piątek, 16 września 2016

Miniaturka "Syndromy przeszłości" cz. III

    Betowała: Addie Della Robbia


♒♒♒♒♒ 

        Hermiona cicho weszła do mieszkania i oparła się o drzwi. Co, u diabła, się z nią działo? Przecież to tylko Malfoy. Jej snobistyczny, arogancki i zarozumiały szef. Dlaczego więc czuła się, jakby dopiero co wróciła z bardzo udanej randki?
Westchnęła ciężko i szybko potrząsnęła głową.
Dość! Te głupie myśli i uczucia to pewnie wynik zmęczenia. Musi o tym zapomnieć i to jak najszybciej.
          Weszła do salonu, w którym jedynym źródłem światła był grający MagicTv. Ron spał na kanapie, a obok niego leżały cztery puste butelki po piwie. Koszula, którą miał wyprasować, była zwinięta w kłębek i znajdowała się pod jego głową, robiąc za prowizoryczną poduszkę. Hermiona zmiełła w ustach przekleństwo.
Jak ona miała dalej żyć z kimś takim? On nie szanował niczego, co ona ceniła. Był niepoprawnym bałaganiarzem, a ona od zawsze lubiła porządek. Uwielbiał Qudditcha, piwo, chipsy, głupie dowcipy i muzykę ,,Fatalnych jędz’’, a ona lubiła sztukę, dobre wino, wykwintne sery, rozmowy na poważne tematy oraz klasyczne Chóry Elfickie. Ich związek opierał się już tylko na przyzwyczajeniu, a namiętność dawno wygasła. Hermiona coraz częściej przyłapywała się na tym, że specjalnie udawała sen, gdy Ron wchodził do sypialni albo mówiła mu, że miała dużo pracy, by móc się położyć, dopiero gdy on zaśnie. Czy naprawdę chciała takiego życia?         
        – Nie... – wyszeptała sama do siebie, czując, jak do jej oczu napływały łzy.

♒♒♒♒♒

          Kancelaria prawnicza M&N Partners była własnością dwójki przyjaciół jeszcze z czasów Hogwartu. Draco Malfoy i Theodore Nott stanowili bardzo zgrany duet. Draco był genialnym prawnikiem, który bez pardonu niszczył swoich przeciwników na sali sądowej, natomiast Theo świetnie sobie radził z marketingiem i finansami, dzięki czemu ich firma przeżywała właśnie okres pełnego rozkwitu. Zatrudniali okołu trzydziestu najlepszych w magicznym Londynie adeptów prawa i to właśnie dziś zaprosili ich wraz z rodzinami i osobami towarzyszącymi do Wizzard-LuxHotels, gdzie odbywało się przyjęcie celebrujące ich największy sukces – odwołanie jednej z ustaw samego Ministerstwa Magii, organu, który dotychczas był nie do ruszenia.
      Wszystko było wspaniale zorganizowane, a wystrój, menu i orkiestra były na najwyższym poziomie. Draco stał przy barze i patrzył na wciąż przybywających na salę gości, a jednocześnie starał się zmusić do słuchania nieustającego szczebiotu Astorii Greengrass, którą zaprosił tu jako osobę towarzyszącą. Nie zrobiłby tego, gdyby nie świadomość, że Hermiona przyjdzie na przyjęcie z Weasleyem.
Własnie przytakiwał Greengrass w jakiejś mało znaczącej kwestii, gdy na salę wszedł Harry Potter z uwieszoną na jego ramieniu żoną. Zaraz za nimi pojawiła się Hermiona. Miała na sobie wspaniałą, bordową suknię, włosy elegancko upięte, w dłoni trzymała małą, czarną torebkę, a jej ramiona okrywał pasujący do całości szal. Wyglądała naprawdę pięknie. Wszystko to jednak psuł idący obok niej Weasley. Z jego twarzy można było wyczytać, że najwyraźniej miał resztki kaca, a udział w tej imprezie to dla niego prawdziwa katorga. Dłonie trzymał w kieszeni, jego włosy były potargane, buty brudne, a on sam patrzył na wszystkich z wrogością i niechęcią. Draco miał ochotę z miejsca sięgnąć po różdżkę i za pomocą zaklęcia wywalić rudzielca z tego przyjęcia, a najlepiej w ogóle z życia Hermiony. Zasługiwała na kogoś o wiele lepszego.
Widząc, że całe towarzystwo również skierowało się w stronę bufetu z alkoholami, Draco zaproponował Astorii wyjście na taras. Nie mógłby znieść tak bliskiej obecności Weasleya.

– Widzieliście, jak Fretka zmiatała na mój widok? – zachichotał Ron.
Przestań, Ron, nie zapominaj, że to mój szef – warknęła Hermiona.
I co z tego?! Zawsze był, jest i pozostanie bladym dupkiem!
– Ron, Hermiona ma rację. Przestań tak mówić i lepiej się napij. Może to poprawi ci humor – poradziła mu Ginny.
Piwo – burknął Ron w stronę barmana, a Hermiona wzięła głęboki oddech. Naprawdę bała się, że ten wieczór może zakończyć się katastrofą.

♒♒♒♒♒

Draco nie mógł się powstrzymać przed tym, by co chwilę nie zerkać w stronę Hermiony. Na szczęście Astoria widziała niewiele poza czubkiem własnego nosa, dlatego najpewniej tego nie zauważała. Hermiona  stała samotnie na otwartym tarasie i popijała białe wino. Potter i jego żona właśnie tańczyli na parkiecie, a Weasley przy barze zamawiał jedno piwo za drugim i opowiadał każdemu, kto się nawinął, jaką wspaniałą karierę gracza robił. To było żałosne. Momentami miał wrażenie, że Hermiona jest bliska łez, gdy patrzyła w stronę swojego chłopaka. Nie miał zamiaru dopuścić do tego, by płakała.
          – Przepraszam cię na chwilę, Astorio – przerwał jej nieustający potok słów i jednym haustem dopił swoje whisky.

♒♒♒♒♒

Hermiona wciąż walczyła z ciągle napływającymi do oczu łzami. Trzy godziny szykowała się do wyjścia, a Ron nie raczył nawet powiedzieć jej, że ładnie wyglądała. Przeciwnie – cały czas narzekał na to, że w ogóle musiał z nią gdzieś iść. Harry i Ginny próbowali łagodzić jego zagrania, ale i tak zdążył dziś pokazać się z jak najgorszej strony. Wystarczyło wspomnieć, że nawet jeden raz nie poprosił jej do tańca, za to pił już chyba szóste piwo, mimo że przyjęcie trwało dopiero nieco ponad godzinę. Widziała kpiące spojrzenia koleżanek z pracy. Nie dość, że była z facetem, który nie miał kompletnie żadnych ambicji, od dziesięciu lat nie zdobył się chociaż na to, by się jej oświadczyć, to na dodatek był nieokrzesanym chamem z problemami z alkoholem. Fatalnie to wyglądało.
          – Dobrze się bawisz?
Hermiona nawet nie spostrzegła, że ktoś za nią stał. Szybko zmusiła się do uśmiechu i odwróciła się w stronę Draco.
         – Tak, to naprawdę świetne przyjęcie. Gratuluję. – Z całych sił walczyła z tym, by głos jej się nie załamał.
         – Nie widziałem, żebyś tańczyła... – Draco czuł prawdziwą bezsilność, patrząc w jej smutne oczy.                 
               – Ron za tym nie przepada. – Opróżniła swój kieliszek wina, odstawiając go na balustradę tarasu.
       – To może zatańczysz ze mną? – zapytał, starając się, by zabrzmiało to nonszalancko.
Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. Czy on naprawdę prosił ją do tańca? Spojrzała w głąb sali na mocno pochylonego przy barze Rona. Jej chłopak miał już najwyraźniej dość. Pewnie nawet tego nie zauważy.
          – Jasne, będzie mi bardzo miło – odpowiedziała pewnie i pozwoliła mu poprowadzić się na parkiet.

♒♒♒♒♒

       – Te chusteczki miały być w odcieniu miedzi, a nie pomarańczy – gderał Theodore, popijając swojego różowego drinka.
        – To ty wszystko organizowałeś i ustalałeś, nie miej do nikogo pretensji – wygarnęła mu Pansy triumfująco.
         – Ten ich dekorator był takim przystojniakiem, że faktycznie mogłem coś przeoczyć. – Theo mrugnął zalotnie.
         – Umówiłeś się z nim? – dopytywała Parkinson.
         – Na jutrzejsze popołudnie.
         – Oj, Nott, ty niepoprawny podrywaczu!
       – Pansy, patrz! – Theodore ruchem głowy wskazał jej wyjście na taras, przez które właśnie przechodził Draco trzymający za rękę Hermionę Granger.
         – O Salazarze! Nie wierzę! – Pansy aż zapiszczała z uciechy.
     – Szybko! Powiedz orkiestrze, że mają zagrać coś wolnego i romantycznego! – popędził ją Theo, z szerokim uśmiechem patrząc, jak jego przyjaciel obejmował Hermionę w talii. Nikomu innemu nie życzył odnalezienia swego szczęścia tak bardzo, jak właśnie tej dwójce.
       Pansy dopilnowała, by orkiestra zaczęła grać blok romantycznych ballad o nagle odnalezionej miłości, a Nott machnięciem różdżki przygasił światła i sprawił, by lustrzana, dyskotekowa kula rzucała na parkiet piękne refleksy.
Wiele par na parkiecie wtuliło się w siebie z czułością. Hermiona nawet ucieszyła się, że światła przygasły, bowiem doskonale maskowało to jej rumieńce. Malfoy, jak przystało na arystokratę, doskonale tańczył. Starała się nie myśleć o tym, że poza nimi na parkiecie znajdowały się same zakochane pary. Czuła delikatne dreszcze i nieodgadnione ciepło w całym ciele. Uniosła lekko głowę, chcąc spojrzeć mu w twarz. W tym samym czasie Draco postanowił zerknąć na nią i tym sposobem ich spojrzenia się spotkały. Mimo że panował półmrok, Hermiona dokładnie widziała jego niesamowite oczy. Żadne z nich nie odwróciło wzorku, więc tańczyli tak, patrząc na siebie i czując się tak, jakby na sali nie było nikogo innego poza nimi.
To była prawdziwie magiczna chwila...
         Nagły huk sprawił jednak, że obydwoje odwrócili wzrok w stronę jego źródła. Na sali rozbłysły światła i orkiestra przestała grać. Rozległy się szepty, a kilka osób szyderczo się zaśmiało.
         Do Hermiony dopiero po chwili dotarło, że źródłem niespodziewanego huku był... Ron. Który spadł z krzesła, rozbijając przy tym butelkę piwa. Harry i Ginny szybko podbiegli, by pomóc mu się podnieść. Hermiona też od razu ruszyła w jego stronę.
Potter akurat pomógł stanąć przyjacielowi na nogi, gdy Hermiona znalazła się przy nich. Nie było wątpliwości, że Ron był kompletnie zalany i nie bardzo miał kontakt ze światem.
           – Lepiej zabierzmy go do domu – stwierdziła Ginny.
Hermiona uznała to za jedyne rozsądne wyjście i złapała swojego chłopaka pod ramię, by pomóc Harry'emu dotaszczyć go do wyjścia.
          – Może lepiej użyjcie kominka? – zaproponował Draco, a Hermiona dopiero wtedy uświadomiła sobie, że stał on zaraz obok nich. – Teleportacja może mu zaszkodzić – dodał, starając się ukryć zniesmaczenie.
       – To świetny pomysł, dziękuję – szepnęła Hermiona, walcząc ze łzami. Było jej potwornie wstyd.
W tym momencie Ronowi chyba na chwilę wróciła świadomość, bo otworzył oczy i nieco uniósł głowę.
        – Fretka... – wybełkotał pijacko. – Świetne przyjęcie, gratuluję, głupi dupku... – wyburczał pod nosem.
Hermiona poczuła, że jej twarz dosłownie płonęła ze wstydu. Draco na pierwszy rzut oka wyglądał na niewzruszonego, ale jednak były to tylko pozory. Silnie zaciśnięte szczęki, wskazywały na to, że zrozumiał, co Ron wybełkotał.
            – Przepraszam... – szepnęła, wciąż usiłując powstrzymać łzy.
        – Wszystko w porządku – odpowiedział Malfoy. – Pansy załatwi wam transport siecią Fiuu – zwrócił się do stojącej obok przyjaciółki, która w odpowiedzi szybko skinęła głową i od razu ruszyła w stronę wyjścia.
Hermiona czuła na sobie spojrzenia wszystkich współpracowników. Czuła się niesamowicie upokorzona. Harry pomógł jej wyprowadzić Rona z sali, a Parkinson załatwiła zgodę kierownika hotelu na użycie kominka w holu. Koszmarny wieczór wreszcie dobiegł końca.

♒♒♒♒♒

         – Mamo, a Dominique ma ładniejszą sukienkę ode mnie! – narzekała płaczliwie Melodie, doskonała, mała kopia Fleur Weasley.
            – Tato, a Fred za głośno beka! – wrzeszczał ktoś inny.
            – Kochanie, nie jedz tyle masła, zaszkodzi ci! – prosiła męża Molly.
            – Daj spokój, moja droga, dziś są moje urodziny!
          – Harry przestań już gadać z Ronem o Qudditchu i chodźcie wreszcie do stołu! – pouczała ich za pomocą wrzasku Ginny.
        Hermiona czuła, jak jej ból głowy potęgował się z każdą minutą. Naprawdę żałowała teraz, że dała się namówić Ronowi, by jednak pójść z nim na te urodziny. Jej chłopak, gdy tylko się obudził, ponarzekał na ból głowy i wypił eliksir na kaca, zdobył się na to, by ją przeprosić za swoje wczorajsze zachowanie. Widać całonocny pobyt na niewygodnej kanapie uświadomił mu, że tym razem jednak przegiął. Hermiona nie miała zamiaru ulegać jego namowom, ale z drugiej strony nie chciała sprawiać Arturowi przykrości. To nie jego wina, że Ron bywał czasem takim strasznym kretynem. Jednak mimo sztucznego, wymuszonego uśmiechu i całej dobrej woli, jaka w niej jeszcze została, nie potrafiła pozbyć się jednej myśli. To koniec. Ona i Ron nie pasowali do siebie, jak mało która para. Wszystkie ich plany, marzenia i ideały rozjechały się w dwóch różnych kierunkach i ciągnięcie tego związku na siłę nie miało już żadnego sensu.
Spojrzała na swojego chłopaka. Od razu widać było, że wciąż dręczył go kac. Podkrążone oczy, potargane włosy i wczorajsza, wygnieciona koszula. Naprawdę nie chciała spędzać reszty życia u boku kogoś takiego.
            – Ermiona, ja ci mówić o Michell, moi frizjer? – zagadnęła ją Fleur.
            – Owszem, jakieś sto razy – odpowiedziała, starając się ukryć niechęć.
            – To może ti się wreści wybrać do on?
            – Nie – odpowiedziała krótko.
            – Ermiona, ty ni likceważ...
          – Daj spokój, Fleur. Nie teraz! – ofuknęła ją Ginny. – Ron! Już czas! – popędziła brata.
            – Co? – zapytał nieprzytomnie Weasley.
            – No, już czas! No, wiesz! – Ginny wyglądała na podekscytowaną.
Hermiona spojrzała na nią zdziwiona. Na co nadszedł czas? Czyżby Ruda miała przed nią jakieś tajemnice i to na dodatek z Ronem?
        – A, tak. Jasne... – burknął Ronald, wracając do stołu i siadając zaraz obok Hermiony.
          – O co wam chodzi? – zdziwiła się, widząc, jak wszyscy nagle skupili na nich swoją uwagę.
          – To jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu – wyszeptała Molly, łapiąc Artura za rękę.
              – Herm, posłuchaj – zaczął niezgrabnie Ron. – Jesteśmy już razem z osiem lat...
         – Dziesięć – poprawiła go sucho, powoli uświadamiając sobie, co to wszystko mogło oznaczać.
      – No właśnie, dziesięć. I ja, i moja rodzina, doszliśmy do wniosku, że czas najwyższy...
Tylko nie to!, pomyślała z paniką.
W tym samym czasie Ron sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojej wygniecionej koszuli i wyjął z niej małe, granatowe pudełeczko. Hermiona wstrzymała oddech. Tak długo czekała na tę chwilę.
            – To co, Miona, wyjdziesz za mnie? – zapytał, otwierając pudełko i podsuwając je bliżej niej. Był w nim dość mizerny, złoty pierścionek z małym, fioletowym oczkiem.
Hermiona spoglądała to na Rona, to na pudełeczko i powoli docierało do niej to, co właśnie się stało. Rozejrzała się po wszystkich zebranych. Brudne dzieciaki, ochlapany sosem stół, bracia Weasley w poluzowanych po obiedzie i trzech dokładkach spodniach. Fluer patrząca na nią z wyraźną wyższością, Molly w starym, poplamionym fartuszku i Artur niby patrzący na nich, ale kątem oka zerkający na swój tort urodzinowy stojący na blacie obok. No i jeszcze Ron. Skacowany, niedomyty, w okropnych, wymiętych i niezbyt miło pachnących ciuchach. I to miały być jej oświadczyny? Chwila, na którą przyszło jej czekać długich dziesięć lat? W jednej sekundzie jej krew zawrzała, a ona skoczyła na równe nogi.
          – Ty! – warknęła w stronę Rona, dźgając go palcem w klatkę piersiową. – Ty mały, głupi, bezczelny... Oh! – Chciała mu tyle powiedzieć, tyle mu wygarnąć. Zbluzgać go od stóp do głów i uświadomić mu, że zasługiwała na coś więcej. Koniec! To, co zrobił – ta parodia oświadczyn dzień po tym, jak upił się do nieprzytomności na oczach jej kolegów z pracy i obraził jej szefa – przelało czarę goryczy. Ich związek należał już do przeszłości.
         – Koniec! Rozumiesz, Ron? To koniec! Wyjść za ciebie? Wejść w tę rodzinę? Za nic w świecie! Jeszcze dziś zabierzesz swoje rzeczy i znikniesz z mojego życia. I wy wszyscy też! – Ze wściekłością wskazała resztę rodzinny Weasleyów, po czym sięgnęła po swoją torebkę i szybko wybiegła z Nory.
         Potrzebowała spokoju, chwili ukojenia, a tę mogła znaleźć tylko w jednym miejscu.
Teleportowała się w zaułku po drugiej stronie ulicy i prawie biegiem puściła się w stronę furtki. Przez okno zauważyła, że jej rodzice siedzieli w salonie, oglądali telewizję i popijali czerwone wino. I wtedy zrozumiała, że dobrze zrobiła. Tego właśnie chciała. Kogoś, kto równie chętnie będzie spędzał z nią swój czas, siedząc w domu, jak i odwiedzając galerię sztuki. Ron nie był tym mężczyzną i nawet jeśli bardzo by chciała, to nie mogła go zmienić na siłę.
Najwyższy czas, by rozpocząć wszystko od nowa.

♒♒♒♒♒

         Prawie nie przespała nocy, wciąż leżąc w swoim starym pokoju i rozmyślając o tym, co się stało. Czy na pewno postąpiła słusznie? A co, jeśli nie będzie już nikogo? Co, jeśli właśnie skazała się na samotność do końca życia? Jednak gdy przypomniała sobie, jak pijany Ron stoczył się z krzesła na przyjęciu albo jak uśmiechał się głupkowato, wręczając jej ten pierścionek w tym totalnie nieodpowiednim do oświadczyn otoczeniu, dochodziła do wniosku, że dobrze zrobiła.
        Postanowiła nie brać dnia wolnego, tylko pójść do pracy. Musiała czymś zająć myśli, a trochę obawiała się powrotu do swojego mieszkania i kolejnej konfrontacji z Ronem. Co, jeśli nie zechce odejść? Może to ona będzie zmuszona się wyprowadzić?
      Do kancelarii dotarła nieco spóźniona, mając nadzieję, że nie będzie miała z tego powodu problemów. Theodore często się spóźniał, dlatego też nie był specjalnie wymagający w tej kwestii. Co innego Malfoy, który zawsze zjawiał się w firmie przed czasem. Jednak jego zwykle nie interesowało to, co robili pracownicy, dopóki wszystkie sprawy sądowe oraz raporty były odpowiednio i na czas prowadzone.
        Jechała windą, złoszcząc się na swoje włosy, które nie chciały się dziś ułożyć, a to dlatego, że eliksir prostujący został w mieszkaniu. Jednocześnie szukała spinki w swojej teczce i wysiadała z windy. Myślała o tym, że jej humor tego dnia nie mógłby być gorszy. I właśnie w tej chwili potrąciła kogoś ramieniem.
         – Przepraszam – burknęła pod nosem, odrywając wzrok od wnętrza teczki i unosząc głowę.
Draco Malfoy nawet jej nie odpowiedział, tylko od razu wsiadł do windy. Widać było, że gdzieś mu się bardzo śpieszy. Miał ze sobą płaszcz i swoją teczkę, a w dłoni trzymał zmiętą gazetę.
Hermiona spojrzała na niego zdziwiona. Pierwszy raz się zdarzyło, by się z nią pierwszy nie przywitał.
        – Dzień dobry... – zaczęła, w odpowiedzi na co Draco zacisnął szczęki i po raz kolejny wcisnął przycisk zamykający drzwi.
Zaintrygowana nie mogła wprost oderwać od niego wzroku. Co go ugryzło? A może był zły z powodu zachowania Rona na przyjęciu?
Winda wreszcie zaczęła się zamykać i dopiero wtedy Malfoy podniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy
– Moje gratulacje, panno Granger – wyszeptał cicho, po czym znów opuścił głowę. W tej chwili drzwi windy się zamknęły.

♒♒♒♒♒

       O co mu chodziło?, zapytała samą siebie, wciąż nie mogąc nic zrozumieć z tej dziwnej sceny. Postanowiła zapytać go, czy coś się stało, ewentualnie przeprosić za zachowanie Rona, jak tylko Malfoy wróci do kancelarii.
Weszła do swojego biura, w duchu cicho prosząc, by ten dzień nie był taki zły, na jaki się zapowiadał. Jej sekretarka, Parvati Patil, siedziała już za biurkiem.
      – Gratuluję! Nie spodziewałam się tego po tym, co wydarzyło się na sobotniej imprezie. – Uśmiechnęła się nieco szyderczo. – Ale niemniej super sprawa! Macie już datę?
Hermiona spojrzała na nią szczerze zdziwiona. Dlaczego już druga osoba dzisiaj jej gratuluje? I wtedy zobaczyła przed Parvati najnowsze wydanie ,,Proroka codziennego”. Podeszła do biurka i szybkim ruchem porwała gazetę. Na pierwszej stronie było stare zdjęcie jej i Rona, a pod nim podpis:
,,Rychły ślub dwójki bohaterów narodowych! Hermiona Granger i Ronald Weasley ogłaszają swoje zaręczyny!”.

♒♒♒♒♒

CDN - przedostatnia część już wkrótce :)

17 komentarzy:

  1. Do tej pory nie pisałam komentarzy, ale postanowiłam to zmienić. Przeczytałam wszystkie twoje opowiadania i moim zdaniem piszesz świetnie... A Rubin i Stal to opowiadanie, które należy do moich ulubionych (czytałam je z dziesięć razy i za każdym razem z takimi samymi emocjami...) A ta miniaturka jest wspaniała. Bardzo ciekawa fabuła. Już nie mogę doczekać się kolejnej części... A Rona mam już dosć. Życzę weny na kolejne teksty i czekam na dalszą część...

    OdpowiedzUsuń
  2. ...
    ...
    ...
    A ja się miałam jeszcze dzisiaj uczyć... miałam zrobić coś konstruktywnego i rozsądnego... za to przez następny tydzień będę chodziła jak nieprzytomna, czekając na następną część. I jak ty to robisz, szanowna Venetiio, jak?

    Do rzeczy: Ron dupek jakich mało, biedny Draco, żeby tylko jakiejś głupoty nie zrobił, Nott gejem? tego jeszcze nie było, Pansy super, uwielbiam ją w twoich opowiadaniach 😉
    Ogólnie lodzio miodzio i cud miód malina 😃 życzę dużo weny, choć piszesz tak, że chyba musiałaś przykuć wenę do kaloryfera 😃 czekam na następną część ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie, nie, nie. Jakie zaręczyny? Wszystko się zepsuło. Głupia gazeta. Jejku, a już miało być tak dobrze. Pisz szybko kolejną część, bo nie wytrzymam.
    Pozdrawiam
    ďramione-ja-to-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta rodzina jest aż tak popieprzona, że dali info do gazety pewni tego,ze sie zgodzi?! serio... Zwątpiłam ;-;

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz spotykam się z Hermioną, która otwarcie przyznaje, że rodzina w stylu Weasleyów jej nie odpowiada i bardzo mi się to podoba. Ona tak naprawdę nigdy do nich nie pasowała i szczerze żałuję, że JK ich tak a nie inaczej sparowała.
    Ten rozdział był dłuższy i znajdowało się w nim wiele zwrotów akcji, co było świetne! ;) Niespodziewane zaręczyny i ich ogłoszenie - coś czuję, że to Ron się wygadał, nim jeszcze się oświadczył Hermionie. Jest jeszcze druga opcja: Ron poleciał do "Proroka Codziennego", myśląc, że ją to przekona. Zobaczymy :)
    Bardzo mi się podobało i czekam na następne rozdziały i tej, i Twoich pozostałych opowiadań!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę musiałaś przerwać w takim momencie? Kiedyś dostanę zawału.
    Ron to kompletny idiota i tyle w temacie. Draco powinien potraktować go jako tarczę na sztylety. Czekam na kolejną część bo cóż innego mi pozostaje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty to jednak potrafisz sprawić, żebym szczerze znienawidziła Rona, no naprawdę! Kurcze, facet się po prostu stoczył. Właściwie nigdy za nim nie przepadałam, a w tym momencie to już w ogóle jego zachowanie przeważyło wszystko. Tak jak powiedziała Herm: jak mógł najpierw się upić do nieprzytomności, a następnego dnia ot tak oświadczyć? O, litości! I to jeszcze z tekstem, że "ja i moja rodzina doszliśmy do wniosku" - nosz, kurwix. To ona za jego braci i ojca wychodzi za mąż, czy za niego? Do tego jeszcze ta sprawa z artykułem o oświadczynach. Ja się nie dziwię, że Draco zareagował jak zareagował. Pytanie tylko, kto był tak głupi, żeby to publikować?
    Ech... Wybacz, trudny czas :) Nie mniej jednak liczę, że w następnej części wszystko się już ułoży tak jak powinno i z TYM facetem, z którym powinno.
    Pozdrawiam i całuję, A.

    OdpowiedzUsuń
  8. Venik...
    Dawno mnie nie było, wiem. A raczej byłam, ale napisanie komentarza było ponad moje siły. A dziś... No ja nie wierzę! Jeśli ktoś z Weasley'ów nie powinien przeżyć Wojny, to właśnie Ronald. Jak ja go nie znoszę... Co za dupek! Taka kobieta, takie zachowanie...
    Jak on mógł!
    No cóż. Grunt, że Hermiona zmądrzała. Albo nie, nie zmądrzała, bo mądra była zawsze. Ale pogoniła go i bardzo dobrze. Jeszcze tego brakowało, aby się przy nim marnowała... Zasługuje na kogoś super i niech go dostanie!
    Buziak :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wciąż twierdzę, że to Twoja najlepsza mini. Hermiona i Draco są tutaj cudowni, a Ron... hmmm, jest po prostu Ronem.
    Jasne, musiałaś skończyć w takim momencie! Nie będę mogła doczekać się kolejnej części, szczególnie, że zapewne w nien Hermiona będzie tłumaczyć Malfoy'owi, że wcale się nie zgodziła ;)
    Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś wydaje mi się, że w gazecie niedługo pojawi się sprostowanie na temat mniemanego ślubu☺. Draco nie może się zniechęcić póki co nie może się poddać, w końcu papiery jeszcze nie były podpisane poza tym powinien wiedzieć, że jeśli ktoś czeka 9 lat z oświadczynami to szanse na odebranie mu kobiety są całkiem spore ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. O cholera. To jest pierwsze, co przyszło mi do głowy. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak postąpić. Nie wspomnę już o tym, że Ron niszczył przez 10 lat życie Hermionie, to jeszcze opublikowałam takie bzdury. Nie rozumiem, jak Hermiona mogła tyle lat z nim żyć. Oczywiście, że zasługuje na kogoś lepszego, kto będzie ją traktować należycie, a przede wszystkim z szacunkiem. Ma prawo znaleźć faceta, który będzie dzielić jej pasje i zainteresowania, który sprawi, że będzie znowu szczęśliwa. Draco! Zrób coś z tym, najlepiej przeklnij Rona jakimś zaklęciem. Na Salazara, takich trzeba tępić!
    Chociaż mam nadzieję, że to wszystko załatwił Ron, bo nie chce mi się wierzyć, że Ginny i Harry przykładali do tego ręce. Naprawdę nikt z Weasleyów nie widział, jak Ron się stoczył na samo dno? No i biedny Draco. Czemu on tak długo zwleka, żeby wyznać jej własne uczucia. Przecież widzi, jak cierpi. Powinien ją już dawno uratować z opałów.
    No tak się rozemocjonowałam, że szok xd.
    Czekam teraz z niecierpliwością na ostatnią część. I niech ktoś Ronowi chociażby przyłoży!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze wyobrażałam sobie Hermionę jako typ tzw. "dziewczyny z sąsiedztwa", jednak Twoja kreacja tej bohaterki na elegancką, jedzącą dojrzałe sery i amatorkę sztuki bardzo mi się podoba. :) mam nadzieję, że Hermionie krew znów zawrzy i Ron oberwie po wstawieniu do "Proroka Codziennego" informacji o ślubie. Po cichu też liczę na to, że Malfoy się nie zamknie w sobie i prawdziwa informacja o tym, że Hermiona nie wychodzi za mąż, szybko do niego dotrze.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam bardziej niż zaskoczona końcówką. Myślałam, ze może teraz będzie już prosta droga do wielkiego happy endu Dramione, a tu klapa, jak zawsze muszą pojawić się schody! :D
    Oczywiście, część bardzo ciekawa i wciągająca. Zdecydowanie nie mogę doczekać się kolejnej części i reakcji Hermiony, a także tego, jak zachowa się w stosunku do Rona i wszystkich Weasleyów.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Och co za debil z tego Rona!
    (Ekhem... zły początek komentarza)
    Przepraszam , ale nie mogę! Twoja miniaturka wywołuje u mnie tyle emocji , że chce mi się tupać jak małe dziecko. Mam nadzieję że Weasleyowi się dostanie za ten pomysł z zaręczynami. Co do całej części nic nowego - jak zwykle cudo *_*

    Pozdrawiam , PF

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba moja krew osiągnęła temperaturę wrzenia. Co za dupek z tego Rona. Nie dość, że oświadczyny w taki sposób, po takim czasie to teraz jeszcze taki artykuł. No i teraz trzeba to naprawić w oczach Draco... Ten rudzielec zawsze wszystko psuje, działa mi na nerwy, zawsze w filmach, książkach i opowiadaniach.

    OdpowiedzUsuń
  17. SKONFUNDUSIJĘ, POĆWIARTUJĘ, ZABIJĘ, OŻYWIĘ SKLONUJĘ I TO POWTÓRZĘ 🤬🤬
    RONALDZIE WEASLEY TY BEZCZELNY DUPKU 🤬🤬

    OdpowiedzUsuń