-
Hermiona, on znów się tu gapi – wyszeptała konspiracyjne Lavender.
Niewielki uśmiech
zagościł na delikatnych, różowych ustach ślicznej Gryfonki o
brązowych włosach. Uwielbiała to! Uwielbiała tę świadomość,
że znów pożera ją wzrokiem. Jeszcze tylko kilka godzin i na
pożarcie zostanie rzucone coś jeszcze...
Zamoczyła łyżeczkę w
dżemie malinowym i oblizała ją, patrząc prosto w oczy pewnego
Ślizgona, który właśnie oblał się swoją kawą.
✐✐✐
-
Naprawdę jest taka świetna? - zapytał Blaise, podając
przyjacielowi serwetkę, by mógł zetrzeć resztki napoju ze stołu
i swoich spodni.
-
Nie masz pojęcia, stary... Tego nie da się do niczego porównać –
mruknął Draco, patrząc groźnie na Hermionę, która jak gdyby
nigdy nic wróciła do swojego śniadania. Jedynie delikatny uśmiech
na tych perwersyjnie pięknych usteczkach mówił mu, jak bardzo jest
zadowolona z jego reakcji na tę małą sztuczkę z łyżką....
Niegrzeczna! Już on jej dziś pokażę, że drażnienie węża to
nienajlepszy pomysł.
✐✐✐
Miesiąc
wcześniej...
A
wszystko zaczęło się zupełnie niewinnie. Jak to zwykle bywa, gdy
ktoś zbyt długo cierpi na skrajną nudę. Trzeba przecież
korzystać z okazji, jeśli w życiu może pojawić się coś
ciekawego. Działanie jest lekarstwem na monotonię, choć nie zawsze
gorycz tego lekarstwa jest łatwa do przełknięcia...
A przekonał się o tym
nie kto inny, jak tylko Harry Potter, sława magicznego świata,
który mimo swoich niewątpliwych zdolności do wszystkiego, nie
posiadał wrodzonego talentu do eliksirów. Przynajmniej, gdy znów
uczył ich inny, sławny mężczyzna – sam Severus Snape.
Hermiona znudzona
spojrzała na swojego chłopaka. Harry praktycznie trząsł się ze
strachu, co nie było niczym nadzwyczajnym na lekcji eliksirów –
tak więc znów nuda. Gryfonka uśmiechnęła się sama do siebie.
Uwielbiała Harry'ego za jego delikatność, czułość i to jak był
jej wierny i oddany, ale to wszystko powoli zaczynało ją mierzić.
Chciała czegoś więcej. Czegoś, co choć na chwilę oderwałoby
jej racjonalny umysł od ponurej, szarej, nudnej codzienności.
Jednak nic tego nie zapowiadało. Była dziewczyną Pottera i tak
miało pozostać. Wszyscy tego oczekiwali, mówiąc im, jak wspaniale
do siebie pasują. Nawet Ron przyklaskiwał ich związkowi i w
trakcie gdy Hermiona i Harry spędzali swoje randki na nauce w
bibliotece, sam Weasley namiętnie zajmował się Lavender Brown w
jakimś składziku na miotły. Ginny w tym czasie zaliczała połowę
drużyny Ravenclawu, a Luna wdała się w dyskretny romans z
Theodorem Nottem, o którym wiedziała cała szkoła...
Miona westchnęła cicho,
wyraźnie zrezygnowana. Czy to źle, że Harry był taki spokojny?
Dawał jej bezpieczeństwo, miłość, stabilizację... Dlaczego więc
jej ciągle było czegoś mało? Wojna się skończyła, wszystko
wróciło do normy i to chyba powinno ją cieszyć? Ale nie cieszyło.
Chciała przygody, nutki splendoru, adrenaliny... A nie słodkiego
buzi-buzi przed i po treningu Qudditcha i sporadycznego sam na sam w
Pokoju Życzeń, tak częstego jak kontakt włosów Snape'a z
szamponem. Czy naprawdę oczekiwała tak wiele? Chciała zasmakować
uroków młodości! Brać z życia pełnymi garściami, a nie
odgrywać wiecznie roli grzecznej i poukładanej przyszłej pani
Potter. To było zbyt nudne i przewidywalne... Tak jak to, że Harry
zaraz znów spieprzy swój eliksir. Nic nowego.
Ona już skończyła,
wszystko wyszło idealnie. Jak zwykle.
✐✐✐
Jej znudzony wzrok
właśnie powędrował za idącym do kantorka ze składnikami
Ślizgonem... Malfoy. Ten to na pewno nie narzekał na brak rozrywek.
Większa część damskiej populacji tej szkoły marzyła tylko o
tym, by wylądować w jego łóżku i mało którą z tych głupich
kokotek obchodziło, że będzie to najpewniej jednorazowa przygoda.
Malfoy był wybredny i niewiele dziewczyn miało u niego szansę na
powtórkę z rozrywki. Przecież ten irytujący blondyn sam w sobie
był rozrywką. Przystojny, zbudowany jak grecki bożek, bogaty i
czarujący... Która kobieta mogłaby mu się oprzeć? Żadna. I ona
też nie umiała. Choć wcześniej wolałaby przyjść nago na
śniadanie do Wielkiej Sali niż przyznać się do tego głośno, to
tak naprawdę lubiła sobie fantazjować na jego temat. Od zwykłych
fantazji takich jak rozmowa bez obelg i wyzwisk po te najbardziej
gorące, w których Malfoy zachwycał ją swoją sława kochanka
idealnego. To była taka maleńka odskocznia w szare, nudne dni, gdy
jedynym zajęciem godnym uwagi było wysłuchiwanie przechwałek
Harry'ego, jak to jego drużyna rozgromi w pył drużynę blondyna.
Malfoy na miotle... Tak, te myśli to zdecydowanie była tylko
maleńka rozrywka w jej monotonnym życiu.
-
Hermi, przyniosłabyś mi trochę rdestu ptasiego? Muszę go zaraz
dodać, a jeszcze nie skończyłem siekać ogniokałamarnic –
poprosił szeptem Wybraniec.
-
Eh... Ok... - mruknęła, niechętnie się podnosząc i idąc do
składzika, przy którym wciąż buszował blondyn. Stanęła obok
niego, sięgając po słoik z rdestem, a Malfoy chyba znalazł już
to czego szukał, gdyż teraz tylko stał i gapił się na nią, a
dokładniej na kilka pierwszych guzików jej białej bluzki, które
rozpięła w trakcie gotowania eliksiru z powodu gorąca.
-
Niezłe... - wyrwało mu się nagle.
-
Co? - zapytała, odwracając się do niego przodem.
-
Niezłe cy... - w ostatniej chwili zreflektował się co chciał
powiedzieć – cytrynki... Niezłe magiczne cytrynki w Miodowym
Królestwie. Koniecznie musisz kiedyś spróbować Granger –
wypalił, mrugając do niej zalotnie i uśmiechając się uroczo.
-
Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję – odpowiedziała,
również się uśmiechając i odchodząc z powrotem do ławki
swojego chłopaka, zalotnie kołysząc biodrami.
-
Ja też mam nadzieję, że ich spróbuję – mruknął blondyn,
odprowadzając ją wzrokiem.
✐✐✐
-
Ślinisz się – wytknął mu Zabini, gdy Draco wrócił do ich
ławki.
-
Co? Wcale nie! - oburzył się.
-
Wcale tak, ale ci się nie dziwię. Widziałeś te balony? Merlinie,
ale z tego Pottera szczęściarz...
-
Bliznowaty ćwok, pewnie bardziej interesuje się odbiciem swojej
blizny w lustrze niż tymi cudami natury. To na pewno gej – warknął
Draco, miażdżąc swoje karaluchy, jednocześnie wyobrażając
sobie, że każdy z nich to znienawidzony Gryfon.
-
Ty byś potrafił je docenić, prawda? - prowokował Blaise.
-
Nie tylko je... - szepnął Smok, obserwując Hermionę, która
nawijała jeden ze swych loków na palec i patrzyła gdzieś w
przestrzeń znudzonym wzrokiem.
-
Co cię jeszcze powstrzymuje?
-
Potter to Wybraniec. Myślisz, że zmieniłaby stabilny związek z
tym szanowanym pozerem na krótki, acz gorący, romans z byłym
Śmierciożercą?
-
Czemu krótki? Jest taka śliczna, że to mogłoby być coś na
dłużej... - Blaise uśmiechnął się przebiegle, licząc, że tym
razem wyciągnie z kumpla coś na temat jego prawdziwych uczuć do
seksownej prefekt Gryfonów.
Draco tylko prychnął w
odpowiedzi i zaczął gorączkowo mieszać w swoim kociołku. Diabeł
nie przestawał się uśmiechać, ukradkiem obserwując kumpla. Dawno
już zauważył, jak jego przyjaciel pożera wzrokiem piękną
Hermionę i to nie tylko z powodu jej seksownego ciała. Widział
błysk w jego oku, gdy Herm się śmiała, dostrzegał to jak
przygryza wargę i mruczy, gdy Miona rumieniła się zalotnie lub
zawstydzona chowała się za kurtyną swoich ładnych loków.
Wiedział też, że Dracona wręcz z roznosi z wściekłości na
widok nieporadnych uścisków i buziaków, jakimi Potter obdarzał
swoją dziewczynę. Miał wrażenie, że jego przyjaciel wpadł po
uszy, ale życzył mu tego szczerze i wiedział, że i u panny
Granger niebieskooki blondyn nie jest do reszty skreślony. Bo czy w
innym wypadku wodziłaby za nim tym rozmarzonym wzorkiem? Zdarzało
jej się to często, zwłaszcza w czasie treningów Qudditcha, gdy
Draco szybował na swojej miotle. Coś było na rzeczy i wystarczyło
tylko, by mała iskierka upadła na ten kocioł, który wybuchnie
namiętnością mocno i gwałtownie.
Wystarczyło tylko
poczekać...
✐✐✐
Czekać, jak się
okazało, nie trzeba było długo, bo już tego samego popołudnia
dwaj odwieczni wrogowie spotkali się na arenie swoich odwiecznych
walk. Boisko do Qudditcha dziwnym trafem zostało dziś znów
zarezerwowane przez obu kapitanów w tym samym czasie. Nie minęło
pierwsze dziesięć minut planowanych treningów, a obie drużyny
stały na przeciwko siebie, rzucając się sobie do gardeł i
wykłócając się w najlepsze.
Hermiona, która
obserwowała tę scenę z trybun musiała przyznać, że Harry
wygląda jak rozzłoszczone dziecko, które zaraz zacznie tupać nogą
i wyć z bezsilności... Natomiast wściekły Malfoy wyglądał
męsko, seksownie, gorąco i jeszcze bardziej seksownie... Mega
seksownie!
Przygryzła wargę i
zacisnęła lekko uda, czując jak sam widok furii blondyna
przyprawia ją o rozkoszne dreszcze na całym ciele. Wiedziała, że
to nienormalne, a jej własny chłopak wprawia ją w taki stan po
dłuuugiej grze wstępnej, ale nic nie mogła na to poradzić. Malfoy
był pociągający i już.
Nagle jednak stało się
coś, czego by się nigdy nie spodziewała. Harry uniósł swoją
miotłę i bezpardonowo walnął nią w głowę blondyna. Wszystkie
fanki Ślizgona zgromadzone na trybunach zawyły ze zgrozy, gdy Draco
upadł, a zaraz później obie drużyny rzuciły się do brutalnej
walki na pięści.
✐✐✐
Harry miał paskudne
zadrapanie na policzku, a Ron okropnego guza na głowie. Ginny
przyciskała kostkę lodu do przeciętej, opuchniętej wargi.
Siedzieli przy kominku w pokoju wspólnym Gryfonów i myśleli nad
konsekwencjami dzisiejszej bójki.
-
Mamy przesrane – stwierdził elokwentnie Ron.
-
Nic nam nie zrobią, Dumbl nie wywali mnie ze szkoły – mówił
pewny siebie Potter.
-
Jesteś o tym przekonany? Parkinson gadała, że Malfoy już wysłał
sowę do ojca. Pierwszy go zaatakowałeś. Sprowadzi do szkoły
ministra, prawników i zrobi wszystko, by oczernić twoje imię. –
Hermiona bardzo martwiła się losem swojego chłopaka, ale była też
trochę zła na niego za ten okrutny atak. A co jeśli uszkodził coś
na stałe w ślicznej buźce Draczego? Świat nigdy nie byłby już
taki sam...
-
Cholera, to faktycznie źle. On może zaszkodzić mojej dobrej
opinii! Co teraz? - zaczął panikować Harry.
-
Pogadaj z nim, przeproś i powiedź, że następnym razem ustąpimy
im z treningiem – poradziła Ginny.
-
Myślę, że to nie wystarczy. On zażąda pucharu Qudditcha –
wtrącił Ron.
-
Po moim trupie! - wrzasnął Harry.
-
On zniszczy ci reputację – odezwała się Miona.
-
Nie może! Jestem Wybrańcem! Pokonałem Voldemorta! - wściekał się
Harry.
-
Jego rodzina ma dość kasy, by wszystkich przekupić – burknął
Rudy.
-
Oddaj mu ten puchar. Reputacja ważniejsza – stwierdziła Ginny.
Harry zastanawiał się nad czymś chwilę i najwyraźniej rozważał
wszystkie za i przeciw. Wreszcie skinął lekko głową.
-
Hermiona, to ty musisz do niego iść z tą propozycją. Ciebie
jednej nie przeklnie od progu – zdecydował Harry.
-
Serio? Mam iść do jaskini tego węża...
-
Smoka – poprawiła Gin z wrednym uśmieszkiem.
-
Wszystko jedno! Mam iść do niego sama i oddać mu nasze zwycięstwo?
Mowy nie ma! - krzyknęła Hermiona. Już na myśl o sam na sam z
Malfoy'em w jego pokoju zrobiło jej się nienaturalnie gorąco.
-
Proszę cię, kotku. Tylko ty mnie możesz uratować... - zamruczał
przymilnie Harry, podchodząc do niej i obejmując ją czule.
-
Harry, nie zmuszaj mnie... - jęknęła prosząco.
-
Skarbie, jesteś moją jedyną nadzieją – skłamał, uśmiechając
się na pozór szczerze. Hermiona westchnęła cicho i skinęła
tylko głową. Miała przeczucie, że to nie skończy się dobrze,
nie miała jednak innego wyboru. Postanowiła, że przekona Malfoy'a
do wycofania oskarżeń względem Harry'ego. Wiedziała, że jakoś
da radę...
✐✐✐
Przebrała się w krótką,
czarną spódnicę i ciemnozieloną, koronkową bluzkę ze sporym
dekoltem. Wiedziała, że Malfoy pewnie jak każdy Ślizgon lubi
zielony, a ta szmatka sprawiała, że czuła się kobieco i
seksownie, a teraz było jej trzeba dużo pewności siebie, by
przekonać Dracona do tego, by oszczędził Pottera i jego dobre
imię...
Nerwowo przestępowała z
nogi na nogę stając przed kamienną ścianą i czekając na jakiego
zbłąkanego wężyka, który łaskawie ją wpuści do ich głównej
siedziby. Jak się okazało, miała szczęście, bo kamienne
przejście rozsunęło się dość szybko... Jednak miała też
ogromnego pecha, bo ukazała się w nim najbardziej znienawidzona
przez nią dziewczyna na świecie. Pansy-Mopsica-Parkinson, albo
Ta-Idiotka-Która-Narzuca-Się-Blondaskowi. Na jej widok Hermionie
podeszło wszystko do gardła, a różdżka przypomniała o swoim
miejscu za podwiązką i domagała się natychmiastowego użycia.
-
Czego tu szukasz, szlamo? - syknęła Pansica.
-
Na pewno nie ciebie kretynko! - odwarknęła Herm.
-
Spadaj stąd! - Pansy zrobiła krok w jej stronę.
-
Parkinson, co się tak wydzierasz? Uszy mi więdną, jak po koncercie
Goyle'a pod prysznicem.
-
A braliście go razem? - zakpiła Hermiona. Blaise roześmiał się z
jej żartu, czego nie można było powiedzieć o Pansy, skwaszonej
uwagą kumpla.
-
Co cię do nas sprowadza, Hermionko? - zapytał Zabini.
-
Ona tu nie ma czego szukać! - krzyknęła Parkinson.
-
Kobieto, idź już tam gdzie miałaś iść, a nie wtrącaj się, jak
dorośli rozmawiają – zgasił ją Diabeł. Pansy prychnęła pod
nosem jak rozwścieczona kocica i wróciła do salonu z wysoko
uniesioną głową.
-
Chciałabym pogadać z Malfoy'em – mruknęła Herm, czerwieniąc
się lekko.
-
Serio? Smok będzie zachwycony. – W oczach Zabiniego błysnęły
diabelskie iskierki, z których słynął.
-
Zaprowadzisz mnie? - zapytała z lekkim uśmiechem.
-
Jasne, chodźmy. – Blaise wszedł do salonu Slytherinu, a Hermiona
tuż za nim, wywołując prawdziwe poruszenie wśród zgromadzonych w
nim uczniów. - Co się lampicie, jak gnomy w stado dżdżownic?
Jesteśmy chyba z Granger bardziej atrakcyjni niż robale –
sarknął, a wszyscy natychmiast odwrócili głowy.
-
Dzięki – szepnęła Hermiona, gdy zaczęli wchodzić pod schody do
męskich dormitoriów.
-
Cała przyjemność po mojej stronie. – Blaise pchnął drzwi i
wszedł do ładnie urządzonego zielono-srebrnego pokoju, w którym
stały dwa łóżka, dwa biurka, dwie szafy i regał z książkami.
-
Smoku, wstawaj! - zawołał Zabini w kierunku kanapy, na której
leżał blondyn w samych spodniach z piżamy i z woreczkiem lodu
przytkniętym do czoła. Hermionie na chwilę zaparło dech na jego
widok. On naprawdę był booski.
-
Odpierdol się, Zab, jeśli nie jesteś seksowną laseczką, która
ukoi mój ból, to daj mi spokój.
-
Tak się składa, że nie jestem laseczką, ale przyprowadziłem
jedną ze sobą – zaśmiał się Diabeł. Draco otworzył oczy i
odwrócił się w ich stronę. Hermiona uśmiechnęła się lekko i
szepnęła tylko:
-
Hej. - Smok popatrzył na nią kilka sekund, po czym z powrotem
zamknął oczy i przycisnął lód do czoła.
-
Bliznowaty dupek mocno mnie sponiewierał, bo chyba mam omamy. Widzę
Granger w naszym pokoju – mruczał sam do siebie. Blaise wybuchnął
szczerym, dźwięcznym śmiechem widząc, że kumpel serio nie
wierzy, że Gryfonka naprawdę do nich przyszła.
-
Możemy porozmawiać? - zapytała go uprzejmie.
-
Jeśli nie jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni w seksownej
spódnicy, to możemy – odpowiedział, podnosząc się do pozycji
siedzącej i uśmiechając w taki sposób, że zrobiło jej się
gorąco.
-
To ja was może zostawię – zaproponował Blaise.
-
Możesz zostać, to w zasadzie nic... - Hermiona panicznie nie
chciał, by Zabini wychodził.
Bała
się, że jak tylko to zrobił to Malfoy się na nią rzuci... Albo
ona na niego!
-
Wybacz, ale wolę, jak Draco ma przede mną jeszcze jakieś
tajemnice, na przykład to jak wygląda jego goły tyłek. – Zabini
wyszczerzył się triumfująco, po czym szybko czmychnął za drzwi,
gdy poleciał za nim woreczek z lodem, którym cisnął rozzłoszczony
blondyn.
-
Usiądź, Granger, napijesz się czegoś? - Draco wstał z kanapy i
ruszył do barku ukrytego za regałem, a Hermiona nie potrafiła
wprost oderwać wzroku od jego seksownego torsu.
-
Nie dzięki, jak twoja głowa? - zapytała, siadając na kanapie i
poprawiając spódnicę, która się podwinęła.
-
Dzięki twojemu facetowi dość kiepsko – sarknął, podając jej
kieliszek wina, a samemu popijając whisky.
-
Słuchaj, Harry'emu jest bardzo przykro. Chciałby cię przeprosić i
jakoś zadośćuczynić...
-
I przysłał tu ciebie? Jest bardziej otwarty, niż przypuszczałem.
– Draco uśmiechnął się zawadiacko i usiadł obok niej na
kanapie, tak blisko, że poczuła, jak przechodzi ją od tego dreszcz
podniecenia.
-
To nie tak! On chce ci zaproponować zwycięstwo w meczu, w zamian za
niewnoszenie publicznych oskarżeń. – Jej głos zaczął lekko
drżeć, gdy blondyn niby mimochodem złapał w swojej palce jeden z
jej loków.
-
I to ma mnie przekonać, żebym nie zniszczył mu opinii? - zaśmiał
się, pochylając się nad nią.
-
Ja... nie... my... - nie potrafiła znaleźć słów, gdyż bliskość
blondyna zbyt mocno ją oszałamiała.
-
Mam zupełnie inny pomysł na tę transakcję – szepnął nim
wreszcie ją pocałował. Hermiona siedziała jak sparaliżowana, ale
tylko przez chwilę. Zaraz potem poczuła fale gorąca na przemian z
zimnymi dreszczami i podniecenie tak wielkie, jak jeszcze nigdy
wcześniej.
Pocałunki blondyna były
wartej tej legendy, jakie o nich krążyły. On naprawdę całował
tak, że świat się zatrzymał, a jedyne o czym potrafiła myśleć
to pulsujące pożądanie w dole jej brzucha. Nawet nie wiedziała,
jak to się stało, że znalazła się na jego kolanach, siedząc na
nim okrakiem, z wysoko uniesioną spódnicą, a on całował ją
desperacko, jednocześnie pieszcząc dłońmi jej gładkie uda. Czuła
tuż pod sobą jego sporych rozmiarów erekcję, a ona sama wyraźnie
wilgotniała, wiedząc, jak bardzo go podnieca. Draco delikatnie
przesunął palcami po jej udzie, podwiązce i uwięzionej pod nią
różdżce, po czym wsunął je pod krawędź jej czarnych stringów,
pieszcząc jej biodra i pośladki.
-
Tego właśnie chcesz w zamian? - zapytała lekko schrypniętym
głosem, mocniej ocierając się biodrami o jego rozpaloną męskość.
-
Nie – odpowiedział pewnie, patrząc jej prosto w oczy. Hermiona
znieruchomiała i spojrzała na niego szczerze zdziwiona... i nieco
zawiedziona. Szybko podniosła się z jego kolan i poprawiła swoją
spódnicę. Draco również wstał.
-
Więc czego chcesz? - zapytała, czerwieniąc się ogniście. Blondyn
podszedł bliżej i objął ją delikatnie, po czym ledwie musnął
swoimi ustami jej pełne wargi, a żar podniecenia na nową zalał
swą falą jej ciało.
-
Poczekam, aż po to sama do mnie przyjdziesz – zamruczał,
delikatnie pieszcząc przez bluzkę jej pierś, a Hermiona jęknęła
z rozkoszy.
-
Jestem z Harrym... - przypomniała chyba sama sobie.
-
Już niedługo – szepnął bardzo pewny siebie, nim przygryzł jej
ucho.
-
Obiecałam mu pomóc – powiedziała, wreszcie uświadamiając
sobie, że właśnie poniekąd zdradza swojego ukochanego. Odsunęła
się od niego, poprawiając swój ubiór i starając się choć
trochę nie żałować, że nie dane jej będzie skończy tej
ciekawej zabawy z Malfoy'em.
-
Skoro sama chcesz... - Draco uśmiechnął się nieco ironicznie. -
Odpuszczę Potterowi i nie wyciągnę konsekwencji z jego żałosnego
zachowania, jeśli udzielisz mi kilku lekcji... - Znów się do niej
zbliżył, a Hermiona odruchowo zaczęła się cofać. Wiedziała, że
drugi raz może się nie opanować i zacząć go błagać, by wziął
ja tu i teraz, na biurku, podłodze, kanapie... a najlepiej wszędzie.
-
Lekcji? - zapytała.
-
Tak, możemy to nazwać korepetycjami. – Cały czas zbliżał się
do niej, a ona z paniką stwierdziła, że stoi przygwożdżona do
drzwi.
-
Z czegooo? - wyjąkała.
-
Z... powiedzmy... transmutacji... tak. Przez miesiąc, cztery razy w
tygodniu, popołudniami w moim pokoju – określił swoje żądanie.
-
Dlaczego nie w bibliotece? - szepnęła, gdy stanął tuż przed nią.
-
Tu są lepsze warunki. – Ślizgon uśmiechnął się przebiegle.
-
Harry się nie zgodzi...
-
To już jego problem, prawnik mojego ojca chętnie podreperuje swój
budżet, skarżąc go o naruszenie mojej nietykalności, pobicie i co
sobie tam jeszcze wymyśli, tak, że nawet Wybraniec się nie wywinie
sprawiedliwości. – Draco uśmiechnął się z wyższością.
-
Kiedy mam ci dać odpowiedź? - przełknęła ślinę.
-
Do jutra, do kolacji. Nie spóźnij się... - wyszeptał, muskając
ustami jej ucho i przygryzając je lekko, a ona znów jęknęła z
przyjemności.
Draco odsunął się od
niej nie kryjąc satysfakcji. Nigdy nie przypuszczał, że ta
grzeczna Gryfonka będzie tak silnie na niego reagowała. Myślał,
że jest raczej powściągliwa i oziębła, a tu proszę, taka miła
niespodzianka. Z uśmieszkiem patrzył jak wymyka się z jego pokoju,
czerwona i rozdygotana po tych kilku drobnych pieszczotach jakimi ją
uraczył. Miał ochotę się roześmiać w głos. Wiedział, że jego
plan zadziała, a on już wkrótce będzie miał szansę udowodnić
Hermionie Granger jak pojętnym i pilnym jest uczniem...
✐✐✐
Korepetycje:
Harry się na to nigdy
nie zgodzi... Ale wtedy straci reputację. Przestanie być bożyszczem
nastolatek, pożądanym numer jeden, sławą magicznego świata... A
przecież tak to kocha! Ale nie ma szans. Nie zgodzi się, by ona
spędzała większość swojego wolnego czasu w towarzystwie
Malfoy'a. Który facet by się zgodził, by jego dziewczyna
przebywała sam na sam z takim przystojniakiem?
Hermionie było poniekąd
przykro, że nie może mu pomóc, a poza tym, że... Nie o tym myśleć
nie powinna. Już tak miała wielkie wyrzuty sumienia z powodu tych
dzikich pocałunków i pieszczot na kanapie Ślizgona. Zachowała się
fatalnie... Doprawdy, nie wiedziała jak może spojrzeć teraz
ukochanemu w oczy. Chociaż to było takie fantastyczne...
-
Zgodził się?! - zapytał rozgorączkowany Potter, ledwie weszła do
Pokoju Wspólnego. Hermiona w odpowiedzi jedynie przecząco pokręciła
głową, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak strasznie jej
chłopak będzie teraz zawiedziony.
-
Jak to nie?! Przecież puchar to jedyne o czym ta fretka marzy! -
wściekał się Harry.
-
Poprosił o coś innego... - wtrąciła łagodnie.
-
O co? Dam mu wszystko! Nie mogę stracić dobrego imienia! Zbyt wiele
przeszedłem, by to wszystko osiągnąć, Miona! Jestem Wybrańcem!
-
A poza tym egocentrycznym, narcystycznym palantem, który w łóżku
zachowuje się jak fajtłapa – pomyślała rozgoryczona.
-
Czego chce Malfoy? - wtrąciła Ginny, uśmiechając się jakoś
chytrze.
-
Korepetycji z transmutacji... - odpowiedziała Hermiona.
-
Korepetycji?! Czy on upadł na ten blond łeb? Jak ja mam mu pomóc z
transmutacji, jak sam ledwie wyciągam Zadowalającego, i to z twoją
pomocą! - Harry nerwowo krążył po pokoju.
-
Stary, myślę, że on ich nie chce od ciebie... - Ron uważnie
przyjrzał się zarumienionym policzkom Hermiony. Harry chyba też to
zauważył, bo również spojrzał na swoją dziewczynę i chyba
powoli pojmował, o czym mówi jego przyjaciel. Wszyscy spodziewali
się, że Potter zaraz wybuchnie jeszcze większą złością, a
zaraz później zabroni Hermionie zbliżać się do Dracona na
odległość 100 mil... Jednak tak się nie stało. Bliznowaty
podskoczył z radości jak małe dziecko i wesoło klasnął w
dłonie.
-
Tak! Ty mu dasz korepetycje! Godryku! Dzięki ci, że wolał to od
wygranej w Qudditcha! - Harry uśmiechał się jak głupi do serca.
-
Serio masz zamiar jej pozwolić...? - Ron i Ginny patrzyli na
Wybrańca w szoku.
-
No jasne! To tylko korepetycje. Zrobisz to dla mnie, prawda, Mionko?
- Potter objął swoją dziewczynę i soczyście ucałował jej
policzek, a ona wciąż patrzyła na niego z niedowierzaniem. Nigdy
by się nie spodziewała, że jej facet tak zareaguje...
-
On chce żebym uczyła go w jego pokoju, sama – tłumaczyła, chcąc
dać mu jasno do zrozumienia, o co tak naprawdę może chodzić
blondynowi.
-
Jasne, jasne... Żaden problem, kilka lekcji i po sprawie. Ja uniknę
oskarżenia, a on podciągnie swój blady tyłek z transmuty. Wszyscy
będą zadowoleni – planował Harry.
-
A ja?! Pomyślałeś choć przez chwilę o mnie?! - wściekła się
Hermiona, wyplątując się z jego uścisku i mierząc go wrogim
spojrzeniem.
-
Ty chyba będzie najbardziej zadowolona – docięła jej Ginny,
uśmiechając się wrednie.
-
Oczywiście kochanie, że pomyślałem – Harry uśmiechnął się
lekko i znów ją objął, nie zaważając na jej wściekłą minę –
Zaraz jak ten koszmarny semestr się skończy, zafunduję ci
wspaniałe wakacje. Zobaczysz będzie cudownie. Pojedziemy w jakieś
fantastyczne miejsce – bajerował.
-
Zgódź się, Herm, słyszałaś... Będzie wspaniale! - prowokowała
Ginny, a Hermiona znów poczuła ten dziwny niepokój, który
nawiedzał ją już kilkakrotnie. Miała wrażenie, że Ginny na siłę
chce ją odciągnąć od Harry'ego, chyba pomimo gorących zapewnień,
rudowłosa jeszcze nie pozbyła się wszystkich swoich uczuć
względem Wybrańca.
Hermiona spojrzała na
sztucznie uśmiechniętego Pottera i poczuła wielką ochotę, by dać
mu w twarz. Skoro jednak sam chciał, by uczyła Malfoy'a... Już ona
mu pokaże! Koniec z grzeczną Hermionką! Pora na Hermionę-ognistą
lwicę...
-
To jak skarbie, zgoda? - zapytał Harry, całując ją w policzek.
-
Skoro ty dajesz mi wolną rękę w kwestii lekcji z Malfoy'em, to
zgoda. – Ona również uśmiechnęła się z przymusem, po czym,
wymigując się nieskończonym esejem z zaklęć, ruszyła w stronę
schodów prowadzących do jej dormitorium. Przystanęła jednak na
chwilę nasłuchując, o czym rozmawia pozostała trójka po jej
wyjściu...
-
Nie wiem, czy to dobry pomysł, Malfoy może coś kombinować –
pierwszy odezwał się Ron.
-
To doskonały pomysł! Puchar mamy w kieszeni, a Hermiona i tak się
dużo uczy, to nic złego, że pouczy się z Malfoy'em – zapewniała
ich gorąco Ginny.
-
Właśnie! Jakoś go zniesie, jest cierpliwa. Napisze za niego kilka
esejów i po sprawie! - cieszył się Potter.
-
Serio wierzycie, że on tylko będzie chciał, żeby za niego coś
pisała? Widzieliście, jak on się na nią gapi? - pytał Ron.
-
Co ty sugerujesz stary? Hermiona to sz.... Mugolaczka. Malfoy nawet
kijem, by jej nie dotknął, przecież znasz te jego teorie czystej
krwi. Po prostu jest słaby z transmutacji i ktoś musi mu pomóc, a
Herm jest najlepsza – stwierdził Harry, a jego dziewczyna
podsłuchująca na schodach, nerwowo zacisnęła pięści i zmrużyła
oczy.
-
Ja bym się bał ją z nim zostawiać sam na sam...
-
Przecież Hermiona mnie kocha! Nigdy nie dałaby się nawet dotknąć
temu szczurowi! - roześmiał się Harry, a Ginny przyłączyła się
do niego ze swoim głupiutkim chichotem. Hermiona w tym momencie
obiecała sobie, że Potter jeszcze ją popamięta. Dopiero teraz
dotarło do niej, jak bardzo on się zmienił. Z czułego, kochanego
chłopaka stał się kompletnie zapatrzonym w sobie dupkiem. Nie
wiedziała jak to się stało, ale wiedziała, że jeszcze pożałuje
tego, że tak lekkomyślnie wpycha ją w łapy Malfoy'a!
✐✐✐
Tego samego dnia przy
kolacji powiedziała arystokracie, że Harry się zgodził na ich
korepetycje. Uśmiech jaki otrzymała w zamian za tę informację w
pełni ją uświadomił, że Draco poza samą nauką ma względem
niej jeszcze inne plany. Dobrze... Może przy okazji uda jej się
dokonać małej zemsty.
✐✐✐
Następnego dnia, idąc
do jego pokoju, doskonale wiedziała, co się stanie. Chciała tego.
Poświęciła całą noc na przemyślenie wszystkiego co ją spotkało
i stwierdziła, że pora nieco się zabawić. Zawsze była tą
grzeczną, poukładaną, skrupulatną i co jej z tego przyszło?
Związek z chłopakiem, który traktował ją jak dodatek do swojej
sławy, nie dbając o to, co czuje ani czego potrzebuje. Jeśli tak
miała wyglądając jej młodość, to ona dziękuje bardzo. Należała
jej się przynajmniej odrobina przyjemności, a była pewna, że kto
jak kto, ale Draco M. wie, jak dać przyjemność kobiecie. Na to
liczyła...
Blondyn czekał na nią w
swoim pokoju, znów leżąc na kanapie i czytając gazetę. Drzwi
otworzył jej Blaise, który uśmiechnął się szeroko na jej widok,
a zaraz później wyszedł z pokoju, zostawiając ich samych.
Hermiona postawiła na podłodze ciężką torbę z książkami i
spojrzała wyzywająco na Dracona.
-
Nieźle... - mruknął, wstając z kanapy i lustrując jej dość
krótką spódnicę i biała obcisłą bluzkę.
-
Od czego zaczniemy? - zapytała, wyjmując z torby podręcznik
transmutacji.
-
Może najpierw się czegoś napijemy? - zapytał, zbliżając się do
niej.
-
Może... - odszepnęła, gdyż stanął już bardzo blisko, wciąż
patrząc jej w oczy. Ich spojrzenia były takie same, tak samo głodne
i pełne pożądania. Draco wyjął książkę z jej ręki i
uśmiechnął się do niej uroczo, po czym, ku jej wielkiemu
rozczarowaniu, odwrócił się i podszedł do biurka, kładąc na nim
książkę.
-
Siadaj, tu będzie twoje miejsce pracy na dziś – wskazał jej
krzesło przy biurku, a sam podszedł do ukrytego barku po drinki.
Hermiona starała się ukryć jak bardzo jest zawiedziona i rzuciła
ostatnie tęskne spojrzenie na łóżka z zielonymi baldachimami.
-
Co mam robić? - zapytała, gdy podał jej kieliszek wina i oparł
się biodrem o biurko tuż obok niej, jednak i tak zbyt daleko...
-
Esej z transmutacji na poniedziałek. Mam nadzieję, że dobrze ci
dojdzie... znaczy wyjdzie, chcę dostać wybitnego za to dzieło –
uśmiechnął się do niej tak, że podziękowała w duchu za to, że
siedziała. Od tego uśmiechu większości żeńskiej populacji
zmiękłyby kolana...
-
To wszystko? - zapytała cicho, przysuwając sobie pergamin i w
myślach klnąc na własną naiwność. Harry miał jak widać rację.
Ślizgon nie zamierzał się z nią zabawiać, tylko wykorzystać ją
do odrabiania swoich prac domowych. Co ona sobie do cholery
wyobrażała?
-
Na razie wszystko – odpowiedział Draco, odchodząc z powrotem w
stronę kanapy.
✐✐✐
Usiadł wygodnie i
przyjrzał jej się uważnie. Była śliczna, taka uroczo słodka i
dziewczęca i choć lubił ostre kobiety, to właśnie taka niewinna
słodycz działała na niego najmocniej. Z przyjemnością patrzył
na to jak Hermiona zadziornie marszczy nosek, zapamiętale skrobiąc
po pergaminie. Jej krótka spódnica podwinęła się, gdy dziewczyna
usiadła i teraz miał doskonały widok na jej śliczne, gładkie
uda. Do teraz pamiętał pod palcami ich dotyk... Ciekaw był, jakby
zareagowała, gdyby podszedł do niej i znów położył na niej
swoje chętne ręce. Wiedział, że nie zaśnie dziś spokojnie,
jeśli nie sprawdzi... Choć jeśli ona go odtrąci, tym bardziej nie
pójdzie spać zrelaksowany...
Wypił swoją whisky i
wstał, by sobie dolać. Nie wrócił jednak na kanapę, tylko
ponownie podszedł do biurka, niby po to, by sprawdzić jak Hermiona
sobie radzi. Odstawił whisky na blat i pochylił się nad nią z
rozkoszą wdychając przyjemny zapach jej włosów.
-
Powiedz mi, Granger... Potter nie miał żadnych obiekcji co do
naszych spotkań? - zamruczał, z uśmiechem obserwując, jak
Hermiona się rumieni i spina od jego bliskości.
-
Żadnych – odpowiedziała burkliwie, powracając do pisania.
-
To ciekawe... - spojrzał w jej dość spory dekolt i poczuł, jak
jego spodnie powoli stają się za ciasne.
✐✐✐
Musiał ją mieć. To w
tej chwili było jedyne o czym potrafił myśleć. Najpierw jednak
trochę ją oswoi...
-
Pokaż ten esej Granger, może ci pomogę – pochylił się nad nią
mocniej, tak, że wystarczyło, by odwróciła głowę, a spotkałaby
jego namiętne usta.
-
Ty? Nie, dzięki, poradzę sobie – odpowiedziała, odsuwając się
nieco. Wiedziała doskonale, co on kombinuje i nie miała zamiaru mi
niczego ułatwiać, choć podniecenie zalewa ją przyjemną falą, a
jej napięte sutki wyraźnie zarysowały się pod białą bluzką.
-
Naprawdę chcę ci pomóc – kokietował, delikatnie dotykając
dłonią jej spiętych pleców i przesuwając nią po jej
kręgosłupie.
-
Skoro nalegasz. – Hermiona zgrabnie podniosła się z krzesła i
wskazała mu swoje miejsce, przysuwając pergamin, by mógł
przeczytać co już napisała.
Draco
uśmiechnął się lekko, czując, że pora już zakończyć grzeczne
gierki z tą małą wydrą, usiadł na krześle, po czym od razu
złapał ją za rękę i pociągnął na swoje kolana. Hermiona
gwałtownie wciągnęła powietrze, gdy jej pośladki opadły na
twarde uda blondyna... Ale to coś innego sprawiło, że tak
zareagowała. Inna twarda część, którą wyraźnie poczuła.
Pożądanie eksplodowało w jej ciele jak fajerwerk i wiedziała, że
jeśli Draco szybko nie skończy tych słodkich tortur, to może się
na niego rzucić...
Poczuła jego dłonie na
swoich udach, powoli sunące w górę i jednocześnie pieszczące jej
skórę sprowadzając ją na granic obłędu. Dotyk Harry'ego nigdy
tak na nią nie działał... Malfoy był po prostu niesamowity...
-
No więc, pani prefekt, co tam już napisałaś? - zamruczał,
wsuwając swoje dłonie pod jej krótką spódnicę, coraz wyżej i
wyżej...
-
Może sam przeczytasz? - zapytała, lekko poruszając biodrami, co
sprawiło, że Draco nie mógł opanować jęku. Ta dziewczyna była
naprawdę gorąca, a on naprawdę miał ochotę na więcej. Najpierw
jednak chciał się o nią nieco zatroszczyć. Dać jej przyjemność
tak wielką, że na długo go zapamięta... a może nie zapomni już
nigdy.
-
Ty tu jesteś od korepetycji, Granger. Pamiętaj o tym. Pisz dalej,
mój esej ma być wybitny – zamruczał jej do ucha, muskając je
lekko ustami, a jego dłoń w tym czasie dotarła do brzegu
koronkowych majtek jakie miała na sobie.
-
Ja nie... nie... - jej oddech przyśpieszył i wiedziała, że nie
skoncentruje się w tej chwili na niczym innym, jak tylko na jego
dotyku w tym najbardziej pożądanym miejscu.
-
Pisz esej – nakazał jej, jednocześnie wsuwając palce pod majtki
i dotykając lekko jej rozpalonej kobiecości. Hermiona przygryzła
wargę, by zdusić jęk rozkoszy i drżącą dłonią sięgnęła po
pióro. Nie miała pojęcia, co mogłaby napisać na tym pergaminie,
chyba że słowa błagania, by nie przerywał, by dotknął jej
mocniej... Napisała jedną literę, oddychając coraz szybciej, a
Draco z uśmiechem sadysty ledwo muskając palcami jej łechtaczkę.
- Pisz dalej skarbie, nie rozpraszaj się – mówił, lekko wsuwając
palec w jej gorące i wilgotne wnętrze. Hermiona jęknęła
cichutko, zdając sobie sprawę z tego, że chyba jeszcze nigdy nie
była tak napalona i chętna na seks jak w tej chwili. Marzyła już
tylko o tym, by blondyn rzucił ją na te biurko i pokazał jej, że
nie na marne wszystkie dziewczyny przyznają mu tytuł doskonałego
kochanka. W tej chwili miała w nosie Harry'ego, ich związek, a
nawet swoją reputację. Chciała tylko, by Draco nie zaprzestawał
tych niesamowitych pieszczot. Jego chłodne palce raz powoli, raz
szybciej wsuwały się w nią, a ona z opuszczoną głową i dłonią
zaciśniętą na piórze marzyła już tylko o słodkim spełnieniu...
To, co z nią robił, było perwersyjne, niegrzeczne, niedozwolone,
ale wciąż cudowne i chciała więcej i mocniej. - Dalej maleńka,
pokaż jaką świetną uczennicą jesteś i ładnie napisz esej... Do
końca – mruczał jej do ucha. Drugą dłonią złapał jej udo i
uniósł je lekko tak, by pokazać jej, że ma mocniej rozsunąć
nogi i oprzeć kolana o blat biurka. Jego dłoń pieściła ją
zapamiętale, a usta i zęby z rozkoszą wbijały się w jej szyję.
Hermiona rzuciła pióro, odchylając się do tyłu i mocniej
napierając pośladkami na jego pulsująca pod jeansami męskość.
Oparła głowę o jego ramię i jęczała perwersyjnie, wiedząc, że
koniec jest już blisko... Jednak nigdy nie spodziewała się, że
orgazm może być tak intensywnym i wspaniałym przeżyciem. Dopiero
teraz zrozumiała, że te epizody, które przytrafiały jej się z
Harrym były jedynie czymś, co go przypominało. Draco jednocześnie
przygryzł jej szyję, wbił swe długie palce w głąb jej ciała i
sięgnął pod bluzkę, by złapać mocno za jej pierś, a ona doszła
z głośnym jękiem, zaciskając się na palcach w swoim wnętrzu i
wierzgając na jego kolanach jak w napadzie padaczki. To było
naprawdę niesamowite... - Za esej otrzymuje pani wybitny, panno
Granger – wymruczał, delikatnie gładząc jej pierś palcami,
wciąż mokrymi od jej soków.
Hermionie uspokojenie
oddechu kilka minut zajęło. To przeżycie było dla niej jak
objawienie. Wiedziała już, dlaczego każda dziewczyna, która raz
wylądowała w jego sypialni, szybko chciała tam wrócić. Draco nie
był egoistą. Nie zepchnął jej ze swoich kolan i nie domagał się
natychmiastowego zaspokojenia swoich potrzeb, choć na pewno je miał,
czuła to przecież wyraźnie. Przeciwnie, on tulił ją do siebie i
uspokajał łagodnie jej rozdygotane ciało, pozwalając jej jak
najdłużej cieszyć się spełnieniem.
-
Może teraz ty zaczniesz pisać esej? - zamruczała, znów poruszając
lekko biodrami. Nie chciała by to był koniec ich wspólnej lekcji,
bowiem bardzo miała ochotę sprawić mu tak wielką przyjemność,
jak on jej przed chwilą. Widok tego dumnego arystokraty drżącego z
pożądania to na pewno niezapomniane zjawisko.
-
A może napiszemy go razem? - zapytał, nagle obcesowo wsuwając
dłonie pod jej bluzkę i łapiąc ją za piersi. Hermiona jęknęła
przeciągle, czując, jak fala pożądania zbliża się z kolejnym
przypływem. Draco mocno pieścił jej piersi, znów wbijając swoje
zęby i ssąc zachłannie jej szyję.
-
Gdzie go napiszemy? - wyjąkała Hermiona, czując, że powoli
odchodzi od zmysłów.
-
Wstęp na biurku – odpowiedział Draco, szybko ją podnosząc i
obracając twarzą do siebie. Pocałował ją zachłannie i mocno,
jakby chciał pokazać jej tym pocałunkiem kto tu rządzi, po czym
szybkim ruchem posadził ją na biurku i rozsunął jej nogi, by móc
się znaleźć jak najbliżej niej. - Musisz mi wybaczyć tę
niedbałość o estetykę, trochę mi się spieszy z tym pisaniem –
wydyszał, zrywając z siebie koszulę, a zaraz potem jej bluzkę.
-
Estetyka nie wpłynie na pana ocenę, panie Malfoy – wyjęczała,
sięgając dłonią do zapięcia jego jeansów, by jak najszybciej
pozbyć się tego denerwującego ją skrawka odzieży.
-
To świetnie, pani profesor – mruknął, zdejmując jej stanik i
zaraz pochylając się, by złapać w usta jej sutek. Ssał go
zachłannie, jednocześnie próbując pozbyć się jej majtek, a ona
w tym czasie wreszcie dostała się do tego, co interesowało ją
najbardziej. Jego męskość była twarda i zdecydowanie gotowa do
akcji, a także... imponująca. Hermiona zamruczała jak zadowolony
kot, wyobrażając sobie jak to będzie, gdy wreszcie w nią wejdzie.
Draco uporał się wreszcie z jej majtkami i szybko zsunął swoje
jeansy, by zaraz potem znaleźć się tuż przy jej płonącej
pożądaniem kobiecości, gotowej na ostrą zabawę z jego
imponującym sprzętem.
-
Jesteś pewna, że mam ci pokazać jak piszę? - wyszeptał, całując
ją namiętnie. Hermiona prychnęła z oburzeniem, zła, że ją
torturuje w ten sposób. Przecież był już tak blisko. Chciała go
poczuć w sobie natychmiast.
-
Pokaż mi, jaki jesteś wybitny – zażądała, przygryzając jego
wargę.
-
Poproś, powiedz, że sama tego chcesz... - odpowiedział, dalej się
z nią drażniąc. Czuła go tuż przy swoim wejściu, ledwie kilka
milimetrów od rozkoszy...
-
Chcę tego, proszę, pokaż mi swoje pióro. – Objęła go udami,
tak, by nigdzie jej nie uciekł, a Draco położył dłonie w dole
jej pleców, przytrzymując ją blisko siebie, jednak jeszcze w nią
nie wchodząc. Delikatnie pocałował jej zadziorny, zmarszczony z
niecierpliwości nosek.
-
A co z Potterem? - Miał ochotę samego siebie przekląć za to
głupie pytanie już w momencie, gdy zaczął je zadawać. Nie chciał
jednak, by żałowała. Nie chciał być przyczyną jej smutku czy
nieszczęścia...
-
Chrzanię Pottera! Cholera, Malfoy, zacznij mnie wreszcie bzykać, bo
zaraz ci wlepię nędzną ocenę za ten twój esej – ugryzła go w
ucho i poruszyła biodrami, tak by wsunął się w nią choć
odrobinę dalej. Draco nie miał zamiaru dłużej czekać. Szybkim
ruchem wbił się w nią po nasadę, sapiąc i jęcząc zaskoczony
tym, jak niesamowicie ciasna, a jednocześnie wilgotna była. Nie
miał już wątpliwości, że naprawdę tego chciała. On zresztą
też, jak jeszcze nigdy, z żadną inną kobietą.
Wiedział, że Granger
kręci go tak bardzo, że długo nie wytrzyma, dlatego najpierw
poruszał się w niej powoli i spokojnie, wiedząc, że nie może się
skompromitować... Jednak jej głośne jęki i błaganie o więcej
sprawiły, że nie mógł się opanować. Położył ją płasko na
blacie biurka i uniósł jej nogi, kładąc je na swoich barkach, po
czym zaczął ją posuwać mocno i szybko. Patrzył na jej rozchylone
z rozkoszy usta i zamknięte powieki, na pot, który pojawił się na
jej czole i na cudownie podskakujące w rytm jego ruchów piersi.
Wiedział już, że nie dopuści do tego, by to był ich ostatni raz.
Było mu zbyt wspaniale... Czuł już jak spełnienie zbliża się do
niego wielkimi krokami, przeczuwał jednak, że ona też jest blisko,
dlatego sięgnął palcami do jej łechtaczki, by przyśpieszyć jej
orgazm. Już po chwili czuł jak jej mięśnie zaczynają się
zaciskać w okół niego.
-
Otwórz oczy, mała, chcę w nie patrzeć, gdy dojdziesz – poprosił
chrapliwie, poruszając biodrami coraz szybciej i szybciej. Hermiona
spełniła jego prośbę i już po chwili widział jak jej oczy
zachodzą mgiełką rozkoszy, a ciało zaczyna drżeć. Wiedział, że
nie wytrzyma siły jej orgazmu... i tak się stało. Szczytowali
razem, w tej samej chwili krzycząc i jęcząc na przemian, a Draco w
ostatniej świadomej myśli, podziękował za bariery wyciszające
rzucone na jego dormitorium... inaczej pół Hogwartu usłyszałoby,
jak wspaniale było im dzisiaj na wspólnych korepetycjach. Pomógł
jej się podnieść do pozycji siedzącej i pocałował jej czerwone
usta w ramach podziękowań za ten cudowny akt. Później podniósł
jej stanik i spódnice i podał jej, by mogła się ubrać. Sam
założył swoje bokserki i jeansy.
-
I jak ocena? - zapytał, gdy dziewczyna zapinała stanik.
-
A jak myślisz? - odpowiedziała z zalotnym uśmieszkiem.
-
Nie wiem, starałem się spełnić twoje oczekiwania. – On również
się uśmiechnął.
-
Zdał pan, panie Malfoy. Śpiewająco – wymruczała, podchodząc do
niego. Draco szybko przyciągnął ją do siebie i znów pocałował
jej śliczne usta.
-
Jutro kolejna lekcja? - zapytał z nadzieją. Nie chciał, żeby to
był jeden jedyny raz, gdy będzie miał okazję sprawić jej
przyjemność... i sobie przy okazji.
-
Zdecydowanie tak, te korepetycje wiele wnoszą do naszej wzajemnej
edukacji. – Hermiona mrugnęła do niego, zakładając swoją
bluzkę i szukając majtek, które Draco już dawno schował do
kieszeni swoich jeansów, jako pamiątkę po tym biurkowym
bzykanku...
-
To przynieś jutro te magiczne cytrynki, chętnie ich skosztuję...
bliżej. – Odprowadził ją do drzwi, żałując trochę, że to
już koniec.
-
Przyniosę, jeśli ty przyniesiesz lukrową pałeczkę, też jej
chętnie spróbuję. – Hermiona zalotnie oblizała usta, a Draco
ledwo opanował się, by nie wcisnąć jej w drzwi i nie wziąć jej
od razu po raz drugi. Opanował się jednak, całując ją namiętnie
i długo na pożegnanie. Obydwoje uśmiechnęli się do siebie
ciepło, nim Hermiona wyszła. Wiedzieli, że żadne z nich nie
żałuje tej wspólnej nauki...
✐✐✐
Kolejnego dnia nie
zdążyła nawet rozpakować torby, gdy Draco rzucił ją na dywan i
doprowadził do dwóch orgazmów z rzędu. Następny zaczęli od
seksu w jego łóżku, a później wzięli razem prysznic,
wygłupiając się i myjąc wzajemnie.
Nauka transmutacji
wkrótce stała się ostatnim, o czym myśleli w czasie swoich
spotkań, a jej związek z Harrym był ostatnim tematem na jaki
którekolwiek z nich chciałoby rozmawiać. Zachowywali się tak, jak
gdyby świat po drugiej stronie drzwi jego dormitorium nie istniał.
Dawali sobie nieopisaną rozkosz i rozrywkę, ale wkrótce
przerodziło się to również w wsparcie, przywiązanie, a nawet
przyjaźń. Mogli rozmawiać o wszystkim, leżąc nago, wtuleni w
swoje ramiona. Harry zajęty treningami do meczu Qudditcha, nie miał
czasu dla swojej dziewczyny, co pierwszy raz wcale jej nie
przeszkadzało, gdyż i tak wolała go spędzać z Draconem, który
pomimo pozycji kapitana i równie częstych treningów, zawsze go dla
niej znajdował. O ich gorącym romansie wiedział tylko Zabini,
który wielokrotnie sugerował im obojgu, że to nie zwykłe,
przyjemne bzykanko, ale coś więcej. Oboje jednak bali się tych
rodzących się w nich uczuć... Nie wiedzieli, czy mogą sobie na
nie pozwolić.
✐✐✐
-
Przyjedziesz na mecz? - zapytał, głaszcząc jej miękkie loki, gdy
leżała zrelaksowana w jego ramionach.
-
To już w tę sobotę? - upewniła się, oddychając lekko i gładząc
dłonią jego świetnie zbudowany tors.
-
Taa, w tę sobotę skopię bliznowaty tyłek twojego faceta –
warknął, a Hermiona spięła się nieco. Draco pierwszy raz
wspomniał o Harrym, od tej pamiętnej pierwszej lekcji, która
rozpoczęła tę niemoralną relację pomiędzy nimi.
-
Chyba już pójdę – postanowiła, niechętnie wyplątując się z
jego ramion.
-
Jak chcesz – burknął, nieco zawiedziony.
-
Jutro pewnie masz trening, więc pewnie dopiero po meczu...
-
Nasz układ kończy się jutro, jutro mija miesiąc od naszej umowy –
przypomniał jej Draco, siadając na brzegu łóżka i sięgając po
swoje bokserki.
-
Zupełnie zapomniałam – wyszeptała, czując jak łzy napływają
jej do oczu. Nie sądziła, że to co ich połączyło może się
skończyć. Draco jednak nie powiedział tego bez powodu. Pewnie tego
właśnie chciał... Może już mu się znudziła? Przełknęła
gorzkie łzy i ubrała się szybko, obawiając się, że jeśli
zostanie dłużej wyzna mu coś głupiego...
Głupia miłość, która
nieproszona i niepotrzebna nikomu pojawiła się w jej samotnym
sercu. Na początku myślała, że jej ciepłe uczucia względem
blondyna to tylko odwet za nudę, która od dawna dławiła jej
związek z Harrym. Teraz jednak wiedziała, że to coś o wiele
silniejszego. Coś, czego nie chciała, coś, czego na pewno on nie
chciał od niej. Wiedziała jednak, że już nic na to nie poradzi.
Zakochała się w nim... nie było sensu temu zaprzeczać.
-
Zapomniałaś torby – przypomniał jej Draco, gdy już stała z
ręką na klamce.
-
A tak – mruknęła, czując, że zaraz się rozbeczy. Szybko
złapała za swoją własność i znów się złapała za klamkę,
chcąc uciec jak najszybciej, gdy poczuła jego dłoń na swoim
ramieniu. Zaraz później odwrócił ją twarzą do siebie i
pocałował namiętnie na pożegnanie. Hermiona z ledwością zdusiła
szloch, uświadamiając sobie, że to może być ich ostatni
pocałunek...
-
Komu będziesz kibicowała w sobotę? - zapytał, odrywając się o
niej i patrząc w jej śliczne, błyszczące oczy.
-
Temu, dla którego bije moje serce – szepnęła w odpowiedzi, po
czym uciekła z jego pokoju. Draco zacisnął dłonie w pięści i
podszedł do barku po sporą dawkę whisky. Nie mógł uwierzyć, że
to mógłby być koniec najwspanialszego przeżycia w jego życiu.
Niejednoznaczna odpowiedź Hermiony sprawiła, że miał ochoty rwać
włosy z głowy. Czy istniała możliwość, że to właśnie on był
tym, dla którego biło serce w cudownej piersi cudownej dziewczyny?
Tak bardzo by tego chciał! Bał się jednak co będzie jeśli
dziewczyna miała na myśli Pottera... Wtedy chyba jego serce
rozpadnie się na miliony maleńkich - jak piegi na jej słodkim
noski – kawałeczków.
✐✐✐
-
Ten mecz to hit sezonu! Obie drużyny walczą zajadle i zdaje się,
że szala zwycięstwa nie przechyla się na żadną ze stron! O
wszystkim zdecyduje złapanie złotego znicza! - krzyczał
komentator, a trybuny wyły w dopingu dla zawodników na miotłach.
Hermiona nerwowo
przygryzała wargę, obserwując grę obu drużyn. Kilka chwil przed
rozpoczęciem meczu życzyła powodzenia swojemu chłopakowi, który
porwał ją w ramiona i wycisnął na jej ustach niedbały, wręcz
nieprzyjemny pocałunek. Herm wiedziała, że koniec jest bliski. Nie
mogła dłużej być z Harrym, nie czuła już do niego nic poza
irytacją jego zachowaniem. Zerwie z nim i ustąpi drogi napalonej na
Wybrańca Ginny, niechaj będą razem szczęśliwi. A jej pozostanie
wspominanie w samotności, cudownych chwil jakie spędziła w
ramionach kapitana Ślizgonów, który teraz szybował na swojej
miotle w pogoni za zniczem. Wszystkie fanki Dracona wykrzykiwały
hymny pochwalne na jego cześć, a ona mogła jedynie podziwiać go z
daleka, ciesząc się, że choć przez krótki czas należał do
niej. Dał jej cały miesiąc swojego zainteresowania... To więcej
niż dostała jakakolwiek inna dziewczyna w tej szkole. Powinna być
zadowolona... Ale nie była. Nagle trybuny zawyły z radości, gdyż
Draco z Harrym zrównali się w wyścigu o złotą piłeczkę. Każdy
z nich wyciągał już rękę w stronę zwycięstwa...
-
Tak! Draco Malfoy złapał znicza! Zwycięża Slytherin! - Herm
uśmiechnęła się lekko pod nosem, zadowolona, że Draco zwyciężył.
Życzyła mu tego. Wygrał uczciwie, choć mógł dostać to
zwycięstwo podane na srebrnej tacy. On zamiast tego wybrał ją...
To też powinno jej imponować, choć trochę. Zeszła z trybun w
towarzystwie wyraźnie załamanych Gryfonów. Cała drużyna stała
nieopodal ich szatni z grobowymi minami.
-
Cholerna fretka – pieklił się Ron, a Ginny pocieszająco głaskała
Pottera po ramieniu.
-
Trudno, stało się – stwierdził elokwentnie Wybraniec.
-
Przykro mi... - Hermiona wiedziała, że żadne słowa i tak ich nie
pocieszą.
-
Chodź, Miona, pójdziemy do Pokoju Życzeń, może to mi poprawi
humor. – Harry przyciągnął ją do siebie, ignorując łaszącą
się do niego Ginny.
-
Mówisz poważnie? - Hermiona nie mogła uwierzyć w jego
bezczelność. Przez ostatni miesiąc nie zwracał na nią kompletnie
uwagi, nawet nie zauważając, że praktycznie się nie widują, a
ona znika na całe popołudnia, a teraz jak gdyby nigdy nic proponuje
jej seks? Kretyn!
-
No chodź, potrzebuję tego – Harry złapał ją za dłoń.
-
Mogę wiedzieć, Potter, gdzie chcesz zaciągnąć moją dziewczynę?
- Cała drużyna Gryfonów plus Hermiona zamarli słysząc ten głos.
Harry odwrócił się, mierząc Malfoy'a nienawistnym wzrokiem.
-
Chyba się przesłyszałem Malfoy. Zdaje się, że pomyliłeś z kim
Hermionę... - Potter syczał ze złości.
-
Mówiłem o mojej dziewczynie, która najwyraźniej nie ma ochoty
nigdzie z tobą pójść. – Draco spojrzał Hermionie prosto w
oczy, a ona uśmiechnęła się do niego promiennie, nie dowierzając,
że właśnie powiedział, że są parą. Szybko wyrwała dłoń z
uścisku Pottera i podeszła do Dracona, który nie zważając na to,
że obserwuje ich pół szkoły, przyciągnął ją do siebie i
pocałował namiętnie. - Ładnie mi kibicowałaś, skoro wygrałem –
wyszeptał tuż przy jej ustach.
-
Starałam się – odpowiedziała, obejmując go mocno, szczęśliwa
jak nigdy wcześniej.
-
Co tu się, do cholery, dzieje? - wrzasnął zdruzgotany Harry.
-
Mówiłem ci, żebyś nie pozwalał jej go uczyć za wycofanie
oskarżeń – stwierdził triumfująco Ron.
-
Gdzieś ty miał mózg, Potter? A nie sorry, głupie pytanie –
zakpił Blaise. – Lepiej zapytam czy jesteś aż tak kompletnym
idiotą, by nie domyślić się, że Draco i Hermiona od dawna są
razem? Serio myślałeś, że zostanie z tobą? Chyba tylko takie
desperatki jak ta napalona, ruda Wiewióra mogą lecieć na takie
wybrakowane egzemplarze jak ty. – Diabeł wyszczerzył się do
czerwonej ze wściekłości Ginny.
-
Miona, wyjaśnij mi to! - zażądał Harry.
-
Sam powiedziałeś, że jestem tylko mugolaczką, której Malfoy nie
dotknie nawet kijem. Jak widać pomyliłeś się. – Hermiona hardo
spojrzała mu w oczy, mocniej wtulając się w bok Dracona.
-
Wiedziałam, że wskoczysz mu do łóżka w ramach rekompensaty.
Jesteś tylko kolejną zabawką nadętego arystokraty! - zaatakowała
ją Ginny.
-
A ty jesteś żałosna, Weasley. Szczerzysz się do Pottera jak
idiotka, tylko po to, by zostać imitacją tej, którą on kocha.
Teraz będziesz miała okazję, bo Hermiona odchodzi ze Smokiem.
Dalej, pociesz tego żałosnego chłopaczka, tylko do tego się
nadajesz. – Diabeł spojrzał na nią ze szczerą pogarda.
-
Hermiona nie jest żadną rzeczą, bym mógł ją odebrać Potterowi.
Jest wyjątkową dziewczyną, której ten egoistyczny dupek nie
potrafił docenić. Ja nie popełnię tego błędu... - Draco
spojrzał w brązowe oczy swojej ukochanej i uśmiechnął się do
niej czule.
-
Hermiona, powiedz coś. To niemożliwe, żebyś mnie dla niego
zostawiła! - wściekał się Potter, nie mogąc uwierzyć, że
jednego dnia traci i zwycięski puchar i ukochaną dziewczynę.
-
Sam do tego doprowadziłeś, Harry. To koniec – odpowiedziała
Miona.
-
Właśnie. Koniec tych beznadziejnych pierdół. Pora na imprezę! -
zawołał Zabini.
-
Chodź, kochanie, mojej dziewczyny nie może przecież zabraknąć na
mojej zwycięskiej imprezie. – Draco uśmiechnął się do niej
czule, prowadząc ją z dala od jej byłego chłopaka i dawnych
przyjaciół.
Obiecał sobie, że zrobi
wszystko, by nie musiała żałować tego, że wybrała jego, a nie
sławnego Harry'ego Pottera. Hermiona jednak już wtedy wiedziała,
że nie będzie. Nic bowiem nie zastąpi prawdziwej miłości, a
wierzyła, że to co połączyła ją i Dracona właśnie tym było...
✐✐✐
Koniec
Czytam tą miniaturkę już po raz kolejny i po prostu nie potrafię zrozumjeć dlaczego aż tak mi się podoba...
OdpowiedzUsuńChyba jednak wiem - to przez ten Twój cholernie wielki talent!
Właśnie przeczytałam "Rekompensatę" po raz kolejny i muszę Ci powiedzieć ze w dalszym ciągu wielbię tą historie tak jak za pierwszym razem!❤❤❤
Kocham wszystkie Twoje prace, serio! ❤❤
Jestem nienormalna i jestem Twoja fanką - chyba powinnas sie bac xd
Dziekuje, ze jestes i ze obdarowywujesz nas czastka Twojego talentu!
Buziaki-Maja❤
Brawo👏👍
UsuńPrzeczytałam to po raz 20 i składam przed tobą pokłony. Jest to jedna z najlepszych miniaturek a może i najlepsza
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już ją chyba z 3 razy i za każdym razem te same emocje. Ten niedosyt tak mocny, że aż łaknie się więcej...Genialna miniaturka.
OdpowiedzUsuńCzytam to po raz pierwszy, i szczerze mówiąc jest ZAJEBISTA! Mam nadzieję, że napisałaś więcej takich fajnych miniaturek <3 ;)
OdpowiedzUsuńFENOMENALNE !!!
OdpowiedzUsuńNajlepsza miniaturka ewer
OdpowiedzUsuńNajlepsza miniaturka ewer
OdpowiedzUsuńSzok i niedowierzanie...
OdpowiedzUsuń(Kilka minut później. ..)
Mega , świetne , doskonałe , przecudowne, piękne. I dobrze temu zaopatrzonemu w sobie dupkowi Potterowi! Ha! Jeszcze raz świetna miniaturka!
*zapatrzonemu
OdpowiedzUsuńKurczę co tu mówić to jest po prostu napisane zajebiscie strasznie mi się podoba i ogólnie jeszcze dużo razy przeczytam to śliczne opowiadanie
OdpowiedzUsuńJesteś zajebista
OdpowiedzUsuńczytam któryś raz i po prostu cały czas tak samo to przeżywam <3 Tylko interesuje mnie że na początku było o Ginny, że rozmawia z Hermioną a na koniec ją obraża, coś mi tu nie pasuje :/ ale to drobny błąd ;)
OdpowiedzUsuńKocham!! Coś pieknego, napewno nie raz tu jeszcze wroce
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJezu genialne na ogół nie lubie malfoya ale tu aż chce się być na miejscu hermiony
OdpowiedzUsuńTo jest G E N I A L N E
OdpowiedzUsuńNigdy nie spodziewałam się ze Draco M. Będzie tak czuły...Coś pięknego :* Czekam na ósma część prawdziwej twarzy!! :)
To jest po prostu wspaniałe! Piszesz magicznie, bardzo przyjemnie napisane, lekko się czyta, jednym słowem REWELACJA. Życzę ogromnej mobilizacji i masy pomysłów, jesteś genialna
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGenialne, wspaniałe, aż słów mi brak. Życzę Ci dużo weny i równie wspaniałych pomysłów
OdpowiedzUsuńWracam do tego co roku. Super opowiadanie
OdpowiedzUsuńAh.. Bardzo podoba mi się twój styl pisania <3 Dodatkowo uwielbiam Dramione, więc plus dla ciebie :D
OdpowiedzUsuńPS. Potwierdzam komentarz powyżej ; też wracam do tego co roku (nawet baaardzo często :D ).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPamiętam, że kiedyś już czytałam tą miniaturkę i teraz do niej wróciłam. Cały czas tak samo genialna i emocjonalna... 😈 Dziękuję, że ją napisałaś. ❤❤❤
OdpowiedzUsuńTa miniaturka jest GENIALNA! Czytam ja już ktoryś raz i nie mogę wyjść z podziwu. Uwielbiam ją! Dzięki, że ją napisałaś.
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona z tego chciałabym okropnie dłuższe opowiadanie 😍😍😍😍😍
OdpowiedzUsuńSłowo wybitne mnie dzisiaj tutaj przywiodło, musiałam znowu to przeczytać. Kocham te miniaturkę:))
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać Twój blog parę lat temu i z wielką chęcią wróciłam do niego ;) jest to zdecydowanie moja ulubiona miniaturka, której czytanie nigdy mi się nie znudzi, jest wręcz WYBITNA :D
OdpowiedzUsuńMówiłam, że idę czytać Rekompensatę! Nie mogłam się powstrzymać! To jedna z moich ulubionych miniaturek❤️ Za każdym razem nie mogę uwierzyć, że Potter był takim kretynem, se od tak pozwolił Hermionie iść do Draco niczego nawet nie podejrzewając... Idiota do kwadratu i tyle😁 Ostatecznie jednak dobrze się to dla Hermiony potoczyło❤️ Za każdym razem przechodzi mnie dreszcz jak Draco pyta komu będzie kibicować na meczu a ona odpowiada "Temu, dla którego bije moje serce"❤️ Kocham!
OdpowiedzUsuńZarąbiste
OdpowiedzUsuńKto czyta po raz tysięczny w 2021?
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Długo szukałam takiego opowiadania i mogę śmiało przyznać że znalazłam bezkonkurencyjne!
OdpowiedzUsuńJak zwykle wracam do Rekompensaty.. nie znam lepszej miniaturki ❤️
OdpowiedzUsuńBoziu, ale ja długo szukałam tą miniaturkę czytałam ją kiedyś i zapomniałam jak się nazywa
OdpowiedzUsuńjest ona wspaniała❤️
Oojojojo <3 jak ja widzę w tym dłuższe opowiadanie <3 Wybitne! Najlepsza miniaturka na świecie <3
OdpowiedzUsuńBest of the best❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńZajebista miniaturka ❤❤ idę czytać więcej 😍😘
OdpowiedzUsuń