☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
Dedykacja: Dla Wszystkich Czytelników - złapcie trochę ciepła w ten zimowy, świąteczny czas :)
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
Lucjusz
Malfoy ubrany w elegancki, mugolski garnitur stał przed nią i
uważnie jej się przyglądał, a ona poczuła wielką ochotę, by
natychmiast zapaść się pod ziemię. Wiedziała, że ten człowiek
gardził nią z całych sił, a teraz od tak usłyszał, że używała
jego rodowego nazwiska.
–
Czyżbym przegapił jakąś ważną
uroczystość w życiu mojego syna? – zapytał, przeszywając ją
wzrokiem.
Hermiona
wzięła głęboki oddech, w myślach gorączkowo szukając jakiejś
sensownej odpowiedzi. Na jej szczęście, akurat w tym samym momencie
z windy w końcu korytarza wyszli Draco i Zabini.
Draco
widząc Hermionę stojącą oko w oko z jego ojcem, zatrzymał się w
pół kroku, a później ruszył w ich stronę prawie biegiem.
–
Co ty tu, do cholery, robisz? – syknął,
łypiąc złowrogo na ojca i ku zdziwieniu Hermiony złapał ją za
dłoń i przyciągnął bliżej siebie.
–
Właśnie poznaję swoją synową. –
Lucjusz wciąż z zainteresowaniem przyglądał się Hermionie.
–
Mówiłem ci już, że masz się nie
wtrącać w moje sprawy!
–
Spokojnie, Draconie, nie przyjechałem tu
w złych celach.
–
Jasne! Ty nigdy nie masz złych celów,
ojcze. Najwyraźniej mimo wszystko, wciąż masz ochotę, by wtrącać
się w moje życie!
–
Nie – odpowiedział spokojnie Lucjusz.
–
To czego tu szukasz?!
–
Powiesz mi, dlaczego panna Granger
przedstawia się naszym nazwiskiem?
–
Bo tak się teraz nazywa. Wciąż mi
powtarzałeś, że najwyższy czas się ożenić. Zdziwiony? –
Draco sugestywnie uniósł brew i objął Hermionę w tali.
–
Raczej jestem zaskoczony tym, że taka
porządna dziewczyna cię zechciała. – Lucjusz wyglądał, jakby
mówił całkiem poważnie. Draco w odpowiedzi tylko prychnął
lekceważąco.
–
Może nie blokujmy tak całej recepcji? –
Blaise nerwowo rozglądał się dookoła, widząc, że mugole z
zainteresowaniem przysłuchują się tej wymianie zdań. – Co
powiecie na wspólne śniadanie na tarasie? – zaproponował.
–
Po co przyjechałeś? – zapytał Draco,
ignorując propozycję przyjaciela.
–
Śniadanie to świetna myśl. Panno
Gran... Hermiono, pozwolisz? – Lucjusz kurtuazyjnie wysunął w jej
stronę ramię, najwyraźniej chcąc odprowadzić ją do stolika.
Hermiona
kompletnie nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Skąd, u
diabła, wziął się tu Lucjusz i dlaczego Draco zareagował na
niego w taki alergiczny sposób? Interesowało ją też, czy naprawdę
Lucjusz nie wiedział nic na temat ich misji, skoro Malfoy udawał
przed nim, że są prawdziwym małżeństwem?
–
Dobrze, zjedzmy to całe śniadanie –
warknął Draco, po czym znów złapał Hermionę za dłoń i sam
poprowadził ją do stolika ustawionego na hotelowym tarasie.
Śniadanie
było podawane w formie bufetu, ale jakoś nikt z nich nie miał
specjalnie apetytu. Hermiona zamówiła tylko sok pomarańczowy, a
trzej mężczyźni zdecydowali się na kawę.
–
Ponownie pytam, co tu robisz? –
dociekał Draco.
Lucjusz
westchnął ciężko i wyjął z kieszeni swojej czarnej marynarki
pożółkłą kopertę.
–
Niestety nie przyjechałem wam
pogratulować z okazji ślubu. – Wyraźnie się zasępił, po czym
ku zdziwieniu wszystkich wręczył kopertę Zabiniemu.
–
Obejdziemy się bez twoich gratulacji. –
Draco wyglądał na poirytowanego.
–
Pan Minister osobiście to podpisał? –
zapytał Blaise, szybko czytając to, co dał mu Lucjusz.
–
Tak. Przykro mi, synu, ale będziesz
musiał chwilowo wrócić do rzeczywistości, w której, jak
przypuszczam, panna Granger nie jest jeszcze twoją żoną. –
Lucjusz westchnął zrezygnowany, po czym napił się kawy.
–
Wiesz o naszej misji? – zdziwił się
Draco.
–
Pan Minister powiedział mi, gdzie
jesteście. Niestety nie wspomniał, na czym polega ta cała
mistyfikacja. Jednak, jak rozumiem, panna Granger tylko udaje twoją
żonę?
Hermiona
otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale niestety nie bardzo
wiedziała co, więc tylko kiwnęła głową.
–
Znów się wtrącasz tam, gdzie nie
powinieneś? – warknął młodszy blondyn.
–
Nie denerwuj się. Tym razem to naprawdę
pilna sprawa... – Lucjusz wyraźnie spochmurniał, a Draco nagle
usiadł wyprostowany niczym struna.
–
Coś nie tak z matką? – zapytał, a
Hermiona usłyszała autentyczny strach w jego głośnie.
Lucjusz
w odpowiedzi jedynie lekko skinął głową.
–
Klątwa...? – Draco, o ile to w ogóle
możliwe, zbladł jeszcze bardziej niż zwykle.
–
Niestety. To się stało wczoraj rano.
Tym razem jest naprawdę źle.
–
Ale jak to możliwe? Przed moim wyjazdem
była w świetnej formie! – gorączkował się Draco.
–
Przecież wiesz, że to się dzieje nagle
i bez ostrzeżenia... – burknął jego ojciec.
–
Muszę jak najszybciej wracać! –
zerwał się z krzesła tak gwałtownie, że się przewróciło.
–
Obydwoje musicie. Oczywiście, o ile
panna Granger zgodzi się nam pomóc – wtrącił Lucjusz.
Hermiona
spojrzała na niego zaskoczona.
–
Ja? – zapytała w tej samej chwili, gdy
Draco wypalił:
–
Ona?
–
Zdaniem dyrektora Chivasa tylko pani jest
w stanie pomóc mojej żonie... – Malfoy senior wyglądał na
bardzo zgnębionego.
–
Co tak właściwie się dzieje? –
zapytała z przejęciem.
–
Wszystkiego się dowiesz na miejscu,
Hermiono, teraz nie ma czasu – wtrącił Zabini. – Idźcie się
spakować, a ja załatwię wam Świstoklik. Za godzinę będziecie z
powrotem w Londynie. – Blaise wstał i szybko odszedł od stołu.
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
Chaotycznie
wrzucali swoje rzeczy do walizek, chcąc jak najszybciej wszystko
spakować i udać się w miejsce, z którego mieli wrócić do domu.
Lucjusz został na hotelowym tarasie, a Blaise załatwiał im jak
najszybszy transport do Londynu.
–
To twoje. – Draco rzucił jej górę od
kostiumu kąpielowego, którą poprzedniego wieczoru zostawiła w
łazience.
–
Malfoy, posłuchaj, ja przepraszam za
wczoraj... – wypaliła, nie mogąc się dłużej powstrzymać.
W
odpowiedzi on parsknął krótkim, urwanym śmiechem.
–
Nie powinno się przepraszać za bycie
szczerym. Powiedziałaś to, co myślisz i tyle – sarknął,
odwracając się do niej plecami, by spakować swoją podręczną
torbę.
–
To nie była szczerość, tylko
wściekłość... No i dwie butelki wina ananasowego – przyznała,
rumieniąc się lekko.
Draco
nagle odwrócił się i zrobił dwa kroki w jej stronę.
–
Możesz sobie o mnie myśleć, co tylko
zechcesz, Granger, bo mam to głęboko w nosie, ale przysięgam, że
jeśli pomożesz wyzdrowieć mojej matce, to dam ci wszystko, czego
ode mnie zażądasz.
–
Zrobię wszystko, co w mojej mocy,
przysięgam – powiedziała z przekonaniem i determinacją.
Draco
przyglądał jej się przez chwilę w skupieniu, po czym potakująco
kiwnął głową i wrócił do pakowania.
Po
dziesięciu minutach byli gotowi i dołączyli do Lucjusza i
Zabiniego, którzy czekali na nich na tarasie. Oprócz nich byli tam
również Harry, Ginny i Lavender.
–
Taksówka zawiezie was do starego
magazynu w centrum, tam już czeka na was Świstoklik. Zająłem się
już wszystkimi formalnościami w recepcji – poinformował ich
Zabini.
–
Musimy się pośpieszyć – burknął
Lucjusz.
– Widzimy
się w Londynie. – Ginny pierwsza podeszła, by uściskać
przyjaciółkę.
–
Szkoda, że musicie już jechać –
dodała Lav, również ją obejmując.
–
Hermiona, a może wolałabyś, bym wrócił
z tobą? – zapytał uprzejmie Harry.
–
Żadnych zmian! Sytuacja państwa Malfoy
była wyjątkowa! – zawołał Zabini.
–
Dziękuję wam wszystkim, ale musimy już
iść. Spotkamy się po waszym powrocie! – zapewniła ich Hermiona.
–
Informuj mnie, Dracz, jak się ma
sytuacja. W razie czego będę tam w ciągu godziny. – Draco i
Blaise uścisnęli sobie dłonie, ale Hermiona wiedziała, że im
również nie jest łatwo. Przyjaźnili się ze sobą od lat i zawsze
mogli na siebie liczyć w ciężkich sytuacjach, a Draco właśnie
teraz taką przechodził.
–
Do zobaczenia – rzucił Draco do
wszystkich zebranych, po czym złapał za swoją torbę i Hermiony, i
ruszył do wyjścia, przed którym czekała taksówka.
Lucjusz
żegnając wszystkich krótkim skinieniem głowy, poszedł w ślady
syna.
–
Bawcie się dobrze! – Hermiona
uśmiechnęła się i pomachała do swoich przyjaciół i Zabiniego.
Szkoda jej było opuszczać tak szybko Maui, ale z drugiej strony nie
umiałaby przespać spokojnie jednej nocy, wiedząc, że gdzieś był
ktoś, komu mogła pomóc w powrocie do zdrowia.
Nie
miała pojęcia, co dolegało Narcyzie Malfoy, ale po zachowaniu jej
męża i syna wywnioskowała, że musiało to być coś poważnego.
Chciała się jak najszybciej dowiedzieć, o co chodziło.
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
Londyn
przywitał ich deszczem i przeraźliwie zimnym wiatrem. Hermiona
skuliła się w sobie, gdy jej letnią, zwiewną sukienkę przeszył
lodowaty podmuch.
–
Rzucę na was zaklęcie ciepła –
zaproponował Lucjusz, wyjmując różdżkę.
Hermiona
zawahała się chwilę. Nie bardzo miała ochotę, by Malfoy senior
kierował w jej stronę swoją różdżkę. Od razu przypomniała
sobie, jak stanęła z nim oko w oko, gdy na piątym roku zakradli
się do Ministerstwa Magii, by wykraść przepowiednie o Harrym i
Voldemorcie.
Nim
zdążyła jakoś zareagować, mężczyzna rzucił na nią zaklęcie
ciepła i zimne podmuchy już nie były jej straszne. Po chwili
rzucił też zaklęcie na Dracona.
–
Odeślę wasze torby do twojego
mieszkania, synu. – Lucjusz skierował swój magiczny atrybut na
ich bagaże.
–
Ale jak ja ją potem odzyskam...? –
zapytała Hermiona.
–
Wnioskuję, że pani wie, gdzie mieszka
Draco? – Lucjusz uśmiechnął się dwuznacznie.
–
Oczywiście, że wie, przecież ciągle u
mnie bywa!
Hermiona
już chciała stanowczo zaprotestować wobec tego oczywistego
kłamstwa, ale nim zdążyła się odezwać, Draco złapał ją mocno
za rękę i przeprowadził na drugą stronę ulicy.
–
Nie możemy tracić czasu! Musimy
skręcić za tamten budynek! – ponaglał ich .
Wkrótce
znaleźli się przed brudną szybą starego domu towarowego, który,
jak wszyscy uważali, był w ciągłym remoncie. Manekin na wystawie
wyglądał bardzo ponuro. Podeszli do niego, a Hermiona nachyliła
się i wyszeptała.
–
Uzdrowicielka Hermiona Granger, IV
piętro, oddział najcięższych urazów pozazaklęciowych.
–
Witam, pani wicedyrektor – odpowiedział
manekin i otworzył dla nich wejście do poczekalni.
Szybko
przeszli przez poczekalnie i od razu udali się na IV piętro.
Dyrektor
Chivas już na nich czekał.
☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★☼☁☽★
Renifer Rudolf już grzeje kopyta, Mikołaj w pośpiechu prezenty chwyta. Wszystkie smutki wnet pójdą w kąt - serdecznie Wam życzę Wesołych Świąt! Zdrowych, radosnych, rodzinnych i udanych Świąt dla Was Wszystkich! :)
Widzimy się jeszcze w tym roku przy kolejnej publikacji, więc życzenia na Nowy Rok złożę Wam osobno. Duże uściski i buziaki!
Widzimy się jeszcze w tym roku przy kolejnej publikacji, więc życzenia na Nowy Rok złożę Wam osobno. Duże uściski i buziaki!
Wasza Venetiia Noks.

Och cudaowny rozdział. Na prawdę jestem ciekawa jak sprawy dalej się potoczną. I co się dzieje z Draco?
OdpowiedzUsuńO jak miło, że w końcu rozdział Snów się pojawił. Coś mnie dzisiaj tknęło, żeby zajrzeć tutaj :D
OdpowiedzUsuńTrochę mi głupio za nieobecność, ale matury próbne mnie zdołowały i natłok pracy. Byle do maja i odciąć się od tej piep#onej szkoły >.<. Ale już przerwa świąteczna, szkoda, że musiałam zachorować :')
Ale wracając do rozdziału, oj dzieje się. Myślałam, że reszta rozdziałów będzie dziać się na wyspie, a tu taki zaskok. Lucjusz w tym opowiadaniu wydaje się naprawdę w porządku i widać, że martwi się o żonę. Mam nadzieję, że Hermionie uda się pomóc Narcyzie i Draco dostrzeże w niej coś więcej niż teraz i rozkwitnie miiiiiiiiiiiiiiiiłość! Żebym mogła śpiewać "miłość rośnie wokół nas(..)"
A tobie najdroższy Veniku, również wesołych świąt! Żebyś spędziła je w domowym zaciszu i z rodziną, żebyś nie musiała się denerwować i napracować za bardzo i żeby Mikołaj o tobie nie zapomniał. Ciesz się życiem i świętami :D
A ja oczywiście nadrobię poprzednie rozdziały. Jak zobaczyłam, że Rogaty napisał prolog swojego opowiadania, to doznałam niemałego szoku. Wiesz coś, kiedy pojawi się 1 rozdział?
Pozdrawiam i życzę zdrowia!
Świetny rozdział. Lucjusz się trochę zmienił, ale wydaje mi się że to jakiś podstęp, nie wiem. Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńWeny,
MJ
Jak zawsze super 😃 ciekawi mnie to choroba Narcyzy. Hermiona i Draco świetni ❤ czekam na następne 😍
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wyjechali z ciepłej wyspy ;___; każdemu w zimie przyda się trochę ciepła :D Ciekawe co jest Cyzi mam nadzieję, że jednak Hermiona jej pomoże, bo śmierć mi średnio pasuje do tego klimatu (tak, tak wiem już koniec sielanki ale TRUDNO) :D wesołych świąt Veniku <3
OdpowiedzUsuńWesołych Rogaty i dużo, dużo, dużo weny, bo wszyscy czekamy na rozdział I !! :)
UsuńMialem na uczelni ciezko i jeszcze chory jestem ale pisze :D nie boj sie jak skoncze to ci wysle :P
UsuńOch, znowu taki krótki rozdział! :( Akcja super się toczy, ale już chcę wiedzieć, co będzie dalej, a kolejny rozdział pewnie po Nowym Roku. Życzę dużo weny i miłego wypoczynku na święta! ;)
OdpowiedzUsuńLucjusz. Narcyza. Draco. I Hermiona.
OdpowiedzUsuńoj wszystko jej da ??? mmmm Szkoda że tak krótko ale i tak fajnie szkoda Narcyzy :(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział😏 już nie mogę się doczekać nastepnego👌 Wesołych Świąt,dużo,dużo weny- chociaż jej jak widać Ci nie braknie i wystrzałowego sylwestra😂
OdpowiedzUsuńWakacyjna sielanka sie skończyła :) Ciekawe o co chodzi z tą klątwą Narcyzy. I dlaczego Dracze tak nie lubi Lucka. Wesołych Świąt Veniku i weny oczywiście:)
OdpowiedzUsuńPF
Wiedziałam, że czegoś mi brakowało w ostatnim czasie :) Dziękuję za nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńAkcja zaczyna nam pędzić, mamy zwrot akcji. Cytat dnia to chyba faktycznie słowa Draco, który zrobi WSZYSTKO. Hm... Ciekawa jestem, co z tego może wyniknąć.
Podoba mi się zachowanie Lucjusza. Taki jakiś był... Bardziej ludzki. Miła odmiana.
Wybacz, że z mojej strony krótko dzisiaj, ale mam paskudną anginę i gorączkę :/ Także niespecjalnie poczuję (i posmakuję) magię świąt. Nie mniej wszystkiego dobrego - dużo zdrówka dla Ciebie przede wszystkim!
Całuję (albo tylko ściskam, coby nie zarazić).
A.
Jak mogłaś ich zabrać z wyspy? Ile ja bym teraz dała, żeby sobie tak w ciepełku na plaży poleżeć... Wiedziałam, że to będzie Lucjusz. Ja to jednak wróżbitką będę. A co do Narcyzy, to bardzo ciekawi mnie jej choroba czy co to tam jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Wesołych Świąt
No z tą wyspą to był cios poniżej pasa! Ale przecież taka sielanka nie może trwać wiecznie (a szkoda)... super, że rozdział wyszedł przed Świętami, taki miły prezent ^^ Jak zwykle wspaniałe, nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Veniku! Weny, weny, weny, No i spełnienia marzeń <3
O dziwo jak na razie nie chcę zamordować Lucjusza, nawet bym zaryzykowała stwierdzeniem, że NAWET go polubiłam w tym rozdziale. Mam nadzieję, że diametralnie nie zmieni swojego zachowania i nie stanie się ultra chamem, jak to zwykle bywało :D
OdpowiedzUsuńTeraz jak nasza parka wróciła do tego brzydkiego i zimnego Londynu trzeba czekać na rozwój wydarzeń, bo mam wrażenie (i nadzieję), że to już niebawem :) Oczywiście dodatkowo bardzo mnie cieszy, że wrócili z wyspy, bo nie będzie już tego agenta, który wyjątkowo działał mi na nerwach :(
Tobie również Veniku wesołych świąt spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół, wspaniałych prezentów (jakbyś chciała mi coś dać, to dużo Twojej weny i czasu, co przekładałoby się na częstsze publikowanie rozdziałów :D myślę, że wszyscy byliby szczęśliwi! ), no i przede wszystkim spełnienia marzeń :*
Rogaty nie myśl sobie, na Twój pierwszy rozdział też czekam i mam nadzieję, że przeczytam go jeszcze w 2016 :) No i Tobie również wesołych świąt! :)
Wesołych świąt pando ^^ dużo szczęścia i śniegu! Żeby cię przykrył i wtedy będziesz cała biała - szlachetna - bez czarnych plam ^^ ^^
UsuńHahah nawet śnieg (którego w tym roku nie ma u mnie) nie pomoże http://giphy.com/gifs/justin-g-panda-blizzard2016-snow-play-26tnjOKyxetqJx196 :(
UsuńNigdy nie będziesz w pełni szlachetna :/ to smutne
UsuńRozdział jak zwykle ciekawy. Wesołych świąt Veniku:)
OdpowiedzUsuńFajny, lekki rozdział szkoda, że króciutki. Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze jednak się pogodzą i Hermana sprawi że mama Draco wyzdrowieje :-) Cudny rozdział, życzę dużo weny :-)
OdpowiedzUsuńA jednak, to nie był znowu ten Ron, jak przypuszczałam, ale Lucek we własnej osobie! Zobaczymy co dalej:)
OdpowiedzUsuńLucjusz NAPRAWDĘ zaskakująco miły. Czy to poza, czy rzeczywiście przeszedł jakąś głęboką transformację? Czekam, aż nam to wszystko wyjawisz :)
OdpowiedzUsuńHermiona trochę milcząca w tym rozdziale. Ale mówiąc o Draconie, uwielbiam tę cechę w jego osobowości wykreowanej przez Ciebie, mianowicie wielką miłość do matki. Idealnie wpasowuje się w tę lukę kanoniczną, jeżeli chodzi o ich relacje.
Trochę żałuję, że wyjechali z wyspy, bo była to wielka przyjemność czytać o ich przygodach, ale rozumiem, że nie mogłaś tego wątku ciągnąć w nieskończoność (chociaż ostatni rozdział wyobrażałam sobie jako scenę na lotnisku, kiedy Draco i Hermiona wracają razem do domu, będąc już parą).
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam,
Martwiała
Szkoda, że wyjechali z tej wyspy, pewnie kolejne rozdziały będą już poważniejsze i trochę mi tego szkoda 😊. Mam nadzieję, że z Narcyzą nie będzie aż tak źle.
OdpowiedzUsuń