyn.
Zabini otworzył usta, najwyraźniej w
szczerym szoku. Przyjaźnili się ze sobą od wczesnego dzieciństwa i taka
deklaracja ze strony Malfoya, zapewne mocno go zszokowała.
- Chodźmy stąd – poprosiła Pansy, łapiąc go
pod ramię.
Draco nie miał zamiaru się opierać i ruszył razem z nią do drzwi. W duchu myślał jednak tylko o tym, że miał szczerą nadzieję, że Hermiona nie poczuła, że go zraniono przez łączącą ich więź. Naprawdę ostatnim czego chciał, było dokładanie jej kolejnych zmartwień, w obliczy tego wszystkiego co ostatnio zmuszona była przejść. I tego, co jeszcze na nich czekało.


Czytam!❤
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam jak w opowiadaniach dramione pojawia się wątek tego, że Draco od zawsze był zaintrygowany Miona.❤❤
UsuńJest to dla mnie bardziej naturalne, że dawna fascynacja zmieniła się w uczucie niż nagły grom z nieba 😊
Jak mogłaś zakończyć rozdział w momencie gdy wiemy CO JUZ ZARAZ się wydarzy?🤦🏻♀️😅
Tym bardziej czekam na kolejny rozdział!
Wesołych Świąt 🐣
Magicznie pozdrawiam
Jej ❤️❤️
OdpowiedzUsuńUwielbiam 🥰
OdpowiedzUsuńJestem! :D
OdpowiedzUsuńCudooo 🥰🥰 jak ja tęskniłam za ROS❤️
OdpowiedzUsuńSmoku taki troskliwy słodziak 🥰
Czekam z niecierpliwością na ich pierwszy pocałunek!
Uwielbiam 🤗❤️
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału! ❤️Cudownie jest czytać tą historię z innej perspektywy i odkrywać uczucia/myśli Draco i wydarzenia z którymi musiał się zmierzyć.
OdpowiedzUsuńWesołych świąt 🐣❤️
Uwielbiam dawkę emocji od Venika!
OdpowiedzUsuń💚 Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
I przesyłam MOC 💪🏻
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ 💚
#wenadlanowości 💚
#WENADLAVENIKA 💚
Strasznie się cieszę na ten rozdział:))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł tego, że Draco interesował się Hermiona wcześniej - to takie urocze. Chociaż nie spodziewałam się tego. Pansy na szczęście wie o nim dużo:P
On wie jak to się skończy. Malfoy coraz bardziej zauroczony swoja piękną żoną. Martwi się o nią i dba na swój pokręcony sposób.
Scena na urodzinach Zabba mocna - taka dla nas nowość. Lekko to Draco tam nie miał tak samo jak Pansy. Zabb i Teo przeszli tam sami siebie;//
Zdecydowanie nie mogę się doczekać co będzie dalej:P
Spokojnych Świąt!
Buźka:**
Wesołych świąt 🐣🐤🐥🐣 Dziękujemy Venik za taki prezent 😘
OdpowiedzUsuńCzyli to była miłość od pierwszego wejrzenia :) zdrowych i spokojnych świąt!
OdpowiedzUsuńŁooo... No to się podziało 😳 niby znane a zawsze coś nowego 😁 super rozdział 😁😳😳😳
OdpowiedzUsuńJeju, już nie mogę wytrzymać do następnego rozdziału! Tyle się tu podziało 😯
OdpowiedzUsuńWesołych świąt 💕
Czapki z głów! Rozejm oczami Draco jest jeszcze bardziej ekscytujący! Kto się spodziewał że to człowiek z taką pasją;) uwielbiam go;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Draco to taki zajebisty facet💕 Wesołych Świąt 🐥🐣
OdpowiedzUsuńAaaaaaa! Zbliżamy się do mojego wyczekiwanego momentu.. Ty wiesz!
OdpowiedzUsuńUwielbiam rozmowę Pansy i Draco - o Hermionie :D Uwielbiam myśleć, że tak Draco myślał o niej... po prostu uwielbiam!
No i Astoria.... Drażni mnie :D
Urodziny Zabba to jakiś dramat... Niektórzy nie powinni pić alkoholu :D
W ROS uwielbiam jego relację z Hermioną, ale też Pansy. Ona widzi więcej. I bardzo jest mi jej szkoda I wychodzi na to, że on już wcześnie zwracał uwagę na Hermionę. Może nie W bardzo fizyczny sposób, ale jednak. Czekam na next
OdpowiedzUsuńCudowny prezent świąteczny!❤️ Zapomniałam już, jakie to były dzikie akcje i przez co musieli przechodzić 😅 Oczywiście muszę powtórzyć to po raz setny, że kocham relacje Draco i Pansy, jak bardzo o nią dba o się o nią martwi. Blaise mnie tu cholernie wkurzał i gdyby nie to, że się zrehabilitował na końcu to bym serio go tu nienawidziła. Za to, jak potraktował Pansy, jak potem napierdzielił tych głupot Hermionie... No dzban! Ah, no i fajnie było poczytać o tej imprezie w końcu 😁 Wiemy przez co musiał przejść Draco i jak wszyscy dookoła go wkurzali. On naprawdę nie miał łatwego życia z nimi wszystkimi. Theo też mnie tu wkurzał niemiłosiernie, ale też się chłopak na końcu zrehabilitował, ale za ten tekst o wypożyczeniu Hermiony... No bym mu nakopała do dupska! A Flintowi jeszcze bardziej mam ochotę zrobić krzywdę. Popieprzony psychol i tyle!
OdpowiedzUsuńAh, no i Draco zakochany mąż ❤️ Naprawdę kradnie tu moje serce tymi przemyśleniami i rozmową z Pansy o Hermionie 😍 I to jak troskliwie się nią zajął o przejął, że stała się jej krzywda. Ah, gdyby ona widziała, co on wtedy przeżywał...
Wesołych świąt kochana! 🐇🐣🐑
Ooo jak słodko, Draco jednak od zawsze ciągnęło do Herm💚 rozmowa smoka i pansy to cudo, a to jak się opiekował i martwił o Herm już kompletnie kładzie mnie na łopatki! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!!
OdpowiedzUsuńWesołych świąt 🌷🍀🐑🐣🐇
Czekałam z utęsknieniem na ten rozdział!
OdpowiedzUsuńZa pierwszym razem strasznie zaintrygowało mnie co tak naprawdę stało się na tej imprezie.. nie pomyliłam się myśląc, ze były to same niemile akcje.
Draco taki zauroczony, lubię bardzo kiedy przyznaje, ze jego zainteresowanie Herm trwa dużo dłużej niż myślimy :D
Z niecierpliwością czekam na więcej❤️ A tymczasem, Wesołych Świąt!!😍
Widać jak Pansy wspiera Draco 😏
OdpowiedzUsuńO jaaaa ale ja uwielbiam ta scenę kiedy gna do niej, bo wie ze coś sie wydarzyło!!!
OdpowiedzUsuńTo takie słodkie ❤
I to że obronił Pansy, skończył z Zabbem, jak zgodził się na odesłanie Ginny i to jak opiekował się żoną ❤
Oj kocham tego Draco, kocham, kocham ❤
Piękny a ta awantura na końcu, no szok taki odgrzany kotlecik jest mniam
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne i zdrowych spokojnych wesołych świąt Wielkanocnych
Uwielbiam gdy Draco już od najmłodszych lat fascynuje się Hermioną a tutaj, że jeszcze przed tiara przydziału wow! Faceci po alkoholu bywają beznadziejni serio.. bardzo szkoda mi Pansy a Zabini zachowuje się jak pies ogrodnika.
OdpowiedzUsuńTeż to uwielbiam! Teraz już lepiej się wyczułam jak ją pierwszy raz zobaczył podczas ceremonii ! Fascynacja od małego, wyglada jak bogini i jeszcze zostaje jego żona 😀 w czepku urodziny ten Draco 😀
UsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńDobry rozdział, nawet bardzo dobry!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział 😍
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i kolejny wiadomości się rozwiązały czyli co wydarzyło się na przyjęcie urodzinowym Blaise. Najpierw rozmowy Draco z Theo i Astoria a na końcu rozłoszczony Blaise o to że Pansy umawia się z innym mężczyzną. Gratulacje za postawą wobec przyjaciółki którą obronił.
OdpowiedzUsuńTheo i Astoria to mnie zaczynają denerwować a jeszcze po tych zajścia to koniec świata i naprawdę się nie dzieje się Draco że i oni od niego oberwali.
💐Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek 💐
Przesyłam Moc 💪💪🔥🔥
#WENADLAOPC-ROS🌹💝
#WENADLATNMŻ🌹💝
#WENADLAPRZYRZECZONA🌹💝
#wenadlanowości🔥🔥❤️❤️
Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlanowosci❤
❤Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlaWTŚ ❤
#wenadlanowosci🔥🔥🔥🔥
Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlanowosci❤
💐Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek💐
OdpowiedzUsuńPrzesyłam Moc 💪💪🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS 🌹❤️
#wenadlaTNMŻ🌹❤️
#wenadlanowości🌹❤️
💚Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ💚
#wenadlanowosci🔥🔥🔥🔥
❤Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlaWTŚ ❤
#wenadlanowosci🔥🔥🔥🔥
❤Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlaWTŚ ❤
#wenadlanowosci🔥🔥🔥🔥
Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlanowosci❤
💚Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS 💚
#wenadlaTNMŻ💚
#wenadlanowosci🔥🔥🔥🔥
💖🌹Codzienna dawka dobrej energii od
OdpowiedzUsuń#venetiiomaniaczek💖🌹
Przesyłam Moc💪🔥💪🔥
#WENADLAOPC-ROS💖🌺
#WENADLATMNŻ💖🌺
#wenadlanowości🔥🔥🔥
❤Codzienna dawka dobrej energii od #venetiiomaniaczek
OdpowiedzUsuńI przesyłam MOC 🔥🔥🔥🔥🔥
#wenadlaOPC-ROS ❤
#wenadlaTNMŻ❤
#wenadlaWTŚ ❤
#wenadlanowosci🔥🔥🔥🔥
O matko, nie lubię takiego Blaisa :/ masakra jak mnie wkurzył :/ za to lubię zazdrosnego Malfoya. 😃 biedna Pansy ...
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam Pansy i Draco 😄
OdpowiedzUsuńTo nawet słodkie, że Draco od zawsze interesował się Hermioną i teraz przeogromnie się o nią martwi i troszczy, gdy dzieje się jej jakaś krzywda, a nawet czuł się źle gdy sam wyszedł na imprezę, której przebieg od zawsze mnie ciekawił i teraz już wiem! Flint jest okropny, nie wiem jakim cudem Draco mu za to nie przyłożył, natomiast Nottowi się należało jeszcze bardziej!! Nie wiem jak mógł poprosić o wypożyczenie Hermiony, tragedia..
Całe urodziny to jedna wielka tragedia, Blaise jest po prostu tutaj okropny, nie rozumiem, jak on może traktować tak Pansy po tym wszystkim, na szczęście ona ma cudownego przyjaciela, który stanął w jej obronie