Dedykacja: Dla Emilii S. - dziękuję, że zawsze komentujesz!
Ostrzeżenie - Rozdział zawiera mocną scenę 18+
Gruba Dama uśmiechnęła się
promiennie na jej widok, a Hermiona odwzajemniła
jej uśmiech.
- Witaj moja droga! Jak dobrze, że do nas wróciłaś!
- Dziękuję bardzo, naprawdę miło jest tu znów być. Hasło to: Śmierć zdrajcom.
Gruba Dama zaśmiała się cicho i mrugnęła porozumiewawczo nim otworzyła przejście.
- Witaj moja droga! Jak dobrze, że do nas wróciłaś!
- Dziękuję bardzo, naprawdę miło jest tu znów być. Hasło to: Śmierć zdrajcom.
Gruba Dama zaśmiała się cicho i mrugnęła porozumiewawczo nim otworzyła przejście.
W pokoju panował przyjemny
półmrok, rozświetlany tylko przez dwie małe lampki i płonący w kominku ogień. To
właśnie przed kominkiem zajęli miejsce jej
koledzy. Parvati z nogami podciągniętymi pod siebie, siedziała w jednym z
foteli i w ciszy wpatrywała się w płomienie. Seamus i Dean zajmowali razem kanapę
i właśnie sporządzali listę
potencjalnych kandydatów do drużyny Qudditcha, jako że Dean został w tym roku
jej nowym kapitanem.
Neville ulokował się w drugim fotelu i całą swoją uwagę skupiał obecnie na najnowszym podręczniku do Zielarstwa. Była to scena jednocześnie podobna, a mimo to tak bardzo inna od tego, co widziała przed chwilą w salonie Ślizgonów. Kanapa, kominek, płonący wesoło ogień i grupa prawie dorosłych ludzi, którzy wciąż próbowali się pozbierać po okropieństwach dopiero co przeżytej wojny. Gryfoni byli razem, wspierali się i mogli zawsze na siebie liczyć, ale każdy z nich sam poszukiwał najlepszego sposobu na uporanie się z własną traumą. U ślizgonów wszyscy nadal tłoczyli się dookoła Malfoya, jakby ten był epicentrum ich wszechświata. Przypomniał jej się histeryczny ton Tracey Davis i jej wołanie: „Draco! Zrób coś! Zareaguj!”. Czy oni naprawdę wierzyli, że Malfoy jakoś ich ochroni? Miała nadzieję, że on sam w to nie wierzył. Nie mógł nic zrobić. Wojowała z nim przez wszystkie lata szkoły i była gotowa na kolejną wojnę, jeśli zajdzie taka potrzeba. Mimo wszystko, gdzieś w głębi duszy wciąż żywiła cichą nadzieję, że to wcale nie będzie konieczne. Nie skakała z radości, na myśl o tym, że przyjdzie jej udawać tę emocjonalnie wyjałowioną wredną jędzę i sadystkę. Niestety nie było innego wyjścia. Tak musiało być. Musieli się jej bać i musieli ją nienawidzić. Zresztą mało ją obchodziły ich uczucia względem niej. Najbardziej jej zależało na rezultatach. A rezultaty mogły być różne. Szczerze nie spodziewała się, że po tym wszystkim co się wydarzyło, ślizgoni nadal będą tak ślepo zapatrzeni w Malfoya. Wręcz przeciwnie, była pewna, że będzie w stanie szybko ich zbuntować przeciwko niemu, a potem będzie mogła bez przeszkód przeprowadzić swój plan... Obawiała się jednak, że to wcale nie będzie takie proste. Najłatwiej byłoby zawrzeć prostą ugodę z tym przemądrzałym Księciem Slytherinu. Niestety nie robiła sobie złudzeń. Chłopak, a właściwie już mężczyzna, na pewno nie był skłonny do wchodzenia z nią w jakiekolwiek układy. Jedyne co mogło jej w tej chwili pomóc, to znalezienie choć jeszcze jednego jego słabego punktu! Narcyza Malfoy była zbyt daleko, by mogła non stop używać jej jako źródła nacisku. Zresztą Draco w każdej chwil mógł ją gdzieś ukryć i wtedy Hermiona straciłaby całą swoją władzę nad nim. Potrzebowała czegoś jeszcze, a najlepiej czegoś mocnego. To poniekąd dlatego w jej głowie zrodził się plan na przydzieleniem skazańcom opiekunów. Dawało jej to pewne pole do rozpoznania terenu. I miała nadzieję, że jakoś jej pomoże…
Wzięła głęboki oddech i pomasowała swój sztywny, obolały kark. Przypuszczała, że jej misja może wymagać kolejnych ofiar. Liczyła się z tym, choć miała cichą nadzieję, że nie będzie musiała naprawdę komuś zniszczyć życia.
- "Po nas choćby potop…" – zacytowała w myślach i uśmiechnęła się lekko sama do siebie.
Martwiła się, że może wpędzić tę czwórkę wspaniałych, młodych, dzielnych ludzi siedzących właśnie przed kominkiem w ich pokoju wspólnym, w jeszcze większą traumę. Nie chciała tego, ale to też było ryzyko, które musiała podjąć. No cóż… kolejna znana sentencja mówi o tym, że to cel uświęcał środki.
- Hej Herm, już się martwiliśmy! - Parvati pierwsza ją zauważyła.
- Okazało się, że ślizgoni lubią sobie trochę pogadać – zażartowała, podchodząc do nich i wciskając się na kanapę pomiędzy chłopaków.
- To musiało być serio okropne… - stwierdził kwaśno Neville.
- Było świetnie! Szkoda, że nie widzieliście ich min, gdy im powiedziałam, że będę mogła ich za karę odsyłać do Azkabanu! – Hermiona zachichotała.
- Naprawdę możesz to zrobić? – zdziwił się Dean.
- Owszem i wy też będziecie mogli! – uśmiechnęła się do nich tajemniczo.
- Poważnie? Chcesz nas wciągnąć w tę swoją grupę stworzoną przez ministerstwo? – dopytywała Parvati, a w jej oczach błysnęła ekscytacja.
- Oczywiście! Kogo jak nie was? Tylko wam ufam… - Hermiona złapała Deana i Seamusa za ręce i uścisnęła je, chcąc tym gestem wzmocnić przekaz swoich słów.
- Przecież wiesz, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby ci pomóc! – zapewnił ją gorliwie Neville.
- Doskonale! – Hermiona puściła chłopców i klasnęła w dłonie, a na jej kolanach pojawiła się rolka pergaminu.
- Co to? – zapytał Seamus.
- Moja mała lista… - Rozwinęła pergamin i wyjęła z szaty swoją różdżkę.
- Tylko szczęściu ślizgonów podpisało ugody? – wtrącił Dean.
- Dziewięciu. Mamy jeszcze trzech z szóstego roku. Zajmie się nimi Ernie, ale chciałabym, żeby Neville mu pomógł…
- Ja? – zdziwił się Longbottom.
- Dokładnie tak – Hermiona uśmiechnęła się do niego – Konkretnie to chciałabym, żebyś został opiekunem Astorii Greengrass.
- Co? – Neville wyglądał na nieźle skonsternowanego.
- To młodsza siostra Dafne Greengrass, tej którą w czasie Wielkiej Bitwy przygniotła zawalona ściana w korytarzu na szóstym piętrze… - wyjaśniła Parvati.
- Wiem kto to jest. Wszyscy wiedzą. To podobno nowa dziewczyna Malfoya – prychnął z pogardą Longbottom.
- Niby oficjalnie nie, ale wszyscy o nich plotkują… - znów wtrąciła się Patil.
Hermiona uśmiechnęła się w duchu. Też słyszała te pogłoski.
- To jak? Zgadzasz się?
- Niby co ja miałbym z nią robić? – Neville nie wyglądał na przekonanego.
- Szczegóły omówię wam później, zapewniam jednak, że nie będziecie musieli robić nic wbrew własnej woli.
- No dobra, to zgoda. – Jego głos wciąż brzmiał nieco niepewnie.
- Dean i Seaumus, wy musicie się dogadać między sobą. Do wyboru macie Tracey Davis i Pansy Parkinson.
Chłopcy spojrzeli po sobie szczerze zdziwieni.
- Mam się opiekować ślizgonkami?
- No tak! Postanowiłam, że zabawnie będzie zrobić pary mieszane, tak więc wam przypadną te dwie, małe fląderki…– Hermiona wyszczerzyła się do nich przekornie.
- To ja chce Parkinson! Davis to straszna żmija… - burknął Dean.
- No weź stary! W życiu jej nie upilnuję! - Seamus wyglądał na niepocieszonego.
- Nie martw się . Ona na razie spędzi z trzy dni w Skrzydle Szpitalnym, a potem będzie odrabiała szlaban od McGonagall, a następnie ten ode mnie.
- Czemu jest w szpitalu? Zrobiłaś jej coś za to, że nazwała cię… - Parvati w ostatnim momencie się zawahała. - … no wiesz jak, przy całej szkole?
- Sama sobie coś zrobiła… – Hermiona wzdrygnęła się lekko, przypominając sobie pokrytą oparzeliną twarz ślizgonki. Mimo wszystko miała nadzieję, że pani Pomfrey udało się ją wyleczyć.
- Dobrze, niech już będzie. Mogę zostać tym całym opiekunem Davis – mruknął Finnigan.
- Super! Parvati, ty masz do wyboru Notta lub Ressa…
- Sama nie wiem Hermiono czy to dobry pomysł, oni mnie nie znoszą, nie będą się słuchać…
- Zapewniam cię, że będą. Nie proponowałabym ci tego, gdybym nie była pewna, że podołasz. – Wychyliła się i lekko uścisnęła przedramię Parvati, chcąc dodać jej otuchy.
Patil w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko.
- To wolę Notta, jest chyba normalniejszy.
- Idealnie! - ucieszyła się Hermiona, zapisując wszystko za pomocą zaklęcia na swoim pergaminie.
- Jest nas za mało… - zauważył Neville.
- Liczę na to, że w takim wypadku Ressa weźmie Susan Bones, a Ernie ma załatwić opiekunów dla pozostałej dwójki szóstoklasistów.
- To ty weźmiesz Malfoya. – Bardziej stwierdziła, niż zapytała Parvati.
- Nie. Ja biorę Zabiniego. Dla Malfoya mam kogoś specjalnego… - Hermiona nie mogła sobie podarować złośliwego chichotu.
- Kogo? – dopytywał Dean.
- Zobaczycie jutro na pierwszym spotkaniu. O szesnastej w starej auli na poddaszu.
- Wyjaśnisz nam teraz na czym ta cała opieka będzie polegała? – poprosił Neville.
- Głównie będziecie musieli pilnować, by oni robili to co się im każe. W każdy poniedziałek będą siedzieć przez dwie godziny w auli i słuchać przeraźliwie nudnego wykładu na temat resocjalizacji. Ministerstwo obiecało przysłać kilku emerytowanych aurorów żeby ich pomęczyli swoim monotonnym gadaniem.
- My też będziemy musieli tego słuchać? – spanikował Dean.
- No coś ty! – zaśmiała się Hermiona – Będziemy siedzieć w pokoju obok i zajadać podwieczorek. Musimy tylko dopilnować, żeby wszyscy nasi podopieczni dotarli na miejsce i by żaden z nich z niego nie uciekł.
- To powinno być dość łatwe… - stwierdził krótko Neville.
- W środy będzie trochę gorzej, bo będziecie musieli przy nich posiedzieć. Będą mieć za zadanie uzupełniać swój dziennik aktywności z całego tygodnia. Co robili, gdzie byli i tym podobne. Dodatkowo będę miała dla nich do rozwiązania różne quizy i zagadki na inteligencję. W każdym razie, wy będziecie musieli sprawdzać czy się nie obijają i wszystko notują.
- To też nie wydaje się trudne… - zauważył Seamus.
- Bo nie będzie. To w soboty będzie najgorzej. Rano będziecie musieli im towarzyszyć w Hogsmeade, a popołudniu będziemy wszyscy razem nadzorować ich podczas sprzątania…
- Sprzątania? – zdziwiła się Parvatii.
- Tak. Przez cały semestr będą musieli uporządkować kilka miejsce w zamku takich jak: Komnaty, w których ukrywano Kamień Filozoficzny, Komnata Tajemnicy, Wrzeszcząca Chata czy wreszcie Dno jeziora…
- A my co będziemy wtedy robić? – Parvati zrobiła wielkie oczy.
- Będziemy pilnować żeby sprawnie pracowali! – zaśmiała się Hermiona.
- Już widzę jak Davis bierze do ręki szmatę… - westchnął z rezygnacją Seamus.
- Będą sprzątać za pomocą magii. Niemniej zapewniam was, że i tak dostaną niezły wycisk. Ręcznie będą sprzątać tylko na szlabanach, które im wyznaczą nauczyciele lub my sami.
- My? Przecież nie jesteśmy prefektami! – podkreśliła Parvati.
- Przynależność do grupy resocjalizacyjnej daje wam takie same uprawnienia jak prefektom, ale tylko względem tych dziewięciu skazanych.
- Czyli, że ja też będę mógł dać szlaban Davis, mimo, że to Seamus będzie jej opiekunem? – dopytywał Dean.
- Jeśli zobaczysz, że zrobiła coś, co będzie zasługiwało na szlaban, to jak najbardziej będziesz mógł jej go wlepić na ile zechcesz – zapewniła go Hermiona.
- Super! – ucieszyła się Parvati.
- Musicie mieć świadomość tego, że to nie będzie proste, a oni na pewno będę próbowali się buntować. Musicie ucinać to krótko i bez dyskusji. Mam szczerą nadzieję, że tak się nie stanie, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to serio odeślę któregoś z nich do Azkabanu. Wtedy reszta na pewno szybciej spokorniej. Musicie pamiętać, że nikt nie powinien im pobłażać ani głaskać ich po główkach. Ta kara ma ich czegoś nauczyć.
- Kurczę, Hermiono! Brzmisz bardzo poważnie… - Neville mimowolnie szczęknął zębami.
Hermiona roześmiała się serdecznie.
- To świetnie, bo specjalnie trenowałam ten ton na moje jutrzejsze przemówienie.
- Będziemy musieli ci pisać o nich jakieś raporty? – zapytał Seamus.
- Wystarczy jeśli ustnie będziecie mi przekazywać jak im idzie. Nie mam zamiaru poświęcać im całego swojego, ani tym bardziej waszego wolnego czasu. Jeśli będę widziała, że zaczęli współpracować i nie sprawiają problemów, to zmniejszę liczbę spotkań, albo odwołam wykłady aurorów… Zresztą, to się jeszcze zobaczy.
- Nie liczyłabym na to, że szybko zmiękną – wtrąciła Patil.
- Oczywiście, że tego nie zrobią. To od nas będzie zależeć ile potrwa ich adaptacja do nowej sytuacji. Mogę was jednak zapewnić, że każdy z nich ma jakieś słabe strony. Może powinniście to jakoś wykorzystać? Na przykład Nott, bardzo chce znów grać w Qudditcha, możesz mu zagrozić, że nie pozwolisz na jego treningi. To powinno zadziałać… - poradziła Parvati.
- Serio myślisz, że mnie posłucha? Na pewno nie…
- Posłucha, bo inaczej zajedzie się od nadmiaru szlabanów, albo w końcu ostatecznie pójdzie do więzienia. Na tym to polega. Musimy wywrzeć na nich odpowiedni nacisk, tak by zrozumieli, że z nami nie ma żartów, a dobra zabawa się dawno skończyła. – Wciąż mówiła poważnym tonem.
- Ciekawe co może być słabą stroną Davis…
- To proste Seam, ona nad życie jest zakochana w samej sobie. Zabroń jej się malować, stroić, chodzić na obcasach, farbować włosy czy też zamawiać nowe ciuchy, a szybko ustawisz ją do pionu. Ponadto jej ojciec dostał niski wyrok i wkrótce będzie się starał o przedterminowe zwolnienie. Możesz jej obiecać, że jeśli będzie się dobrze sprawować, to wystawimy jej rodzinie nasze rekomendacje.
- Mamy takie prawo? – Parvati wyglądała na lekko podekscytowaną.
- Każde z was jest bohaterem wojennym jasnej strony. Wasze rekomendację mają naprawdę dużą moc. Pamiętajcie też, że możecie im przypominać, że ich złe zachowanie może mieć wpływ na apelacje czy też prośby o przedterminowe zwolnienia ich rodziców z Azkabanu.
- Nagle poczułem się ważny… - mruknął Neville.
Hermiona i Parvati parsknęły śmiechem.
- Rodzice Parkinson zginęli na wojnie… - wtrącił Dean.
- Tak, ale jeśli o nią chodzi, to dostaniesz ode mnie specjalne rekomendacje. Zresztą jestem pewna, że nie będziesz miał z nią zbyt wielu problemów. Pansy nie jest, aż taka głupia.
- A Greengrass? Też mam zabronić jej się malować? – dopytywał Neville.
- Nie. Jej wystarczy przypomnieć, że wciąż toczy się postępowanie spadkowe w sprawie jej rodzinnego majątku. To straszna materialistka, więc argument z pieniędzmi będzie najmocniejszy. Wystarczy słówko o liście do Departamentu Dziedziczenia, a Astoria powinna zacząć się słuchać.
- Dobrze się do tego przygotowałaś Hermiono – mimochodem zauważyła Parvati.
- Kingsley mi pomógł. Tak właściwie, to był jego pomysł byśmy mogli w ramach kar odsyłać ich do Azkabanu. Szczerze mówiąc był on największym przeciwnikiem tego ich całego porozumienia z Wizengamotem, ale został przegłosowany. Mówił mi, że gdyby mógł zdecydować, to osobiście powywieszałby ich wszystkich na środku Pokątnej – Hermiona zachichotała – Powtórzyłam im to dzisiaj i spróbujcie sobie tylko wyobrazić ich miny! Są przekonani o tym, że planuje ich potajemnie pozabijać.
- To źle! – zmartwił się Longbottom – Mogą próbować ci coś przez to zrobić…
- Nic mi nie zrobią i wam też nie. Jutro przed pierwszym spotkaniem do zamku przybędzie grupa aurorów. Rzucą na was zaklęcia ochronne. Ślizgoni nie będą w stanie wyrządzić wam żadnej krzywdy.
- Co za ulga! – ucieszyła się Patil.
- Chciałabym też was ostrzec byście wy również nie rzucali na nich bez potrzeby żadnych zaklęć. Chyba, że w ramach jakiejś wyższej konieczności czy też zagrożenia życia. Nie stosujcie żadnych zaklęć torturujących, rozbrajających, a już w żadnym wypadku nie uciekajcie się do przemocy fizycznej.
- Hermiono! Przecież nas znasz! Nie atakujemy ludzi bez powodu! – oburzył się Seamus.
- Doskonale o tym wiem! Jednak mimo wszystko musiałam o tym wspomnieć…
- Nie martw się, jeśli będziemy mieć jakiekolwiek wątpliwości, to damy ci znać – zapewnił ją Dean.
- Chciałam wam jeszcze powiedzieć, że możecie wychodzić do Hogsmeade kiedy zechcecie. Musicie tylko dać znać o tym, że tam idziecie mnie albo Erniemu, ewentualnie Woodowi, skoro został naszym nowym opiekunem. Wystarczy, że przyślecie Patronusa.
- To dlatego, że w soboty będziemy musieli tam chodzić ze ślizgonami?
- Tak. Będziecie mieli możliwość swobodnego załatwienia własnych spraw w wiosce, bez konieczności ciągania za sobą kuli u nogi w postaci waszych podopiecznych.
- Chyba się zabije, jeśli Davis każe mi iść ze sobą kupować bieliznę… - burknął Seamus.
Hermionę doprawdy rozbawiła ta wizja.
- Zawsze możesz poczekać pod sklepem. Możecie też w ramach jakiejś kary, odmówić im wizyty w wiosce. To od ich sprawowania i waszej dobrej woli będzie zależało to czy tam pójdą.
- Już sam nie wiem kim dla nich będziemy – zauważył ponuro Neville. – Nadzorcami, opiekunami, czy też dręczycielami?
- Najbardziej bym chciała żebyście stali się dla nich wzorami do naśladowania. Ich rodzice, rodzeństwo, czy też szkolni koledzy nigdy nie dali im dobrego przykładu. Trochę liczę na to, że jeśli będą przez tak sporo czasu przebywać w waszym towarzystwie, to może coś zauważą, może zrozumieją…
Hermiona mówiła to całkiem szczerze. Słabo wierzyła w samo pojęcie resocjalizacji, ale lubiła powiedzenie „Z kim się zadajesz, takim się stajesz…”. Tylko tyle mogła zrobić od siebie w tej sytuacji. Zresztą mało ją obchodziło, jak ten rok przetrwają skazańcy z Slytherniu. To o szkolnych kolegów z Gryffindoru martwiła się bardziej, ale miała nadzieję, że to wszystko dobrze się skończy. Każdy z nich nosił w sobie jakąś powojenną traumę, ale nie miała zbyt wiele czasu, by się nad tych pochylać i próbować im pomóc. Musiała działać. Jeśli udałoby się jej szybko rozwiązać sprawę śmierci Ginny, to z wielką przyjemnością zamierzała rzucić szkołę i jak najszybciej wrócić do Londynu. Niestety na razie miała tylko garść poszlak i kilka domysłów. Chciałaby móc już zrobić coś więcej…
Seamus wyjął swoją różdżkę i machnął nią, a na jego kolanach zmaterializowała się spora, skórzana torba, w której wesoło brzęknęły butelki. Chłopak wyją z niej pięć kremowych piw i otwieracz.
- No to wypijmy za powodzenie naszej misji – zaproponował, co reszta przyjęła z dużą aprobatą.
Stuknęli się butelkami.
- Uważajcie ślizgoni, nadchodzimy! – zażartował Dean.
- Za hogwardzką grupę resocjalizacyjną! – wzniosła toast Parvati.
- Za nas! – dodał Neville.
- I za tych, których już z nami nie ma… - szepnęła cicho Hermiona, nim zamoczyła swe usta w pysznym, kremowym piwie.
Neville ulokował się w drugim fotelu i całą swoją uwagę skupiał obecnie na najnowszym podręczniku do Zielarstwa. Była to scena jednocześnie podobna, a mimo to tak bardzo inna od tego, co widziała przed chwilą w salonie Ślizgonów. Kanapa, kominek, płonący wesoło ogień i grupa prawie dorosłych ludzi, którzy wciąż próbowali się pozbierać po okropieństwach dopiero co przeżytej wojny. Gryfoni byli razem, wspierali się i mogli zawsze na siebie liczyć, ale każdy z nich sam poszukiwał najlepszego sposobu na uporanie się z własną traumą. U ślizgonów wszyscy nadal tłoczyli się dookoła Malfoya, jakby ten był epicentrum ich wszechświata. Przypomniał jej się histeryczny ton Tracey Davis i jej wołanie: „Draco! Zrób coś! Zareaguj!”. Czy oni naprawdę wierzyli, że Malfoy jakoś ich ochroni? Miała nadzieję, że on sam w to nie wierzył. Nie mógł nic zrobić. Wojowała z nim przez wszystkie lata szkoły i była gotowa na kolejną wojnę, jeśli zajdzie taka potrzeba. Mimo wszystko, gdzieś w głębi duszy wciąż żywiła cichą nadzieję, że to wcale nie będzie konieczne. Nie skakała z radości, na myśl o tym, że przyjdzie jej udawać tę emocjonalnie wyjałowioną wredną jędzę i sadystkę. Niestety nie było innego wyjścia. Tak musiało być. Musieli się jej bać i musieli ją nienawidzić. Zresztą mało ją obchodziły ich uczucia względem niej. Najbardziej jej zależało na rezultatach. A rezultaty mogły być różne. Szczerze nie spodziewała się, że po tym wszystkim co się wydarzyło, ślizgoni nadal będą tak ślepo zapatrzeni w Malfoya. Wręcz przeciwnie, była pewna, że będzie w stanie szybko ich zbuntować przeciwko niemu, a potem będzie mogła bez przeszkód przeprowadzić swój plan... Obawiała się jednak, że to wcale nie będzie takie proste. Najłatwiej byłoby zawrzeć prostą ugodę z tym przemądrzałym Księciem Slytherinu. Niestety nie robiła sobie złudzeń. Chłopak, a właściwie już mężczyzna, na pewno nie był skłonny do wchodzenia z nią w jakiekolwiek układy. Jedyne co mogło jej w tej chwili pomóc, to znalezienie choć jeszcze jednego jego słabego punktu! Narcyza Malfoy była zbyt daleko, by mogła non stop używać jej jako źródła nacisku. Zresztą Draco w każdej chwil mógł ją gdzieś ukryć i wtedy Hermiona straciłaby całą swoją władzę nad nim. Potrzebowała czegoś jeszcze, a najlepiej czegoś mocnego. To poniekąd dlatego w jej głowie zrodził się plan na przydzieleniem skazańcom opiekunów. Dawało jej to pewne pole do rozpoznania terenu. I miała nadzieję, że jakoś jej pomoże…
Wzięła głęboki oddech i pomasowała swój sztywny, obolały kark. Przypuszczała, że jej misja może wymagać kolejnych ofiar. Liczyła się z tym, choć miała cichą nadzieję, że nie będzie musiała naprawdę komuś zniszczyć życia.
- "Po nas choćby potop…" – zacytowała w myślach i uśmiechnęła się lekko sama do siebie.
Martwiła się, że może wpędzić tę czwórkę wspaniałych, młodych, dzielnych ludzi siedzących właśnie przed kominkiem w ich pokoju wspólnym, w jeszcze większą traumę. Nie chciała tego, ale to też było ryzyko, które musiała podjąć. No cóż… kolejna znana sentencja mówi o tym, że to cel uświęcał środki.
- Hej Herm, już się martwiliśmy! - Parvati pierwsza ją zauważyła.
- Okazało się, że ślizgoni lubią sobie trochę pogadać – zażartowała, podchodząc do nich i wciskając się na kanapę pomiędzy chłopaków.
- To musiało być serio okropne… - stwierdził kwaśno Neville.
- Było świetnie! Szkoda, że nie widzieliście ich min, gdy im powiedziałam, że będę mogła ich za karę odsyłać do Azkabanu! – Hermiona zachichotała.
- Naprawdę możesz to zrobić? – zdziwił się Dean.
- Owszem i wy też będziecie mogli! – uśmiechnęła się do nich tajemniczo.
- Poważnie? Chcesz nas wciągnąć w tę swoją grupę stworzoną przez ministerstwo? – dopytywała Parvati, a w jej oczach błysnęła ekscytacja.
- Oczywiście! Kogo jak nie was? Tylko wam ufam… - Hermiona złapała Deana i Seamusa za ręce i uścisnęła je, chcąc tym gestem wzmocnić przekaz swoich słów.
- Przecież wiesz, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby ci pomóc! – zapewnił ją gorliwie Neville.
- Doskonale! – Hermiona puściła chłopców i klasnęła w dłonie, a na jej kolanach pojawiła się rolka pergaminu.
- Co to? – zapytał Seamus.
- Moja mała lista… - Rozwinęła pergamin i wyjęła z szaty swoją różdżkę.
- Tylko szczęściu ślizgonów podpisało ugody? – wtrącił Dean.
- Dziewięciu. Mamy jeszcze trzech z szóstego roku. Zajmie się nimi Ernie, ale chciałabym, żeby Neville mu pomógł…
- Ja? – zdziwił się Longbottom.
- Dokładnie tak – Hermiona uśmiechnęła się do niego – Konkretnie to chciałabym, żebyś został opiekunem Astorii Greengrass.
- Co? – Neville wyglądał na nieźle skonsternowanego.
- To młodsza siostra Dafne Greengrass, tej którą w czasie Wielkiej Bitwy przygniotła zawalona ściana w korytarzu na szóstym piętrze… - wyjaśniła Parvati.
- Wiem kto to jest. Wszyscy wiedzą. To podobno nowa dziewczyna Malfoya – prychnął z pogardą Longbottom.
- Niby oficjalnie nie, ale wszyscy o nich plotkują… - znów wtrąciła się Patil.
Hermiona uśmiechnęła się w duchu. Też słyszała te pogłoski.
- To jak? Zgadzasz się?
- Niby co ja miałbym z nią robić? – Neville nie wyglądał na przekonanego.
- Szczegóły omówię wam później, zapewniam jednak, że nie będziecie musieli robić nic wbrew własnej woli.
- No dobra, to zgoda. – Jego głos wciąż brzmiał nieco niepewnie.
- Dean i Seaumus, wy musicie się dogadać między sobą. Do wyboru macie Tracey Davis i Pansy Parkinson.
Chłopcy spojrzeli po sobie szczerze zdziwieni.
- Mam się opiekować ślizgonkami?
- No tak! Postanowiłam, że zabawnie będzie zrobić pary mieszane, tak więc wam przypadną te dwie, małe fląderki…– Hermiona wyszczerzyła się do nich przekornie.
- To ja chce Parkinson! Davis to straszna żmija… - burknął Dean.
- No weź stary! W życiu jej nie upilnuję! - Seamus wyglądał na niepocieszonego.
- Nie martw się . Ona na razie spędzi z trzy dni w Skrzydle Szpitalnym, a potem będzie odrabiała szlaban od McGonagall, a następnie ten ode mnie.
- Czemu jest w szpitalu? Zrobiłaś jej coś za to, że nazwała cię… - Parvati w ostatnim momencie się zawahała. - … no wiesz jak, przy całej szkole?
- Sama sobie coś zrobiła… – Hermiona wzdrygnęła się lekko, przypominając sobie pokrytą oparzeliną twarz ślizgonki. Mimo wszystko miała nadzieję, że pani Pomfrey udało się ją wyleczyć.
- Dobrze, niech już będzie. Mogę zostać tym całym opiekunem Davis – mruknął Finnigan.
- Super! Parvati, ty masz do wyboru Notta lub Ressa…
- Sama nie wiem Hermiono czy to dobry pomysł, oni mnie nie znoszą, nie będą się słuchać…
- Zapewniam cię, że będą. Nie proponowałabym ci tego, gdybym nie była pewna, że podołasz. – Wychyliła się i lekko uścisnęła przedramię Parvati, chcąc dodać jej otuchy.
Patil w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko.
- To wolę Notta, jest chyba normalniejszy.
- Idealnie! - ucieszyła się Hermiona, zapisując wszystko za pomocą zaklęcia na swoim pergaminie.
- Jest nas za mało… - zauważył Neville.
- Liczę na to, że w takim wypadku Ressa weźmie Susan Bones, a Ernie ma załatwić opiekunów dla pozostałej dwójki szóstoklasistów.
- To ty weźmiesz Malfoya. – Bardziej stwierdziła, niż zapytała Parvati.
- Nie. Ja biorę Zabiniego. Dla Malfoya mam kogoś specjalnego… - Hermiona nie mogła sobie podarować złośliwego chichotu.
- Kogo? – dopytywał Dean.
- Zobaczycie jutro na pierwszym spotkaniu. O szesnastej w starej auli na poddaszu.
- Wyjaśnisz nam teraz na czym ta cała opieka będzie polegała? – poprosił Neville.
- Głównie będziecie musieli pilnować, by oni robili to co się im każe. W każdy poniedziałek będą siedzieć przez dwie godziny w auli i słuchać przeraźliwie nudnego wykładu na temat resocjalizacji. Ministerstwo obiecało przysłać kilku emerytowanych aurorów żeby ich pomęczyli swoim monotonnym gadaniem.
- My też będziemy musieli tego słuchać? – spanikował Dean.
- No coś ty! – zaśmiała się Hermiona – Będziemy siedzieć w pokoju obok i zajadać podwieczorek. Musimy tylko dopilnować, żeby wszyscy nasi podopieczni dotarli na miejsce i by żaden z nich z niego nie uciekł.
- To powinno być dość łatwe… - stwierdził krótko Neville.
- W środy będzie trochę gorzej, bo będziecie musieli przy nich posiedzieć. Będą mieć za zadanie uzupełniać swój dziennik aktywności z całego tygodnia. Co robili, gdzie byli i tym podobne. Dodatkowo będę miała dla nich do rozwiązania różne quizy i zagadki na inteligencję. W każdym razie, wy będziecie musieli sprawdzać czy się nie obijają i wszystko notują.
- To też nie wydaje się trudne… - zauważył Seamus.
- Bo nie będzie. To w soboty będzie najgorzej. Rano będziecie musieli im towarzyszyć w Hogsmeade, a popołudniu będziemy wszyscy razem nadzorować ich podczas sprzątania…
- Sprzątania? – zdziwiła się Parvatii.
- Tak. Przez cały semestr będą musieli uporządkować kilka miejsce w zamku takich jak: Komnaty, w których ukrywano Kamień Filozoficzny, Komnata Tajemnicy, Wrzeszcząca Chata czy wreszcie Dno jeziora…
- A my co będziemy wtedy robić? – Parvati zrobiła wielkie oczy.
- Będziemy pilnować żeby sprawnie pracowali! – zaśmiała się Hermiona.
- Już widzę jak Davis bierze do ręki szmatę… - westchnął z rezygnacją Seamus.
- Będą sprzątać za pomocą magii. Niemniej zapewniam was, że i tak dostaną niezły wycisk. Ręcznie będą sprzątać tylko na szlabanach, które im wyznaczą nauczyciele lub my sami.
- My? Przecież nie jesteśmy prefektami! – podkreśliła Parvati.
- Przynależność do grupy resocjalizacyjnej daje wam takie same uprawnienia jak prefektom, ale tylko względem tych dziewięciu skazanych.
- Czyli, że ja też będę mógł dać szlaban Davis, mimo, że to Seamus będzie jej opiekunem? – dopytywał Dean.
- Jeśli zobaczysz, że zrobiła coś, co będzie zasługiwało na szlaban, to jak najbardziej będziesz mógł jej go wlepić na ile zechcesz – zapewniła go Hermiona.
- Super! – ucieszyła się Parvati.
- Musicie mieć świadomość tego, że to nie będzie proste, a oni na pewno będę próbowali się buntować. Musicie ucinać to krótko i bez dyskusji. Mam szczerą nadzieję, że tak się nie stanie, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to serio odeślę któregoś z nich do Azkabanu. Wtedy reszta na pewno szybciej spokorniej. Musicie pamiętać, że nikt nie powinien im pobłażać ani głaskać ich po główkach. Ta kara ma ich czegoś nauczyć.
- Kurczę, Hermiono! Brzmisz bardzo poważnie… - Neville mimowolnie szczęknął zębami.
Hermiona roześmiała się serdecznie.
- To świetnie, bo specjalnie trenowałam ten ton na moje jutrzejsze przemówienie.
- Będziemy musieli ci pisać o nich jakieś raporty? – zapytał Seamus.
- Wystarczy jeśli ustnie będziecie mi przekazywać jak im idzie. Nie mam zamiaru poświęcać im całego swojego, ani tym bardziej waszego wolnego czasu. Jeśli będę widziała, że zaczęli współpracować i nie sprawiają problemów, to zmniejszę liczbę spotkań, albo odwołam wykłady aurorów… Zresztą, to się jeszcze zobaczy.
- Nie liczyłabym na to, że szybko zmiękną – wtrąciła Patil.
- Oczywiście, że tego nie zrobią. To od nas będzie zależeć ile potrwa ich adaptacja do nowej sytuacji. Mogę was jednak zapewnić, że każdy z nich ma jakieś słabe strony. Może powinniście to jakoś wykorzystać? Na przykład Nott, bardzo chce znów grać w Qudditcha, możesz mu zagrozić, że nie pozwolisz na jego treningi. To powinno zadziałać… - poradziła Parvati.
- Serio myślisz, że mnie posłucha? Na pewno nie…
- Posłucha, bo inaczej zajedzie się od nadmiaru szlabanów, albo w końcu ostatecznie pójdzie do więzienia. Na tym to polega. Musimy wywrzeć na nich odpowiedni nacisk, tak by zrozumieli, że z nami nie ma żartów, a dobra zabawa się dawno skończyła. – Wciąż mówiła poważnym tonem.
- Ciekawe co może być słabą stroną Davis…
- To proste Seam, ona nad życie jest zakochana w samej sobie. Zabroń jej się malować, stroić, chodzić na obcasach, farbować włosy czy też zamawiać nowe ciuchy, a szybko ustawisz ją do pionu. Ponadto jej ojciec dostał niski wyrok i wkrótce będzie się starał o przedterminowe zwolnienie. Możesz jej obiecać, że jeśli będzie się dobrze sprawować, to wystawimy jej rodzinie nasze rekomendacje.
- Mamy takie prawo? – Parvati wyglądała na lekko podekscytowaną.
- Każde z was jest bohaterem wojennym jasnej strony. Wasze rekomendację mają naprawdę dużą moc. Pamiętajcie też, że możecie im przypominać, że ich złe zachowanie może mieć wpływ na apelacje czy też prośby o przedterminowe zwolnienia ich rodziców z Azkabanu.
- Nagle poczułem się ważny… - mruknął Neville.
Hermiona i Parvati parsknęły śmiechem.
- Rodzice Parkinson zginęli na wojnie… - wtrącił Dean.
- Tak, ale jeśli o nią chodzi, to dostaniesz ode mnie specjalne rekomendacje. Zresztą jestem pewna, że nie będziesz miał z nią zbyt wielu problemów. Pansy nie jest, aż taka głupia.
- A Greengrass? Też mam zabronić jej się malować? – dopytywał Neville.
- Nie. Jej wystarczy przypomnieć, że wciąż toczy się postępowanie spadkowe w sprawie jej rodzinnego majątku. To straszna materialistka, więc argument z pieniędzmi będzie najmocniejszy. Wystarczy słówko o liście do Departamentu Dziedziczenia, a Astoria powinna zacząć się słuchać.
- Dobrze się do tego przygotowałaś Hermiono – mimochodem zauważyła Parvati.
- Kingsley mi pomógł. Tak właściwie, to był jego pomysł byśmy mogli w ramach kar odsyłać ich do Azkabanu. Szczerze mówiąc był on największym przeciwnikiem tego ich całego porozumienia z Wizengamotem, ale został przegłosowany. Mówił mi, że gdyby mógł zdecydować, to osobiście powywieszałby ich wszystkich na środku Pokątnej – Hermiona zachichotała – Powtórzyłam im to dzisiaj i spróbujcie sobie tylko wyobrazić ich miny! Są przekonani o tym, że planuje ich potajemnie pozabijać.
- To źle! – zmartwił się Longbottom – Mogą próbować ci coś przez to zrobić…
- Nic mi nie zrobią i wam też nie. Jutro przed pierwszym spotkaniem do zamku przybędzie grupa aurorów. Rzucą na was zaklęcia ochronne. Ślizgoni nie będą w stanie wyrządzić wam żadnej krzywdy.
- Co za ulga! – ucieszyła się Patil.
- Chciałabym też was ostrzec byście wy również nie rzucali na nich bez potrzeby żadnych zaklęć. Chyba, że w ramach jakiejś wyższej konieczności czy też zagrożenia życia. Nie stosujcie żadnych zaklęć torturujących, rozbrajających, a już w żadnym wypadku nie uciekajcie się do przemocy fizycznej.
- Hermiono! Przecież nas znasz! Nie atakujemy ludzi bez powodu! – oburzył się Seamus.
- Doskonale o tym wiem! Jednak mimo wszystko musiałam o tym wspomnieć…
- Nie martw się, jeśli będziemy mieć jakiekolwiek wątpliwości, to damy ci znać – zapewnił ją Dean.
- Chciałam wam jeszcze powiedzieć, że możecie wychodzić do Hogsmeade kiedy zechcecie. Musicie tylko dać znać o tym, że tam idziecie mnie albo Erniemu, ewentualnie Woodowi, skoro został naszym nowym opiekunem. Wystarczy, że przyślecie Patronusa.
- To dlatego, że w soboty będziemy musieli tam chodzić ze ślizgonami?
- Tak. Będziecie mieli możliwość swobodnego załatwienia własnych spraw w wiosce, bez konieczności ciągania za sobą kuli u nogi w postaci waszych podopiecznych.
- Chyba się zabije, jeśli Davis każe mi iść ze sobą kupować bieliznę… - burknął Seamus.
Hermionę doprawdy rozbawiła ta wizja.
- Zawsze możesz poczekać pod sklepem. Możecie też w ramach jakiejś kary, odmówić im wizyty w wiosce. To od ich sprawowania i waszej dobrej woli będzie zależało to czy tam pójdą.
- Już sam nie wiem kim dla nich będziemy – zauważył ponuro Neville. – Nadzorcami, opiekunami, czy też dręczycielami?
- Najbardziej bym chciała żebyście stali się dla nich wzorami do naśladowania. Ich rodzice, rodzeństwo, czy też szkolni koledzy nigdy nie dali im dobrego przykładu. Trochę liczę na to, że jeśli będą przez tak sporo czasu przebywać w waszym towarzystwie, to może coś zauważą, może zrozumieją…
Hermiona mówiła to całkiem szczerze. Słabo wierzyła w samo pojęcie resocjalizacji, ale lubiła powiedzenie „Z kim się zadajesz, takim się stajesz…”. Tylko tyle mogła zrobić od siebie w tej sytuacji. Zresztą mało ją obchodziło, jak ten rok przetrwają skazańcy z Slytherniu. To o szkolnych kolegów z Gryffindoru martwiła się bardziej, ale miała nadzieję, że to wszystko dobrze się skończy. Każdy z nich nosił w sobie jakąś powojenną traumę, ale nie miała zbyt wiele czasu, by się nad tych pochylać i próbować im pomóc. Musiała działać. Jeśli udałoby się jej szybko rozwiązać sprawę śmierci Ginny, to z wielką przyjemnością zamierzała rzucić szkołę i jak najszybciej wrócić do Londynu. Niestety na razie miała tylko garść poszlak i kilka domysłów. Chciałaby móc już zrobić coś więcej…
Seamus wyjął swoją różdżkę i machnął nią, a na jego kolanach zmaterializowała się spora, skórzana torba, w której wesoło brzęknęły butelki. Chłopak wyją z niej pięć kremowych piw i otwieracz.
- No to wypijmy za powodzenie naszej misji – zaproponował, co reszta przyjęła z dużą aprobatą.
Stuknęli się butelkami.
- Uważajcie ślizgoni, nadchodzimy! – zażartował Dean.
- Za hogwardzką grupę resocjalizacyjną! – wzniosła toast Parvati.
- Za nas! – dodał Neville.
- I za tych, których już z nami nie ma… - szepnęła cicho Hermiona, nim zamoczyła swe usta w pysznym, kremowym piwie.
◈◈◈
(18+)
Proszę o przemyślaną decyzję dotyczącą przeczytania tego akapitu.
Draco nadal był spięty. Choć Astoria naprawdę robiła dziś co mogła, próbując
sprawić, by się wreszcie zrelaksował. Już chyba od godziny, ujeżdżała go dziko,
jęcząc i stękając przy tym, niczym najprawdziwsza gwiazdka porno. Łóżko
trzeszczało z każdym jej ruchem, a on zamykał oczy ze wszystkich sił starając
się skoncentrować na odczuwaniu jakiejkolwiek przyjemności z tego zbliżenia. To
było na nic. Jego myśli były zbyt chaotyczne, a gdy tylko miał przez dłużą
chwilę zamknięte oczy, to od razu nawiedzał go obraz tej małej, bezczelnej suki…
i tego jej szyderczego, pogardliwego
uśmieszku jakim go dziś kilkukrotnie obdarzyła.
Nie mógł teraz o niej myśleć. Nie mógł. Nie powinien.
Otworzył oczy i znów spróbował zgrać ruchy swoich bioder z dzikimi podskokami Greengrass na jego przyrodzeniu. Szybko się jednak podał, czując wciąż szalejący sztorm myśli w swej głowie. Wyraźnie wycieńczona swoimi wyczynami Astoria wreszcie zeszła z niego i z całą determinacją postanowiła zrobić mu dobrze w inny sposób.
Przez kolejną godzinę całowała, ssała, gryzła i miętosiła jego penisa, błagając w myślach o jego orgazm, ale to nic nie dało. Draco leżał z rękami założonymi za głową i wpatrywał się w ciemnozielone sklepienie baldachimu nad swoim łóżkiem, praktycznie w ogóle nie zauważając tego, co starała się zrobić dla niego jego dziewczyna. Próbował coś wymyślić, stworzyć wreszcie jakiś rozsądny plan. Niestety nic sensownego nie przychodziło mu teraz do głowy.
Potok jego myśli przerwał nagły ból. Astoria będąc już chyba w lekkiej desperacji nieco za mocno ścisnęła jego jądra. Była wykończona, ale wciąż walczyła o to, by dać mu spełnienie. W końcu od tego ją przecież miał…
Uniósł się lekko, chcąc ją opieprzyć, a ona natychmiast pochwyciła jego spojrzenie. Uderzyło go to, że pomimo skrajnego zmęczenia, nadal patrzyła na niego z tym żarem w oczach. Wiedział, że to uczucia, których nigdy względem niej nie odwzajemni. I wiedział też, że nie powinien dawać jej niepotrzebnych okazji do rozmyślań nad tym, dlaczego nie jest w stanie go zaspokoić.
- Nie przestawaj… - szepnął, a ona z nową energią zabrała się do pracy.
Zaciągając ją tej nocy do swojego łóżka, Draco poprzysiągł sobie, że dziś to się nie wydarzy. Dziś nie podda się temu choremu pragnieniu. Wreszcie to przezwycięży. To już się nigdy więcej nie powtórzy!
Niestety znów przegrał.
Nie miał już siły się przed tym bronić, bo tak naprawdę tylko tego chciał.
Mimowolnie przesunął palcami po lewym przedramieniu, a później delikatnie dotknął swojego torsu na wysokości serca. Nie miał dziś żadnych szans na dotrzymanie swojej przysięgi. Nie po tym, jak go dotknęła. Westchnął ciężko i znów zamknął oczy.
Chciał to mieć już za sobą.
Wizja pojawiła się niemal od razu. Tym razem jego wyobraźnia, wybrała tę wersję z niegrzeczną uczennicą.
Nie mógł teraz o niej myśleć. Nie mógł. Nie powinien.
Otworzył oczy i znów spróbował zgrać ruchy swoich bioder z dzikimi podskokami Greengrass na jego przyrodzeniu. Szybko się jednak podał, czując wciąż szalejący sztorm myśli w swej głowie. Wyraźnie wycieńczona swoimi wyczynami Astoria wreszcie zeszła z niego i z całą determinacją postanowiła zrobić mu dobrze w inny sposób.
Przez kolejną godzinę całowała, ssała, gryzła i miętosiła jego penisa, błagając w myślach o jego orgazm, ale to nic nie dało. Draco leżał z rękami założonymi za głową i wpatrywał się w ciemnozielone sklepienie baldachimu nad swoim łóżkiem, praktycznie w ogóle nie zauważając tego, co starała się zrobić dla niego jego dziewczyna. Próbował coś wymyślić, stworzyć wreszcie jakiś rozsądny plan. Niestety nic sensownego nie przychodziło mu teraz do głowy.
Potok jego myśli przerwał nagły ból. Astoria będąc już chyba w lekkiej desperacji nieco za mocno ścisnęła jego jądra. Była wykończona, ale wciąż walczyła o to, by dać mu spełnienie. W końcu od tego ją przecież miał…
Uniósł się lekko, chcąc ją opieprzyć, a ona natychmiast pochwyciła jego spojrzenie. Uderzyło go to, że pomimo skrajnego zmęczenia, nadal patrzyła na niego z tym żarem w oczach. Wiedział, że to uczucia, których nigdy względem niej nie odwzajemni. I wiedział też, że nie powinien dawać jej niepotrzebnych okazji do rozmyślań nad tym, dlaczego nie jest w stanie go zaspokoić.
- Nie przestawaj… - szepnął, a ona z nową energią zabrała się do pracy.
Zaciągając ją tej nocy do swojego łóżka, Draco poprzysiągł sobie, że dziś to się nie wydarzy. Dziś nie podda się temu choremu pragnieniu. Wreszcie to przezwycięży. To już się nigdy więcej nie powtórzy!
Niestety znów przegrał.
Nie miał już siły się przed tym bronić, bo tak naprawdę tylko tego chciał.
Mimowolnie przesunął palcami po lewym przedramieniu, a później delikatnie dotknął swojego torsu na wysokości serca. Nie miał dziś żadnych szans na dotrzymanie swojej przysięgi. Nie po tym, jak go dotknęła. Westchnął ciężko i znów zamknął oczy.
Chciał to mieć już za sobą.
Wizja pojawiła się niemal od razu. Tym razem jego wyobraźnia, wybrała tę wersję z niegrzeczną uczennicą.
Stała przed kominkiem w Malfoy Manor. Miała na sobie wyraźnie
skróconą, szkolną szatę, rozpiętą tak, że widział tylko skrawek jej
koronkowego, czerwonego stanika. Jej czarne pończochy również były wykończone
koronką. Włosy miała rozpuszczone, a jej i tak długie nogi zdawały się nie mieć
końca w niebotycznie wysokich, czerwonych szpilkach. Karminowe usta były
nieziemsko pociągające, a to wyuzdane spojrzenie, jakim go obdarzyła sprawiło,
że żądza dosłownie wybuchła w każdej komórce jego ciała. Była chodzącym
uosobieniem słowa „sex”. Zawsze tak było.
- Co tu robisz? Kto cię tu wpuścił? – zapytał, wstając z kanapy. W tej wizji on miał na sobie tylko białą, rozpiętą koszulę i stare, jasne jeansy. Włosy miał spięte, bo to ona miała je w odpowiednim momencie uwolnić z pod czarnego rzemyka.
- Przyszłam tu żeby cię zabić… - wyszeptałam tym zadziorny, irytującym głosikiem.
- Więc to zrób! – zażądał, łapiąc za przód jej szaty i przyciągając ją do siebie.
- Zrobię to. Zniszczę cię. Pokonam i unicestwię. Zabiję cię na tysiąc sposobów… - obiecywała, a ich twarze dzieliły ledwo milimetry. Zaraz znów spróbuje tych drapieżnych, seksownie czerwonych warg…
- Co tu robisz? Kto cię tu wpuścił? – zapytał, wstając z kanapy. W tej wizji on miał na sobie tylko białą, rozpiętą koszulę i stare, jasne jeansy. Włosy miał spięte, bo to ona miała je w odpowiednim momencie uwolnić z pod czarnego rzemyka.
- Przyszłam tu żeby cię zabić… - wyszeptałam tym zadziorny, irytującym głosikiem.
- Więc to zrób! – zażądał, łapiąc za przód jej szaty i przyciągając ją do siebie.
- Zrobię to. Zniszczę cię. Pokonam i unicestwię. Zabiję cię na tysiąc sposobów… - obiecywała, a ich twarze dzieliły ledwo milimetry. Zaraz znów spróbuje tych drapieżnych, seksownie czerwonych warg…
- O tak Draco...Tak… - zamruczała Astoria, gdy poczuła, jak wreszcie
staje się niesamowicie twardy w jej ustach.
Miał ochotę warknąć na nią, by się zamknęła. Musiał się przecież skoncentrować!
Miał ochotę warknąć na nią, by się zamknęła. Musiał się przecież skoncentrować!
- Nienawidzę cię, tak bardzo… - szeptał zamroczony pożądaniem, jednocześnie biorąc w dłonie dwie cudownie kształtne piersi. Nawet przez stanik czuł jak mocno twarde są jej sutki.
- Zamienię twoje życie w piekło… - Pierwszy raz wypowiedziała te słowa w jego wizji, ale zabrzmiało to tak prawdziwie i tak mocno, że z jego gardła wydostał się zduszony jęk. Wiedział, że dziś nie wytrzyma wystarczająco długo. Przeskoczył w wyobraźni do momentu, w którym leżała pod nim na zielonym dywanie z szeroko rozłożonymi nogami. Jęczała głośno, a on brał ją tak intensywnie, jakby chcąc zmiażdżyć ją samą siłą swoich wysportowanych bioder. Ich nagie ciała wiły się w spazmach rozkoszy, a o ogień z kominka rzucał na nich ciemne, migotliwe refleksy.
- To ja zabiję ciebie! Daję ci na to moje słowo! Wkrótce zginiesz! - dyszał, rżnąc ją najmocniej jak potrafił.
I wtedy zrobiła to, co w każdej jednej jego fantazji.
Spoliczkowała go z całej siły, tak samo boleśnie i z taką samą determinacją, jak wtedy, wiele lat temu.
- Twoje niedoczekanie, Śmierciożerco! – warczała, patrząc mu prosto w oczy z głęboką nienawiścią. To była prawda. Dokładnie tak dziś na niego patrzyła. Tak go nazwała...
Ostatnim ułamkiem tej fantazji, było to, że dochodziła pod nim, głośno wykrzykując jego imię. To wystarczyło. Zacisnął mocno szczękę, by doznając spełnienia, przypadkiem nie wyjęczeć na głos jej nazwiska.
Ona go naprawdę zabijała, kawałek po kawałku, za każdym jednym razem...
Wizja się skończyła.
Astoria przełknęła jego nasienie, jak na grzeczną
dziewczynkę przystało i ledwo żywa, przetoczyła się w górę, chcąc ułożyć się wygodnie w jego ramionach.
- Powinnaś już iść – burknął czyszcząc się za pomocą zaklęcia i przywołując swoje bokserki.
- Serio? – dziewczyna wyglądała na bardzo rozczarowaną. Zapewne liczyła na jakiś rewanż z jego strony.
- Tak. Zobaczymy się jutro. Dobranoc. – Draco lekko musnął ustami jej policzek, po czym odwrócił się od niej i w ciszy czekał, aż sobie pójdzie.
W takich chwilach wręcz konał z nienawiści do samego siebie. Wciąż do niego nie docierało, jak można tak obsesyjnie kogoś pragnąć i jednocześnie tak głęboko go nienawidzić. Był już potwornie zmęczony wewnętrzną walką tych dwóch skrajności. Żadne z tych uczuć nie chciało ustąpić miejsca drugiemu, a oba były tak niewyobrażalnie silne, że to nieomal sprawiało mu fizyczny ból. Czuł, że jeszcze trochę, a postrada od tego zmysły. Ona musiała zniknąć i to jak najszybciej. Zniknąć raz na zawsze. Zniknąć z jego myśli. Zniknąć z jego fantazji. Zniknąć z jego życia i zniknąć z jego świata.
- Powinnaś już iść – burknął czyszcząc się za pomocą zaklęcia i przywołując swoje bokserki.
- Serio? – dziewczyna wyglądała na bardzo rozczarowaną. Zapewne liczyła na jakiś rewanż z jego strony.
- Tak. Zobaczymy się jutro. Dobranoc. – Draco lekko musnął ustami jej policzek, po czym odwrócił się od niej i w ciszy czekał, aż sobie pójdzie.
W takich chwilach wręcz konał z nienawiści do samego siebie. Wciąż do niego nie docierało, jak można tak obsesyjnie kogoś pragnąć i jednocześnie tak głęboko go nienawidzić. Był już potwornie zmęczony wewnętrzną walką tych dwóch skrajności. Żadne z tych uczuć nie chciało ustąpić miejsca drugiemu, a oba były tak niewyobrażalnie silne, że to nieomal sprawiało mu fizyczny ból. Czuł, że jeszcze trochę, a postrada od tego zmysły. Ona musiała zniknąć i to jak najszybciej. Zniknąć raz na zawsze. Zniknąć z jego myśli. Zniknąć z jego fantazji. Zniknąć z jego życia i zniknąć z jego świata.
No tak... :D
Kolejne sceny 18+ będą poniekąd brutalniejsze, więc jeśli ktoś już teraz miał dość - to od razu uprzedzam, że lżej nie będzie :)
Machnęłam już następne 3 rozdziały - wena aż ze mnie kipi, więc nie ma na co czekać - publikuję :)
Buźki, pozdrowionka i dużo, dużo zdrówka!
Zacznę od ogromnego podziękowania za dedykację 🤗🤗. Jest mi tak niezmiernie miło z tego tytułu 😘😘. Niesamowicie zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem,pozytywnie oczywiście. Wredny charakterek Hermiony widzę zaczyna wznosić się na wyżyny. Ciekawa jestem dalszego rozwoju sytuacji i intencji Dracona.Pozdrawiam i jeszcze raz pięknie dziękuję 😍. Buziaki😘😘
OdpowiedzUsuńZawsze jesteś pierwsza! :D
UsuńChciałam przyjąć zasadę, by dedykować każdy rozdział temu, kto pierwszy skomentuje, ale wtedy każdy musiałby być dla Ciebie.
Obiecuję, że jeśli dotrwasz do końca, to umieszczę cię w podziękowaniach w wersji PDF, a kolejne rozdziały będę dedykowała też innym, bo nie ma drugiej takiej rakiety na tym blogu jak ty! :D
Duże buźki i wielkie, wielkie dzięki :* :)
To aż zabawne,że jakoś tak zawsze wychodzę z przodu 🤣🤣. Sama szczerze mówiąc nie wiem jak to się dzieję.🤔🤔. Mam jakieś natchnienie,żeby odwiedzić Twojego bloga i... o zawsze jest coś nowego...
UsuńChoć właściwie jestem tutaj częściej niż "za natchnieniem",bo nałogowo wracam do starszych opowiadań,więc myślę że bez problemu będziemy razem do końca każdej historii 😍. Uściski Kochana!!🤗🤗
Lubię taką Grenger, zupełnie inna niż w poprzednich opowiadaniach. Pomysł, treść, dialogi wszystko to magia ! Czekam na więcej ! Dużo weny i zdrówka! 👍💪🤩
OdpowiedzUsuńOj, jak mi miło! Dziękuję Ci bardzo! Mam kolejne trzy rozdziały napisane, więc na razie opowiadanie będzie lecieć do przodu :)
UsuńDzięki za komentarz i pozdrawiam :)
O, Hermiona zaczyna nieco przypominać Hermionę:) Znaczy: w moim wyobrażeniu. Rozdział całkiem sympatyczny - ale muszę nadmienić, że bardzo przezornie było z Twej strony zamieszczenie ostrzeżenia. Nastawiałam się na scenę jak z Johna Clelanda, a tu biedaczyna Draco ma problemy z erekcją, i to w tak młodym wieku. Tak, wiem, śmierciożercy po wojnie też mieli problemy, ale młody bóg Malfoy? Toż to obraza rodu czystej krwi. A może to Astoria ma chore ręce i aparat gębowy?:)
OdpowiedzUsuńReasumując - zaczyna mi się podobać. Pomimo hasła:) Dziękuję za publikację i proszę o więcej.
A co byś powiedziała na wersję taką, że Hermionie po wojnie trochę odbiło?:D
UsuńMnie to nawet trochę inspiruje...
Co do sceny obscenicznej... to serio, sama już miałam moment, że chciałam pomóc tej biednej Greengrass :D
Cieszę się, że "coś zaczyna" się dziać :)
Kolejny rozdział na pewno będzie szybko, strasznie mnie drażnij, że nikt nie dzieli się ze mną swoimi opiniami na temat tego co się działo dalej :)
Pozdrawiam!
Tak, Twóje wytłumaczenie jest przekonujące - Granger nieco sfiksowała;) Tylko nie "zumbridge'uj" jej na amen - bo będzie niestrawnie. Te różowe sweterki i talerzyki z kotkami jakoś nie licują mi z Hermioną.
UsuńAstorii jest mi żal - tyle się dziewczyna napracowała, żeby nawet "dziękuję" nie usłyszeć...;D To już wolałabym z ciocią Rączkowską wejść w bliższą relację niż obsługiwać takiego buca nakrapianego. Tylko mam nadzieję, że nie pójdziesz w stronę tych paździerzowatych pseudoerotyków w stylu "365 dni" lub inne Greye, gdzie facet to utajony damski bokser, ale jest taaaaki przystojny, bogaty i ma złote serduszko w środku:D
To co, przed końcem obecnej majówki kolejny rozdział, Kierowniczko?:)
W dniu, w którym dojdę do wniosku, że napisałam scenę erotyczną podobną lub inspirowaną takimi samymi, jak w Greyu, usunę ze swoich komputerów (a mam ich trochę - wina męża informatyka), wszelkie narzędzia do tworzenia i edycji tekstów, połamię swoje pióra i długopisy, spalę notesy i czytniki, wyrzucę zabytkową maszynę do pisania i pójdę płakać przez 365 dni... :D
UsuńTroszkę żartuję i koloryzuję, ale... :D
Nie żebym jakoś mocno gardziła tą literaturą i mocno od niej stroniła - czytałam i Greya i Crossa, i nasze rodzime książeczki typu "Szkoła żon" itp. Jedno co trzeba przyznać ich autorom - wiedzą na czym się dziś zarabia.
(drobne wyjaśnienie: 365 dni nie strawiłam, ale na to być może miała wpływ moja prywatna niechęć do autorki).
Ja jestem z tych dziewczyn, wiesz... Jean Austen itp. :D
Moją ukochaną pisarką od kiedy skończyłam jakoś z 12 lat jest Agatha Christie.
Jeśli masz może jakieś naprawdę dobre tytuły z szeroko rozumianej erotyki, to bardzo chętnie przygarnę, bo zapewne wszystkiego nie znam :)
Hermiona nie będzie jak Dolores, ale na pewno nie będzie też kochaną, empatyczną, słodką, rozważną i powszechnie uwielbianą gryfoneczką, jaką znamy. Taka właśnie była w DŚ. Nie mam zamiaru powielać tego schematu :)
Aktualnie rozdziałów do przodu: sztuk 4 :)
Idę machać piąty, a co do publikacji to... zobaczymy :)
Pozdrawiam, jak zawsze! :)
Skoro już zbłądziłysmy w tę odnogę literatury - ja nie mam nic przeciwko szeroko rozumianym ćmidłom. Pod pojęciem "ćmidło" mam na myśli różnego rodzaju obyczajówki, romanse, kryminały, thrillery czy sensacje lub inne fantasy, które jednakowoż są napisane w miarę spójną polszczyzną i po lekturze jakiegoś dzieła nie czuję się zgwałcona intelektualnie. Greya - z zawodowej przyczyny - strawiłam do jakiejś 40. strony części pierwszej, bo powaliła mnie ta jaskinia rozkoszy. U pani Lipińskiej wystarczył sam opis z kretyńskim Massimem jako TRUSKAWKĄ na torcie, by wiedzieć, że tej grafomanii nie zdzierżę na trzeźwo. W dodatku rozczula mnie, gdy pani Blanka w swojej dezynwolturze uważa się za obrazoburczą i przełamującą schematy nową Michaliną Wisłocką. Nie. Pani Blanka jest pospolicie wulgarna i plugawa, a przy tym tak konserwatywna w swych wywodach, a jej wypociny mają tyle wspólnego z erotyką, co ja z baletem. Czyli nic. Jak to napisał Krzysztof Varga o jej twórczości w swoim doskonałym felietonie "Tragedia polskiego porno, czyli od Blanki więdnie"?... "(...)jakiś pokątny seks analny, który łatwo przegapić". To stanowi clou tej pisaniny. Ale tak, sprzedało się tego w cholerę, sama na tym również zarobiłam. Co jest jeszcze jednym przyczynkiem do smutnej konstatacji, że gdyby nie instagram czy inny fejsbuk, o pani Lipińskiej i jej dzieuach pies z kulawą nogą by nie usłyszał.
UsuńCo do erotyków z prawdziwego zdarzenia - to ja lubię wzmiankowanego przeze mnie już Clelanda i jego "Pamiętniki Fanny Hill" oraz "Pamiętnik zabawki". Lubię też obie części "Emmanuelle". No i markiz de Sade i m.in jego "Justyna czyli nieszczęścia cnoty". Pani Lipińska i James mogłyby się uczyć o budowaniu napięcia, namiętności i innych bdsm.
Agatka? Kocham i wielbię. Sama nie wiem, kogo bardziej z jej detektywów - pannę Marple czy Herkulesa Poirot? Jane Austen to doskonałe powieści obyczajowe, z szeroką panoramą stosunków międzyludzkich na początku XIX wieku. Austen była doskonałą obserwatorką życia codziennego - uwielbiam jej "Perswazje". Skoro już wyznajemy swoje niecne tajemnice, to ja muszę co roku wrócić do L.M. Montgomery. Nie, nie do "Ani" - nie lubię jej, jest infantylna, trywialna i pusta - ale "Emilki". Ta trylogia musi być co najmniej raz w roku przeze mnie "szturchnięta". Bo jeśli napiszę, że mam wszystkie dostępne w RP tłumaczenia tej sagi oraz sporo angielskich i amerykańskich wydań, to nikt mnie nie uzna za zbiegłą z Tworek?
W każdym razie czekam na kolejny rozdział. Miłego!
Joanno...
UsuńJesteś pierwszą (chyba jedną w moim świecie!) osobą, która w kontekście Jane Austen wspomniała moje uwielbiane, ukochane i ubóstwiane ponad wszystko "Perswazje"!
Spotkałam ogrom zwolenniczek jej literatury, ale z ich ust zawsze padało: "Duma i uprzedzenie" albo czasem - aczkolwiek rzadko "Rozważna i romantyczna".
Zawsze myślałam, że jestem jedynym dziwolągiem, który od tak, jako jedyny pokochał tak mocno "Perswazje" :D
Co do wspaniałe Agathy - "I nie było już nikogo" (inne wersje "Wyspa murzynków lub "Wyspa żołnierzyków"), oczywiście "Morderstwo w Orient Expressie" oraz "Pięć małych świnek".
Mój ulubiony cytata ze słów Christie to: "Zmywanie naczyń jest zajęciem tak głupim, że natychmiast rodzi w we mnie myśli o zabójstwie." - Miałam dokładnie tak samo! Chęć mordowania, minęła dopiero gdy dorobiłam się zmywarki :D
Markiza de Sade poznałam trochę, bo jestem również z wykształcenia historykiem... Aczkolwiek nigdy niczego jego autorstwa nie czytałam, więc totalnie mnie zaintrygowałaś!
Co do mojej miłości do literatury...
Tata zaraził mnie(podobno :D) dobrym gustem muzycznym, a mama zapewniła w domu pokaźną biblioteczkę. To właśnie tam odkryłam kiedyś Christie - co ciekawe, Mama od zawsze woli wydania z panną Marple, a ja jestem całym serce za Poirotem :) Mam nawet całe dvd z filmami w roli Davida Sucheta.
Oczywiście czytam też inne publikacje, więc jeśli naprawdę masz coś co chciałabyś mi polecić - to czeka, czekam, czekam, a mój czytnik wręcz płonie w oczekiwaniu :)
"Perswazje" są ukochane, bo mówią o drugich szansach, a ja zawsze im hołdowałam. Tak więc musiały zostać moimi ulubionymi, nie było wyjścia;)
UsuńTak. "I nie było już nikogo" to majstersztyk, aczkolwiek kocham również "Przyjdź i zgiń", "Entliczek, pentliczek" czy "Kieszeń pełną żyta". Pozdrów Mamusię, bo panna Marple to genialna, choć często niedoceniana starsza pani - Christie świetnie pokazała tutaj sposób postrzegania kobiet w pewnym przedziale wiekowym. Choć ekranizacje panny Marple są nieszczególne (najbardziej chyba lubię z Geraldine Evans), to Poirot z Suchetem jest jedynym słusznym. Tylko te ekranizacje trafiają w mój gust - cała obsada, z Suchetem na czele, jest trafiona i sposób prowadzenia filmowej narracji również. Mogę to oglądać fafnasty raz i nigdy się nie znudzi. Oczywiście, również mam całą kolekcję na dvd. Zresztą, oprócz nałogowego kupowania filmów i seriali na dvd, mam także spory księgozbiór - mój partner swego czasu zrobił mi dwa pokoje biblioteczne, które już zapełniłam książkami. Zboczenie zawodowe. Bo ja lubię mieć książki.
Nie wiem, co lubisz czytać, Venetio, ale jeśli jesteś wszystkożerna literacko, to polecam przede wszystkim Filipa Springera i jego "Miedziankę" oraz "Źle urodzone" - fantastyczne reportaże dotyczące przestrzeni publicznej w Polsce. Wart uwagi jest również reportaż Marcina Wasielewskiego "Jutro przypłynie królowa" o tajemniczej wyspie Pitcairn.
Ostatnio powtarzam sobie twórczość Jasienicy, w szczególności jego "Polskę Piastów", "Polskę Jagiellonów" i "Rzeczpospolitą Obojga Narodów". Nikt oprócz niego, według mnie, nie potrafi z taką swadą i rozmachem pisać o historii Polski. No i czyta się to jak najlepszy kryminał:) Jeśli jesteśmy przy historii - lubię wracać również do "Władców Polski. Historii na nowo opowiedzianej" (fantastyczne wywiady - rzeki o władcach Polski, z różnymi historykami). Polecam też wywiad - rzekę profesora Chwalby z Wojciechem Harpulą pt. "Zwrotnice dziejów. Alternatywne historie Polski". Swego czasu połknęłam to w 1,5 wieczora.
Z "lżejszej" literatury lubię C.S. Harris i jej "Czego boją się anioły". Ubolewam, że zostały w RP wydane tylko dwa tytuły z cyklu, reszta dostępna tylko po zagranicznemu:)
Lubię także Roberta Goddarda, z jego "Malowaniem ciemności" na czele - fantastyczny kryminał, osadzony pod koniec XIX wieku, z mrocznym klimatem psychologicznym. Perełka.
Z polskich autorów lubię także Martę Guzowską i jej cykl kryminałów archeologicznym z Mario Yblem. Lubię Zygmunta Miłoszewskiego. Joannę Chmielewską (ale nie "Wszystko czerwone", bo Alicję bym posiekała).
No i lubię wracać do Zbigniewa Nienackiego - wiem, że "Pan Samochodzik" może trąci myszką, ale dla mnie nikt jak Nienacki nie potrafił w tak przyjemny sposób stworzyć kryminałów młodzieżowych. Wielbię bezkrytycznie "Pana samochodzika i templariuszy" oraz "Zagadki Fromborka".
No i bardzo lubvię cykl Rowling z Cormoranem Strike'em. Bo o uzależnieniu od HP i różnych dupsów i gadżetów z uniwersum, skierowanych do raczej młodszych odbiorców, nie warto wspominać...
Kolejny rozdział! Ale miłe zaskoczenie... sądziłam ze pojawi się dopiero po majówce. Zabieram się do czytania 😁
OdpowiedzUsuńZaczyna się robić naprawdę ciekawie. Mam nadzieję, że fantazje Draco będą brutalniejsze i że z czasem urzeczywistnią się :) jestem jedynie zaskoczona tym, że Hermiona bierze pod swoje skrzydła Zabiniego. Kto może być lepszy od niej w gnębieniu Malfoya 🤔
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz, to mogę przesłać Ci pierwszą wersję tego akapitu... :D Napisałam go tak brutalnie, że sama stwierdziłam, że jak to tu opublikuje, to wszyscy uciekniecie z krzykiem :D Do końca się wahałam, ale jednak dodałam wersję light. Nie chcę być posądzona o jakieś zaburzenia seksualne :D Jak coś to podaj maila :) ale ostrzegam... :D
UsuńA czy ja mogłabym prosić o pierwszą wersję? Jestem nią szczerze zaintrygowana...
UsuńJasne, podaj tylko maila, lub napisz pod adres: venetiia.noks@gmail.com, a Ci ją prześlę. Jednak ostrzegam po raz drugi :D
UsuńMój mail: monikakuchejda220@gmail.com
UsuńBędę dzielna 😁 i napiszę wrażenie
A czy i ja mogłabym prosić? Czy paskudnym malkontentom się nie należy? Myślę, że nie doceniasz czytelników - to chyba zahartowane sztuki są, więc może jakies pojedyncze sztuki by nawiały, po czym cichaczem wróciłyby, by przeczytać z wypiekami na paszczach:)
UsuńJoanna, twojej opinii to się naprawdę boję :D Ale jeśli obiecujesz przemilczeć przecinki i nie powiesz, że to na pewno ściągnięte z Greya, to nie ma problemu :D
UsuńO taak! Poproszę ostrzejszą wersję😁 jestem pewna, że wbije mnie w fotel 😝 mój mail: emka0990@gmail.com
UsuńVenetio, ja sobie wypraszam z tym Greyem! No chyba że walnęłaś tam coś równie "malowniczego" jak ta jaskinia rozkoszy (rzyg), to wówczas postaram się być naprawdę uprzejma, by nie urwazić uczuć. A te przecinki... Naprawdę muszę? Będę cierpieć w milczeniu, ale takim znaczącym, żeby wszyscy wiedzieli o co biega. Dobra, to lecę żebrać hard wersję via mail.
UsuńI ja poproszę :D pori.hatake@gmail.com
UsuńNie wiem jak to robisz, że każde twoje opowiadanie jest tak oryginalne i totalnie nieprzewidywalne...
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że w takim kierunku to poprowadzisz. Jak zawsze WOW!
Czekam na więcej!!!
To chyba najładniejsze słowa jakie przeczytałam o swojej twórczości. Nawet nie wiesz, jak strasznie poprawiłaś mi humor! Wielkie dzięki i Serdeczne Pozdrowienia :)
UsuńCoraz ciekawiej. Hermiona zaczyna przypominać siebie a nie Umbridge (trochę mi ją przypominała w poprzednim rozdziale, a ta ekipa nadzorująca tych donosicieli od Umbridge). Mam nadzieję, że faktycznie gryfoni pomogą ślizgonom w resocjalizacji i może nawet się zaprzyjaźnią. Zastanawia mnie dlaczego Hermiona nie wzięła Malfoya tylko Zabiniego (może się obawiała?). No i kto zajmie się Draco?
OdpowiedzUsuńFantazja Dracona mnie zaskoczyła ale na początek w sam raz nie była aż taka "mocna". Czekam na szczegółowsze i ostrzejsze:)
Teraz dopiero się zacznie i czekam na więcej!!!
Pozdrawiam,
Alexis
Pisałam już wyżej, że pierwsza wersja była mega ostra, ale jednak z niej zrezygnowałam. Nie chcę też tak do końca tu zdradzać co postaci mają w głowach :) Fajne przyrównanie do Umbridge, bo dokładnie o to mi chodziło! Hermiona będzie się na niej nieco wzorować - w końcu w szkole raczej nie miała innym wzorów tego typu. Był Wielki Inkwizytor, teraz będzie Wielki Resocjalizator :D
UsuńNaprawdę ktoś mógł pomyśleć, że przydzielę Hermionie Malfoya? Przecież to tak oczywista oczywistość... Podpowiem tylko, że padło już nazwisko osoby, która go dostanie. Zresztą w najbliższym rozdziale wszystko się wyjaśni :)
Dzięki i pozdrawiam!
O wow :D Bardzo podoba mi się relacja Gryfonów, szczerze się lubią, ufają sobie, wspierają, martwią o siebie, coś wspaniałego. Myślę, że ich współpraca będzie świetna. Hermiona jak na profesjonalistkę przystało, świetnie przygotowana do działania, zna ich każdy słaby punkt ;) Ale co do sceny erotycznej, to zaskoczyła mnie TOTALNIE :D Draco Malfoy ma problemy z erekcją, pobudza się fantazjami z odwiecznym wrogiem w roli głównej (i chyba od dłuższego czasu), w dodatku wyobraża sobie, że Hermiona go policzkuje :D Szok, ale bardzo pozytywny. Uwielbiam Twoje pomysły na opowiadania, są bardzo nietuzinkowe, każdy przemyślany, świetnie się rozwija. Czekam z niecierpliwością na więcej, pozdrawiam i życzę miłego weekendu ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam ciekawy artykuł o zaburzeniach seksualnych i jakoś tak, no musiałam coś wpleść :D Dominacja, trochę sadyzmu. Tym razem nie piszę słodkiego romansu, więc w tę stronę to pójdzie. Nie każdemu to pasuje. To jeszcze trochę temat taboo - jak nie klasycznie i grzecznie, to już padają oskarżenia, że to idzie w stronę jakiegoś zboczenia :D Pierwszy raz porywam się na opowiadanie 18+ i jak powtarzam (non stop o tym gadam i sama się sobie tłumaczę :D), musi być takie, jakie ja bym chciała przeczytać - sceny erotyczne też :)
UsuńW kolejce są już 3 rozdziały - troszkę przejściowe, ale będą też ciekawe sceny, to obiecuję :)
Pozdrawiam i dziękuję bardzo za wizytę i komentarz! :)
Mi osobiście opowiadanie w taki klimacie jak najbardziej pasuje :D lubię brutalność, pazur i dominację, o której wspomniałaś :D od razu zaznaczam, że żadnych zaburzeń nie mam, po prostu to się świetnie czyta :D tym bardziej, że dzieje się to po wojnie, która obraca wszystko o 180 stopni. W komentarzu wyżej wspomniałaś, że w pewnym momencie chciałaś pomóc Greengrass :D Ja w trakcie czytania też zaczęłam trzymać za nią kciuki, licząc, że może dziewczyna jakoś sobie poradzi... :D A Draco będzie miał baaaardzo trudny czas przed sobą, bo przebywanie blisko Granger, nie móc jej nawet dotknąć, nie dając po sobie poznać co się dzieje w jego głowie, musi być trudne. Ciekawa jestem jak on sobie poradzi, jak sytuacja się rozwinie, a przede wszystkim skąd to się u niego wzięło :D
UsuńO tak! To skąd się to u niego wzięło, to mój ulubiony wątek całej tej jego obsesji!:D Oczywiście będzie to wyjaśnione w odpowiednim czasie, ale zapewniam, że to ma swoją głęboką przyczynę :)
UsuńMam nadzieję, że tytuł rozdziału, to co myśli Hermiona i to co przeżywa Draco trochę mogą naprowadzić czytelników na to co się będzie dalej działo, ale oczywiście to wszystko przed nami :)
Rozdział genialny. Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam! :)
UsuńJezu Venik... Znów zaszalałas i to ostro :) aż jestem ciekawa pierwszej wersji, której nie opublikowalas. Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością. A tymczasem wracam do "Dwóch światów" I "Gdy jesteśmy sami... " W końcu jakoś ta nasza znajomość się zaczęła i mam do nich ogromny sentyment :)
OdpowiedzUsuńJej... jak mi miło, że jesteś! :) Wiem, nie ma już grzecznej "Cioci Veni" - może to kryzys wieku średniego? :D Lepiej nie czytaj starych opowiadań, bo twoja polonistyczna dusza może ucierpieć od nadmiaru błędów :D Naprawdę cieszę się, że wciąż tu zaglądasz!
UsuńDuże buźki dla Ciebie i twojej ślicznej córeczki! :)
Moja dusza nie ucierpi. Pojedyncze błędy czasem wylapie, ale ostatnio czytałam opowiadanie i po trzech rozdziałach wyłączyłam tyle było błędów... Ja ostatnio cierpię na brak weny pomimo pomysłu na opowiadanie... Zresztą mało osób zagląda na nowego bloga :)
UsuńJak masz ochotę, to napisz na maila albo fb i może coś razem wymyślimy :) Jestem teraz dostępna 24h, bo pracuję zdalnie, a po nocach nie mogę spać (wciąż się zamartwiam sytuacją :/).
UsuńJak coś to zresztą wiesz, gdzie mnie znaleźć :)
Napisze kochana, jak się ogarnę trochę w domu... Wiesz nauczanie zdalne to niestety tragedia :(
UsuńDzień dobry!
OdpowiedzUsuńOdkąd kilka dni temu trafiłam na Twój blog, kompletnie przepadłam! Chyba jeszcze nigdy nie czytałam tak dobrze napisanych opowiadań, które w dodatku miałyby wciągającą fabułę i wielowymiarowych bohaterów. Jestem pod naprawdę ogromnym wrażeniem i szczerzę kibicuję, by wena Cię nie opuszczała!
Co do rozdziału, bardzo podobała mi się relacja Gryfonów, ich zaangażowanie i autentyczność - cieszę się że nie poszłaś w nieograniczony zapał, ale ukazałaś ich wątpliwości co do nowych zadań. A za dopilnowanie, by ich kwestie dialogowe były "zaopiekowane", ogromne chapeau bas!
Cieszę się, że mimo przemiany Hermiona zachowała swoje kanoniczne cechy. Wcześniej tego nie zauważyłamale faktycznie naśladuje odrobinę w swoim zachowaniu Dolores - to pomysłowe utarcie nosa tym, którzy wcześniej przecież pochwalały stosowane przez nią metody.
Muszę przyznać, że sceny seksu nie przeszkadzają mi wyłącznie w Twoich opowiadaniach. Każda przecież ma swój cel i widać, że nie służy tylko do zachęcenia szerszej publiki do czytania. Liczę jednak na rozwój relacji między bohaterami, przecież nie można żyć samymi... fantazjami ;) szczęka Astorii przecież nie wytrzyma tak długo!
Bardzo chętnie przeczytam wszystko co wyszło spod twoich palców! Nie mogę się doczekać, życzę jeszcze więcej weny i udanego weekendu! :)
Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz! Każde słowo wręcz zmusza mnie, do pisania dalej... :)
UsuńStaram się zaspokoić wszystkie gusta - i swoje i czytelników i mam nadzieję, że mi się to kiedyś wreszcie uda :)
Stare opowiadania nie są ideałami, ale też nie taki miałam cel, gdy je pisałam. Jeśli ich czytanie sprawi komuś przyjemność, to i tak wygrałam :)
Dziękuję za wizytę i komentarz!
Zapraszam Cię Serdecznie ponownie...
Pozdrawiam!
Świetne czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńI jeśli można to też, prosiłabym o pierwszą wersję na emij76@gmail.com
UsuńOuuu ale zaczyna się dziać!! Bardzo podoba mi się taka wersja Hermiony, nie jest cichą i zahukaną dziewczynką. Chociaż jak doczytała w komentarzach, fakt, że mogła lekko zwariować po wojnie też mi się podoba. Lubię niekanoniczne historie i postaci. Coraz bardziej zaczynam się wciągać!
OdpowiedzUsuńWeny i zdrówka :)
Ja to chyba polubię te wizje ze względu na to, aby zobaczyć jak Draco męczy się ze swoimi emocjami. Hermiona jak Hermiona niech nie chowa swoich pazurków tylko jeszcze bardziej je zaostrza, ale również mam nadzieje że Ślizgoni się "ogarną" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny i dużo zdrowia :)
jeszcze co do tych brutalnych scen, mogą być ostre bardzo ale to bardzo ostre, dodaje to jeszcze ostrzejszego charakteru temu opowiadaniu :D
UsuńSzaleństwo weny zawitało znów na bloga! Jakie tu życie, jaki tu gwar! :) Super rozdział. Bardzo mnie zaskoczyłaś sceną 18+. Nie spodziewałam się jej tak szybko, ale bardzo się cieszę, że się pojawiła. Wartka akcja - to lubię!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem udziału Gryfonów w całym przedsięwzięciu Hermiony i oczywiście kto będzie opiekunem Draco. Zastanawiam się czy wystąpi tutaj coś na kształt "stanfordzkiego eksperymentu więziennego". Czy po pewnym czasie Gryfoni (od tej podarowanej im "władzy") staną się Ślizgonami z przeszłości i zaczną być oprawcami, a nie "ofiarami".
No i oczywiście Hermiona w myślach Draco... Piękne! Bardzo mi się podoba, że od początku jest w jego głowie, nawet jeśli jeszcze znienawidzona i nadal "szlamowata".
Widzę, że udostępniasz pierwszą wersję rozdziału, także i ja poproszę na maila te smaczki. :) aleksandra.martyniuk94@gmail.com
Całuję i ściskam! :)
Jestem zachwycona ... wreszcie bohaterowie po wojnie są realni. Rozchwiani emocjonalnie, zepsuci przemocą i zranieni. Świat nie jest idealny i nikt w Hogawrcie nie udaje że wojna nie miała miejsca a skłonności eroryczne bohaterów no cóż pasują do tego i nadają końcowego szlifu ich wyraźnym charakterom. Jedyne czego mogłabym się przyczepić to mało realne podejście do scen erotycznych które jednak mają tu znaczną rolę. Mam tu głównie na myśli przedziały czasowe które odbierają realizmu.
OdpowiedzUsuńJestem coraz bardziej ciekawa co będzie dalej. Jak będą wyglądały realacje ślizgonów z opiekunami. Skąd u dracona takie silne pragnienie?? Mam nadzieję, że szybko odpowiesz nam na te pytania. Bardzo proszę o dłuższą/odważniejsza scenę z draconem, maila:nikla1997@tlen.pl
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę!
O Jezusie, takich fantazji ze strony Malfoya się nie spodziewałam. Coraz bardziej jestem ciekawa, jak to się potoczy i czy któraś z jego fantazji się kiedyś urzeczywistni. Teraz tylko żałuję, że znalazłam dopiero chwilę w niedzielę na czytanie, a jutro od rana zdalne zajęcia.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział;)
OdpowiedzUsuńAle Draco ma fantazje!
Pozdrawiam
Prawie jak bdsm 🙈 aż mi się żal zrobiło Astorii, namęczyła się dziewczyna i nic z tego nie miała ;p jak zwykle jestem pełna podziwu dla tego z jaką lekkością i przyjemnością się czyta twoje opowiadania. Każde inne nie powielasz schematów a przy tylu świetnych opowiadaniach to nielada wyzwanie. Życzę dużo weny <3
OdpowiedzUsuńMiałam tyle do napisania w połowie tego rozdziału ale gdy doszłam do końca zwątpiłam i zapomniałam o wszystkim 😂 Draco zimny drań ciekawa odmiana :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń